Witajcie!
Mam problem z kapturnicą, któraś z leuco.
Zimowała sobie ładnie, aż tu pewnego dnia schodzę do piwnicy i wow- stożek wzrostu zgnity, w środku był jakiś szkodnik (jakaś glista), którą od razu potraktowałem środkiem anty-. Liście bez problemu można było wyjąć. Ogólnie kiszka. Korzenie są jednak białe albo inaczej, żyją. Kapturnicę wybudziłem z zimowania (a właściwie powoli sama się wybudzała), wstawiłem pod lampę. Po kilku dniach potraktowałem ją środkiem przeciw grzybom.
Jest szansa, że kapturnica odbije od korzenia?
Czy jest to po prostu dogorywanie- najpierw stożek, potem zgniją korzenie?
Sorry, że bez foto, ale teraz i tak nie byłoby nic widać.