Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Wcześniejsza
-
Witam! Chciałem Wam pokazać jak można się naciąć w polskim sklepie. Mniejsza o nazwę, sklep znany przez wielu forumowiczów - niejeden na pewno jakieś rośliny tam kiedyś kupił. Z asortymentu to widzę, że oferuje głównie rośliny z dystrybucji holenderskiej - różne hybrydy/krzyżówki, które są w sam raz dla początkujących. W moim przypadku przygoda z owadożerami zaczęła się właśnie od tego sklepu. Kilka lat temu kupiłem tam kilka roślin. Wszystkie przyszły w bardzo dobrym stanie i były na prawdę ładne (mogę odszukać zdjęcia). Kupiłem wtedy też kapturnicę flava, która bardzo szybko rośnie i wygląda nieźle. Chciałem komuś sprawić roślinę na prezent - znajomy był u mnie i jakoś mu ta roślina wpadła w oko, mimo że mam na prawdę sporą kolekcję dużo bardziej wyszukanych roślin. Tak, mogłem oddzielić jakiś stożek ze swojej rośliny, ale prawdę mówiąc nie chcę się bawić w przesadzanie do późnej zimy/wczesnej wiosny (jest już dość późno jakby nie patrzeć). Co więcej, miał to być prezent dla kogoś kto dopiero chce zacząć swoją przygodę, zdecydowałem się więc na ponowny zakup - wolę dać kompletną roślinę niż sam stożek, aby początkujący miał łatwiej. No i tym razem niestety duże rozczarowanie. Pozwólcie, że pokażę kilka zdjęć - roślinę otrzymałem w tym tygodniu. Roślina wygląda tak - już na pierwszy rzut oka widać, że dosłownie każdy liść jest mniej lub bardziej zdeformowany (na zdjęciu tego nie widać, ale żaden z tych wyższych kielichów nie jest prawidłowo otwarty): Deformacje mogą wynikać z tego, że roślina miała ciasno. Coś mi jednak mówi, że to skutek działania szkodników, dobrze to widać na tym liściu (można tam też jakieś białe wylinki (?) zauważyć): Te "wylinki" widać też w innych miejscach - na przykład na tym daszku: Roślina była prawdopodobnie czymś pryskana, bo miejscami widać plamy po oprysku. Widać też jakby małe białe szkodniki, na przykład tu: Na niektórych liściach widać brzydkie jasne plamy - nie wiem czy to skutek działania szkodników, uszkodzenie mechaniczne czy jakaś infekcja grzybicza lub co gorsza - wirusowa? Tu też jakieś deformacje i przebarwienia: Jeden z nowych liści ma na sobie jakieś czarne kropki i dziwne zgrubienia: No więc, jest bardzo źle czy tylko ja to czarno widzę? Jak oceniacie kondycję rośliny? Co to za szkodniki patrząc na wylinki? Co dalej zrobić z tą rośliną? Na razie w ruch poszedł Mospilan. Będę ją musiał też przesadzić, żeby pozbyć się tego podłoża. No i pewnie obserwować nowe liście. W sumie to nie wiem co dalej. Co do sklepu - moje ostatnie zakupy tam. Będę odradzał znajomym i chyba im wysmaruję gdzieś odpowiednią opinię. Nie wierzę, że nie widzieli co wysyłają. O ile jeszcze uszkodzone liście to nie jest duży problem, to szkodniki i jakieś podejrzane plamy już tak. No i z prezentu nici... Prawdę mówiąc w dużo lepszej kondycji łatwe w uprawie krzyżówki można znaleźć w marketach budowlanych czy tam Biedronce i to w dużo lepszej cenie - przynajmniej widzisz co bierzesz...
-
Korzystając z chwili pozwolę sobie na małą aktualizację. Roślina ma się ok, udało mi się ją odratować. Pleśń wróciła jeszcze może ze dwa razy, ale w końcu fungicyd zrobił robotę. Straciłem natomiast jedną kapturnicę minor z tego samego sklepu. Także ścięta do zera (czego minory chyba nie lubią). Zaczęła wypuszczać nowy liść, ale nagle zwiotczał (jeszcze w kwietniu/początkiem maja) i roślina zaczęła schnąć jakby brakowało jej wody. Wyjąłem ją z torfu i okazało się, że kłącze nie ma korzeni. To znaczy miało dosłownie jeden długi, ale jakiś geniusz przy sadzeniu do mniejszej doniczki złamał go w górnej części pewnie podczas upychania i roślina po prostu nie miała jak pobrać wody. Nowych korzeni niestety kłącze nie wypuściło. Za chwilę dla kontrastu założę temat jaką piękność kupiłem w polskim sklepie...
-
czy to normalne, że rosiczka tak wygląda?
MarcinS odpowiedział bigcoco → na temat → Rosiczka - pytania i odpowiedzi.
Rosiczka przylądkowa jest gatunkiem występującym na mokradłach, nie jest łatwo ją przelać. Woda nie musi stać cały czas w podstawce, ale jeśli jej nie ma to istnieje ryzyko że podłoże za bardzo przeschnie. 1-2 cm wody na podstawce przez cały czas powinien być bezpieczny dla rośliny, bez ryzyka przelania i przesuszenia. -
czy to normalne, że rosiczka tak wygląda?
bigcoco odpowiedział bigcoco → na temat → Rosiczka - pytania i odpowiedzi.
Dziękuję za odpowiedź! Ale czy trzymając wodę ciągle w podstawce nie przeleje rosiczki? -
Też mi wygląda na świeżo przesadzoną, co by tłumaczyło zamknięte pułapki. Roślina wygląda ok, wytwarza dużo młodych liści. Nie podoba mi się kolor podłoża. Czy to jest torf? Dobrej jakości, świeży torf powinien być brązowy, na zdjęciu jest czarny.
-
czy to normalne, że rosiczka tak wygląda?
MarcinS odpowiedział bigcoco → na temat → Rosiczka - pytania i odpowiedzi.
Rośliny w markecie często trzymane są w bardzo złych warunkach, przez co szybko marnieją. Twoje rośliny właśnie tak wyglądają, jak ofiary złego traktowania w sklepie. Daj im dużo światła, niech stoją na parapecie przez cały czas, o ile nie jest ekstremalnie gorąco. Rosiczki są światłolubne więc duże ilości światła im nie szkodzą. Dobrze że podlewasz rośliny wodą deszczową, może być przez cały czas w podstawce. Rosiczka przylądkowa jest najprostszym gatunkiem w uprawie, powinna się zregenerować i za jakiś czas wypuścić liście z kropelkami. Na obecne liście kropelki już nie wrócą. Stare, obumarłe liście możesz wyciąć i wyrzucić, żeby się na nich pleśń nie rozwinęła. -
Ja chcę coś ogólnie łatwego rozpowszechniać, żeby każdy mógł się tym cieszyć. Twoje informacje o muchołówce i cefalotusie powiedziały, że muchołówka nie wymaga bezwzględnie spoczynku, ale cephalotus jednak może go potrzebować po pewnym czasie lub chociaż do zamknięcia cyklu życiowego. Co do D. schizandra, ona zdaje się mieć specyficzne zapotrzebowanie, tylko nie jestem jeszcze pewien na co dokładnie. Może być to połączenie temperatury i składników mineralnych w podłożu. Zdecydowanie woli nie przegrzewać się, jak w akwariach, terrariach, mieć "zimny korzeń", nawet jeżeli liście się nagrzewają, stąd jest łatwa na podłodze w cieniu. Ale nawet tam jednak czegoś jej brakuje w podłożu, które jej daję - torf z perlitem. Dlatego teraz dałem jej piaskowiec i torf. A w ostateczności dam może jakieś liście na wierzch, żeby miała jednak żyźniej. Coś, czego mnie nigdy nie udało się osiągnąć to sprawić, żeby zakwitła. Jeżeli to uda mi się zrozumieć, jak wywołać, to może będę miał z niej nasiona i mógł wysiewać, bo musimy to robić, żeby selekcjonować coś nowego, bardziej dopasowanego do naszych warunków, ale ciągle w zakresie genetycznej tolerancji danego gatunku.
-
Ja niestety nie mam gdzie robić eksperymentów z poprawną próbą kontrolną bo zwyczajnie nie mam na to miejsca. Mieszkam w bloku, na 40 m2, więc i tak dobrze że udało mi się znaleźć jakieś miejsce na rośliny 😉 Z tego powodu wszystkie rośliny trzymam w dokładnie takich samych warunkach temperatury i długości dnia i nocy. Obok siebie, w tym samym akwarium stoi np. dzbanecznik, Drosera paradoxa, Drosera fulva, Drosera arcturi, cefalotus, heliamfora x midoxa, roridula, Drosera prolifera, rosiczki pigmejskie i Drosera schizandra. A obok w akwarium stoją tłustosze meksykańskie i jeden zimnolubny. Zimuję tylko te rośliny, które niezbędnie tego potrzebują do przeżycia, na balkonie albo w lodówce. Muchołówki wczesną wiosną zaczynają masowo kwitnąć, obcinam im kwiatostany bo nie potrzebuję od nich nasion. Pojedyncze kwiatostany zostawiłem w pracy, u muchołówek które też nie były zimowane. Wydały nasiona, natomiast bardzo mało. Cefalotus nigdy mi nie zakwitł. Super że selekcjonujesz siewki roślin pod konkretne warunki! Dzięki temu może się okazać, że gatunki trudne w uprawie, dzięki takiej selekcji staną się łatwiejsze. Kiedyś na przykład D. schizandra uchodziła za gatunek trudny w uprawie, który był trudno dostępny. Przynajmniej u mnie rośnie bardzo dobrze, bez żadnych szczególnych warunków. Nie wiem czy to zasługa selekcji bardziej odpornego genotypu rośliny, czy też wcześniejsze poglądy były błędne. Miło jednak że roślina ładnie rośnie. Jak coś wyselekcjonujesz to prośba o sprzedaż takich osobników innym osobom, żeby takie genotypy mogły stać się bardziej popularne. Drosera schizandra rosnąca w czarnym żwirku, bez torfu, z korzeniami w wodzie. Jakaś krzyżowka, wygląda jakby miała coś wspólnego z P. agnata. Nepenthes ampullaria Muchołówka w podłożu nieorganicznym, mam nadzieję że tej jeszcze nie wstawiałem.
-
Cephalotus obserwuje zawartość → Ocena muchołówki
-
Roślina wygląda normalnie, ale też na świeżo przesadzaną.
-
Kupiłam rosiczkę (jakiś mix) w markecie około 3/2 dni temu. Jest mała, ma liście bez kropelek. Wiem, że tak najczęściej jest, gdy ją się kupuję w takich sklepach, ale w "środku" ma całe czarne malutkie liście. Poza tym inne trochę się zwijają i brązowieją/żółcieją na końcówkach. Z dnia na dzień stają się coraz ciemniejsze i czarne. Trzymam ją na zachodnim oknie a jak słonće jest mocne to ją zestawiam w głąb pomieszczenia, ale nadal ma światło. Podlałam ją od tego czasu dwa razy do podstawki deszczówką mniej niż 1cm (wszystko wypiła), a trzeci raz z 2cm, po dłuższym czasie nie tknęła tej wody wcale, więc ją wylałam. Trzymam ją w ziemii, w której była oryginalnie. Nigdy takiej rośliny nie miałam, nie wiem czy to spowodowane jakąś infekcją, czy to ze względu na zaniedbanie w markecie czy moje?
-
bigcoco zmienił swoje zdjęcie profilowe
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: bigcoco
-
olinn632 obserwuje zawartość → Ocena muchołówki
-
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: olinn632
-
Ajajaj... jakie przepiękne masz te tłuścioszki, aż trudno oko oderwać. U rosiczek pigmejskich część ma względy spoczynek, a część wymaga go bezwzględnie. Kiedyś chyba nawet taką listę wrzucono na forum. Oczywiście dla kogoś, kto może zapewnić roślinie cykl naturalny nie ma powodów do dokonywania wyborów: zimować czy nie. To ci, którzy nie mają z wyboru preferowanych warunków muszą się zastanawiać. Osobiście robiłem rzetelne eksperymenty z odpowiednią liczbą osobników do próby kontrolnej i badanej, ale to nie jest wcale takie łatwe, jeżeli ktoś nie może się temu poświęcić całkowicie. Dlatego wiele i większość eksperymentów będzie na zasadzie przybliżonej. Mając pełną świadomość małej próby, nieco odmiennych gatunków, lokalizacji pochodzenia. Robiłem cztery doniczki z kilkoma roślinami i każdą traktowałem nieco inaczej, czy to podłożem czy to warunkami, ale nie za dużą ilością czynników, żebym mógł cokolwiek oszacować. Kiedy jakaś doniczka się wyróżniała od innych, to chcąc nie chcąc, była bliżej optimum niż pozostałe, nawet jeżeli w sposób precyzyjny czegoś nie określała. Dlatego Twoje obserwacje są tak precyzyjne i informatywne, bo są skierowane bardziej w ten ściśle naukowy kierunek badań i wyciągania wniosków. Gdyby tak postępowali ci, co mają szklarnie, odpowiednie ilości roślin, to mielibyśmy wiedze opartą na faktach, nie na dedukcji - jak będzie w większości przypadków. Jednakże jednym pytaniem i odpowiedzią mogę natychmiast stwierdzić na ile muchołówka i cefalotus jest bliżej spoczynku zimnego i obligatoryjnego a opcjonalnego. Czy kwitną i zawiązują nasiona w takich warunkach? Jeżeli roślina żyje, trwa, wegetuje ale nie spełnia funkcji generatywnego rozmnażania, co będzie celem tych dwóch gatunków (z zasady nie preferują rozmnażania wegetatywnego w naturze), toteż niemożność uzyskania pełnego cyklu rozwojowego rośliny - od nasiona do nasiona w danych warunkach - jasno określa takie warunki za nieoptymalne do przetrwania gatunku. Nawet, jeżeli cefalotus rósłby przez 15 lat i nie umierał, ale nigdy nawet nie próbował zakwitnąć - nie są to warunki, w których przetrwa. Może jednym to wystarczy, że trwa, ale ciągle nie będzie to optimum dla gatunku. Z moich rozmów z ludźmi z rejonów tropikalnych, o ile cefalotus nie został skiełkowany w warunkach tropikalnych, to nie jest wyselekcjonowany do zamknięcia cyklu rozwojowego w takich warunkach. Jednak osoby, które wysiały cefalotusa z nasion w warunkach tropikalnych i taki osobnik potem im rośnie normalnie, a nawet kwitnie, to ta roślina jest w pełni przystosowana. Zresztą Darlingtonia ma dokładnie tak samo. Może być mrozoodporna i tropikalna jako gatunek, ale nie jako jeden osobnik. To jest potencjał w nasionach tego gatunku, co jest fascynujące. Ponieważ większość osobników jest wysiewana w szklarniach, są wyselekcjonowane bardziej do tych warunków. Część nawet tak bardzo, że znosi upiornie wysokie temperatury. Ja sam zauważyłem, że można wyselekcjonować osobniki z nasion, które będą rosły w stale mokrych warunkach lub znosiły całkowite wysuszenie. Wtedy z chmury genetycznej zawartej w licznych nasionach selekcjonujemy osobnika do naszych warunków. O ile zauważyłem taki trend u cefalotusów na bazie informacji od ludzi z tropików, o tyle z Darlingtonią sam to wywnioskowałem na po sianiu setek nasion. A teraz selekcjonuję osobniki mrozoodporne na torfowisko, również siejąc nasiona. Z ponad setki posianej skiełkowały 3, ale nie jestem pewien, czy którąkolwiek z tych siewek przetrwała zimę... nie widzę ich. Dlatego będę musiał posiać znacznie więcej nasion, najlepiej z lokalizacji, które już są z tych zimniejszych, żeby uzyskać mrozoodpornego osobnika. D. regia też ma potencjał na bycie mrozoodporną, gdyż dorosłe osobniki potrafią znosić do -7°C, ale nie forma nizinna... (Górskiej jeszcze nie spróbowałem.) Więc, odpowiednia ilość siania może dać nam D. regia na zewnętrzne torfowisko. W tym roku po 4 latach siania się w końcu znalazłem pierwszą siewkę D. binata tam, gdzie nigdy nie było tego gatunku. Choć produkuje mnóstwo nasion co roku, to nigdy nie znalazłem siewki w poprzednich latach, także mam osobnika, który nie tylko przeżywa na zewnątrz, ale powinien się też nasiewać. Jednych to ucieszy, innych przerazi... mnie to cieszy, co potwierdza mi to, co podejrzewałem, że w potencjale genetycznym nasion niektórych gatunków jest mrozoodporność w naszym klimacie. Jedna D. spatulata już go ma. Kwitnie na różowo, sieje się, choć ma duże wymagania cieplne i nachylenie podłoża bardziej do południa, najlepiej bez zacieniania... czyli otwarta, nasłoneczniona, może osłonięta od wiatru przestrzeń i ona już daje radę. D. filiformis natomiast idzie w innym ciekawym kierunku, choć pierwotnie były zielonawe i duże, ze względu na sianie się większości na pełnym słońcu i otwartej przestrzeni, kolejne pokolenia zaczęły się kurczyć i intensywnie czerwienić.
-
Muchołówka nie wchodzi w głęboki spoczynek, tzn nie wytwarza np. pąków przetrwalnych, nie traci wszystkich liści. Przez cały rok mniej lub bardziej aktywnie rośnie i prowadzi fotosyntezę, o ile warunki na to pozwalają. Podobnie cefalotus nie ma głębokiego spoczynku. Swojego kupiłem dawno temu, strzelam że w okolicach 2010 roku. Chyba nigdy nie był zimowany w chłodzie, zawsze tylko ze skróconym rytmem dobowym. Trzeba jednak zaznaczyć, że cefalotusy które mam teraz, powstały przez rozmnożenie wegetatywne oryginalnej rośliny, stąd nie mogę powiedzieć że mam takiego starego cefalotusa, którego nie zimowałem około 15 lat. Natomiast na pewno przez kilka lat można go nie zimować w chłodzie. Część roślin wchodzi natomiast w głęboki spoczynek, np. polskie rosiczki i tłustosze. Dla nich chłodny spoczynek jest niezbędny i bez niego obumrą. Jest w tym rola hormonów, które hamują rozwój rośliny, a które przestają być aktywne dopiero po dłuższym doświadczeniu chłodu przez roślinę. Wydaje mi się, że trudno jednoznacznie potwierdzić że długoterminowy brak zimowania muchołówek w chłodzie nie wpływa na nie negatywnie . Przy odpowiednio długiej uprawie zawsze wydarzy się coś niedobrego: za ciepło, za zimno, zły torf, stary torf, złej jakości woda, jakiś atak szkodników albo grzybów. I wtedy nie da się powiedzieć czy osłabiona kondycja roślin wynika z tego, że rośliny są osłabione brakiem zimowania, czy z tego że choroba zaatakowała niezależnie od tego. Żeby mieć pewność trzeba by mieć np. połowę roślin zimowanych co roku i połowę bez zimowania i porównywać ich stan. Z tego powodu posadziłem część muchołówek do torfu, zamiast trzymać je w wodzie. Służą jako kontrola, jeśli te w torfie są ładne, a te w wodzie brzydkie, to raczej kwestia sposobu uprawy. Jeśli ze wszystkimi dzieje się podobnie niedobrze, to raczej wina czegoś innego niż podłoże. Potwierdzam Twoje obserwacje, że żelazo może występować w niedoborze i ograniczać wzrost roślin owadożernych. Do swoich roślin, zwłaszcza rosnących w podłożu nieorganicznym, daję czasem Fe-DTPA (schelatowane żelazo), w małym stężeniu, nie nie wiem jednak w jakim bo daję go "na oko". Dasz namiar skąd bierzesz piaskowiec? Testowałem Switch 62,5 WG, nie widziałem negatywnych skutków, także u tłustoszy meksykańskich. W opisie środka jest informacja, że jest to " koncentrat w formie granul do sporządzania zawiesiny wodnej", czyli nie rozpuszcza się w wodzie. Podobnie ma Signum 33 WG, też zostawia "proszek" w dzbankach. Na koniec jakieś zdjęcia, bo to przecież post o zdjęciach Tłustosze rosnące w czystym seramisie: Jeszcze więcej tłustoszy, rosną w czystym piasku:
-
Dziękuję za nowy wpis i cudowne zdjęcia. Są bardzo wnoszące. Ja nie mam kiedy stworzyć czegoś z sensem, a nazbierało mi się obserwacji i wniosków na kilka tematów. Twoje rośliny wyglądają tak obłędnie, że jest to aż nieprawdopodobne, w jak banalny sposób je uprawiasz. Bardzo zaciekawiło mnie w czym trzymasz D. schizandra. Aż chętnie bym spróbował u siebie, choć mam coś może nawet lepszego od Seramisu - wspominam poniżej. Fascynujące było przeczytać, że wystarczy muchołówkom zapewnić odpowiedni cykl świetny, a nie termiczny, żeby je właściwie przezimować. Bo 5 lat to już jest długo, a 6 już jawnie stwierdza, że to jest właściwa forma odpoczynku dla nich, skoro się nie załamały. Ciekawy jestem tylko, jak na dokładnie to samo zareagowałby Cephalotus, gdyż na razie na moim parapecie, tej simy mi się ciężko załamał, ciężko pochorował na mączniaka szklarniowego. Teraz odbija, ale już widzę, że po 4. roku robi się zwyczajnie źle, a po 5. bez spoczynku zwykle pada. Jednak nie ma tak skróconego dnia, bo wiele innych roślin dookoła go potrzebuje cały rok w podobnych ilościach. Ostatnio stwierdziłem, że pierwiastkiem, którym naszym roślinom, zamkniętym w domu brakuje, to żelazo. Okrutnie. Badałem jego poziom w wodzie akwariów - 0,0mg/l. Nie ma go, zużyte, do zera. Dodanie do do wartości 0,4mg/l sprawiło, że rośliny ciężko niedoborowe przeszły szok, pobielały im stare liście, a potem wypuściły nowe, dużo zieleńsze i ruszyły ze wzrostem. Nie przekraczałbym tej wartości, jeżeli nie wiemy czy rośliny są niedoborowe, bo może tego nie być widać po nich. Potem dodałem, z górki, poszalałem 1,0mg/l i nic się nie stało. Po około 3 miesiącach zużyły 0,2mg'l, nie dużo, ale widać, że go zużywają. Nawóz dla storczyków Florowitu w połowie maksymalnej koncentracji nie zaszkodził NICZEMU, nawet popryskałem tłustosze i miały się dobrze. A wiele roślin bardzo ucieszyła się z tego. Jednak nie utrzymywałbym TDS wody z roślinami ponad 2 tygodni powyżej 200ppm. Po około tygodniu, gdy rośliny wezmą, co potrzebują, zniżyłbym tę wartość do <100ppm, najlepiej 40-80ppm, to zakres, który w naturze spotykam najczęściej, choć widywałem i 164ppm na torfowiskach. Jednak same kwasy organiczne mogą wpływać na tę wartość, nie koniecznie minerały. Ja może zdradzę malutki sekrecik, nad którym ostatnio pracuję, żeby móc powiedzieć, coś więcej, a mianowicie... PIASKOWIEC. Tepui - piaskowiec, Ameryka południowa - piaskowce, Afryka - masę piaskowców, Australia - Piaskowce... Jak analizuję ekosystemy, w których rosną rośliny owadożerne, to bez wahania mogę powiedzieć, że ogromna większość rośnie na piaskach lub piaskowcach. A piaskowiec jest bardzo ciekawym podłoże, gdyż pH ma kwaśne, ma wapń, w niedużych ilościach, a go ma, po rozpuszczeniu w 20g w 100ml wody miał 43TDS, oczywiście ten, który mam ja. Ponieważ piaskowce będą różniły się składem mineralnym zależnie od cementu między ziarnami piasku. dlatego dodaję go do wszystkich roślin, powoli, bo to wymaga przesadzania. Daję jako domieszka do podłoża w formie drobnej frakcji i grubej na dno do powolnego rozpuszczania w czasie i uwalniania związków pod wpływem rozpadu. Jak na razie nic negatywnego nie zauważyłem u pływaczy, żenlisei, tłustoszy, rosiczek. Wszystko tylko się cieszy z minerałów, które wnosi, a nie ma ich za dużo. Nie podnosi pH, bo przynajmniej ten, który mam ma pH 5,0. Choć są piaskowce, które są białe, wyraźnie łatwo się kruszą i choć nie badałem ich pH, to wiem, że zakres może być różny. Tych unikam u siebie, może niesłusznie, ale na razie ich nie przebadałem na tyle, żeby czuć się bezpiecznie z ich używaniem. Choć Topsin został wycofany, to ja już wcześniej znalazłem dobre zastępstwo dla niego Switch 62,5 WG, jedno ALE: on jest proszkowy, mocno, jeżeli osadzi się w dzbanku helki, między dzbankami koło stożka, to z czasem rozłoży się i zacznie oszczędzać tkanki. Dlatego dzbankowate rośliny pryskam nim tak, żeby nie osadził się nadmiar. Po prostu pryskam je do góry nogami, albo zamaczam w roztworze odwrócone i wyjmuję, wtedy nadmiar ścieka, nie zostaje. Ten mogę polecić, aczkolwiek... nie pryskałem nim tłustoszy, to nie wiem, jak one go zniosą, bo wszystko inne znosi go dobrze.
-
Niektóre rośliny rosną u mnie całkowicie bez torfu, mimo że są to rośliny torfowiskowe. Zwłaszcza muchołówki rosną u mnie w większości w podłożu w 100% nieorganicznym. Wydaje mi się, że łatwe w uprawie gatunki są w stanie rosnąć w czymkolwiek co jest mokre i jednocześnie mało żyzne. Rosiczki też tak trzymałem, ale w większości przesadziłem je do torfu. Początkowo rosły dobrze, potem zaczęły coraz słabiej. Pierwszym podejrzanym było oczywiście nietypowe podłoże. Z perspektywy czasu widzę, że spadek kondycji roślin był raczej wynikiem choroby grzybowej niż dziwnego sposobu uprawy. Drosera schizandra rosnąca w samym seramisie Muchołówka w małej ilości seramisu i z korzeniami w wodzie Co do fungicydu, to próbowałem różnych. Dla testów kupiłem większość dostępnych środków w małych, amatorskich opakowaniach, z wyłączeniem tych opartych o siarkę i związki miedzi. Grzyby potrafią łatwo się uodpornić na fungicydy, stąd przy ich stosowaniu powinno się używać naprzemiennie różnych środków, z różnymi substancjami aktywnymi. Często trudno bez specjalistycznej wiedzy stwierdzić jaka choroba atakuje rośliny. Bywa, że czynnikiem chorobotwórczym nie są grzyby, a podobne do nich lęgniowce, np. Pythium albo Phytoftora. Nie działają na nie niektóre fungicydy. Kiedyś, dawno temu, miałem ewidentny problem z chorobą grzybową atakującą rośliny. Wtedy polecanym środkiem był topsin, obecnie nie jest już dostępny. No i jego użycie nie dawało żadnych efektów. Wydaje mi się że wtedy rośliny atakował mi nie grzyb, a właśnie coś z lęgniowców. A topsin wśród organizmów docelowych nie miał wymienionych tych patogenów. Stąd bywa, że środek który u jednej osoby będzie działał cuda, u innej będzie zupełnie nieskuteczny. Od użycia fungicydu do poprawienia się stanu rośliny mija trochę czasu, stąd nie umiem powiedzieć który z nich jest najlepszy. Żaden z zastosowanych środków, w dawce przeznaczonej dla roślin ozdobnych nie spowodował wyraźnych, negatywnych skutków dla roślin, w tym dla tłustoszy, powszechnie uważanych za delikatne. Zdarzało się, że np. rosiczki traciły kropelki albo zwijały włoski, często się tak jednak dzieje po użyciu środków ochrony roślin. Wydaje mi się, że najlepsze były scorpion 325 SC i signum 33 Wg - są dobre bo mają po dwie substancje aktywne i szerokie spektrum działania. Dobre efekty dawał też proplant, on jest konkretnie na lęgniowce. Może podziałał, a może poprawa stanu roślin wynikała z innego, zastosowanego wcześniej środka. tego nie umiem na pewno stwierdzić.
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: Kamil1986
-
rewelacyjne rośliny, troche nie chce się wierzyć że tak dobrze rosną przy prawie bez torfowej uprawie. Przy okazji, jakiego fungicydu używasz przy mięsożerach?
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: AbesiN
-
Letnia aktualizacja: Muchołówki, tak jak w poprzednich latach nie były zimowane w chłodzie. Zmniejszałem im długość dnia jesienią i zwiększałem wiosną, tak żeby długość doświetlana odpowiadała aktualnej długości dnia, rośliny znajdowały się jednak w temperaturze pokojowej. Wydaje mi się że w ten sposób ominąłem już 6 zimowanie, ale pewności nie mam bo nie pamiętam dokładnie kiedy zacząłem tak robić. Większość muchołówek ciągle rośnie w prostej hydroponice. Kilka z nich posadziłem w torfie, kilka w torfowcu lub w seramisie. Roślinom w hydroponice nie ustalam pH, czasem do wody do podlewania dodaję trochę żelaza, potasu albo mikroelementów. Woda w kubeczkach z czasem robi się lekko zielona, wtedy ją wymieniam. Mam wrażenie, że zielona barwa pojawia się po tym, kiedy któryś z korzeni obumrze i zaczyna się rozkładać. Inaczej woda nie zielenieje przez długi czas. Przez jakiś czas muchołówki rosły mi słabo, zarówno te w hydroponice jak i w torfie. Znacząca poprawa nastąpiła po zastosowaniu fungicydów. Podobnie było z rosiczkami, po zastosowaniu fungicydu ich stan znacząco się polepszył. Wcześniej unikałem fungicydów, jednak teraz widzę że był to błąd. Drosera capensis 'broad leaf', rośnie w samym seramisie \ Drosera fulva, zimą zapadła w spoczynek, na szczęście wiosną się obudziła. Drosera scorpioides w prostej hydroponice. Dałem do wody nieco torfu żeby nie rosły w jałowej wodzie, stąd jej ciemna barwa. Drosera lasiantha Drosera hamiltonii w czystym seramisie Drosera prolifera, na wierzchu żywy torfowiec, pod spodem martwy Niesforna roridula. W naturze jest to krzak. U mnie diody doświetlające rośliny są dosyć nisko, stąd roridula nie ma jak rosnąć w górę. Zamiast tego zaczęła rosnąć w bok. Kupiłem drut do bonsai żeby ją lekko ukształtować, tak żeby nie dotykała liśćmi do diód Chyba udało mi się ukorzenić obcięty pęd roriduli. Jest to niełatwe zadanie ze względu na wrażliwość rośliny na choroby grzybowe. Oprócz ukorzenionego pędu w doniczce jest też kilka siewek. Drosera aliciae, ona akurat stwierdziła że rośnięcie w górę jest dobrym pomysłem.
-
Umiera mi moj dzbanecznik :( szukam pomocy
stawik123 odpowiedział Sooocysty → na temat → Dzbanecznik
W ostateczności możesz uciąć kawałek łodygi u góry z 4-5 listkami, uciąć ⅓ liści, wsadzić do torebki strunowej z mchem Sphagnum, zwilżyć, poczekać aż wypuści korzenie co 2 dni otwierając torebkę i wietrzyć ją przez chwilę oraz nawilżać co 2-4 dni. Powinieneś uzyskać młodą sadzonkę, którą wsadzisz do specjalistycznego podłoża do dzbaneczników (polecam stronę roraima.pl) i będziesz miał zdrową, nową, małą roślinkę. Powodzenia! -
stawik123 zmienił swoje zdjęcie profilowe
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: stawik123
-
Tak, bo tylko paruje, roślina nie pobiera jej przez korzenie. Najwyżej trochę kamienia ci się na podstawce odłoży.
-
Umiera mi moj dzbanecznik :( szukam pomocy
Sooocysty odpowiedział Sooocysty → na temat → Dzbanecznik
Ok, w takiej podstawce woda moze byc zewykla kranowka ? -
Postaw na jakiejś podstawce z wodą i kamieniami czy tam keramzytem, żeby stale parowało i podnosiło wilgotność. U mnie no. Stoją w takich szerszych podstawkach zawsze wypełnionych wodą, są oczywiście w osłonce, nie są w tej wodzie zanurzone.
-
Umiera mi moj dzbanecznik :( szukam pomocy
Sooocysty odpowiedział Sooocysty → na temat → Dzbanecznik
Stoi na poludniowym parapecie - podlewam co 2-3 dni wiec wydaje mi sie ze jest git do tego pryskam na liscie wodą - czekamy -
Zapewnij dużą wilgotność i dużo słońca i będzie
-
Umiera mi moj dzbanecznik :( szukam pomocy
Sooocysty odpowiedział Sooocysty → na temat → Dzbanecznik
Roslinka odżyła juz jakis czas temu, ladnie sie prezentuje ale jeszcze nie wypuscila zadnego dzbanka dlugo to moze jeszcze potrwac?