Skocz do zawartości

Społeczeństwo roślin owadożernych


Gekon

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Dołączając do Angielskiej Społeczności Roślin Owadożernych (www.thecps.org.uk), doszedłem do wniosku że w Polsce warto by założyć taką organizację. Przeglądając internet odkryłem że taką organizację mają nawet Czechy rolleyes

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego że to wiąże się z dużymi wydatkami, dużym nakładem czasu i organizacji tego wszystkiego.

 

Jednak po dłuższych przemyśleniach pomyślałem że warto by takie coś założyć, głównie dlatego aby chronić jeszcze odstałe miejsca w Polsce gdzie występują te rośliny.

 

Na razie ta cała organizacja siedzi u mnie w głowie gdzie udoskonalam swój plan :P i dlatego chcę poznać opinię hodowców na jej temat.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety możesz się na tym forum spotkać z atakiem "hejterów", którzy wymyślą milion argumentów przeciw powołaniu czegoś takiego.

Nie wiem czy to mentalność Polaka, czy po prostu strach z czasów komunizmu przed biurokracją.

Osobiście miałbym w d***e takich ludzi i kompletnie olał ich zdanie.

Tak więc, w pełni popieram taką inicjatywę i byłbym w stanie się w coś takiego zaangażować.

 

Wiesz może, na jakich zasadach działa taka społeczność, jakie ONI mają cele i założenia?

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety możesz się na tym forum spotkać z atakiem "hejterów", którzy wymyślą milion argumentów przeciw powołaniu czegoś takiego.

Nie wiem czy to mentalność Polaka, czy po prostu strach z czasów komunizmu przed biurokracją.

Osobiście miałbym w d***e takich ludzi i kompletnie olał ich zdanie.

Tak więc, w pełni popieram taką inicjatywę i byłbym w stanie się w coś takiego zaangażować.

 

Wiesz może, na jakich zasadach działa taka społeczność, jakie ONI mają cele i założenia?

 

Właśnie spodziewałem się takiego czegoś. Wiem że polska mentalność (nie wszyscy oczywiście) to taka że ''po co mam coś dawać za darmo??''.

Osobiście dziękuję za takie poparcie ^_^

 

Co do zasad- cel to ogólnie mają taki- chronić miejsca występowania roślin owadożernych. Niektóre tj. THCPS chcą umożliwić łatwy dostęp do rzadkich gatunków poprzez prowadzenie ''banku nasion''. Chciałbym aby Polska organizacja też miała takowy bank, ale tak jak powiedziałem, większość ludzi jest taka że nic nie dadzą bo ''z jakiej racji??''.

 

Hddk- gdzie? Nic nie znalazłem.

Edytowane przez Gekon
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o ochronę miejsc gdzie rosną owadożery to Xillo i ja od czasu do czasu wybieramy się do rezerwatu "Rotuz" (gmina Czechowice-Dziedzice), w celu sprawdzenia czy ktoś nie robi tam syfu. Już jedną interwencję mam za sobą , gdy wraz z Łukaszem (Xillo) zauważyliśmy "wycinkę" lasu okalającego torfowisko. Sprawa została nawet zgłoszona do UM. Co się później okazało "wycinka" była zabiegiem pielęgnacyjnym, który miał na celu wyeliminowanie chorych drzew (zrobione z igły widły). Ale zawsze lepiej dmuchać na zimne dając znać, że nie obojętne nam losy "Rotuzu"

 

Myślę, że najlepszą ochroną były by "patrole" (od czasu do czasu) lokalnych miłośników owadożerów.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masiol, byłbym bardzo wdzięczny za stonowanie wypowiedzi odrobinę, bo obrażasz ludzi, który znają realia tego kraju i ja bym Polski JESZCZE nie przyrównywał do Anglii czy Czech. W Czechach to akurat wszystkie dziedziny terrarystyczne, ogrodnicze, hodowlane są dużo bardziej rozwinięte niż w Polsce i tak na pewno jeszcze długo pozostanie. Natomiast Polska znacznymi krokami zbliża się do reszty Europy i uważam, że niedługo ich dogonimy, a z naszym potencjałem, to i może przegonimy.

 

Poza tym... czy ktoś wam ludzie broni tworzyć towarzystwo, społeczność czy jak tam zwał? Proszę was bardzo. Ja swoje zdanie wypowiedziałem w tej tematyce, żebyście się potem nie zdziwili mając za duże oczekiwania. Poza tym mnie pomogę, bo ja mam już na głowie towarzystwo, mało liczne, a roboty przy nim jest ogrom. Bo rola, przede wszystkim prezesa będzie polegać na przekazywaniu swojego entuzjazmu, zapału i energii członkom. Wymyślanie miejsc spotkań, ich organizacja, zajęć, tematów dyskusji. Znam to z autopsji i tylko was informuję, że to nie jest takie łatwe, szczególnie jak jest mało liczebne towarzystwo. Zobaczcie, że nawet w takim miejscu jak to forum, które ma tylu członków były momenty, że był totalny zastój i perspektywy jego zamknięcia. Jak wam się zdaje, że prowadzenie towarzystwa to "Pan Pikuś", to ja chętnie na nim zawitam jako zwykły członek.

 

A Bank nasion to super sprawa, bardzo chętnie bym go zobaczył, ale mam kiepskie wizje ile będzie w nim gatunków.

 

W obu przypadkach z dziką radością przekonam się o swoim tragicznym błędzie, także do DZIEŁA chłopaki, jest was dwóch, zawsze to będzie łatwiej. Ja wam chętnie oddam wszystkie nasiona owadożerów jakie będę miał i tak je rozdaję w głównej mierze.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o ochronę miejsc gdzie rosną owadożery to Xillo i ja od czasu do czasu wybieramy się do rezerwatu "Rotuz" (gmina Czechowice-Dziedzice), w celu sprawdzenia czy ktoś nie robi tam syfu. Już jedną interwencję mam za sobą , gdy wraz z Łukaszem (Xillo) zauważyliśmy "wycinkę" lasu okalającego torfowisko. Sprawa została nawet zgłoszona do UM. Co się później okazało "wycinka" była zabiegiem pielęgnacyjnym, który miał na celu wyeliminowanie chorych drzew (zrobione z igły widły). Ale zawsze lepiej dmuchać na zimne dając znać, że nie obojętne nam losy "Rotuzu"

 

Myślę, że najlepszą ochroną były by "patrole" (od czasu do czasu) lokalnych miłośników owadożerów.

 

Takie działania oczywiście popieram ale nie każdy ma okazję pójść takie coś zrobić do tego innym się po prostu nie chce. Nie każdy mieszka w miejscach gdzie takie stanowiska występują. Takie stowarzyszenie robiło by to za innych- czyli pieniądze które byłby zebrane pomagałyby w ochronie rezerwatów przyrody.

 

Masiol, byłbym bardzo wdzięczny za stonowanie wypowiedzi odrobinę, bo obrażasz ludzi, który znają realia tego kraju i ja bym Polski JESZCZE nie przyrównywał do Anglii czy Czech. W Czechach to akurat wszystkie dziedziny terrarystyczne, ogrodnicze, hodowlane są dużo bardziej rozwinięte niż w Polsce i tak na pewno jeszcze długo pozostanie. Natomiast Polska znacznymi krokami zbliża się do reszty Europy i uważam, że niedługo ich dogonimy, a z naszym potencjałem, to i może przegonimy.

 

Poza tym... czy ktoś wam ludzie broni tworzyć towarzystwo, społeczność czy jak tam zwał? Proszę was bardzo. Ja swoje zdanie wypowiedziałem w tej tematyce, żebyście się potem nie zdziwili mając za duże oczekiwania. Poza tym mnie pomogę, bo ja mam już na głowie towarzystwo, mało liczne, a roboty przy nim jest ogrom. Bo rola, przede wszystkim prezesa będzie polegać na przekazywaniu swojego entuzjazmu, zapału i energii członkom. Wymyślanie miejsc spotkań, ich organizacja, zajęć, tematów dyskusji. Znam to z autopsji i tylko was informuję, że to nie jest takie łatwe, szczególnie jak jest mało liczebne towarzystwo. Zobaczcie, że nawet w takim miejscu jak to forum, które ma tylu członków były momenty, że był totalny zastój i perspektywy jego zamknięcia. Jak wam się zdaje, że prowadzenie towarzystwa to "Pan Pikuś", to ja chętnie na nim zawitam jako zwykły członek.

 

A Bank nasion to super sprawa, bardzo chętnie bym go zobaczył, ale mam kiepskie wizje ile będzie w nim gatunków.

 

W obu przypadkach z dziką radością przekonam się o swoim tragicznym błędzie, także do DZIEŁA chłopaki, jest was dwóch, zawsze to będzie łatwiej. Ja wam chętnie oddam wszystkie nasiona owadożerów jakie będę miał i tak je rozdaję w głównej mierze.

 

Masz rację z tą organizacją tego. Były by to ogromy problem, głownie dlatego że ja mieszkam tutaj więc udzielanie się w spotkaniach i w ogóle organizowanie ich będzie nie lada wyzwaniem. Do tego pewność siebie i śmiałość nie są moimi mocnymi stronami więc.... ^_^

 

Jeśli chodzi i bank nasion to myślałem też nad założeniem czegoś takiego ale dla innego celu.

Edytowane przez Cephalotus
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nieco zaskoczył tekst, że tego typu organizacja jest "nawet w Czechach". Od Czechów moglibyśmy się akurat dużo uczyć, są to ludzie prawdziwie zaangażowani w swoje pasje i zależy im, żeby coś osiągnąć. Zresztą Darwiniania działa już dłuuugo i dobrze się ma, ma własne czasopismo, spotkania, sporo udanych akcji itp.

 

Sam kiedyś myślałem, czy by nie pomyśleć o czymś takim, ale póki co myślę o bardziej lokalnych działaniach u siebie na uniwersytecie, taka forma bardziej mi odpowiada, mam nadzieję, że może coś jeszcze uda się na tym polu osiągnąć. Niemniej faktycznie przydałoby się coś takiego, ale pamiętajcie, że trzeba zacząć od spraw formalnych i statutowych.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konkretnie, kogo obrażam?

I co to znaczy według Ciebie znać realia kraju (mega obszerne pojęcie)?

Chodzi mi o polską mentalność. Jest to poniekąd generalizacja, ale poparta własnymi przeżyciami i przemyśleniami.

 

Sklejam pionę z każdym, kogo obraziłem i mówię szczere PRZEPRASZAM.

 

Poza tym Panowie, nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Wymaga to wysiłku, pracy, ale według mnie (zgadzam się z Albertem), taka organizacja na pewno by się przydała.

Edytowane przez Masiol
Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, taka organizacja musi powstać, prędzej czy później :) Organizacja przydałaby się z wielu powodów: bank nasion sprawiłby że rzadsze gatunki zostałyby bardziej rozpowszechnione, rezerwaty przyrody byłby bardziej chronione i wiele więcej :) Być może gdy stowarzyszenie by się rozwinęło na tyle to mielibyśmy własne czasopismo :)

 

Napisałem ''nawet w Czechach'', ale nie chodziło mi aby ich obrazić. Po prostu chodzi mi oto że taka organizacja powinna być w każdym kraju gdzie występują rośliny owadożerne.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Społeczność roślin owadożernych to w naszych realiach prawdopodobnie odpowiednik stowarzyszenia. Nasze forum jest już takim nieformalnym stowarzyszeniem.

 

Na wstępie trochę teorii.

 

W polskich realiach prawnych (Ustawa z dn. 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach z późniejszymi zmianami) możemy spotkać się z dwoma typami stowarzyszeń: stowarzyszenie zwykłe i stowarzyszenie rejestrowane.

 

Stowarzyszenie zwykłe (art. 40-43):

Mogą je utworzyć co najmniej 3 osoby. Uchwalają one nazwę, cele, określają regulamin

działalności (pełni taką rolę jak statut w stowarzyszeniu zarejestrowanym), siedzibę

i wybierają swojego przedstawiciela, który będzie reprezentował stowarzyszenie.

Następnie zgłaszają (pisemnie) utworzenie stowarzyszenia do organu nadzorującego

(zwykle jest to wydział spraw obywatelskich w starostwie powiatowym, właściwym

ze względu na przyszłą siedzibę). Stowarzyszenie zwykłe może rozpocząć

działalność, jeśli w ciągu 30 dni od dnia uzyskania informacji o założeniu stowarzyszenia

zwykłego, w starostwie powiatowym nie zostanie wydany zakaz jego działalności

(np. z powodu niezgodności regulaminu z przepisami prawa).

 

 

Stowarzyszenie rejestrowane. Tutaj niestety potrzeba więcej zachodu co nie znaczy, że nie jest to do wykonania:

 

Stowarzyszenie zarejestrowane musi powołać co najmniej 15 osób, które „uchwalają

statut stowarzyszenia i wybierają komitet założycielski”

 

Następnie stowarzyszenie za niewielką opłatą skarbową należy zarejestrować w sądzie rejonowym (wydział KRS).

Pomijam tutaj wszystkie inne formalności i dokumenty które trzeba wykonać/zebrać przed rejestracją.

Więcej np. w tym poradniku: http://www.zabierzow.org.pl/zalacznik.php?...amp;element=437

 

Dla wielu z Nas utworzenie stowarzyszenia zwykłego jest na wyciągniecie ręki. Potrzebne są trzy pełnoletnie osoby i jedno popołudnie na zrobienie dokumentów. Takie stowarzyszenie ma wiele ograniczeń lecz wydaje mi się, że więcej nie trzeba.

 

Oczywiście przydałoby się założenie stowarzyszenia zrzeszającego ludzi z całej Polski (w tym przypadku wskazane jest stowarzyszenie rejestrowane). Dokumenty są do zrobienia. Problem pojawia się w przypadku uzgodnienia wspólnych, realnych celów do realizacji . Niestety większość z podanych wyżej celów wg mnie jest nierealnych (w takiej formie i zakresie jaka podaliście).

 

Ochrona roślin owadożernych. Szczytny cel jednak w realizacji mało realny. Nawet w formie stowarzyszenia nie jesteśmy podmiotem upoważnionym w ingerencję w środowisko. Samozwańcze działanie, bez porozumienia z gospodarzem danego terenu skończy się konsekwencjami prawnymi (w tym mandatami). Gospodarzem terenu w wielu przypadkach są leśnictwa, czasem będzie to teren prywatny. Nie ma takiego prawa które pozwala w imię ochrony rośliny czy zwierzęcia na wchodzenie i wykonywanie czynności zmierzających do ich ochrony. Tutaj niestety musimy się indywidualnie pofatygować do leśniczego czy tez nadleśniczego i zapytać o możliwości działania na danym. Niestety często można spotkać się z ignorowaniem problemu. Trzeba pamiętać, że Lasy Państwowe to przedsiębiorstwo. Niestety w wielu przypadkach są one nastawione na zysk. Jeśli traficie na osobę - leśniczego kochającą las i z pewnością Wam pomoże. Jeśli nie przyjdzie toczyć długi bój z leśnictwem, nadleśnictwem i całą machina biurokracji. Aby walczyć niestety trzeba mieć w swoich szeregach osoby związane z placówkami naukowymi. Bez tego nikt w naszych realiach nie będzie brał Nas i nasze argumenty na poważnie. Druga sprawa to rezerwaty. Tutaj często pieczę maja placówki naukowe i tam trzeba szukać wsparcia.

 

Druga sprawa to przygotowanie merytoryczne do ochrony takich terenów. Potrzebne są osoby z wiedzą praktyczną na temat ochrony takich terenów. Niestety to co nam się wydaje za słuszne niekoniecznie słuszne być musi.

Sumując . Ochrona tak ale lokalnie i we współpracy z kompetentnymi (niestety o takich ciężko) gospodarzami danego terenu.

 

Dlaczego w innych krajach się udaje realizacja takich przedsięwzięć? A dlatego, że wielu z członków takich organizacji to doktorzy czy profesorowie związani z placówkami naukowymi. Druga sprawa to, że nie jest tak różowo jak wygląda z wierzchu. Poszperajcie uważnie, a okaże się, że istnieją dwa lub czasem więcej obozów „naukowych” negujących nawzajem swoje dokonania w dziedzinie ochrony. Skutek widomy. Śmierć populacji.

 

Bank nasion. Niestety tutaj też nie widzę niczego w różowych barwach. Problemów jest kilka:

  • brak dostępności ciekawych nasion (kto ma ciekawsze i tak sprzeda tu lub na zagranicznym forum z dużym zyskiem),
  • krótko terminowość nasion (trzeba będzie oddawać cenniejsze nasiona za tysiące niechcianych nasion. D. capensis),
  • problem z weryfikacją nasion.

 

Jest też inne wyjście. Forum, stowarzyszenie czy osoba prywatna może być pośrednikiem składającym depozyty w innych bankach roślin. Pozostaje problem z weryfikacja nasion i odpowiedzialnością i kompromitacją forum przed innym większym forum.

W przypadku stowarzyszenia zamiast banku proponowałbym okresowy import ciekawych nasion.

 

Gazetka, newsletter itp. Można wydawać takową bez stowarzyszenia (nawet od przyszłego roku). Niestety problemem są ręce i głowy do pracy... Co nie znaczy, że nie do zrobienia. Potrzebne są jednak osoby do realizacji pomysłu.

W przypadku zawiązania stowarzyszenia wydaje mi się nieodzowna (wydawana przynajmniej raz do roku) będącą w pewnym sensie sprawozdaniem rocznym z działalności takiego stowarzyszenia.

 

Co w takim razie widziałbym jeszcze w zadaniach takiego stowarzyszenia?

Edukacja (w tym najmłodszych) postaw proekologicznych w tym ochrony roślin owadożernych, edukacja własna (dysponuję bogatą biblioteczką jeśli chodzi o rośliny owadożerne), nawiązanie współpracy z placówkami naukowymi, promocja, pomoc w organizacji wystaw (w tym fotograficznych!), integracja, ochrona (ale tak jak pisałem w ramach lokalnej współpracy).

 

Tak jak już wcześniej pisałem. Od czegoś trzeba zacząć jednak nie stawiajmy sobie na początek zawyżonych celów bo rzeczywiście dość szybko ulegniemy rozczarowaniu! Niech statut obejmie bardzo ogólnie cele. Cele szczegółowe (może jeden, dwa na początek) będą określane corocznie na walnym zgromadzeniu.

 

Sprawa druga. Oddzielenie takiego stowarzyszenia od forum (w sensie niezależności). Unikniemy wówczas nieporozumień i być może da szansę na aktywizację innych osób (z innych for). Współpraca oczywiście biedzie nieodzowna. Kolejna sprawa to zarząd. Wskazane aby zarząd składał się z osób kompetentnych lecz niekoniecznie z administratorów tego forum. Sam jestem w stanie pomóc w pewnych kwestiach merytorycznych jednak obecnie ze względu na konieczność przekwalifikowania i podjęte kolejne studia nie będę w stanie w pełni zaangażować się w tworzenie takiego stowarzyszenia.

 

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Romku :good2:

 

Chyba nic dodać nic ująć. Przyznam, że jestem pod wrażeniem. :)

 

Masiol, nie rozwinę myśli "realia tego kraju", bo wyszłoby objętościowo coś na kształt wypowiedzi Romka. Musiałbym trochę osobistych doświadczeń opisać, żeby dobrze zarysować sytuację, a doświadczenia mam bogate. Wspomnę tylko jednym drobnym aspekcie, jednym z wielu. Mianowicie sam niegdyś zapisałem się do towarzystw, które funkcjonują w naszym kraju od lat, są to ogromne towarzystwa, ale i do nowszych, mniejszych również. Uczyniłem to wyłącznie z jednego powodu. Jako jednostka i zwykły człowiek mogę tyle co nic w dziedzinie ochrony, jeżeli chcę czynić coś legalnie. Więc poszukując pomocy zwróciłem się w kierunku tych, co więcej mogą. Jedne chciały mi pomóc bardziej, inne mniej. Efekt był w sumie jednakowy we wszystkich przypadkach. Mogłem z towarzystwem za plecami uzyskać tyle samo co sam, czyli nic. Piszę NIC, bo sumaryczny efekt był właśnie tyle wart.

 

DOPIERO! Jak znalazłem dobrą duszę w Ministerstwie Środowiska, drugą po Bogu, to w tej chwili w sumie mógłbym dużo więcej. Problem tylko polega w chwili obecnej na ograniczonym czasie, głównie moim, ale również tej osoby. Ja muszę załatwiać dokumenty, a formułowanie pism i presję na RDOŚach (Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska) wywrzeć może ta osoba. Teraz mógłbym wszystko zrobić co chciałem, tylko nie mam kiedy... Także uwierzcie, że towarzystwo, nawet z profesorem w swoim gronie nie specjalnie pomaga w czynnej ochronie środowiska. Inaczej takie towarzystwa działają w bliskiej odległości uniwersytetów, gdzie to grono naukowe jest liczne i blisko...

 

Tak w wielkim skrócie wygląda jeden aspekt realiów tego kraju. Jedna osoba dała mi abstrakcyjną radę i to osoba na wysokim stanowisku w zakresie ochrony środowiska: "Chcesz, aby ta łąka była skoszona? To zakasaj rękawy i bierz się do roboty!" Nie było w tym zdaniu nic mowy, ani sugestii załatwiania papierów...

 

Całą resztę pięknie nakreślił Romek.

 

A... jak ktoś tak bardzo chce to stowarzyszenie, to niech się nie przejmuje opiniami innych, tylko je po prostu stworzy. Nie ma co gadać, tylko działać, działać, działać! Ja już w kwestii przyrody spędziłem za dużo czasu na gadanie i pisanie... Chce ktoś mój podpis, dam z przyjemnością.

Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.