Cephalotus Napisano 13 Listopada 2012 Share Napisano 13 Listopada 2012 Hejka, w tym roku postanowiłem przetestować jedną z metod, którą, jak mi się wydaje, już kiedyś na forum prezentowałem. Praktycznie odtworzyłem metodę jednego Niemca LINK z drobną modyfikacją. U niego nie ma zaworu prowadzącego do dolnego zbiornika, a u mnie jest. Ja niestety. z pośpiechu, zapomniałem usypać torfu z górką i pomimo, że go trochę ubiłem, to ubił się poniżej pożądanego poziomu. Ale nie jest tak źle. U mnie jest także dolny zawór umożliwiający ewentualne przepłukanie podłoża podczas deszczy, jak i stanowi element kontroli poziomu wody. Ostatnio natomiast pojawił się mały problem, wcześniej nie przewidziany. (Co oczywiście zawsze musi się stać...) Prawdopodobnie ze względu na niskie temperatury otoczenia (nawet mrozy) gumowa rurka jak i sam zawór trochę się musiały odkształcić ponieważ wykapuje mi z nich woda, czego wcześniej zdecydowanie nie było. Sytuacja jest identyczna w donicy z muchołówkami jak i kapturnicami, ale tylko w momencie, kiedy zawór jest otwarty. Kiedy jest zamknięty, wówczas jak wykapie woda z rurki, to już z samego zaworu nie cieknie. W sumie to woda wylatuje bardzo, bardzo powoli, bo jakieś pół kieliszka w kilka (3-4 dni może dłużej), ale jednak. Zresztą dopóki poziom wody jest poniżej poziomu samego podłoża, a woda jedynie nasiąka do góry, to wilgotność podłoża jest idealna. Nie wymaga to wcale spuszczenia wody ze zbiornika, no, chyba, że na przenoszenie... waży na prawdę dużo (jest tam 20-pare litrów samej wody). Zaleta to całkowita niezależność ode mnie na długie tygodnie. Najdłuższy okres od pierwszorazowego podlania do kolejnego trwał 3 tyg. letnich upałów, a wody jeszcze wystarczyło na jakiś tydzień, może dłużej. Jest wielce prawdopodobne, że podlane raz mogłoby wystarczyć na cały rok, gdyż zbiornik się uzupełnia podczas każdego deszczu. Jak donica z Cephalotusem przy obfitych ulewach otwieram zawór, aby usunąć starą wodę i umożliwić przepłukanie podłoża. Doniczka spędziła dwie noce po -2 i dwie po -1*C. Na dodatek, JAK CO ROKU, dopadły je chmary mszyc i wcinały je przez jakieś 5 tygodni. Także jak je zostawiałem we Wrześniu (głupi nie zrobiłem zdjęć), to wyglądały zdecydowanie lepiej. Nie miej, widać, że się trochę zmieniły. Niektóre osobniki poszły wręcz w tak głęboki spoczynek, że potraciły wszystkie liście i zeszły do bulwy. Mam nadzieję, że tak właśnie się stało, a nie jest to efektem działania mszyce + mróz = zmarniały... Zobaczymy wiosną. Obecnie roślinki stoją w no stworzonym konstrukcie do ich doświetlania, gdzie stoją także inne, nie owadożerne rośliny o analogicznych wymaganiach w okresie spoczynku. Sumą sumarów, zestawienie tych roślin w jednym miejscu i zebranie wszystkich świetlówek, pozwoliło na stworzenie o niebo lepszych warunków jakie miałem przez 8 lat dotychczasowej uprawy. Są 2 x 40W, 5 x 18W świetlówek. Plus refleks z aluminiowego kocyka. Ile % odbitego światła to może dodawać, nie umiem stwierdzić, ale jest tam jasno jak latem. (Przyznam się bez bicia, że te zdjęcia pokazałem już tak wielu osobom, że nie pamiętam czy nie ma ich już gdzieś na forum, jak tak to przepraszam za dubel!) 2012.08.02 2012.11.04 Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi