szamanka

Do lodówki, szczerze mówiąc kiepska pora na wysiew tego typu nasion, zimnolubne najlepiej siać na wiosnę. Szybciej będą rosły na torfie, co to za durne pomysły siać na czarnoziem? Nie to pH, jedna z najżyźniejszych gleb, a rosiczki potrzebują ubogiej.

Proszę nie robić oftopów, dział kapturnica to nie miejsce na pytania o tillandsie. Ah, no i warnik za spamowanie tymi samymi pytaniami po n razy http://rosliny-owadozerne.pl/forum/index.p...ic=8416&hl=

No dlatego niektórzy nie zaliczają roriduli do owadożernych, w tym wypadku należy z ich grona wyrzucić także heliamfory, bromelie i S. purpurea, jest to bardzo specyficzny typ owadożerności.

Robaki które zyją tylko i wyłącznie na roriduli, oba gatunki maja po swoim własnym gatunku robaka. Żywią się tym co łapie roridula, trawią za nią i wydalają resztki na liście i te resztki sobie roridula wchłania. Bez tych robaków jest właściwie niemiesożerna.

O tej porze roku jest już chyba troche za późno, siewki nie przetrwają zimy na wschodnim parapecie bez doświetlania. No chyba że wysiejesz dopiero na wiosnę, wtedy do zimy powinny byc na tyle duze by dac sobie radę.

Druga roridula Myślę, że trudniejszy może być rosolistnik, bo nie dość że rzadki to jeszcze trudnodostępny, no ale ciężko powiedzieć.

Jest cholernie wrazliwa, minimalnie przelejesz, przesuszysz i juz po niej, pamietam jednego poza Łukaszem forumowicza który miał tą roślinę, i własnie mu zdechła przez przelanie, a mówiąc z angielska miał zielone palce i co nie kupił to mu rosło, rosiczki, dzbaneczniki (miał tylko dwa, ale za to jakie, inermis i aristo), helki, pływacze...

Powtórzenie nazwy po var. oznacza z tego co wiem typową formę rośliny, ale uzywa się tego tylko jeśli dany gatunek ma jakieś podgatunki

Cefalotus przygotowuje się teraz do egzaminu, wyniki poznamy zapewne po tymże egzaminie, czyli po 1 września.

Ja osobiście nie mam nic przeciwko dopisywaniu regular, czy typical przy nazwie, aczkolwiek z proponowanym przez ciebie oznaczeniem czysta forma też się juz spotkałam, tylko chyba na czeskiej stronie.Przy syfie jaki mamy wśród muchołówek uznaję za słuszne oznaczanie że coś jest czystą formą, a nie niezidentyfikowaną co do kultywaru rośliną, bo i takie przypadki się zdarzają.

Co do ekspansywności nic nie jest pewne, w naturalnym srodowisku te rośliny mają i swoich naturalnych wrogów, nie wiadomo nigdy co się stanie po przeniesieniu ich za ocean. Zwróćcie uwagę na zdjęciach z linków podanych przez Mariusza (zwłaszcza 1 link, zdjęcie 2) jak gęsto rosną te kapturnice, nie powiedziałabym że są mało ekspansywne.

No może źle się wyraziłam, ale odniosłam wrażenie, że zarzucasz im to że odbiegają wyglądem od hodowlanych regularów, w rzeczywistości dzikie muchołówki są wg mnie tą najbardziej słuszną grupą i to od nich może jedynie coś odbiegać wyglądem, a nie one od czegoś.

moof, sorry, ale to co napisałeś jest bez sensu. To co rośnie w naturze jest formą podstawową, i nie ma tam żadnych sztucznych kultywarów, więc jak możesz twierdzić, że nie wyglądają tak jak trzeba? To raczej sztuczne kultywary wygladające jak dzikie warianty muchołówek są naciagane.

A ja mam w takim razie pytanko z innej beczki. Za regular form uznaje się muchołówki rosnące na dziko, a idzie znaleźć na zdjęciach z amerykańskich bagien zdjęcia muchołówek pasujących do zaserwowanego wyżej opisu red-green. http://www.bestcarnivorousplants.org/fotog...e/sr46-612.html Wystarczająco długie zęby i czerwone pułapki?

Nie mam zielonego pojęcia, ale innych powodów nie znam, nie mam chwilowo siły szukać tej informacji, ale to bardzo prawdopodobne.

To nie gnicie, tylko po prostu obumieranie, nie obcinaj, nim roślina straci tą pułapkę wyssie jeszcze trochę ze złapanego owada za jej pomocą.

Po prostu masz zbyt ciężkostrawne robaki w domu, daj jej coś mniejszego, o cienkim pancerzu to pułapka się otworzy po trawieniu.

Źle byś powiedział ozii, zazwyczaj fakt tak jest, ale są nasiona które na świetle nie wykiełkuja, tylko i wyłącznie w ciemności, np wanilii jeśli dobrze pamiętam przykład z jednego z wykładów.

Mi sangiunea też niesamowicie powoli rośnie, możesz dać zdjęcie, ale mam wrażenie że ten gatunek po prostu tak ma.

Sposób maklerwa jest dobry i dżdżownicy radze sie pozbyć, ma specjalne gruczoły wapienne za pomocą których neutralizuje kwasy humusowe i w rezultacie odkwasza torf.

Możesz odciąć, potraktuj odcięte odrosty jak ukorzeniane sadzonki, czyli do jak najwyzszej wilgotności, światło minimum 12h dziennie. Jak nie masz terra przykryj jakimś przeźroczystym kubkiem, folią, cokolwiek. Aha, jak ciąć to skalpelem, ostrym nożem, jak nie masz to delikatnie urwij.

Nie bój się nic, nawet jak urwiesz kawałek korzonka spatulaty jesli mają dosyć światła zniosą to bez szwanku.

Co to za bzdury ? D. spatulata jest rosiczką tropikalną i stratyfikacja nasion je zabije, stratyfikuje się wyłącznie nasiona gatunków zimnolubnych. Oczywiście jeśli mówimy o zimnej stratyfikacji, gorącej poddaje się wiele innych gatunków.

A przestratyfikwałeś nasiona rotundifolii? Bo jak nie to raczej nie wzejdą. Tak, wszystkie kapturnice i muchołówki się zimuje.

D. arcturi to wogle jest wyższa szkoła jazdy, zdaje się że na jednym terenie z nią (Nowa Zelandia rośnie jeszcze jedna, a mianowicie Drosera stenopetala i ona też będzie należała do tych łagodnie zimujących uzywając logiki. Co do arcturi, w czasie okresu wegetacji potrzebuje mniej więcej takich temperatur jak bulwiaste, a w czasie okresu spoczynku bliskich zera, ale nie poniżej, generalnie wg mnie jedna z bardziej ekstremalnych rosic.