Skocz do zawartości

Cephalotus

Administrator
  • Liczba zawartości

    4091
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Cephalotus

  1. No, na prawdę nie wyobrażam sobie, nie być w Warszawie. Musiałby mi jakiś poważny egzamin zrujnować życie... Czy ja tam po lewej stronie na środkowym zdjęciu nie widzę jakiegoś czerwonego kwiatka? P. laueana? Jeszcze bardziej żałuję, że mnie tam nie było. :/
  2. Mam parapet południowy, więc o ile Ty nie masz innego, to mamy względnie tyle samo światła. Oczywiście ja to traktuję na zasadzie: nie piszesz nic o drzewie lub sąsiednim bloku przed oknem, czyli ma otwartą przestrzeń, jak ja. Mając na względzie co powyższe. Jeżeli roślina jest osłabiona, bo ma np. mniej światła, to jest rzeczą oczywistą, że nie będzie produkować tyle rosy co w okresie dostatku świetlnego, ponieważ rosa nie jest jej bezwzględnie potrzebna do życia. A skoro warunki są niesprzyjające, to trzeba oszczędzać energię. Nie czarujmy się, wyprodukowanie rosy to też coś kosztuje roślinę i nie samą wodę. Mam dla Ciebie propozycję na ciekawe doświadczenie. Weź kadzidełko, oczywiście zapalone i zbliż się nim na krawędź parapetu, przed miejsce gdzie masz rosiczkę. Ruchy powietrza między kaloryferem a oknem nie są tak idealnie uporządkowane jakby się chciało. Ciepłe powietrze nie idzie wyłącznie do góry, jeżeli miesza się z zimnym, albo natrafia na przeszkodę = parapet. Na krawędzi będzie się robić przepływ turbulentny. Szyba jest oczywiście zimna i strumień zimniejszego i cięższego powietrza będzie opadać, następnie "spływać" po parapecie (nawet z rozpędu) w kierunku od szyby. Teraz miejsce zderzenia obu strumieni powietrza będzie dawał dodatkowe zawirowania, które w różnych punktach parapetu mogą być bardzo różne. Może akurat tam gdzie masz rosiczki jest duże zawirowanie powietrza i jest ona dość mocno obmywana suchym, kaloryferowym powietrzem. Może nie. Jak nie sprawdzisz, to możesz sobie tylko pogdybać. Zobacz co sam wywnioskowałeś: ja mam rosę cały rok, mam większą wilgotność powietrza od Ciebie; światła, uznajmy, że nie ma jakiś znaczących różnic. Ty masz rosę okresowo, masz niższą wilgotność w pomieszczeniu. Kiedy dzień się zaczął wydłużać i zaczęło pojawiać się słońce, rosa u Ciebie zaczęła powracać. U mnie jest to dalej bez zmian. Czy zauważasz te różnice i zmieniające się w czasie warunki? Powiem Ci jak ja to analizuję: Masz dobre, idealne warunki to rosiczki mają rosę. Potem zmniejsza się ilość światła. Rośliny stają się słabsze, ale mają jeszcze rosę (może nieco mniejszą). Potem dochodzi zmniejszenie wilgotności powietrza w sposób stopniowy lub nagły przy dalej zmniejszającej się ilości światła. Po przekroczeniu pewnego progu Twoje rosiczki tracą rosę. Następnie, w pewnym momencie jeden z czynników ulega poprawie: zwiększa się ilość światła, drugi z czynników - wilgoć, pozostaje niezmienny. Rosa powoli wraca. Kiedy oba czynniki ulegną poprawie, albo jeden z nich się drastycznie poprawi, jej kondycja również ulegnie poprawie. U mnie w grę wchodzi jeden czynnik, drugi - wilgoć, generalnie nie ulega takiemu pogorszeniu, żeby wywołać całkowitą utratę rosy. Dlatego mam jedynie zmniejszenie rosy. A to zmniejszenie wywołane jest zapewne mniejszą ilością światła. Na chwilę obecną, nie potrafię wskazać kolejnego czynnika, który należałoby uwzględnić w tych rozważaniach. Może ktoś jakiś zaproponuje i go stosownie uzasadni?
  3. A odpowiem sobie jeszcze. Nie podzielam Twoich obserwacji, gdyż moje rosiczki na zimę nie tracą rosy. Owszem nie są to może takie grochy jak za lata, ale też nie znika zupełnie. Zresztą, nie mogę w tej sekundzie nic powiedzieć, bo nie mam ich przed oczami. Pamiętam jedynie, że D. spatulata zdecydowanie miała grochy, jak i D. alicea. Chyba jedynie D. capensis miała nieco mniejsze, ale tylko ta zdecydowanie bliżej krawędzi parapetu. Natomiast światła mam tyle co i Ty. A temperatury miewam niższe. Ponieważ mam nastawione ogrzewanie na temperaturę minimalną w nocy na 13*C, ale i w trakcie dnia od godziny 9-17, kiedy generalnie nikogo w domu nie ma. Także rośliny te jak i inne mają dość zimne warunki. Na pewno gwarantuję Ci, że nie ma u mnie w domu tak niskiej wilgotności jaką u siebie podajesz. Wszędzie po pokojach jest mnóstwo doniczek. Każda z wilgotnym podłożem, parująca. A w pokoju gdzie są rosiczki z gatunków D. alicea, capensis, nidiformis, its. to cały parapet jest w zasadzie jedną wielką tacką z wodą. Także nie ma mowy, żeby przy takiej ilości wilgoci wokoło była aż tak niska ogólnie w pomieszczeniach. Z tego parapetu paruje jakieś 10l wody tygodniowo, a to musi mieć wpływ na wilgotność powietrza. Dlatego też mimo grzania zimą mi się dobrze sypia, bo moje rośliny nieźle podnoszą wilgotność w pomieszczeniach. A kolejne 10l w moim pokoju. Wiem, ponieważ średnio schodzą mi cztery 5l butle. Natomiast no 1 metr, cały czy nawet 60 cm, to ciągle jest nie mały kosmos jak na odległość między roślinami a kaloryferem. Może jakimś cudem u Ciebie powietrze nagrzane zawiewa na taką odległość, ale jakoś w to nie wierzę. Generalny brak światła zdecydowanie negatywnie wpływa na rośliny, u mnie wszystkie robią się zielone i rosną wolniej. Stąd wydaje mi się, że może to wpłynąć na zmniejszenie się rosy, ale nie jej zanik. Temperatury jak widać nie mają tutaj za wiele do gadania. Ja swoje podlewam dokładnie tak samo cały rok. Oczywiście nie wszystkie gatunki jak leci, ale z wymienionych, to wszystkie. Jest też różnica między rosiczkami, które straciły rosę, ale zachowały włoski, a tymi, które nawet włoski potraciły, czyli jak obrazek powyżej.
  4. Przepraszam, ale dlaczego chcesz je dodatkowo spryskiwać? Bo zapewne latem tak nie robisz. Moim zdaniem wystarczy dobrze odgrodzić rośliny od suchego powietrza z kaloryfera np. jakąś plastikową ścianką (z 3 stron). Tak, żeby to pustynne powietrze nie wiało bezpośrednio na nie. Tu nie chodzi o wilgotność powietrza sensu stricto. Tylko o gorące i suche powietrze stale obmywające roślinę. Z tym ona sobie nie radzi.
  5. Cephalotus

    czy dadza rade?

    Nie szalej. Daj sobie spokój z foggerem na parapecie. Czytaj uważnie, co Ci inni napisali.
  6. Jak napisał neo_s, ja też stawiam jednak na wilgotność. Mógłbym nawet zaryzykować i się założyć, że kaloryfer pod parapetem, na którym stoi grzeje równo. A Upiornie suche powietrze bucha na roślinę. No ja się jej nie dziwię. Spróbuj pooddychać ustami takim suchym powietrzem. Zaraz Ci się zrobi trampek w ustach. Stąd jak tylko rozpoczyna się sezon grzewczy, rosa robi się stopniowo mniejsza i zanika. Potem wyłączasz kaloryfery, przychodzi wiosna i roślina odzyskuje swój wygląd. No, ale to można zaobserwować samemu. Poza tym, to gatunek afrykański. Tam lato jest suche i gorące, a zima chłodna i wilgotna. To w sumie powinno być tak, że wilgoci powinna mieć więcej w okresie chłodu i krótszego dnia. Względnie w każdym czasie tak samo, bo to temu gatunkowi jest w dużej mierze bez znaczenia.
  7. Ja tam nie wiem jak jest opisane na forum rozmnażanie przez nacięcie, ale to co zobaczyłem nie miało szans powodzenia. Miejsce nacięcia należy dobrze obtoczyć podłożem. Nie musi być torfowiec, nie musi być torf, może być mieszanka jak dla dzbanecznika. Ma być wilgotna stale. Także jak ktoś zaproponował, owinięcie folią możliwe, że i nawet lepiej by się sprawdziło, bo zapobiegłoby uciekaniu wilgoci. Jeżeli tylko roślina jest zdolna do tego typu rozmnażania, to się uda. A w ten sposób nie ryzykuje się, że się w ogóle nie ukorzeni i jak zetniemy łodygę. W każdym przypadku jednak należy być cierpliwym. Jeżeli roślina NIE obumiera, to fakt braku korzeni nie jest niepokojący. Gorzej jak zaczyna wyraźnie żółknąć i zamierać, a korzeni ciągle brak. No to wtedy trudno o optymizm.
  8. Cephalotus

    czy dadza rade?

    Tak, te rośliny dadzą sobie radę na parapecie, tylko niektóre z nich należy zupełnie odrębnie uprawiać. Więc jak miałbyś ochotę trzymać je wszystkie razem, to raczej bez powodzenia. Najdelikatniejszy gatunek to D. schizandra. Ona lubi mieć chłodniej w nocy jak w ciągu dnia. Czyli większa różnica amplitudy. Oczywiście zapewne bez tego też da sobie radę, ale jak dokładnie będzie rosła, trudno powiedzieć. Opis uprawy D. regia jest na forum w dziale z opisami. Polecam sobie przeczytać. D. adelae powinna dać spokojnie radę. Nie polecam, ale mój portugalski kolega uprawia ją bez większania wilgotności powietrza. Nie wiem jak to robi, ale rośnie mu jak głupia. Może daje radę w niskich wilgotnościach. Ja tam wolę nie próbować. D. prolifera jest opis na forum tam gdzie D. regia. D. paradoxa, może specjalnie nie jest opisana, ale nie powinna też sprawiać problemu. Trochę ciepła, trochę słońca, może lekko większa wilgotnośc powietrza jak otoczenia i powinno być cacy. Pigmejki, no to oczywiście zależy jakie. Są banalne i trudne. Tutaj to już musiałbyś się zorientować sam, które chcesz i jak wymagające są. Generalnie sporo nie jest upiorna. Co do Heliamphor nie wypowiadam się, mam zerowe doświadczenie w uprawie parapetowej, ale też mi wiadomo, że tam jakieś dadzą radę na parapecie. Cephalotus, jest opis uprawy w dziale z opisami. Opisuje w sumie uprawę parapetową dla początkujących. Czyli nie super okaz z tego wyjdzie, ale jak się zastosujesz, to też nie padnie. No, a co do potworka Twojego brata. Rozumiem, że braciszek sponsoruje powrót do uprawy roślin owadożernych? Bo powinien... A w sumie to zależy co było pierwsze? First comes first.
  9. Dlaczego ja tego wcześniej nie widziałem? O_O VERRY NICE! Gałko oczne się błyszczą z radochy. Bardzo estetycznie to wygląda i rośliny też wyglądają na zadowolone. Gratuluję.
  10. Ja niestety nie byłem w stanie dotrzeć (kilka czynników). Ale zrobię wszystko, żeby na Warszawskiej wystawie się jednak pojawić. Może są jakieś zdjęcia, co by sobie gałki oczne pocieszyć?
  11. A możesz napisać jakie miały warunki w trakcie zimy? Gdzie je trzymałeś, jak podlewałeś, jakie miały temperatury ile i jakie światło. Wiesz... Po samym zdjęciu to trudno powiedzieć co było przyczyną. Więcej informacji.
  12. Nie wiem czy samo odcięcie wystarczy i czy nie trzeba zredukować wielkość rośliny. Czyli poobcinać liści i skrócić łodygi. Jeżeli masz pozytywne doświadczenia w tym zakresie to rób tak jak Ci to wychodziło. Natomiast, przepraszam za głupie pytanie, ale ty tego torfowca tam dałeś więcej prawda? To nie był tylko taki torfowcowy ochłap, co to widać na zdjęciu? Jeżeli było to tak ja widać na zdjęciu, to nie miało prawa się udać. To się robi taki spory kokonik wokół tej rany. Obwiązuje się jakimś materiałem, np. bandażem. Nie potrafię powiedzieć jak skuteczna i czy w ogóle działająca jest ta metoda w przypadku dzbaneczników. Nie mniej, tego torfowca powinno być zdecydowanie dużo więcej i stale utrzymywany wilgotny.
  13. Cephalotus

    Uschnięla łodyżka

    Moim zdaniem możesz spróbować zrobić to tak jak czasem ukorzenia się innego typu rośliny, które wysokie urosły. Obtacza się łodygę ziemią, w tym przypadku torfem, i pozostawia na dłuższy czas. Wówczas roślina powinna wytworzyć korzenie w miejscu gdzie jest ziemia. A kiedy urosną odpowiednio duże (można sprawdzać), to można ją skrócić. Nie mam pojęcia jak to zadziała na dzbanecznika. Czasem też nacina się łodygę, żeby wystymulować wytwarzanie korzenia w tym miejscu. Znowu, nie wiem jak to zadziała na dzbanecznika. Najpierw proponowałbym spróbować bez nacinania. Nie wiem ile czasu to może trwać. Miesiąc, dwa, może więcej. Ale że krócej jak miesiąc, to nie ma co liczyć.
  14. Cephalotus

    Po nasionach?

    Uprzejmie proszę, żeby zmniejszać zdjęcia, gdyż ich monstrualne rozmiary trochę utrudniają przeglądanie tematu, a nie każdy musi mieć szerokopasmowe łącze. Dziękuję. A co do tematu, to kiedyś miewałem gorzej i nie specjalnie jakoś utrudniało to kiełkowanie roślinom. Ja pryskałem wodą, dla wizualnego polepszenia stanu. Osobiście nie zauważyłem, aby odrobina pleśni zaszkodziła nasionom czy siewkom, ale może są osoby z innymi doświadczeniami.
  15. To znaczy, pyłek należy trochę rozcieńczyć. Nie położyć suchą grudkę, gdyż tak roślinie trudno ją jakkolwiek strawić/nadtrawić. Natomiast jak u mnie łapią rosiczki owady i one sobie tam potem leżą, to z czasem też pleśnieją. Zależnie od tego czy zdążą wyschnąć czy nie. Oczywiście jak ktoś może, zamiast pyłku można stosować jakieś mikro owady, tylko w przypadku mikro listków, trudno o takiego małego owada. Natomiast jak taka kropka (raczej jak grudka) pyłku zacznie w końcu pleśnieć, to można ją usunąć. Rosiczka już i tak skorzystała z tego tyle ile mogła.
  16. Sytuacja 1 Ja miałem tak do tej pory, tylko poza samymi temperaturami borykałem się z doświetlaniem. Zwykle wiosną wzrost był marny, a liście raczej płaskie i nieatrakcyjne. Sytuacja 2 i 3 różnią się byciem wkopanym do gruntu i nie. Zdecydowanie bardziej chronione są korzenie kiedy roślina jest w gruncie lub w zadołowanej doniczce. Ja w tym roku zostawiłem wszystkie Sarracenie w donicach na zewnątrz. Minimalna temperatura to było -14*C. Kilka razy było -10*C, a tak to były na przemian mrozy i odwilże. Jedyne co zrobiłem, to zakryłem taką siatką do elewacji, żeby łupiny ze słonecznika, którymi raczyły się dokarmiane ptaki, nie zasypały moich roślin. Na tarasie mam po prostu hałdy tych łupin i nie chciałem ich w swoich donicach. Poza tym wszystkie warunki pogodowe smagały Sarraceniami do woli. Zrobiłem tak dlatego, ponieważ Mike King powiedział mi, że największe mrozy jakie miał to 2 tygodnie po około -18*C. Kiedy to padły pojedyncze rośliny bez jakiś preferencji gatunkowych czy mieszańcowych. Po prostu jakieś słabsze osobniki wypadły (norma). Zostawiłem wszystkie stare liście, żeby stożki wzrostu były w nich głęboko ukryte. Zetnę je jak ruszy wegetacja. Ostatnio jak je oglądałem na początku lutego, to wszystkie były żywe. Natomiast agrowłóknina wydaje mi się mieć swoje plusy i minusy. Trzeba umieć ją wykorzystać, żeby nie zrobić swoim roślinom krzywdy. Mianowicie owszem osłania przed mroźnym wiatrem, co mogłoby zabić np. muchołówkę. Tworzy po prostu bańkę powietrzną, która chroni przed mrozem. Jest "ciepła" i nie topnieje, więc działa nieco inaczej jak śnieg. Ale jednocześnie powoduje bezruch powietrza i sporą wilgotność przy szczególnie wysokich temperaturach w okresie odwilży i podczas słonecznych dni. Co może sprzyjać pleśnieniu czy gniciu roślin. Dlatego nie wiem czy nie byłoby lepsze łączenie gałązek drzew iglastych z okrywą z agrowłókniny. W sensie pierwsze gałązki, a na nie argowłóknina. Możliwe, że olejki eteryczne dodatkowo jakoś wpływają na ochronę przed gniciem. Tak też czyni sporo ogrodników, nie tylko sama argowłóknina. Samą agrowłókninę stosują głównie do krzewów, szczególnie tych, które tracą zupełnie liście i są to gołe krzaki. Sytuacja 4 To w sumie ulepszona wersja temperaturowa "Sytuacji 1". Spokojnie mogłyby być tam temperatury jeszcze niższe, takie, żeby grzejnik nie zamarzł. Ja też mam werandę, ale od strony północnej. Grzejnik na niej został zdjęty, w zimie służy za lodówkę albo zamrażarkę, zależy od temperatur. Zwykle panuje tam temperatura ok. 4-6*C większa jak aktualna na zewnątrz. Nie wiem jak ta tendencja by się zachowywała przy mrozach rzędu -20*C. Gdyby zamontować tam oświetlenie, to wydaje mi się, że byłby to doskonały wariant zimowania Sarracenii. Muchołówki mi przeżyły -7*C przez dwa dni, w kastrze, bez większych uszczerbków na zdrowiu, a Sarracenie nawet wyglądają na dużo wystrzymalsze (i takie też są). Natomiast wydaje mi się, że jeżeli one miałyby wystarczająco niskie temperatury i głęboką hibernację, to oświetlenie nie jest im potrzebne, a to spora oszczędność. Dlatego ja się nie zdecydowałem na ten wariant. Sytuacja 5 Ale jak ona obumarła, od korzenia, czy może jakoś inaczej? Ja nie wiem czy padła dlatego, że ją przelałeś, czy dlatego, że ją zakryłeś agrowłókniną... U mnie rośliny stojąc na zewnątrz miały wodę po krawędź doniczki, czyli pływały sobie i żyją. Kiedy to widziałem, to wylewałem wodę, ale nie ma mnie 1,5 miesiąca, to sobie pływają tyle czasu, a jak jest mróz to są w bryłce lodu. Sam jestem w szoku, ale jak ostatnio je oglądałem to miały się doskonale. Natomiast miały ruch powietrza i świeże powietrze. Jak był śnieg, to na nich leżał i porządnie je "znieczulał". Także z tą wodą to nie jest tak oczywiste. W warunkach ze stale dodatnimi temperaturami, to może jest jakaś predyspozycja do gnicia korzenia, ale na zewnątrz mogą pływać, a nie zgniją. (Może jeszcze zgniją... dowiem się jak się mają w Kwietniu, bo może się chwalę za szybko). Moja propozycja: Sytuacja 6 Torfowisko, Sarracenie bez muchołówki, albo muchołówka traktowana odrębnie. Zostawiasz i nic z nimi nie robisz. Jak będzie śnieg, to niech leży śnieg, jak będzie deszcz, niech będzie deszcz. I wtedy zobaczymy czy to nie będzie przypadkiem idealna metoda. Zero protekcji, zero grzyba, zero pleśni, zdecydowanie duża przeżywalność, w sumie 100% przy mrozach (jak na razie u mnie) do -14*C. Zero doświetlania, przenoszenia, specjalnej troski w jakimkolwiek zakresie. Jeżeli faktycznie nic mi nie obumrze, to ja bym jednak obstawał przy tej metodzie zimowania jako najlepszej i najprostszej (nie musi być na torfowisku, może być w większej donicy). ;-)
  17. Cephalotus

    Brak nowych dzbanków

    A może to za niska wilgotność? Wydaje mi się, że jest potrzebne zdecydowanie więcej informacji i jakiś specjalista do pomocy.
  18. Pomyślę, może uda mi się wpaść. Zobaczymy. To nie jest taka długa podróż, wydaje się, że będzie do zniesienia. ;-)
  19. Nom. Można by ją rozdzielić. Piękna kępka. Jaki gatunek? Aż nie mogę się doczekać, kiedy dla swoich helek i pływaczy epifitycznych zbuduję profesjonalne terrarium.
  20. Rośliny raczej jednak nie wskazują na to, żeby miały aż tak pełno światła jak mówisz. Zdecydowanie wyglądają na niedoświetlone. Zastanawiam się czy może być to wina podłoża. Niby nie widać żadnych minerałów, ale trudno też powiedzieć co to jest w czym je uprawiasz. Ja swoich pierwszych muchołówek nie przezimowałem w chłodzie, tylko na parapecie, bo wówczas nie było dostępnej wiedzy na ten temat, a ja nawet nie posiadałem internetu. Jednak nie wyglądały tak jak Twoje. One zwyczajnie umierają. Jakie podłoże Ty tam masz?
  21. Cephalotus

    Witam

    Można gdzieś w dziale ogólnym podesłać zdjęcie, albo opisać nasiona. Wtedy będzie chociaż wiadomo jakiego rodzaju to nasiona.
  22. Cephalotus

    Dotacja 2.5 miliona euro

    Stawiam, że D. arcturi i Heliamphory to najprymitywniejsze owadożery.
  23. Otwieramy dogrywkę na "Ujęcie lutego 2013". Dogrywka trwa do 15.03.2013 do godziny 23:59. Bieżące wyniki, do czasu zakończenia głosowania będą ukryte. Zgodnie z regulaminem w tym miesiącu wybieramy najlepsze ujęcie przedstawiające roślinę owadożerną lub jej część. Przypominam, że nie można głosować na własne zdjęcie! Zdjęcia, na które można głosować: beginner Lakii adivip125 Zwycięzca konkursu otrzyma od firmy Carnisana następujący zestaw roślin: Drosera nidiformis - trzy dorosłe rośliny Drosera sp. Bostwana - trzy dorosłe rośliny Tłustosze meksykańskie - 5 losowo wybranych średniej wielkości gatunków/hybryd Drosera binata - dorosła Nepenthes x ventrata - średniej wielkości Sarracenia psittacina - średniej wielkości Osoby które zajmą miejsce drugie i trzecie otrzymają pakiety nasion kapturnicy od użytkownika Kosa 1984. Dziękuję Michałowi, Albertowi i Mateuszowi za zestaw nagród i zapraszam do zapoznana się z ofertą zimową firmy.
  24. Pierwszy, tegoroczny konkurs na ujęcie miesiąca i będziemy mieć dogrywkę. - beginner - Lakii - adivip125 Uzyskali po tyle samo punktów. W późniejszych godzinach dzisiaj, zostanie otworzona dogrywka. TUTAJ JEST DOGRYWKA.
  25. Cephalotus

    ANGORA o owadożerach

    [czw, 28 lut 2013 - 07:02] adamik55: http://newswatch.nationalgeographic.com/20...campaign=Conten Dzięki za temat, w sumie, należał się takowy, ale ktoś Cię lekko ubiegł, jeżeli chodzi o samo podanie informacji. Może powtórzę to co napisałem na Shoutboxie, D. hartmeyerorum tymi swoimi żółtymi gruczołami robi dokładnie to samo. Ja nigdy nie oglądałem swoich roślin pod lampą UV, a tym bardziej dzbaneczników, bo ich nawet nie posiadam. Nie mniej jak ktoś ma taką okazję, a posiada Cephalotusa, to chętnie zobaczę jaki on daje efekt. Pamiętam z dawnych czasów, z genialnego filmu przyrodniczego jak tłumaczono w nim na jakiej zasadzie dobierają się w pary osobniki bielinka kapustnika. Przecież one są generalnie jednolite. Wyjaśniono to wówczas, że one tak na prawdę widzą spektrum UV i wówczas ich skrzydła świecą w różne wzory na podstawie których samica wybiera samca. Także wcale mnie nie dziwi, że rośliny żywiące się w dużej mierze owadami, wykorzystują to do swoich celów. Zresztą jak mi wiadomo, to ptaki również widzą spektrum UV. W ten sposób np. determinują, które owoce, choćby o tej samej barwie są bardziej dojrzałe, gdyż podobno te dojrzalsze, posiadając więcej cukru (fruktozy?) świecą zdecydowanie jaśniej w UV. Dlatego dojrzałe owoce ptaki widzą jak my żarówki zapalone w stosunku do zgaszonych. A jeszcze tak wtrącając drobny offtopic o roślinach. Skoro potrafią niektóre gatunki storczyków produkować feromony samicy danego gatunku owada w celu zwabienia samca, nie tylko kształtem, ale i zapachem, to mechanizm świecenia w świetle UV, nie robi na mnie aż takiego wrażenia. ;-) Nie mniej szczwane są te bestie, niby mózgu nie mają, a takie zmyślne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.