-
Liczba zawartości
4091 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Nazwa polska: Aldrowanda pęcherzykowata Nazwa angielska: waterwheel plant Nazwa łacińska: Aldrovanda vesiculosa Badania nad ekologią aldrowandy pęcherzykowatej aut. Ryszard Kamiński KLIKNIJ TUTAJ. Troszkę historii: Aldrowanda została po raz pierwszy odkryta przez Plukeneta w Indiach w 1696r. Po raz pierwszy aldrowanda (znaleziona w pobliżu Bolonii przez Dr. Carlo Amadei) została opisana przez włoskiego botanika Gestano Monti w 1747. Jednak dopiero De Sassus w 1861 roku zwrócił uwagę na specyfikę liści aldrowandy. Nawet sam Darwin się nią zainteresował. Twierdził, że wygląda, jak mała muchołówka. Aldrowanda wzięła swoją nazwę od botanika, zoologa Ulissesa Aldrovandiego (1522-1605). Wówczas nazwano ją Aldrovandią. Dopiero Linneusz zmienił ją na Aldrovanda. Wyraz vesiculosa oznacza pęcherzykowata i odnosi się do kształtu zamkniętych pułapek rośliny. Występowanie: Aldrowanda jest bardzo rozproszona na całym świecie (z wyjątkiem Ameryk i Antarktydy). Występuje w Europie: w Polsce (jezioro Łukie), Czechach, południowej Francji, Niemczech, Włoszech, Białorusi, Rumunii i w wielu innych; w Azji: w Iranie (jezioro Urmia), Turcji (jezioro Wan), Chinach, Korei płn., Japonii; w Afryce: w Czadzie (jezioro Czad), Demokratycznej Republice Konga, Mozambiku, płd. Botswanie, płn. RPA, płd.- wsch. Namibii ; w Australii: w Kimberlej, na płw. Jork i w Queenslandzie. Siedlisko naturalne: Aldrowanda rośnie w wodach stojących, mezo- (z małą ilością pierwiastków i soli mineralnych) lub eutroficznych (z dużą ilością pierwiastków i soli mineralnych). Lubi zbiorniki wodne, w których woda latem nagrzewa się do 20-30?C. Dzisiaj Aldrowanda niestety znajduje się na czerwonej liście gatunków zagrożonych wyginięciem w Polsce. Aldrowanda jest roślinką słabą konkurencyjnie i wypieraną przez inne rośliny. Wygląd: Aldrowanda należy do rodziny rosiczkowatych (Droseraceae). Jest rośliną wieloletnią, swobodnie pływającą, pozbawioną korzenia. W okresie spoczynku tworzy pąki przetrwalne (turiony), które opadają na dno zbiornika i przeczekują zimę. Aldrowanda zazwyczaj rośnie jako pojedynczy pęd, ale może także posiadać rozłogi, na których co 2-16 mm znajdują się międzywęźla. Liści wokół jest od 6 do 9. Ogonek liściowy ma wymiary 5-9 mm, zakończony 4-6 szczecinkami. Blaszka liściowa jest 5-7 mm długa, ma kształt okrągławy, lekko zgrubiały i posiada na brzegach drobne ząbki (podobnie jak muchołówka, tylko znacznie mniejsze). Aldrowanda kwitnie i owocuje bardzo rzadko. Jej kwiaty są koloru biało-zielonego, składają się z 5 płatków, 5 pręcików (długich na 5 mm), oraz słupka o znamieniu pięciokrotnym ( po prostu roślina na piątkę ). Po zapyleniu tworzy się owoc, w którym znajduje się 10 czarnych nasionek (ok. 1,5 mm). Łapanie zdobyczy: Łapanie zdobyczy u aldrowandy odbywa się podobnie jak u muchołówki amerykańskiej (Dioneae muscipula). Zresztą budowa pułapek jest podobna, tylko aldrowanda ma mniejsze pułapki. Najpierw roślinka musi zwabić potencjalną ofiarę. Używa do tego gruczołów produkujące śluz, który ma zwabić drobne zwierzątka wodne, np. rozwielitkę czy oczlika. Kiedy już jakieś żyjątko podpłynie do pułapki i dotknie choćby jednego włoska czuciowego, zostaje przekazany impuls (u starszych liści potrzeba więcej takich impulsów). Za jego przyczyną w komórkach, gdzie spotykają się dwa płaty pułapki, zaczyna po stronie wewnętrznej zmniejszać się turgor (twardość, sztywność, np. kiedy posypiemy plasterek surowego ogórka solą, staje się on sflaczały, traci turgor). Po stronie zewnętrznej turgor zaś zaczyna się zwiększać. W ten sposób oba płaty się zamykają. Jeżeli stworzonko nie zdążyło uciec, to już nie ma dla niego ratunku. Nasza ofiara poruszając się przyczynia się do jeszcze szczelniejszego zamykania się pułapki. W końcu dochodzi do takiego momentu, że miejsca nadbrzeżne stykają się. Po jakimś czasie w szczelnie zamkniętej komorze pojawia się powietrze, które wypycha wodę (wówczas przypomina pęcherzyk, stąd aldrowanda pęcherzykowata). Nasze stworzonko teraz przylega do ścianki pęcherzyka, na którym znajdują się gruczoły produkujące soki trawienne. Kiedy ofiara zostanie strawiona, a substancje odżywcze wchłonięte, pęcherzyk się otwiera. Pułapki niestety są jednorazowe, gdyż po raz drugi nie mogą złapać i strawić kolejnej ofiary. Hodowla: Aldrowanda jest bardzo trudną rośliną do hodowli. Trzeba dla niej posiadać specjalnie akwarium dla niej, do którego trzeba przygotowywać specjalną wodę. Bardzo trudne jest także zimowanie niektórych odmian aldrowandy, pochodzących z terenów umiarkowanych. Z pewnością zasługuje na 6 w 6-stopniowej skali. Miejsce hodowli: Najlepszym miejscem do hodowli naszej aldrowandy jest akwarium. Powinniśmy naszej roślince zapewnić filtrację wody i oświetlenie. Jeżeli nie mamy w pobliżu żadnego zbiornika wodnego, jak oczko, staw czy jezioro, wskazana jest hodowla zooplanktonu. Jednak według wielu hodowców aldrowanda również może być hodowana w litrowym słoiku, gdzie też rośnie dobrze. Oświetlenie: Wskazane jest jak najdłuższe oświetlenie. Ok. 9-10 godzin dziennie. Gatunki zimujące nie trzeba w okresie spoczynku szczególnie oświetlać. Czego nie można powiedzieć o gatunkach nieustannie rosnących. Latem można ja wystawić na słońce, jednak trzeba uważać na to, żeby woda nie przekroczyła 30?C, inaczej nasza roślinka padnie. Wymiana wody: Aldrowanda nie lubi, kiedy zbyt często wymienia się jej wodę. Wskazane jest to wówczas, gdy pH wody jest nieprawidłowe (patrz: Woda). Jednorazowo powinniśmy wymieniać 2/3 wody. Podłoże: Aldrowandy nie sadzi się, gdyż, jak wcześniej pisałem, jest rośliną pozbawioną korzeni i wolno pływającą. Najlepszym podłożem są: kawałki suchej trzciny, suche kawałki np. turzycy zaostrzonej (Carex gracilis), mogą być też kawałki mchu torfowca (Sphagnum). Woda: PH wody dla aldrowandy powinno być 4,5-5,5. Wodę dla naszej roślinki można przygotować w łatwy sposób. Pamiętajmy o tym, że musi to być deszczówka (jeżeli nie mieszkamy na terenie mocno uprzemysłowionym) lub woda destylowana (inaczej demineralizowana). Umieszczamy suche kawałki torfu (Sphagnum), trzciny, turzycy (np. Carex gracilis) w ciepłej wodzie i pozostawiamy na 2-3 dni. Pamiętajmy, żeby codziennie trochę podgrzać wodę. Później wyciągamy nasz substrat i umieszczamy w akwarium lub słoiku z aldrowandą. Zalecana dawka to 4g substratu na 3 litry wody, co spowoduje nabranie jej intensywnie herbacianego koloru. Konieczne jest też nabycie testeru pH. Można to uczynić w każdym sklepie akwarystycznym. Jeżeli pH wody będzie za niskie, trzeba ją rozcieńczyć dolewając przegotowaną i odstaną wodę z kranu (która ma pH zasadowe). Należy pamiętać: Woda deszczowa zawsze ma pH kwaśne!! Jeżeli pH jest za wysokie (większe niż 5,5), należy jeszcze dodać wcześniej przygotowanego substratu. Gatunek ten jest bardzo wrażliwy na atak glonów, dlatego proponuję stosowanie substancji chemicznych przeciw glonom, które można bez problemu nabyć w sklepach akwarystycznych. Temperatura: Temperatura dla gatunków nie przechodzących okresu spoczynku przez cały rok powinna wynosić 23-30?C. Gatunki zamieszkujące Europę i przechodzące okres spoczynku zimą trzymamy w temp 4-5?C. Nawożenie: W przypadku aldrowandy jest możliwe nawożenie. W tym celu należy udać się do sklepu akwarystycznego i nabyć jakiś nawóz do roślin wodnych. Jednak powinniśmy uważać, żeby nie przedobrzyć, bo zabijemy naszą roślinkę. Ja jednak nie uważam, żeby nawożenie roślin mięsożernych było dobre. Inaczej po co by były owadożerne? Rozmnażanie: Z nasion: Nie jest to szybki i łatwy sposób rozmnażania aldrowandy. Jeżeli nasza aldrowanda już nam zakwitnie (co też się żadko zdarza), należy ją sztucznie zapylić (stosując zapylenie krzyżowe). Jak już wytworzy się owoc i dojrzeje, trzeba umieścić nasionka w specjalnie dla nich przygotowanej wodzie i wstawić do lodówki. Należy im zapewnić temperaturę 2-5?C. Można je tak trzymać przez 2-3 lata, aż zaczną nam kiełkować (Tak, zgadza się, kiełkują w lodówce!). Wtedy należy je umieścić w pomieszczeniu o temperaturze ok. 25?C i doświetlać jak dorosły okaz. Wtedy też kiełkowanie pozostałych nasion powinno się wzmóc. Młode roślinki będą rosły ok. 5 mm miesięcznie. Wegetatywne: Rozmnażanie poprzez podział rośliny jest znacznie prostsze. Jeden z jego sposobów polega na ostrożnym oderwaniu rozłogi. Oczywiście jeżeli roślina owe rozłogi posiada. Trzeba przy tym uważać, żeby nie zniszczyć roślinki. Drugi polega na pocięciu młodszch pędów na niewielkie fragmenty, przynajmniej z trzema międzywęźlami. Najpopularniejsze odmiany: Jest tylko jeden gatunek aldrowandy, mianowicie pęcherzykowata (Aldrovanda vesiculosa). Aldrowandę raczej dzieli się na rejony, w których rośnie, niż na kultywary. Wtedy może się ona różnić długością całej rośliny, wielkością pułapek, czasem kolorem (np. czerwonym), jaki przybiera, ale główne cechy pozostają takie same.
-
Nazwa polska: rosiczka Adeli, rosiczka przerastająca, rosiczka cieniolubna Nazwa angielska: The laced-leafed sundew, The „hen and chicks” sundew, notched seundew Nazwa łacińska: Drosera adelae, Drosera prolifera, Drosera schizandra Występowanie: Te trzy rosiczki rosną w północnym (płw. Jork) i północno-wschodnim Qeensland. Jest to jeden z regionów Australii i zajmuje jej północno-wschodnią część. Siedlisko naturalne: Środowiskiem naturalnym tych rosiczek są wilgotne tropikalne lasy. Rosną wzdłuż wilgotnych i o torfowym podłożu brzegów wolno płynących strumyków. Są to jasne miejsca i światło tam docierające zwykle jest mocno rozproszone. Są one rzadkie w naturze, ale ze względów swojej niezwykłości i łatwości w hodowli, są bardzo częste w hodowli. Wygląd: Każdy z gatunków jest do siebie w pewien sposób podobny. Mianowicie mają one bardzo cienkie liście, co sprawia, że są wrażliwe na zmiany wilgotności powietrza. D. adelae: jest to najpopularniejszy gatunek z tej grupy, ma on liście wąsko lancetowate. Mogą dochodzić nawet do 20 cm. Na nich znajdują się liczne włoski podobnie jak u innych rosiczek. Kwiatki u tego gatunku przypominają małe gwiazdki o 5 czerwonych płatkach i żółtym wnętrzu. Są one stosunkowo małe, gdyż osiągają średnica w obrębie 0,5 cm. Zwykle wyrastają na długim kwiatostanie, otwierają się stopniowo a ich liczba może przekroczyć nawet 20 sztuk. D. prolifera: ta rosiczka jest wyglądem bardziej podobna do D. falconeri niż do swoich krewniaczek. Liść posiada typowy ogonek, który jest cienki i długi, pozbawiony włosków. Na końcu znajduje się duży płat liściowy kształtu sercowatego. Ta część liścia jest już zaopatrzona w liczne włoski, które oczywiście służą jej do polowania. Jej kwiatki są podobnie jak D. adelae podobne do gwiazdek, mogą one przybierać kolory różowy, biały i czerwony. Zwykle wyrastają na 18 cm kwiatostanie a ich liczba jest znacznie mniejsza, 4-6 sztuk. D. schizandra: ta rosiczka jest zbliżona wyglądem trochę do D. adelae, jej liście są równie płaskie, tylko o wiele szersze. Na nich oczywiście znajdują się włoski z rosa. Ta rosiczka bardzo charakterystycznie, a dorodne osobniki niektórym hodowcom kojarzą się nawet z sałatą, z którą to oczywiście nie ma z nią nic wspólnego. Jej kwiaty podobnie jak u D. adelae i prolifera, mają kształt gwiazdki i są czerwone. Jednak tak jak u D. prolifera ich liczba jest zwykle mniejsza niż u D. adelae. Hodowla: Trzeba zaznaczyć, że mimo, iż te gatunki rosną na tym samym terenie, to należy im zapewnić różne, choć zbliżone warunki. Sadzę, że każdy z tych gatunków jest nie jest niezwykle problematyczny do hodowli. Jeżeli uda nam się wpasować w wymagania, będą rosły mnożyły się bez zastrzeżeń. Jednak ze względu na ich wyjątkową delikatność: D. adelae oceniam na 2, gdyż z całej rodziny jest najbardziej odporna w hodowli, a D. schizandra i prolifera oceniam na 4 w 6-stopniowej skali. Oświetlenie: Od razu zaznaczam, że jak damy im odpowiednia dla nich ilość światła, tedy będą rosły bardzo szybko i będą ładnie wybarwione. W przypadku oświetlenia to D. schizandra i prolifera będą rosnąć tym ładniej im więcej im go damy. Trzeba natomiast uważać z mocą światła, bo możemy poparzyć nasze roślinki. Bardzo dobrze rosną już pod 18W świetlówka z promieniami UV. Można też stopniowo zwiększać natężenie oświetlenia dodając kolejne świetlówki i obserwując reakcję rośliny po dłuższym okresie. Kiedy liście przybiorą lekkie zabarwienie, można uznać, że to im wystarcza. Z reguły 2-3 świetlówki 18W wystarczają. D. adelae natomiast preferuje mniej światła, najlepiej postawić ją na dnie terrarium dokąd będzie docierało rozproszone światło. Jako, że ilość światła, które dociera do powierzchni maleje proporcjonalnie do kwadratu odległości. Czyli na dwa razy dalej będzie docierać cztery razy mniej światła. Preferencję oświetlenia można zbadać na tej samej zasadzie co u poprzednich dwóch gatunków zmieniając stopniowo jego natężenie. Rośliny te można wystawiać na działanie promieni słonecznych, jednak bardzo silnie rozproszonych. Są to gatunki dna lasu i mogą zostać intensywnie poparzone przez bezpośrednie nasłonecznienie. Dlatego radzę uważać! Przesadzanie: Te rosiczki nie muszą być często przesadzane i w dodatku tego nie lubią. Posiadają one bardzo mięsiste i kruche korzonki i jest ryzyko ich połamania. Nie powinno to zbytnio zaszkodzić roślinkom, ale może zahamować na jakiś czas jej wzrost. Zalecałbym przesadzanie raz na 2 lata, lub kiedy doniczka ewidentnie jest już za mała i korzenie wychodzą jej bokami. Podłoże: D. adelae lubi rosnąć w samym kwaśnym torfie. Jednak należy uważać na jego jakość, powinien być on bardzo pulchny i przepuszczalny dla powietrza. Trzeba uważać na torfy kiepskiej jakości, które są jakby trochę gliniaste. W takim podłożu nasza rosiczka nie będzie rosła aż tak dobrze. D. prolifera również dobrze sprawuje się w samym torfie, ale można także dodać jej trochę perlitu lub piasku. D. schizandra natomiast powinna być w torfie z perlitem lub piaskiem w proporcjach 1:1. Zapewnia jej to bardzo lekkie podłoże i długo utrzymuje wilgoć. Podlewanie, wilgotność powietrza: I tutaj będzie już wszystko jasne, jak różne w hodowli są te trzy gatunki rosiczek. D. adelae powinna mieć podłoże ciągle mokre, zalecam nawet trzymanie ich w wodzie do 1/3 wysokości doniczki, a nawet trochę wyżej. Preferuje ona bardzo dużą wilgotność powietrza, a wiec najlepsze warunki dla niej będą w zbliżonej 100% wilgotności. D. prolifera natomiast nie lubi takiej dużej wilgotności powietrza ani podłoża. Najlepiej czuje się w 70-80% wilgotności powietrza i wręcz nie może stać w wodzie! Powinniśmy tylko raz na jakiś czas lekko zwilżać jej podłoże i wtedy będzie w pełni szczęścia. D. schizandra jest mieszanką warunków dwóch poprzednich rosiczek. Tak samo jak D. adelae lubi bardzo duża wilgotność powietrza i tak samo jak D. prolifera nie może stać w wodzie, bo jest duże ryzyko jej zgnicia. Dlatego zalecałem żeby w jej podłożu znajdował się perlit lub perlit. Temperatura: W tym przypadku wszystkie rosiczki są zgodne. Temperatura zarówno latem jak i zima powinna być pomiędzy 15-25ºC. Na pewno rosiczkom nic się nie stanie, jak temperatura nieznacznie spadnie lub wzrośnie, ale najlepiej hodować je w tych warunkach. Nawożenie: Z powodu delikatnych korzeni i liści taka opcja nie istnieje. Naprawdę nie zalecałbym nawożenia, lepiej złapać im muszkę owocówkę. Rozmnażanie: Te rosiczki najlepiej rozmnażają się same poprzez odrosty z kłącz, lub same tworzą sadzonki liściowe. Rozmnażanie z nasion jest jeszcze mało poznane, gdyż bardzo trudno uzyskać dobre nasiona. Posiadają one bardzo małe kwiatki, a bez zapylenia krzyżowego z innym, niespokrewnionym osobnikiem pełnych nasion nie otrzymamy. Jeżeli już ktoś chce rozmnożyć te rosiczki, to polecam metodę sadzonki liściowej. Ucinamy kawałek liścia i po prostu kładziemy go na podłoży obok roślinki i czekamy na wyniki. Dobre efekty daje zwiększenie wilgotności i zmniejszenie naświetlenia. Czasem te rosiczki same rozmnażają się w ten sposób, jeżeli jakiś listek w sporej części styka się z podłożem zauważymy po pewnym czasie, że otrzymaliśmy nowe roślinki.
-
Kilka Pytań Odnośnie Darlingtoni Californijskiej
Cephalotus odpowiedział Gawien → na temat → Inne rośliny owadożerne
ad. 1. Tak, to możliwe i jak najbardziej normalne. ad. 2. Wskazane, gdyż będzie on wypompowywał minerały z podłoża na siebie, a łatwiej zebrać je z mchu, jak z podłoża. A do tego trzyma wilgoć i jest wskaźnikiem zbytniego spadku wilgotności podłoża. ad. 3. Jest szansa, ale dla niej już nie istnieje coś takiego jak okres spoczynku. Bo musisz ją wstawić do ciepłego i dobrze nasłonecznionego miejsca. Do torfu z piaskiem czy obojętnie czego. Poziom wody!!! KONIECZNIE!!! na poziomie podłoża. Część w ziemi jest pod wodą. Jeżeli się uda, to za miesiąc wyrosną pierwsze miniaturowe korzonki, jak nie, to w przeciągu miesiąca padnie. Więc jak po miesiącu będzie ciągle żywe i będzie rosło to precz z łapami i nie rozgrzebywać. Coś od siebie, z moich obserwacji wynika, że Darlinktonie są bardzo wytrzymałymi roślinami, ale niestety mają podatność na łapanie grzyba w korzeniach. Będzie sie to objawiać tym, że nowy cudowny mięsisty listek zrobi się nagle jak ogórek posypany solą. Jakby wyciągnąć całą wodę z rośliny. Mimo, że będzie stała w wodzie, na słońcu, cudownie rosła, to jak zacznie więdnąć to koniec. Można wlać litr Topsinu, nie pomoże. Jedyny ostateczny ratunek, że jak roślina jest podzielona, czyli ma nie jeden główny stożek wzrostu, a dwa,. Wówczas można jeszcze z nawiązką odciąć chorą część, która będzie objawiać się brązową barwą, a do nowego podłoża, po np. odkażeniu Topsinem, można przenieść jeszcze zielony inny fragment. Jak zainfekowane zostaną dwa stożki wzrostu, to pozostaje się modlić, aby roślina jakimś cudem całkowicie nie padła. Utrata stożka wzrostu, to nie jest tragedia... To tak po krótce od siebie. Wart to wiedzieć, bo to się wbrew pozorom często zdarza. Może objawiać się też brązowieniem liści, ale nowych, młodych, a nie starych. -
Nazwa polska: Żenlisea Nazwa angielska: Corkscrew plant Nazwa łacińska: Genlisea spp. Troszkę historii: Żenliseę odkrył w 1833r. w Brazylii August de Saint Hilaire i jako pierwszy ją opisał. Nazwę Genlisea nadał od nazwiska Stephanie de Genlis. Jeszcze w tym samym wieku odnaleziono żenliseę w Afryce. Rośliną zainteresował się również Karol Darwin, którego zafascynowały jej podziemne liście. W 1875 r. zaczęto traktować ją jako roślinę mięsożerną, jednak dopiero stosunkowo niedawno udało się to udowodnić. Występowanie: Żenlieę można spotkać na trzech kontynentach. Najczęściej występuje na terenach położonych od 100 do 2000 m n.p.m., z jednym wyjątkiem - Mount Roraima w Brazylii, gdzie rośliny te rosną na wysokości 2800 m n.p.m. Żenlisee można znaleźć w Afryce: np. Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Kotlina Konga, Tanzania, Zambia, Mozambik, Angola, Madagaskar; w Ameryce płn.: Wielkie Antyle (wyspy: Kuba itp.), Salwador, Honduras, Nikaragua, Kostaryka, Panama; w Ameryce płd.: Kolumbia, Wenezuela, Gujana, Surinam, północna i południowa cześć Brazylii, Urugwaj i niewielka cześć Argentyny (okolice Przyl. San Antonio i Zatoki La Platy). Siedlisko: Żenlisee są uzależnione od terenów wilgotnych, najczęściej ze stałym dostępem do wilgoci. Rosną one najczęściej na różnego rodzaju podłożach, jednak najczęściej piaszczystym lub torfowych. Spotykane są gatunki, takie jak np. G. repens i G. guianensis, które rosną nad strumieniami czy przy wilgotnych skałach, a nawet stale zanurzone w płytkiej wodzie. Niektóre gatunki jak np. G. violacea, G. exhibitionista, zasiedlają kobierce mchów porastające wilgotne skały, po których sączy się woda, lub w okolicy wodospadów. W siedlisku naturalnym są z reguły bardzo rzadkie, a ich populacje, tylko sporadycznie są liczebne. Wygląd: Żenlisea należy do rodziny pływaczowatych (Lentibulariaceae) i jest całkowicie pozbawiona korzeni. W naturze niektóre gatunki mogą być jednoroczne, jednak w warunkach hodowlanych wszystkie poza G. stapfii i G. barthlotti mogą być wieloletnie, lub ewentualnie monokarpiczne (kwitną jeden raz w życiu). Jednak, jeżeli nawet dana roślina obumrze po kwitnieniu, to najczęściej wytworzy rośliny potomne. Mogą rosnąć w charakterze rozetowym lub pełzać po podłożu (tutaj: G. pulchella i G. repens). Żenlisea wytworzyła dwa rodzaje liści. Pierwsze - asymilacyjne osiągają maksymalne wymiary do 4 cm. Mają kształt najczęściej łopatkowaty lub owalny. Służą one do przeprowadzania procesu fotosyntezy. Drugi rodzaj liści pełni funkcje korzeni, przytwierdzają roślinę do podłoża, oraz chwytają ofiary, a u niektórych gatunków stanowią metodę rozmnażania wegetatywnego. Osiągają one długość do 20 cm i kształtem przypominają wydłużoną literę ?Y?. Wykazują dodatni geotropizm, czyli rosną (rozwidloną częścią) zgodnie z działaniem siły grawitacji. Część gatunków tworzy również pułapki horyzontalnie, płytko pod powierzchnią, co jest najczęściej przystosowaniem środowiskowym. Budowa pułapek zainteresowała Karola Darwina, który porównał je do więcierzy na węgorze (podłużna pułapka do łapania ryb). W ich budowie można wyróżnić: ogonek liściowy, komorę trawienno-chłonną, szyjkę i spiralnie skręcone ramiona. Najatrakcyjniejszą i największą częścią żenlisei jest kwiatostan. Ma on długość od 3 do nawet 30 cm, zależnie od gatunku. Choć kwiaty żenlisei nie należą do największych, to posiadają swój urok. Kwiaty mogą być różnych kolorów, z których najczęściej spotykane są żółty i fioletowy, a inne to bladoróżowy, purpurowy i niebieski. Kwiat składa się z pięcioczęściowego kielicha (okwiatu) i korony, która dzieli się na trzy główne części: wargę górną i dolną oraz ostrogę. Łapanie zdobyczy: Żenlisea żywi się mikroskopijnymi stworzeniami, m. in. nicieniami i roztoczami. Jest to związane z maleńkimi otworami, znajdującymi się w spiralnie skręconych ramionach o wymiarze ok. 0,14 mm! Szczelina ta znajduje się na całej długości ramion, do miejsca ich połączenia. Dlatego też nic większego raczej się do środka nie dostanie. Jeśli potencjalna ofiara przedostanie się przez szczelinę pułapki, znajdzie się wewnątrz ramienia, gdzie napotyka liczne włoski, uniemożliwiające ofierze powrót i kierujące ją ku górze. W tej czynności ?pomaga? ofierze śluz, który ułatwia mu przemieszczanie się. Włoski znajdują się także w szyjce, ale poukładane są piętrowo. Cała pułapka nie jest ułożona całkowicie pionowo, ale pod kątem (czasem horyzontalnie). Inaczej ofiara mogłaby paść z wycieńczenia, zanim dostałaby się do komory trawiennej. W dalszym etapie ofiara dociera do miejsca, gdzie schodzą się dwa ramiona i wchodzi do szyjki, a dalej do komory chłonnej, gdzie ulegnie strawieniu. Światło komory trawiennej wynosi od 0,5 do 0,8 mm, co również pomaga wyobrazić sobie skalę ofiar tego gatunku. Wewnątrz komory nie występują już włoski, za to liczba gruczołów jest większa niż w szyjce i ramionach. Produkują one kwasy trawienne, a także prawdopodobnie również i wchłaniają substancje odżywcze. Z powodu tak małych rozmiarów żenlisei trudno jest badać sposób łapania przez nią zdobyczy. Gatunki i występowanie: - Afryka i Madagaskar: (Zaczerpnięte z: KLIKNIJ TUTAJ.) Podrodzaj: Genlisea -- G. africana [Zair, Angola, Zimbabwe, Zambia] -- G. angolensis [Angola, Zair] -- G. barthlottii [Gwinea] -- G. glandulosissima [Zair, Zambia] -- G. hispidula [Nigeria, Kamerun, Republika Środkowoafrykańska, Kenia, Tanzania, Zambia, Zimbabwe, Malawi, Mozambik, Republika Południowej Afryki] -- G. margaretae [Angola, Tanzania, Zambia, Madagaskar] -- G. pallida [Angola, Zambia] -- G. stapfii [senegal, Gwinea, Gwinea-Bissau, Sierra Leone, Liberia, Republika Malawi, Liberia, Wybrzeże Kości Słoniowej, Nigeria, Kamerun, Republika Środkowoafrykańska, Gabon, Kongo] -- G. subglabra [Angola, Demokratyczna Republika Kongo, Malawi, Tanzania] - Ameryka Południowa i Środkowa: (zaczerpnięte z: KLIKNIJ TUTAJ.) Podrodzaj: Genlisea -- G. aurea [brazylia] -- G. filiformis [Meksyk, Belize, Kuba, Nikaragua, Kolombia, Wenezuela, Gujana, Boliwia, Brazylia] -- G. glabra [Wenezuela] -- G. guianensis [boliwia, Gujana, Wenezuela, Brazylia] -- G. oxycentron [Wenezuela, Tynidad, Gujana, Brazylia] -- G. pulchella [Wenezuela Gujana] -- G. pygmaea [Kolombia, Trynidad, Wenezuela, Gujana, Brazylia] -- G. nigrocaulis [Wenezuela, Gujana, Brazylia] -- G. repens [Wenezuela, Gujana, Brazylia, Surinam, Paragwaj] -- G. roraimensis [brazylia, Wenezuela, Gujana] -- G. sanariapoana [Kolumbia, Wenezuela] -- G. tuberosa [brazylia] - Podrodzaj: Tayloria -- G. exhibitionista [brazylia] -- G. flexuosa [brazylia] -- G. lobata [brazylia] -- G. metallica [brazylia] -- G. nebulicola [brazylia] -- G. oligophylla [brazylia] -- G. uncinata [brazylia] -- G. violacea [brazylia] HODOWLA Żenlisee, obecnie (2015r.) liczą 29 gatunków i są umiarkowanie zróżnicowaną grupą pod kontem wymagań hodowlanych. Choć znaczna część z nich nie jest wybredna i doskonale poradzi sobie w ciepłym terrarium, to pojedyncze gatunki, a nawet lokanty, mogą stanowić już większe wyzwanie. Skala trudności w hodowli poszczególnych gatunków i lokantów, zostanie opisana na końcu opracowania, w części szczegółowej. Większości można jednak dać 2-3 punkty w 6 stopniowej skali. W tym temacie znajduje się opis zbiorczy, ogólnie ujmujący zagadnienie hodowli żenlisei, który warto przeczytać, jeżeli chcielibyśmy hodować więcej jak jeden gatunek i zdecydować jak dobrać odpowiednie gatunki do posiadanych warunków. Opisy szczegółowe znajdują się w osobnych tematach i można znaleźć je tutaj: - G. africana - G. nebulicola - G. nigrocaulis - G. violacea Zanim jednak przejdziesz do czytania opisów poszczególnych gatunków zapoznaj się z poniższa listą i zobacz, czy gatunek, który Cię interesuje nie ma szczególnych wymagań. Podłoże dla praktycznie wszystkich Genlisei, stanowi jeden rodzaj mieszanki opisany dalej, a pojedyncze odstępstwa będą zaznaczone w opisach szczegółowych. Zestawienie gatunków z uproszczonym schematem wymagań. Legenda oznaczeń: Pw ? płytka woda, do 0,5cm ponad poziomem podłoża. M - mokro, poziom wody przy powierzchni podłoża, ok. 4-7 cm przy 7 cm doniczce. W - wilgotno, poziom wody znacznie poniżej poziomu podłoża (ok. 2-3 cm przy 7 cm doniczce) S - pełne słońce lub silne oświetlenie rzędu 100-140W, a nawet więcej Pc ? półcień lub oświetlenie rzędu 70-100W Tg ? temperatura gorąca 20-35*C Tu ? temperatura umiarkowanie ciepła/gorąca 15-30*C Tch ? temperatura chłodna 10-25*C O! - gatunek o istotnej odmienności w stosunku do pozostałych. Wyjaśnienie: np. Tch-Tu ? należy czytać, że lepszym wariatem jest pierwsza wartość, a druga znajduje się w obrębie tolerancji. - Gatunki dostępne w hodowli: -- G. africana [M, S, Tg-Tu] -- G. aurea ssp. aurea [Pw-M, S, Tch-Tu] -- G. aurea ssp. minor [Pw-M, S, Tu] -- G. exhibitionista [M-W, Pc, Tu-Tch, O!] -- G. flexuosa [W, Pc-S, Tu] -- G. glandulosissima [W-Pw, S, Tu-Tg] -- G. hispidula [M-W, S, Tch-Tg] -- G. lobata [W, S, Tg] -- G. margaretae [W-Pw, S, Tu-Tg] -- G. nebulicola [M-W, Pc, Tu-Tch] -- G. nigrocaulis [W, S-Pc, Tg-Tch, O!] -- G. oxycentron [M-W, S, Tg] -- G. pulchella [M-W, S-Pc, Tg-Tu] -- G. pygmaea [W, Pc, Tu -Tg] -- G. repens [W, S, Tg-Tch, O!] -- G. roraimensis [W-M, S, Tch] -- G. subglabra [W-M, S, Tu-Tg] -- G. uncinata [W, S, Tch-Tu, O!] -- G. violacea [W, Pc, Tu, O!] - Gatunki obecnie (2015r.) nieznajdujące się w powszechnej hodowli: -- G. angolensis -- G. barthlottii -- G. filiformis (tą nazwą błędnie określa się G. pygmaea) -- G. glabra -- G. guianensis -- G. metallica (obecnie oferowane pod tą nazwą rośliny, są de facto G. violacea) -- G. oligophylla -- G. pallida (stricte spokrewniona z G. glandulosissima) -- G. sanariapoana -- G. stapfii -- G. tuberosa Podłoże: najlepszym podłożem dla większości gatunków jest mieszanka torf : piasek 1-3 mm, w proporcji 1:1-1:2. Niektórzy hodowcy stosują czysty torf, jednak wiele gatunków nie zaakceptuje takiego podłoża, stąd też ten wariant nie jest godny ogólnego polecenia. Torf powinien być kwaśny, sphagmowy, najlepszej jakości. Wiele gatunków nie będzie tolerować mieszanki torfu nawet średniej jakości. Dlatego, aby cieszyć się dobrym wzrostem, warto przede wszystkim zadbać o odpowiednią jakość torfu. W hodowli żenlisei zastosowanie będzie miał również drobny piasek kwarcowy ok. 1mm średnicy oraz martwy, grubowłóknisty mech torfowiec. Kardynalnym wyjątkiem, co do podłoża jest G. uncinata, która będzie najlepiej rosła, dopiero wówczas, kiedy za podłoże będzie miała, sam drobnoziarnisty piasek kwarcowy, więcej o tym gatunku można przeczytać w części szczegółowej. Celem lepszego rozumienia proponowanych składników i ewentualnego wyglądu mieszanek, prezentuję kilka zdjęć: 1. Torf: L: złej jakości, ziemisty, Ś: średniej jakości, nadaje się do roślin, P: doskonałej jakości 2. Martwy, (na zdjęciu cienki) mech torfowiec, na 1 cm wierzchnią warstwę. 3. Torf : piasek 1-3mm, 1:1 lub 1:2 (+ dolomit dla gatunków wapieniolubnych) 3a. Średnica ziaren piasku: L: ok. 1mm, Ś: 1-3mm P: 3mm 4 Grubowłóknisty mech torfowiec : perlit, wizualnie 1:1 (proporcje ilościowe mogą się różnić). Doniczki: żenlisee są małymi, a nawet bardzo małymi roślinami, osiągając zwykle rozmiary od 1,5 cm do 3 cm średnicy. Stąd też standardowe, plastikowe doniczki 7x7 cm wystarczą, aby pomieścić w nich kilka do kilkunastu osobników z gatunku. Takie doniczki są również odpowiednio wysokie, a niższe, rzędu 5 cm wysokości, mogą się przydać w przypadku hodowania gatunków wymagających stricte mokrych warunków, jak np. G. aurea; jeżeli chcemy je trzymać razem z innymi, jedynie wilgociolubnymi gatunkami. Przesadzanie: żenlise powinno się regularnie przesadzać, gdyż preferują świeże podłoże, w której rośnie o wiele szybciej. Przesadzanie stwarza także możliwość zrobienia sadzonek, w przypadku gatunków, które lepiej rozmnażają się z pułapek, jak liści asymilacyjnych. Czasem przesadzanie dorodnych okazów do świeżego podłoża, w krótkim czasie może zainicjować kwitnienie. Polecam przesadzać żenliseę raz na 1-3 lata, w zależności od jakości zastosowanego torfu (im wyższa, tym rzadziej). Należy to wykonać wyciągając całą bryłę podłoża, a następnie odmaczając poszczególne osobniki od całości. Na koniec dobrze wypłukać resztę podłoża spomiędzy pułapek. Teraz jest najlepszy moment, na pobieranie sadzonek. Kiedy przygotujemy nowe podłoże należy wykonać w nim głęboki otwór i zwyczajnie zaciągnąć pułapki pod ziemię i obficie podlać, a następnie wstawić doniczkę z rośliną na krótko, do wysokiego poziomu wody. Oświetlanie: genlisee są zwykle roślinami wybitnie światłolubnymi i w naturalnym środowisku w większości rosną na pełnym słońcu, na otwartej przestrzeni. Jedynie niektóre gatunki rosnąc w otoczeniu gęstej roślinności, będą miały warunki półcienia. Żenlisee powinniśmy je naświetlać 9-14 godzin dziennie. Jedynie G. hispidula i G. subglabra, w okresie zimowym, przy zapewnieniu temperatur pokojowych ze spadkami w nocy, mogą przetrwać ten okres bez dodatkowego oświetlenia. Pozostałe gatunki, wymagają doświetlania. Długość oświetlania zależy też od pory roku; latem przy wyższych temperaturach powinno być go proporcjonalnie więcej jak zimą. Ekspozycja na światło słoneczne na pewno jest korzystniejsza od sztucznego oświetlania, jednak, sztuczne oświetlenie zapewnia stabilność, a żenlisee należą do roślin raczej delikatnych. Jedynie G. hispidula (poza lokantem Pretoria) i G. subglabra poradzą sobie przy naturalnym oświetleniu poza terrarium na parapecie lub na zewnątrz inne gatunki choć mogą rosnąć dobrze, to raczej nie zakwitną. Temperatura: żenlisee rosną w strefach klimatycznych, gdzie temperatura przez cały rok jest wysoka. Dlatego większość gatunków, jak i lokantów, wymaga temperatur od umiarkowanie ciepłych do gorących. Jednak niektóre gatunki i lokanty, zasiedlając znaczne wysokości, wymagają łagodniejszych temperatur i większej amplitudy pomiędzy dniem i nocą, czyli warunków stricte górskich rejonów tropikalnych. Dlatego można by je podzielić na trzy kategorie temperaturowe: - chłodne: klasycznym przykładem gatunku typowo wysokogórskiego jest np. G. roraimensis, którą należy uprawiać w temperaturach raczej nieprzekraczających 25?C w ciągu lata, z wyraźnymi spadkami w ciągu nocy do rzędu 10-15*C. Choć jest to jest gatunek chłodnolubny, to niektóre lokanty można przystosować do bardziej pokojowych warunków. - umiarkowanie ciepłe: jak np. G. subglabra, G. hispidula czy G. flexuosa preferują temperatury bardziej umiarkowanie ciepłe rzędu 20-30*C, z ewentualnymi spadkami temperatur w nocy w okresie zimowym do ok. 15*C. Na krótki okres wytrzymają też i wyższe temperatury. Choć. G. hispidula, podobnie jak G. aurea ssp. aurea są w stanie znieść długotrwale temperatury rzędu do 2-10*C, a G. hispidula jednorazowo w bryle lodu, przetrwała na zewnątrz w warunkach polskich, to nie jest wskazanym, zapewniać tym roślinom tak niskich temperatur. - gorące: tą grupę będą stanowić gatunki i lokanty nizinne, które będą preferowały temperatury 25-35*C, z jedynie sporadycznie niższymi wartościami i to jedynie w nocy, gdzie również może ona spadać do 15*C. Dobrym przykładem będzie tutaj G. pulchella, G. nigrocaulis forma nizinna czy G. oxycentron. Bezcenną informację stanowi lokalizacja posiadanej rośliny, wówczas możemy dojść do tego, na jakiej wysokości występuje i czy będzie wymagał niższych czy wyższych temperatur. W części szczegółowej gatunki będą podzielone na powyższe trzy kategorie, z ewentualnym bardziej szczegółowym zaznaczeniem preferencji dla poszczególnego gatunku, podgatunku lub lokantu. Podlewanie i wilgotność powietrza: żenlisee można podlewać jedynie wodą demineralizowaną/destylowaną, z filtra RO (odwrotnej osmozy) lub deszczówką (jeżeli nie mieszkamy na terenie silnie uprzemysłowionym). Zdecydowana większość gatunków i lokantów wymaga podłoża stale wilgotnego i okresowo mokrego, a nawet z zalaniem podłoża do poziomu ziemi. Obecnie jedynym lokantem, który zdecydowanie nie znosi nadmiernej wilgotności w podłożu jest G. violacea 'Cuto de Magalhaes'. Praktycznie wszelkie pozostałe gatunki i lokanty zniosą okresowe zalanie. Jednak niektóre powinny mieć takie warunki na stałe lub chociaż okresowo być pod wodą. Takimi gatunkami będą G. aurea i nieobecna już w hodowli G. guyanensis. Choć środowisku naturalnym, G. margaretae i G. glandulosissima, również stale lub przez dłuższą część roku znajdują się pod wodą, to w warunkach hodowlanych ten czynnik nie musi być bezwzględnie spełniony. Wilgotności powietrza, najlepiej, aby stale była na wysokim poziomie, rzędu 80-100%. Natomiast część gatunków afrykańskich doskonale poradzi sobie i w niższych wartościach, nawet takich, jakie panują w Polsce na zewnątrz i będą to: G. subglabra i G. hispidula (forma bez lokantu). Więcej na temat preferencji i tolerancji poszczególnych gatunków i lokantów, będzie w części szczegółowej. Nawożenie: definitywnie tego rodzaju nie nawozimy. Mogłoby to bardziej przyczynić się do nadmiernego wzrostu mchów i/lub glonów, które w przypadku żenlisei mogą okazać się szkodliwe i przerosnąć drobne gatunki. Szkodniki: jak w przypadku mało którego rodzaju, są dwa rodzaje szkodników, które stanowią zagrożenie dla żenlisei: 1. larwy ziemiórek, które potrafią zjeść całą nadziemną część, małych gatunków żenlisei. Gatunki o dużych lub twardych liściach, są odporne na ich ataki, aczkolwiek, ich liście mogą zostać obgryzione w miejscu kontaktu z podłożem. Zdecydowanie należy je zwalczać, szczególnie w doniczkach roślin świeżo przesadzonych, ponieważ ze względu na brak innego pożywienia, ich jedynym pokarm będą stanowić żenlisee. Wskazanym jest stosować żółte, wabiące dorosłe osobniki lepy, a larwy polecam wyłapywać ręcznie. Nie miałem okazji testować środków owadobójczych, przeznaczonych m. in. na ziemiórki, stąd też nie znam ich bezpieczeństwa w stosunku do żenlisei i nie potrafię żadnego polecić. 2. czasami na powierzchni podłoża mogą pojawić się specyficzne, pomarańczowawe, 2-3mm stawonogi (przypominające z kształtu małą stonogę), które żerują w podłożu drążąc w nim liczne korytarze. Prawdopodobnie jest to gatunek lub młodociana forma prosionka. Nie udało mi się oznaczyć gatunku i nie jest on bezpośrednio szkodliwy dla roślin. Natomiast, jeżeli ich liczba będzie wynosiła 3 i więcej widocznych na podłożu, wskazana jest jego wymiana, jak i innych doniczek w okolicy, stykających się z daną doniczką. Stworzenia te nie posiadają zdolności do przeskakiwania i przerwa ok. 0,5 cm stanowi skuteczną barierę przed ich rozprzestrzenianiem się, o ile fragmenty samych roślin, nie tworzą dla nich korytarza. Bardzo rzadko się zdarza, że w większej licznie mogą podgryźć roślinę i efekt dla małych gatunków lub młodych osobników, może być opłakany. To raczej przejadanie przez nie podłoża, jak i drążone w nim korytarzy, zmieniając jego właściwości, stanowi podstawowy problem. Rozmnażanie: "Na temat rozmnażania żenlisei wiemy stosunkowo niewiele." Tak było kiedyś, a teraz jest zupełnie inaczej. Zarówno rozmnażanie wegetatywne jak i generatywne nie stanowi większego problemu i w przypadku obu rodzajów można uzyskać liczne osobniki potomne. Żenlisee są dość zróżnicowane pod względem budowy. Niektóre gatunki mają bardzo duże pułapki, inne mają je bardzo drobne i cienkie. Jedne posiadają mało, ale dużych liści, inne posiadają duże ilości bardzo drobnych listków. Metody rozmnażania z liści asymilacyjnych albo pułapek zależą od tego, jaki to gatunek i czym się charakteryzuje. Poniżej zostały dopasowane gatunki, dla których dana metoda jest możliwa do zastosowania. - przez podział: większe osobniki o licznych liściach, można rozmnażać przez podział dorosłej rośliny. Trzeba przy tym jednak uważać, żeby nie połamać rośliny przy tej operacji w drobny mak. Sadzonkę umieszczamy w takiej samej mieszance, w jakiej trzymaliśmy wcześniej dorosły okaz i zapewniamy jej takie same warunki bytu. Warto jednak dzielić roślinę na dwie lub trzy części, rzadko na więcej, gdyż potem może jej długo zająć zregenerowanie stożka wzrostu. Do gatunków, które można rozmnażać w ten sposób, należą: G. aurea, G. pulchella, G. repens i zdecydowanie G. roraimensis. - z liści asymilacyjnych: Metoda ta polega na delikatnym oderwaniu liścia i umieszczeniu go na powierzchni podłoża, z wciągnięciem ogonka pod ziemię, jeżeli liść jest zagięty lub położeniem płasko na podłoże, jeżeli jest prosty. Można również tworzyć sadzonki przy roślinie matecznej, co oszczędzi nam sporo miejsca. Dla zwiększenia skuteczności metody należy zapewnić 100% wilgotność powietrza i podłoża. Ważnym jest, aby dostosować ilość pobieranych liści do gatunku, gdyż jedne będą miały ich wiele, a inne kilka. Skuteczność tej metody jest znaczna, zbliżająca się do 90% dla większości gatunków i tylko niektóre mogą nastręczać problemów. Najczęściej też uzyskamy 1-3 rośliny potomne, choć sporadycznie może być ich więcej i nie jest to do końca uwarunkowane samą wielkością liścia. Pierwsze sadzonki mogą zacząć się pojawiać po 4 tyg., ale czasami może to zająć znacznie dłużej i nie należy wyrzucać liścia, dopóki jest on żywy. Tę metodę można zastosować do gatunków takich jak (przybliżona, szacunkowa skuteczność metody i ilość roślin, jaką można uzyskać): G. africana (90%, 1-3 rośl.), G. aurea (>70, 1 rośl.), G. flexuosa (70-90% 1 rośl.), G. glandulosissima (80-90%, 1 rośl.), G. hispidula 'Lentibu' (>90%, 1-3 roś.), G. margaretae (80%, 1 rośl.), G. nigrocaulis (90-100% 1-2 rośl.), G. oxycentron (50-90%, 1 roś.), G. pulchella (>80%, 1-2 rośl.), G. pygmaea (>80%, 1 rośl.), G. repens (>70%, 1 rośl.), G. subglabra (30-50%, 1-3 rośl.), G. uncinata (10-20%, 1 rośl.), G. violacea (70-90% 1 rośl.) Z pułapek: ten sposób jest zupełnie inny, gdyż znacznie zaburza spokój rośliny i najlepiej go stosować wtedy, kiedy posiadamy jednego osobnika z gatunku i nie można go rozmnożyć przy pomocy innej metody albo podczas okresowego przesadzania. Aby rozmnożyć roślinę z pułapki należy ją najpierw wyciągnąć z podłoża. Opłukanej roślinie, ostrożnie odrywamy odpowiednią ilość pułapek, aby pozostawić jej możliwość czerpania wody. Przy czym pułapki powinny być całe, gdyż najczęściej nowe rośliny tworzą się w punkcie szczytowym pułapki oraz na jej spiralach. Jednak, jeżeli pułapka jest uszkodzona, to często rozpadnie się zanim powstaną nowe rośliny. Nie mniej, nie należy ich marnować. Nie należy odrywać więcej jak 1/3-1/2 wszystkich pułapek. Najlepsze w tym celu są najdorodniejsze, najdłuższe i największe z nich. Przy czym niektóre gatunki mogą mieć dwa rodzaje pułapek, bardzo cienkich i tych znacznie grubszych, wówczas należy pobierać jedynie te grube, a roślinie pozostawić te cienkie. Rozmnażaną roślinę wskazane jest posadzić do świeżej mieszanki. Oderwane pułapki umieszczamy w przeźroczystym naczyniu i zalewamy wodą, bądź układamy płasko na podłożu i utrzymujemy poziom wody stale przy powierzchni podłoża. Wybór metody zależy od ilości dysponowanego miejsca. Ta druga jest bardziej kłopotliwa, gdyż pułapki muszą ściśle przylegać do podłoża i wymaga więcej miejsca, ale jednocześnie przynosi nieco lepsze efekty. Dlatego też, jeżeli przesadzamy kilka roślin i uzyskujemy liczne pułapki, można je wrzucić po prostu do wody, a jeżeli chcemy z maksymalną skutecznością rozmnożyć pojedynczego osobnika, to układamy pułapki na podłożu. Dalej pojemnik z wodą lub doniczkę wstawiamy do ciepłego terrarium i dobrze naświetlonym. Uwaga! Jeżeli w pojemniku z wodą pojawią się glony należy koniecznie wymienić wodę, opłukać pułapki i naczynie oraz nalać świeżej wody. Standardowo wymieniamy wodę raz na 1-2 tyg. Tworzenie się nowych roślin zacznie się od wytworzenia nowych pułapek i w wodzie to zauważymy, a na podłożu, raczej zobaczymy jak będą już pierwsze liście. Kiedy pojawi się pierwszy listek u sadzonek w wodzie i urośnie powyżej 5 mm (dla większych gatunków, a 2-3 mm dla małych gatunków), można taką pułapkę wyciągnąć z wody i położyć na czystym podłożu, utrzymując jego stałą wilgotność. Wszystkie sadzonki pułapkowe zazielenią się, gdyż są to liście, a mając dostęp do światła, wyprodukują chlorofil. Metoda ta skutkuje zwykle uzyskaniem kilku roślin potomnych z pojedynczej pułapki. Skuteczność tej metody wynosi zwykle powyżej 50%, ale gdyby do rozrachunku uwzględnić ilość uzyskanych roślin do metody z liścia asymilacyjnego, to obie metody będą porównywalnie skuteczne. Metoda ta skutkuje najlepiej dla takich gatunków jak: G. africana, G. exhibitionista, G. flexuosa, G. glandulosissima, G. hispidula, G. margaretae, G. nebulicola, G. subglabra, G. violacea. Część z nich wytwarza rośliny potomne sama z pułapek wędrujących tuż pod powierzchnią. Będą to wszystkie powyższe gatunki z wyjątkiem G. hispidula i G. subglabra. Dlatego, jeżeli obawiamy się utraty swojej pojedynczej rośliny, to w przypadku pozostałych gatunków, można poczekać, aż roślina rozmnoży się sama. W przypadku G. uncinata, skuteczność wynosi 10-20% i można uzyskać 1 roślinę. Z nasion: rozmnażanie z nasion jest stosunkowo łatwe, jednak często czasochłonne. Pierwsze skiełkowanie, nawet świeżych nasion może nastąpić po 4-6 tyg., ale czasem może trwać nawet i ponad rok! Dlatego też nie należy wyrzucać podłoża, jeżeli na jego powierzchni nie dochodzi do negatywnych zmian. Aby uzyskać nasiona z własnych roślin, muszą one najpierw mieć optymalne warunku do swojego wzrostu. Informacje na ten temat znajdują się w opisach szczegółowych. W przypadku znakomitej większości gatunków, dochodzi do samozapylenia bez żadnej ingerencji, jednak pojedyncze gatunki będą wymagały wspomożenia ręcznego. Nasiona wysiewamy w warunkach optymalnych dla wzrostu danego gatunku. Można je wysiać na sam czysty torf najlepszej jakości lub jego mieszankę z piaskiem (Patrz: podłoże). Bardzo istotnym jest, aby zapewnić im stale mokre podłoże i 100% wilgotność powietrza. W tym celu można zastosować np. Płytkę Petriego (jeżeli ją posiadamy) lub inny niewielki pojemnik o przeźroczystych ściankach i szczelnie zamykany. Dalej pozostaje nam jedynie czekać. Po skiełkowaniu pierwszych siewek, najwięcej nowych okazów pojawi się w przeciągu kolejnych 4-6 tyg. Jednak warto trzymać takie podłoże przez kolejne 3 miesiące, gdyż może się okazać, że jeszcze pojedyncze nasiona skiełkują znacznie później. Przesadzanie do podłoża jak dla osobników dorosłych dokonujemy dopiero po wytworzeniu przez siewkę kilku liści, przeciętnie po 4-6 tyg. od skiełkowania. Nie należy się z tym spieszyć, gdyż zbyt wczesne przesadzenie może skończyć się całkowitym zahamowaniem wzrostu przez roślinę, który dalej może nie nastąpić przez długie miesiące. Oczywiście, najlepszym wyjściem byłoby wysianie nasion do doniczki na stałe z zapewnieniem właściwych warunków, jednak może się okazać, że siewki będą nierównomiernie rozłożone stanowiąc dla siebie dużą konkurencję w późniejszym czasie. Odnośniki do szczegółowego opisu hodowli: - G. africana - G. nebulicola - G. nigrocaulis - G. violacea Bardzo zachęcam do hodowania tej grupy roślin. Niektóre gatunki nie będą stanowić problemu w hodowli parapetowej, inne w hodowli w ciepłym terrarium, jeszcze inne będą idealnym dodatkiem do gatunków górskich dzbaneczników, rosiczek, pływaczy czy heliamfor. Natomiast dla tych, którzy lubią wyzwania i w tej grupie znajdą się rośliny, które niekoniecznie są trudne do zdobycia, ale trudne do wymuszenia kwitnienia. Życzę sukcesów w hodowli tej zaniedbanej przez hodowców grupy. Krzysztof Ciesielski
-
Nazwa polska: Heliamfora Nazwa angielska: Sun pitcher, Marsh pitcher, Venezuelan sun-pitcher plant Nazwa łacińska: Heliamphora Lista gatunków: Heliamphora arenicola Heliamphora ceracea Heliamphora chimantensis Heliamphora ciliata Heliamphora collina Heliamphora elongata Heliamphora exappendiculata Heliamphora folliculata Heliamphora glabra Heliamphora heterodoxa Heliamphora hispida Heliamphora huberi Heliamphora ionasi Heliamphora macdonaldae Heliamphora minor Heliamphora neblinae Heliamphora nutans Heliamphora parva Heliamphora pulchella Heliamphora purpurascens Heliamphora sarracenioides Heliamphora tatei Heliamphora uncinata Troszkę historii: Po raz pierwszy Heliamfora została odnaleziona w 1839r. w Gujanie Brytyjskiej przez niemieckiego podróżnika Richarda Schomburga. Nazwa heliamphora wywodzi się zarówno od miejsca, w którym rośnie, jak i od kształtu jej pułapek. W związku z tym pochodzi od greckiego słowa helos, czyli bagno i od łacińskiego słowa amphora, czyli amfora. Całkiem niedawno - w styczniu 2001 roku znaleziono nowy gatunek Heliamphora folliculata. Rósł on na bardzo mało zbadanym teranie, pomiędzy 2100 (Tereke-Yuren), a 2700 (Kamarkaiwaran) m n.p.m. Występowanie: Heliamhora jest gatunkiem endemicznym, czyli występuje tylko i wyłącznie na jednym, niewielkim obszarze. Rośnie ona na pograniczu Brazylii, Gujany i Wenezueli. Występuje m.in. na Mount Roraima (tak jak żenlisea, rosiczki, pływacze, Brocchinia) na wysokości ok. 3000 m n.p.m. Tylko jeden gatunek heliamphora zmienna (H. heterodoxa) rośnie niżej, na wysokości ok. 1000 m n.p.m. Siedlisko naturalne: Heliamphory rosną na podłożu bardzo ubogim w jakiekolwiek minerały. Dodatkowo rzeczki wypłukują je jeszcze bardziej. Opady deszczu na terenach, gdzie rosną, są dość małe (ok. 255 mm rocznie), w przeciwieństwie do lasów równikowych u podnóży góry. Za to wilgotność powietrza w środowisku naturalnym heliamphor jest wysoka (ok. 78%) przez cały rok. Tylko heliamfora zmienna, która nie rośnie aż tak wysoko, egzystuje na bagnach. Temperatura w jej środowisku jest trochę wyższa niż u pozostałych gatunków. Wygląd: Heliamfora należy do rodziny kapturnicowatych (Serraceniaceae). Organami chwytnymi u heliamphory są dzbany. Mogą one osiągać wymiary od 8 cm, jak u heliamphory drobnej (H. minor), do 50 cm, jak u heliamphory Jonasa (H. jonasi). Zwykłe ich kłącza nie są duże, z jednym wyjątkiem- Heliamphora tatei, której kłącze może osiągać wymiary do 4 m! Kolory kielichów mogą być różnorodne: zielone, zielono-czerwonawe, czerwone, zielono-różowawe, zielono-purpurowe lub całe purpurowe. Nad otworem kielicha znajduje się śmieszny, mały wyrostek, który zdaje się nie pasować do jej wyglądu. Ma on za zadanie zwabić potencjalną ofiarę. Kwiaty nie są skomplikowane, jednak według mnie ładne. Heliamfora może wytwarzać od 1 do 6 kwiatów na szypule. Największe mogą dochodzić do 60 cm. Kwiat składa się z 4-6 płatków, które mogą przybierać kolory: biały, jasnoróżowy, różowy lub czerwonawy. Wewnątrz kwiatu znajduje się jeden słupek otoczony licznymi pręcikami. Po zapyleniu w owocu znajdują się liczne, lekkie, 1 mm nasionka. Łapanie zdobyczy: Heliamfora jest dość prymitywną rośliną, dlatego że żyje w warunkach niezmienionych od milionów lat. Sposób, w jaki zdobywa swoją zdobycz, jest bardzo ciekawy. Pierwszy krok do ?zjedzenia? owada jest to zwabienie jej. Do tego heliamphora używa małego wyrostka nad kielichem. Posiada on liczne miodniki, które, jak łatwo się domyślić, produkują substancję podobną do miodu. Takie gruczoły znajdują się również w samym kielichu, w strefie całkowicie gładkiej. Następnie, gdy już jakiś owad zostanie zwabiony i chodzi po ściankach pułapki, trzeba spowodować, żeby wpadł do środka. Dlatego na krawędziach znajdują się liczne włoski. Jak każda inna roślina owadożerna nie może pozwolić, żeby jej ofiara wydostała się. Włoski, które wcześniej spowodowały wpadnięcie owada do środka, teraz uniemożliwiają wydostanie się. W zależności od miejsca znajdowania się mają one różne wymiary i występują w różnej ilości. Wszystkie jednak są skierowane do wewnątrz. Bardzo dziwne jest, w jaki sposób heliamfora pozyskuje substancje odżywcze ze swojej ofiary. Na dnie pułapki znajduje się woda, w której owad się topi. Roślina sama jej nie wytwarza. Pochodzi ona z deszcz, rosy lub mgły, a jej wysokość, co ciekawe, jest stała. Na pewnej wysokości w pułapce znajduje się otwór, przez który nadmiar wody odpływa. Zapobiega to przechyleniu i złamaniu heliamfory. Ponieważ heliamfora, jak już wcześniej pisałem, jest prymitywną rośliną, nie trawi ona swojej ofiary. Funkcje trawienne spełniają głównie bakterie (destruenci, inaczej reducenci, lub saprobionty). Czasem jednak heliamphory posiadają niewielką ilość gruczołów trawiennych. Hodowla: Heliamphora jest dosłownie krucha rośliną. Z powodu swojej endemiczności i wyjątkowych warunków jakie wymaga zalicza się ją do grona roślin najtrudniejszych w hodowli. Jednak w praktyce okazuje się, że nie są tak przerażająco trudne jak się mówi. Niektóre gatunki jak H. Heterodoxa ma mniejsze wymagania i ją oceniam na 4, ale pozostałe gatunki na 5 w skali od 1 do 6. Oświetlenie: Heliamfora lubi być długo naświetlana, ale trzeba jej jednocześnie zapewnić lekki cień. Powinniśmy ją oświetlać ok. 14 godzin latem i ok. 12 godzin zimą. Według opinii niektórych hodowców najlepsza jest 70 W żarówka. Najlepiej też byłoby umieszczenie lampki w odległości 50 cm od roślin. Jeżeli tak będziemy doświetlać naszą roślinkę, powinna się pięknie wybarwić. Przesadzanie: Heliamfora nie lubi być zbyt często przesadzana, dlatego zaleca się przesadzanie jej raz na kilka lat. Podłoże: Najlepszym podłożem dla naszej heliamfory jest perlit : torf : żywy mech torfowiec (Sphagnym) w proporcji 1:1:1. Nie zapominajmy zapewnić naszej heliamforze zawsze żywego torfu! Gromadzi on wodę, dzięki czemu utrzymuje podłoże stale wilgotne, a dodatkowo wyciąga nadmiar soli mineralnych. Podlewanie, wilgotność powietrza: Podłoże musi być stale wilgotne. Trzeba o tym zawsze pamiętać i to kontrolować. Najlepsza do podlewania jest deszczówka (jeżeli nie mieszkamy w strefie silnie uprzemysłowionej) lub woda destylowana. Heliamforę powinno się podlewać poprzez podsiąkanie. Należy także pilnować, żeby ziemia zbytnio się nie przegrzała, bo inaczej roślinka nam padnie. Temperatura: Większość hodowców mówi, że heliamforę powinniśmy trzymać w chłodnych warunkach. Jednak niektórzy twierdzą, że spokojnie rośnie ona w temp. 26-30?C latem. Zimą natomiast hodują ją w temp. 10-21?C. Inni hodowcy znowu podają, że heliamfora powinna mieć 15-22?C latem i 2-10?C zimą. Prawda jak zawsze leży pośrodku. Ponoć heliamfora może przeżyć zimą temperatury poniżej 0?C, jednak straci wtedy wszystkie liście. Nawożenie: Nie słyszałem o takiej opcji dla heliamfor. Nie powinno się ją nawozić. Jest ona bardzo delikatna, więc bardzo łatwo można spalić jej korzenie. Rozmnażanie: Z nasion: Nie jest to najbardziej efektywny i szybki sposób rozmnażania heliamfory. Jak już uda nam się doczekać kwiatów, a później nasion, to jeszcze czeka nas sporo czasu, zanim wykiełkują i urosną. Ostrzegam od razu, że nasionka mogą wschodzić do 12 miesięcy, a w drugim roku po wykiełkowaniu młode siewki osiągają wymiary ok. 15 mm! Jeżeli już ktoś się zdecyduje na rozmnażanie generatywne, to najlepszym podłożem dla naszej roślinki jest torf z żywym torfem na wierzchu. Naszym nasionkom powinniśmy zapewnić tak samo dużo światła, dużą wilgotność powietrza i podłoża jak dorosłej roślince oraz trzymać w temp. 22?C. Kiedy już nasionka wykiełkują, trzeba je umieścić w temp. 18-25?C. Młode siewki rosną bardzo wolno - ok. 3 mm na 2 miesiące! Pamiętajmy nadal o oświetlaniu i wilgotnym podłożu! Poprzez podział kłącza: Jest to chyba łatwiejszy i szybszy sposób rozmnażania heliamfory. Kiedy od kłącza macierzystego wyrosną młode roślinki, należy je odciąć i umieścić w takiej samej mieszance co dorosłą roślinę i tak samo hodować. Pamiętajmy o tym, że heliamforę przez podział kłącza rozmnaża się tylko wiosną! Najpopularniejsze gatunki: Najpopularniejszym gatunkiem spotykanym wśród hodowców jest heliamfora zmienna (H. heterodoxa). Jest ona najłatwiejsza w hodowli. Jej kielichy dorastają do długości 30-40 cm. Posiada przepiękny odcień ciemnej zieleni. Na krawędziach jest czerwonawa. Kwiaty zwykle ma białe, czasem przechodzące w róż. Heliamfora drobna (H. minor). Jest to najmniejszy przedstawiciel swojej rodziny. Jej kielichy osiągają wymiary 8-15 cm (rzadziej 15), są koloru zielonego, jednak kiedy się ?opalą? na słoneczku, przybierają barwę czerwoną, różową lub purpurową. Kolory kwiatów mogą być białe, różowe lub czerwone. Istnieje jeszcze jeden gatunek, który często spotykamy wśród hodowców, a mianowicie heliamfora zwisła (H. nutans). Jest ona zwykle zielona, ale może być także różowawa, czerwonawa lub w odcieniu purpury, kiedy zapewni się jej światło słoneczne. Jej dzbany dochodzą do wys. 20 cm. Kwiaty mogą być białe lub jasnoróżowe, po kilka w kwiatostanie.
-
Nazwa polska: Brokinia i Katopsis Nazwa angielska: Carnivorous bromeliad Nazwa łacińska: Brocchinia reducta, Catospis berteroniana Troszkę historii: Obie bromelie zostały odkryte przez J. H. Schultes?a w 1830 roku. Na początku Katopsis nazwał Tillandsia berteroniana, jednak w 1864 zmienił tamtą nazwę na obecnie stosowaną Catopsis berteroniana. Nazwa Brocchinia reducta pochodzi od imienia włoskiego botanika G. Brocchi. Nazwa Catopsis pochodzi z języka greckiego i oznacza "oglądać". Co ma odnosić się do epifitycznego stylu życia tych roślin, niejako oglądających świat, z pni drzew. Na cechy mięsożerne obu roślin zwrócił dopiero w XX wieku Profesor Thomas Givnisz. W 1974 roku zaczął badać brokinie, a dwa lata później i katopsis. Różnego rodzaju obserwacje i testy prowadziła do 1986, wtedy też wywnioskował, że brokini są dwa gatunki: reducta i hectioides. Catopsis berteroniana nadal pozostała samotnikiem ;-) Występowanie: Brokinia występuje na znacznie węższym terenie niż katopsis. Brokinię można spotkać w południowej części Wenezueli (część Wyżyny Gujańskiej od Gujany do Niziny Orinoko) Wschodniej Kolumbii (południowa część Niziny Orinoko), północno-zachodniej Brazylii (północna część Niziny Amazonki) i południowej Gujanie. Katopsis mianowicie występuje Na terenie całej Niziny Amazonki, na całym terenie Wyżyny Gujańskiej, północno-zachodniej Wenezueli, od północnej Kolumbii aż po stolice Meksyku. Oprócz tego katopsis rośnie jeszcze na Jamajce, Haiti i Puerto Rico. Siedlisko naturalne: Bromelie są epifitami co oznacza, że rosną na innych roślinach ale nie wyrządzając im przy tym żadnej szkody, ani nie pasożytując na nich. Bromelie rosną głównie w koronach drzew przyczepiając się do gałęzi roślin tropikalnych, ale można je znaleźć w górach na wysokości do 3000 m n. p. m..b Są one w pewnym stopniu higrofitami, co oznacza, że mają zdolność pobierania pary wodnej z powietrza. Innymi epifitami i za razem higrofitami zwykle sąsiadującymi z bromeliami mogą być storczyki, które w lasach tropikalnych są wyjątkowo okazałe. Środowisko bromeli tworzy się powoli. Na początku są gołe gałęzie, wraz z deszczem i wiatrem dostają się na nie strzępki traw i piasek. W tym momencie mogą wyrosnąć na gałęziach różnego rodzaju mchy. One będą zatrzymywać znacznie więcej pisku i innych niewielkich rzeczy. Kiedy zbierze się ich odpowiednio wiele, mogą wykiełkować nasionka bromeli i storczyków tworząc barwne podniebne ogrody. Kiedy po raz pierwszy naukowcy je zobaczyli, byli zdumieni różnorodnością gatunków. Ponieważ oprócz roślin w naturalnym środowisku bromeli żyją różnego rodzaju zwierzęta. Wygląd: Wszystkie bromelie posiadają zdolność magazynowania wody. Ich liści w miejscu skąd wyrastają szczelnie do siebie przylegają, co uniemożliwia wodzie wypłynięcie. Liście maja kształt łódkowaty tak, żeby woda z deszczu jak po rynnie, trafiła prosto do zbiornika. Takie naturalne oczka wodne są wylęgarnią wielu larw owadów jak i płazów, które są od nich najczęściej uzależnione. Wracając do naszych gatunków, Brocchinia i Catopsis nie wiele się miedzy sobą różnią. Liście katopsis mają zwykle długość od 30 do 70 cm, brokini zaś dochodzą maksymalnie do 50 cm. Kolejna różnica występująca między tymi gatunkami jest zakończenie liści, u brokini są one łagodnie zaokrąglone z niewielkim dzyndzelkiem na końcu; u katopsis są zaś ostro zakończone. Ostatnia różnica polega na twardości liścia, u Brocchini są one twardsze, dlatego stoją prostu; u Catopsis są one giętkie, dlatego mogą wyginać się do tyłu. Cecha którą posiadają wszystkie bromelie jest woskowe pokrycie liści, co u innych bromeli ma powodować łatwiejsze spływanie wody. U naszych roślinek, ma bardziej mroczne zadanie, łapanie owadów! Łapanie zdobyczy: Łapanie robali w przypadku tych bromeli nie jest wcale skomplikowane. Do wody, która znajduje się na środku rozety liści jak i przy samych liściach roślinka wpuszcza substancje o słodkim zapachu. Trzeba jednak pamiętać, ze roślina nie produkuje nektaru! Kiedy nasza potencjalna ofiara - owad ? już zostanie zwabiona następuje faza druga. Owad ląduje na liściu i chodzi po nim nie wiedząc co go czeka Jak już wcześniej wspomniałem liście są pokryte woskowatą substancją, która powoduje że liście dla owadów stają się bardzo śliskie. W pewnym momencie owad ześlizguje się prosto do zbiorniczka z wodą. Oczywiście śliskie liście uniemożliwiają również wyjście. Ofiara ginie poprzez utopienie. Brocchinia i Catopsis nie posiadają żadnych gruczołów, które produkowałyby enzymy trawienne. W tym, jak u heliamhor, wyręczają je bakterie (destruenci), które rozkładają martwego owada na substancję, które mogą być wchłonięte przez roślinę. W ten sposób roślinki uzupełniają swoja mało wartościowa dietę. Hodowla: Hodowla Brocchini i Catopsis jest praktycznie taka sama, wiec opis hodowli będę pisał wspólnie. Wiele osób posiada różnego rodzaju bromelie i wie, że zwykle nie są one wymagające. Te dwa gatunki są troszkę bardziej delikatne i wymagające. Największą trudność może sprawiać ich długie oświetlanie. Roślinki pod katem trudności hodowli oceniam na 2 w skali od 1 do 6. Oświetlenie: Jak już wcześniej pisałem Brocchinia i Catopsis zwykle rosną na w koronach drzew w lasach tropikalnych. Ten fakt sprawia, że maja one dostęp do mocnego światła słonecznego przez praktycznie cały dzień. Dlatego nasze bromelie, jeśli można, należy wystawiać na działanie słońca jak najdłużej, a następnie doświetlać je pod silna żarówką tak, żeby słońca miały 11-13 godzin dziennie. Przesadzanie: Roślinki nie potrzebują częstego przesadzania, gdyż rosną one na niewielkiej ilości podłoża. Jednak czasami przesadzanie jest konieczne, należy roślinkę przesadzić wówczas kiedy pH nieodpowiednie. Podłoże: Podłoże na którym nasze obie roślinki powinny dobrze rosnąć jest mieszanka to kwaśny torf : perlit : piasek : wermikulit w proporcjach 6:2:1:1. Wermikulit jest minerałem bardzo podobnym do łupek miki lub biotytu, ale trudno go dostać. Dlatego można zamiast niego dać kawałki skały wulkanicznej. Jest jeszcze jedno zalecane podłoże, ale w trochę innych proporcjach: kwaśny torf : piasek : perlit lub lawa wulkaniczna w proporcjach 2:1:1. Jak już chyba zdążyliście zaważyć każde z tych podłożu jest dobrze przepuszczalne dla powietrza, co jest ważne. Optymalne wymiary doniczki powinny być ok. 20 cm średnicy i wysokość też ok. 20 cm. Doniczki mogą być gliniane lub plastikowe, w obu przypadkach roślinki rosną dobrze. Podlewanie, wilgotność powietrza: Podlewanie jest bardzo łatwe, należy nalać wodę z góry na roślinkę, tak, żeby woda pozostawała między liśćmi. Woda powinna być deszczowa (jeżeli nie mieszkamy na terenie silnie uprzemysłowionym), albo destylowana. Co do podłoża t należy utrzymywać je ciągle wilgotne, ale nie mokre też podlewając z góry. Wilgotność powietrza powinna być od 60 do 80%. Z tego powodu roślinkę powinniśmy hodować w terrarium. Swoją Brocchinie trzymam na parapecie gdzie jest ok. 50% wilgotność. Pilnuje, żeby podłoże w jej doniczce było stale wilgotne i rośnie bardzo ładnie. Trzeba uważać, żeby wilgotność powietrza nie dochodziła do 90%, ponieważ bez dobrej cyrkulacji powietrza jej liście zaczną gnić. Bromelie wręcz uwielbiają być pryskane, dlatego można to czynić kilka razy dziennie (zalecam szczególnie tym osobom, które trzymają je na parapecie). Temperatura: Zważając na fakt, iż roślinki rosną w strefie miedzy zwrotnikowej należy im zapewnić wysoka temperaturę. Latem powinna ona być w granicach 18-30*C, a zimą trochę niższa 15-20*C. Nawożenie: Jak w przypadku innych roślin mięsożernych Brocchinia i Catopsis same urozmaicają sobie dietę łapiąc owady. Jeżeli ktoś już się uprze i będzie chciał je nawozić to należy zastosować bardzo rozcieńczony nawóz. Taką przygotowaną miksturę wlewamy do liści. Ja jednak nie popieram żadnego nawożenia roślin o charakterze owadożernym, gdyż są one bardzo wrażliwe na nadmiar soli mineralnych. Rozmnażanie: Tym nie powinniśmy się za bardzo martwić, gdyż nasza roślinka rozmnaża się sama, poprzez odrosty od korzeni. Kiedy nasza młoda szczepka będzie posiadać już ok. 5 liści, wówczas możemy ją oddzielić od rośliny macierzystej. Młodą Brocchinie lub Catospis wsadzamy do osobnej doniczki z taką samą mieszanką jak dla rośliony dorosłej i hodujemy w takich samych warunkach.
-
Nazwa polska: Muchołówka amerykańska Nazwa angielska: Venus flytrap Nazwa łacińska: Dionaea muscipula Opis autorstwa Piotra Firszta KLIKNIJ TUTAJ - rozbudowany i ze zdjęciami. Opis autorstwa Kosa1984 KLIKNIJ TUTAJ - krótszy jak poniższy, równie treściwy. Troszkę historii: Dionaea muscipula jest częścią rodziny Droseraceae. Jest to jedyny gatunek, ale występuje w licznych odmianach i wyhodowanych klonach. Pierwszy raport o Muchołówce został napisany w 1759 roku przez gubernatora Północnej Karoliny, ale po raz pierwszy została nazwana i opisana przez Johna Ellisa w 1770r. Ellis wysłał Linneuszowi rycinę i dokładny opis badanej rośliny. Linneusz , który posiadał okaz zielnikowy, nie popierał i zaprzeczał sugerowanej przez Ellisa owadożerności rośliny, więc zakończono badania. W XIX wieku roślina interesowała wielu badaczy, np. M.A. Curtisa, J. Simsa, a także przede wszystkim K. Darwina, który na ten temat wymieniał korespondencję m.in z Canbym. Jako pierwszy zademonstrował reakcje na bodziec chemiczny. Niestety większość wyników jego badań została nieopublikowana i zapomniana. Łacińska nazwa wiąże się z grecką mitologią. Jej pierwsza część pochodzi od imienia matki Afrodyty - Dione. Natomiast nazwa angielska: Venus fly trap (= muchołapka Wenus) nawiązuje do imienia odpowiedniczki Afrodyty w mitologii rzymskiej. Drugi człon nazwy - muscipula oznacza muchołapkę . Natomiast drugi człon nazwy polskiej ? Muchołówka amerykańska, określa pochodzenie rośliny. Występowanie: Dionaea muscipula ma dosyć mały i dobrze określony obszar występowanie. Znajdziemy ją jedynie w Północnej Karolinie, w okręgu miasta Wilmington w promieniu około 150km. Siedlisko naturalne: Rośnie na bagnach o kwaśnym (Ph 3-5), piaskowo - torfowym i ubogim w składniki odżywcze podłożu. Żyje w klimacie wilgotnym, ciepłym gdzie temperatura w lato i na wiosnę z reguły zawiera się w granicach 9-30* C natomiast w zimę rzadko trafiają się temperatury ujemne. Wygląd: Roślina posiada liczne liście wąskie u nasady i rozszerzające się ku końcowi, który stanowi owadożerna pułapka. Organ chwytny po Aldrowandzie jest najszybszym spośród wszystkich roślin owadożernych. Jest zbudowany z dwóch ?płatów?, których brzegi porastają ostro zakończone włoski. Na wewnętrznej stronie pułapki znajdują się najczęściej sześć włosków czuciowych, po trzy na ?płatek?. Wygląd liści oraz wielkość pułapek bardzo zależy od licznych odmian i klonów, które zostały wytworzone. Kwiaty Muchołówki amerykańskiej nie są atrakcyjne, a dodatkowo znacznie osłabiają roślinę, potrafią nawet ją zniszczyć, więc najlepszym rozwiązaniem w uprawie jest wycięcie łodygi u nasady w niedługim czasie od momentu pojawienia się. Kwiaty wyrastają na długich łodygach. Na kwiatostanie pojawia się zwykle 5-7 białych kwiatów o średnicy 1,5cm. Aby otrzymać nasiona należy zapylić krzyżowo dwa odmiennie genetyczne osobniki. Nasiona są czarne, a ich wielkość to około 1,2mm. Łapanie zdobyczy: Potencjalne ofiary wabione są przede wszystkim jaskrawym kolorem wewnętrznej strony pułapki oraz słodkim nektarem, który je pokrywa. Po dwukrotnym, szybkim podrażnieniu włoska czuciowego znajdującego się na wewnętrznej części pułapki (następuje impuls mechaniczny), roślina zamyka ją z prędkością nawet 0,5s. Bardzo ciekawym jest to, iż włoski czuciowe nie reagują na pojedyncze impulsy, które wywołuje, np.: wiatr lub kropla deszczu. Owad nie ma szans na wydostanie, ponieważ włoski porastające obrzeże pułapki zamykają się szczelnie. Po impulsie mechanicznym następuje wytworzenie przez roślinę niewielkich ilości enzymów trawiennych i jeżeli one przereagują ze znajdująca się wewnątrz ofiara nastąpi impuls chemiczny. Po tym sygnale następuje masowe wydzielanie enzymów trawiennych, które będą wydzielane dopóki ten impuls chemiczny będzie działać. Jeżeli roślina nie będzie już w stanie strawić ofiary i nie będzie zachodzić reakcja enzymów, to pułapka otworzy się. Zwykle następuje to po ok. 5-10 dniach, a nie strawione resztki pokarmu zwykle wywiewa wiatr, spłukuje woda. Najczęściej, ale nie zawsze, po schwytaniu pożywienia, liść nie jest już w stanie złapać kolejnej ofiary, ale nie należy się tym martwić. Wkrótce obumiera ,a na jego miejsce wyrastają kolejne. Hodowla: Ze względu na fakt, iż roślina ta do prawidłowego wzrostu potrzebuje dużych ilości słońca, oraz chłodnego okresu spoczynku zimą, oceniam ją na 3 w 6-stropniowej skali trudności. Oświetlenie: Muchołówkę można określić mianem ?światłożernej?. Im więcej słońca jesteśmy w stanie jej zapewnić tym lepiej. W naturze rośnie na otwartych torfowiskach, gdzie z reguły ma nieograniczony dostęp do światła. Jeżeli nie trzymamy rośliny na dworze i nie ma odpowiednio długiego nasłonecznienia, przynajmniej 5-6 godzin, wówczas należałoby pomyśleć o sztucznym doświetlaniu do 9-10 godzin dziennie. Taki zabieg jest szczególnie konieczny w okresie spoczynku kiedy dni są bardzo krótkie, a o słońcu trudno w ogóle mówić (przy czym jest również mało wartościowe). Zbyt mała ilość światła może wiązać się z brakiem barwy, małymi pułapkami, słabym i powolnym reagowaniem na bodźce mechaniczne, a w najgorszym przypadku na bardzo duże płaskie liście, małe pułapki, a nawet całkowite wybujanie rośliny. Kolokwialnie rzecz mówiąc: Bida z Nędzą. Roślina w szczytowej formie będzie miała krótki i wąski ogonek liściowy i ogromne ładnie wybarwione pułapki (w zależności od kultywaru), plus szybkie reagowanie pułapek (ale to nie koniecznie). Te zmienne uznałbym za markery zdrowia muchołówki i nimi kierował się w ocenie naszych roślin. Podłoże: Są dwie sprawdzone mieszanki podłoża, 1:1 i 1:2, odpowiednio torf : piasek. Wizualnie: czyli nie koniecznie po jednakowej mierze dwóch składników, tylko, żeby po ich zmieszaniu wyglądało, jakby spełniało swoje proporcje. Torf koniecznie! musi być kwaśny, bez żadnych dodatków! Nie może być to żadna ziemia torfowa, czy innego rodzaju mieszane i wzbogacane substraty. Proponuję to sobie wziąć do serca. Zastosowanie innego rodzaju podłoża jak kwaśny torf może się wiązać z popaleniem korzeni i drastyczną regresją rozwoju naszej rośliny, a nawet jej śmierć. Piasek, najlepiej o granulacji 2-4 mm w tej mieszance ma zapewniać dobry drenaż dla korzeni i ułatwienie im penetracji w głąb. Można stosować również sam kwaśny torf, ale rośliny wówczas są bardziej podatne na choroby grzybowe. Przesadzanie i kosmetyka: Należy przesadzać roślinę średnio raz na 2 lata. Możemy uczynić to w każdym momencie, ze szczególną uwagą, aby nie uszkodzić korzeni. Najlepiej jednak czynić to na wiosnę, aby dodatkowo zasymulować roślinę do wzrostu. Rośliny, które rosną zbyt długo w tym samym podłożu, z racji tego, że nie rośnie w ustabilizowanym ekosystemie, może praktycznie wcale przestać się rozwiać. Dlatego ważne jest, aby o tym pamiętać. Często rośliny przesadzone do nowego podłoża rozpoczynają bardzo intensywny i bujny wzrost, oraz drastycznie zwiększają swoje wymiary. Częstsza wymiana podłoża nie jest konieczna, a zbyt częsta nawet nie wskazana. Kosmetyka rośliny polega także na usuwaniu martwych liści, odcinaniu gnijących, lub pożółkłych części roślin (najczęściej samej pułapki). Ma to głównie znaczenie estetyczne, choć w przypadku żółknącego liścia odcięcie takiego fragmentu z niewielkim nadmiarem może uratować znaczą część jeszcze zielonej blaszki liściowej i pozostawić roślinie źródło do fotosyntezy. To ona jest głównym źródłem pokarmu rośliny, owady są wyłącznie dodatkiem. Podlewanie, wilgotność powietrza: Najlepszą metodą na podlewanie jest podsiąkanie. Doniczkę z rośliną trzymamy na podstawce z wodą i dbamy o to, aby podłoże nigdy nadmiernie nie wyschło. Najlepiej stale utrzymywać je wilgotne, co może zapewnić utrzymywanie stałego, niewielkiego poziomu wody w podstawce. Jednak zalanie rośliny do poziomu ziemi, nie uczyni jej żadnej szkody. Najlepszą wodą jest woda destylowana, gdyż nie dostarczymy do podłoża żadnych nadmiarów minerałów, których jest bardzo wiele w wodzie kranowej nawet przegotowanej. W przypadku, kiedy nie stać nas na kupowanie wody demineralizowanej, albo zakup filtra odwrotnej osmozy, można podlewać przegotowaną wodą kranową. Jednak w tym przypadku po dłuższym czasie na powierzchni podłoża, szczególnie na obrzeżach doniczki zaczną osadzać się minerały. Będzie to wymuszać na hodowcy częstsze wymiany podłoża, gdyż zbyt duża ilość jest śmiertelnym zagrożeniem dla siewek i ogranicza wzrost dorosłych roślin. Wilgotność powietrza w naturalnym środowisku muchołówki jest stosunkowo bardzo wysoka, ok. 80-90% przy powierzchni ziemi, gdzie te rośliny się znajdują. Aczkolwiek w warunkach hodowlanych nie jest to aż takie ważne. Zwiększona wilgotność powietrza może spowodować, że nasza roślina będzie większa i posiadała większe pułapki. Jednocześnie zwiększa się ryzyko choroby grzybowej, albo zgnicia korzeni rośliny, szczególnie przy nieruchomym powietrzu w zamkniętej przestrzeni. Dlatego warto zadbać o inne czynniki, aby były optymalne. Roślina świetnie rośnie na parapecie, albo w okresie sprzyjających temperatur na dworze. Temperatura: W okresie wegetacji rośliny temperatura w ciągu dnia może osiągać nawet powyżej 35*C w cieniu. Dopóki roślina stoi w wodzie, na pewno nic się jej nie stanie. Gatunek ten spokojnie znosi wszystkie najgorsze Polskie temperatury. Korzystnym jest trzymanie roślin na dworze w okresie wegetacji. Temperatury w nocy mogą sporadycznie spadać poniżej 10*C, jednak długotrwałe temperatury w przeciągu dnia i nocy poniżej tej wartości, spowodują wejście naszej rośliny w okres spoczynku. Dlatego uprawianie tego gatunku na zewnątrz przystosuje go do cyklu rocznego w naszym kraju. Temperatura w okresie spoczynku powinna mieścić się w granicy 1-10*C zarówno w przeciągu dnia jak i nocy. Roślina ta jest w stanie przetrwać pojedyncze przymrozki, jednak na pewno odniesie przy tym pewne uszkodzenia. Najczęściej wiążą się one ze sczernieniem brzegów asymilacyjnej części liścia. Należy chronić roślinę przed temperaturami ujemnymi. Nawożenie: Nie nawozimy, formą nawożenia jest łapanie przez roślinę owadów. Można ją także sporadycznie dokarmiać. Zbyt częste karmienie może spowodować utratę wszystkich aktywnych pułapek i utratę estetycznego wyglądu. Zbadano, że aby roślina ta rosła w pełni prawidłowo potrzebuje wyłącznie 4 owadów w ciągu roku. Nie jest to dużo, także warto o tym pamiętać wypatrując za kolejną ofiarą dla zadławionej muchołówki. Dlatego dokarmianie powinno się ograniczyć w zakresie maksymalnie 2-3 pułapki zamknięte lub 3 owady miesięcznie. Okres spoczynku: To podstawowy problem dla wszystkich amatorów tej rośliny nie mających chłodnej piwnicy/szklarni gdzie mogliby zamontować oświetlenie. Niestety to bardzo ważna cecha uprawy tej rośliny, który wymaga indywidualnego opisu. Wymaga ona chłodnego okresu spoczynku, który należy przeprowadzić w terminach około końca października do końca marca (początku kwietnia). Oczywiście, biorąc pod uwagę, że jeżeli jeszcze z początku listopada będzie słoneczna pogoda, to nie ma sensu na siłę rośliny chować. Temperatura powietrza w tym okresie musi się zawierać w granicy 1-10*C w ciągu doby. Zbyt długi okres temperatur powyżej 10*C spowoduje wybudzenie się rośliny, co jest bardzo niekorzystne w środku zimy. Niestety, co jest także drugim problemem, roślina ta w tym okresie wymaga doświetlania/oświetlania. W sumie musi mieć 9-10 godzin bezpośredniego oświetlenia, zwykle sztucznego. Minimum to świetlówki ok. (lub w sumie) 40W. Należy to czynić, gdyż roślina ciągle żyje, a do tego potrzebuje światła. W Polsce jest za mało światła i za krótki dzień, aby zaspokoić potrzeb tego gatunku. Brak doświetlania spowoduje, że muchołówka ?odbije? to na wiosnę i będzie bardzo zmarniała. Podlewanie też należy znacząco ograniczyć jedynie do utrzymywania umiarkowanie wilgotnego podłoża. Na pewno nie można trzymać wody w podstawce, gdyż to służy infekcjom grzybowym. Raz na jakiś czas nalać trochę wody do wsiąknięcia, ewentualny nadmiar wylać i pilnować, aby nie wyschła. Rozmnażanie: Z liści: Odrywamy liść od rośliny macierzystej tak, aby zachować jak największy fragment części podziemnej i zrośniętej z bulwą. Największy procent nowo wyrośniętych roślin pochodzi właśnie z tej części. Mieszanka podłoża powinna być przygotowana jak dla dorosłej rośliny. Wkładamy delikatnie ogonek liścia na odpowiednią głębokość, aby cała biała cześć znalazła się pod ziemią, z zachowaniem jak największej części zielonej do asymilacji. Dobrze jest także takiej sadzonce zapewnić dużą wilgotność powietrza. Należy dbać zarówno o stałą wilgotność podłoża i duży dostęp do światła Z nasion: Po zapyleniu krzyżowym i dojrzeniu nasion musimy je wysiać w odpowiednim czasie i z zastosowaniem odpowiednich zabiegów. Gatunek ten wymaga stratyfikacji. Co oznacza, że na pewien okres muszą przebywać w chłodzie i wilgoci. Najlepiej wysiew zgrać z naturalnym okresem zimy i wysiewać właśnie w tym czasie. Do przygotowanego podłoża, identycznego jak dla rośliny dorosłem wysiewamy nasiona. Następnie na okres 6-8 tygodni umieszczamy je w temperaturze 2-5*C. W przypadku rozrostu grzybów, można zastosować dowolny środek grzybobójczy. Po tym czasie należy wystawić doniczkę na słoneczne miejsce i dbać o nią jak gdyby rosły w nich żywe rośliny. Pierwsze nasiona mogą zacząć kiełkować od 1-4 tygodni. Siewki traktujemy jak rośliny dorosłe, ale nie dokarmiamy ich póki ich pułapki nie będą przypominać form dorosłych. Wadą tej metody jest fakt, że siewki potrzebują wielu lat, aby osiągnąć dojrzałość. Nie jest to rekomendowana metoda do rozmnażania dla przeciętnego hodowcy. Przez podział kłącza: Jeżeli dbamy o to, aby nasza roślina miała idealne warunki i duży dostęp do światła, a do tego regularnie obcinamy jej pędy kwiatowe, wówczas nasza roślina na pewno wytworzy kolejny stożek wzrostu. Rośliny te niejako pełzają, w bardzo powolnym tempie, gdyż liście wytwarzane są z jednej strony bulwy i dlatego cała roślina przesuwa się w jednym kierunku. Można zaczekać aż stare liście obumrą, wówczas rośliny się rozejdą i powstaną dwie osobne. Ale można również zaczekać, aż nowa roślina nieco podrośnie i będzie można rozerwać dwie wyraźne bulwy, czyniąc to ostrożnie. Z łodyg: Rozmnażanie z łodygi jest identyczny jak rozmnażanie z liścia. Ucinamy łodygę o długości 2,5 cm oraz jednym końcem wtykamy w podłoże. Dalsza część jest identyczna jak w przypadku rozmnażania z liścia. Metoda ta nie daje takich samych procentowo sukcesów jak rozmnażanie z liścia, ale jest to możliwe. Poprzez in vitro w laboratoriach: Jest to sposób rozmnażania tkankowego na specjalnie zaprojektowanej pożywce. Taka pożywka zawiera wszystkie potrzebne składniki, aby z fragmentu wysterylizowanej tkanki rośliny po pewnym czasie otrzymać ogromną ilość nowych roślin. Dzięki tej metodzie istnieje wiele różnych kultywarów, jako wyników losowych mutacji w poszczególnych fragmentach tkanki, z których powstała nowa roślina. Tą metodę wykorzystuje się do masowej produkcji tego gatunku w celach handlowych. Zdjęcia i nazwy zarejestrowanych kultywarów Kliknij Tutaj.
-
To roĹlinie absolutnie nie przeszkadza. Ale jeĹźeli tobie tak, to moĹźesz postaraÄ siÄ te spod spodu, starsze, delikatnie wyrwaÄ, aby ich nie uszkodziÄ, i bÄdziesz miaĹ je na sadzonki. Najlepiej wyciÄ gnÄ Ä roĹlinÄ z ziemi i przerzedziÄ jej wtedy puĹapki delikatnie od bulwy odĹamujÄ c. Ale ja bym w ogĂłle jej nie ruszaĹ. TroszeczkÄ panikujesz. Ĺťaden liĹÄ sam dla siebie nie Ĺźyje, tylko jest fragmentem roĹliny. DopĂłki poĹowa roĹliny jest oĹwietlona, to druga poĹowa teĹź bÄdzie ĹźyĹa. Chyba tak tragicznie to u Ciebie nie jest. Poza tym jesteĹ pewien, Ĺźe tam jest jedna roĹlina? Bardzo bym siÄ skĹaniaĹ ku temu, Ĺźe masz ich tam wiÄcej, a wtedy wystarczy je zwyczajnie rozsadziÄ. Informacji jak rozsadziÄ, albo rozmnoĹźyÄ z puĹapek masz masÄ na forum, dlatego nie pytaj siÄ o to.
-
Jak napisała Szamanka, definitywnie roślinie brakuje światła. A raczek słońca. Nie wiem w jakim kraju mieszkasz, ale w tym od północy słonce jeszcze nigdy nie świeciło. Oraz bardzo ładne minerały sobie hodujesz. Rozumiem, że wolisz mieć je zamiast ładnej rosiczki.
-
Ten gatunek często tak ma, że marnieje w czasie i po kwitnieniu.
-
Głosowanie - Roślina Miesiąca Wrzesień 2008
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Konkursy miesięczne
Sumą punktów 44,19% zwycięża Mort. Moje gratulacje. Proszę skontaktować się z Łukaszem w kwestii odbioru nagrody. -
Otwieram kolejny konkurs na "Roślinę Miesiąca". Radzę zapoznać się z regulaminem. http://rosliny-owadozerne.pl/forum/Regulam...ursu-t7256.html Rośliny miesiąca będą następnie brały udział w wyborach rośliny roku. W tym temacie nie ma żadnych rozmów o zdjęciach, żadnych ocen, żadnych komentarzy - TYLKO I WYŁĄCZNIE POSTY Z WKLEJONYMI ZDJĘCIAMI. 16 dnia miesiąca zostanie stworzony temat z głosowaniem na wybrane przez nas fotografie, które będzie trwało do końca miesiąca i zostanie otwarty kolejny temat na nominacje do rośliny kolejnego miesiąca. Zdjęcia wstawiamy do 15-tego dnia miesiąca do 23:59:59. Właściciel rośliny miesiąca wygrywa 50zł do wydania w sklepie Bohemica Plants na nasiona i rośliny. Serdecznie zapraszamy do publikowania zdjęć!
-
Złaz Turystyczny Łopień 2008
Cephalotus odpowiedział bzyki → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
Taka jest moja reakcja. Jakbym to zobaczył u siebie, to bym chyba tak na tych ludzi nawrzeszczał. Co bym zrobił. Poszedł bym na torfowisko. Wziął kępkę ziemi z mchem torfowcem i rosiczkami. Pokazał każdemu debilowi pod gębę i odłożył na miejsce. To co się temu miejscu przytrafiło to stado bydła. Niepoinformowanych ludzi, którzy kiedyś słyszeli nazwę rosiczka i mieli okazję zobaczyć coś. A, ze przy okazji połowę stratowali, to już mało ważne. Jak ja chodzę po torfowisku, to z jedną czy maksymalnie dwoma osobami i śladu po naszej obecności nie widać. Masakra. Kto wpada na takie pomysły pokazywania przeciętnemu Amerykaninowi w wydaniu polskim takich miejsc? Załamka. Zapomniałem dodać coś nieoficjalnie. Zniszczyć przyrodę w tym kraju można całkowicie bezkarnie, mimo, że nielegalnie. Ochronić cokolwiek legalnie, to prawie niemożliwe. Na miejscu autora zdjęć, albo osoby, które zależy na tym miejscu skontaktował się z jakimś towarzystwem ochrony przyrody z prośbą o pomoc lub ewentualną reakcję. Napisał do regionalnego konserwatora przyrody przedstawiając sytuację. Zawsze warto spróbować. U mnie teren niszczy coś innego niż zwykła banda ludzi. -
Masz moje błogosławieństwo, ale i tak wszystko wyjdzie w praniu. Ja mógłbym się rozpisać, ale nie chcę nikogo dręczyć, aby musiał to czytać. Ja znając trochę sytuację hodowli roślin owadożernych w tym kraju nie widzę tego w kolorowych barwach. Myślisz, że każdy kogo jest wielu musi zakładać stowarzyszenie? Zbyt dobrze orientuję się w tym co się dzieje, aby mówić, że jest inaczej. Jak zamierzasz ochronić moje pobliskie torfowisko, gdzie rośnie D. rotundifolia i w tym roku odkryłem tam jedną kępkę D. intermedia? Jest jak byk rów odprowadzający wodę, czyli służący osuszaniu torfowiska. To nie jest ochrona, a coś przeciwnego. Przyjedziesz z towarzystwem i zakopiesz ten rów? Nie chcę na nikogo źle mówić, ale aukcje charytatywne na tym forum też były z porażaającym skutkiem. Masz moje błogosławieństwo. Cel to szczytny, praca syzyfowa, oby Ci wyszło.
-
Może ja coś skromnie od siebie dodam. Odnośnie ewentualnych składek, to należę do towarzystwa, które zbiera składki roczne wysokości 30 zł, a należy do niego raptem kilkanaście osób, nawet nie 20. O ewentualnych próbach sponsorowania ochrony naturalnych stanowisk roślin owadożernych możecie po prostu zapomnieć. Zbyt dobrze wiem jak wygląda brak ochrony przyrody, żebym słuchał o przekazywaniu czyiś pieniędzy, aby ktoś się za nie nachlał. Nic to na prawdę nie da. Skoro prawo o ochronie gatunków ściśle chronionych i ich stanowiskach jest powszechnie łamane lekką ręką bez żadnych konsekwencji, to jeszcze brakuje abyście takim ludziom za to płacili. Po prostu szkoda. Ja wam życzę najlepszego, aby ten pomysł się udał, aczkolwiek osób o wspólnych zainteresowaniach powinno być dużo, co forum niejako zapewnia. Brakuje tylko jeszcze takiej sporej grupy osób dorosłych, pracujących i z rozbudowanymi kolekcjami. Bo niestety nie umywamy się pod tym względem do Niemiec czy Anglii, gdzie takich osób jest chyba znakomita większość. Co do siedziby. Najlepiej, aby była w dużym mieście z jakimś założycielem ciągle na miejscu. A spotkania, to kwestia całkowicie odrębna. Zwykle takie spotkania robi się w miejscach tematycznie związanych z forum. W przypadku takiego towarzystwa byłoby to dość trudne. Storczyków w Polsce jest wiele gatunków, a roślin owadożernych raptem kilka na krzyż. Także robi się spotkanie w Zakopanem i idzie następnego dnia oglądać tłustosze. Robi się na Polesiu i ogląda tamtejsze owadożery. Albo robi się spotkanie w jakimś innym miejscu, które ktoś wykukał, a jest tam trochę owadożerów. Tak powinno to wyglądać. Tam się wynajmuje jakąś salkę, ktoś robi prezentację o czymś tam, jest dyskusja na jakieś określone tematy, są osoby, które to organizują i są osoby, które coś takiego prowadzą. Na razie nie potrafię znaleźć wśród znajomych mi hodowców dostateczną ilość osób, które mogłyby na dłuższą metę coś takiego robić. Może raz dwa, ale chętnie się przekonam, że się całkowicie mylę.
-
Możesz ręcznie usunąć te kryształki, albo wymienić podłoże. Jednak to, że się pojawiły jest spowodowane przez wodę, jaką podlewasz rośliny. Nie stosujesz wody destylowanej, prawda? Szczególnie teraz już nie proponowałbym Ci dokarmiać muchołówki. Zdjęcia są zbędne, Twój problem to problem 70% innych hodowców. Te rośliny wymagają do pełni normalnego wzrostu 4 owady rocznie, więc sobie to przelicz. Jak dokarmiać, to najlepiej wiosną i latem, oraz ciągle bez przesady. Jedna pułapka nowa, jedną dokarmić, a nie wszystkie zapchane. Tu chodzi o estetykę tej rośliny. Ona ma mieć masę cudownych, dorodnych, pięknie wybarwionych pułapek, a nie wszystkie zamknięte i gnijące od owadów.
-
Dzisiaj wylądował drugi, także są już oba, a jak to się spisze, okaże się na wiosnę i latem. Jak to u roślin zwykle bywa pozostaje wyłącznie CZEKAĆ.
-
Woda w podstawce powinna stać cały czas. Te gatunki nie miewają okresu spoczynku, więc powinny mieć wodę non stop. Skoro wypiły co im nalazłeś, znaczy się, że podłoże było minimalnie wilgotne.
-
Głosowanie - Roślina Miesiąca Wrzesień 2008
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Konkursy miesięczne
Szczypek, dziękuję za zwrócenie uwagi. Oczywiście regulamin dotyczy wszystkich. Ja się zastanawiam jak ja mogłem tak ogromnego zdjęcia nie zauważyć. Przecież dwa razy sprawdzałem czy każdy wymiar jest dobry i czy jest poprawny podpis i nazwa aparatu. Normalnie się trochę zaskoczyłem Twoją wypowiedzią. Niestety, ale z racji zaistniałej sytuacji jestem zmuszony usunąć zdjęcie moderatora P.K. z głosowania, a osobę, która na niego głosowała proszę o ewentualne oddanie ponownie głosu na inną osobę. -
Dzisiaj skończyłem montować miejsce dla tłustosza i posadziłem tam pospolitego, jako, że mam go nieco więcej od alpejskiego. Zrobiłem z takiej czarnej folii rękaw, który godzinę zgrzewałem nagrzewaną pęsetą. Od razu zaznaczę, że on na 100% jest dziurawy i nie trzyma wody na żadnym poziomie, jednak zapobiega stykaniu się podłoża z kamieniami. Dzięki temu wilgoć nie ucieka z podłoża na kamienie, które nagrzane szybko wysychają. Po prostu trzyma on dłużej wilgoć i izoluje podłoże od całej reszty, i jest całkowicie niewidoczny. Na prawdę problem sprawią mi chyba alpinosy głupie. Bo na prawdę praktycznie wszędzie gdzie te dziady widziałem rosły one pionowo. A ja nie mam żadnego pomysłu jak zabezpieczyć podłoże przed wysychaniem i zapewnić im pionowy wzrost. :/ Idealne byłoby jakieś tam naciekanie czy coś, ale to jest w tym momencie poza wszelkimi moimi możliwościami. Chyba posadzę je podobnie do pospolitego, z tą różnicą, że w większym cieniu. W większości miejsc gdzie je widywałem raczej rosły w dużym zacienieniu, bym w miejscu jasnym a nie nasłonecznionym. Co do gatunków jakie mam na skalniaku. Proszę abyście o tym wszędzie nie wrzeszczeli, bo mi jest dobrze ze spokojem i brakiem kontroli ze strony rządu. Na znakomitą większość gatunków czy to chronionych czy nie mam dowody zakupu, albo otrzymania. Nie mam jednak na wszystkie, szczególnie jak dostanę je od znajomego z ręki do ręki, to co mam wtedy zrobić... Także proszę o takie skromne Ciii... ;-) Piszę po łacinie: Viola alpina Veronica fruticans Veronica aphylla Geum montanum Lloydia serotina Crocus scepusiensis Pulsatilla slavica Pulsatilla vernalis Pulsatilla pratensis Primula halleri Gentiana verna Gentiana clusii Saxifraga oppositifolia Trollius altissimus Hedysarum hedysaroides Swertia perennis ssp. perennis i ssp. alpestris Primula minima Silene acaulis I całą masę innych niewymienionych.
-
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że MAMA "się wścieka". O drobinę więcej szacunku. A co do dzbanecznika. Pewnie kupiony gdzieś takim jak OBI? Ich rośliny to za przeproszeniem śmiecie. Ładnie wyglądają, a zaraz zdychają, albo diametralnie marnieją niezależnie od warunków. Trzeba umieć kupować rośliny. Najczęściej patrzy się na to CO JEST zamiast na to CO BĘDZIE. I się bierze ładne rośliny, które nie mają żadnych perspektyw. Nie wiem czy da się jakkolwiek odratować tego dzbanecznika. Jeżeli jest z OBI, albo innego supermarketu, to on jest skazany na zagładę prędzej czy później. Nie padnie Ci, jasne, ale o dzbankach ogólnie możesz zapomnieć. Będziesz miał bujne zielone liście. A jak nie chcesz bezczynnie patrzyć jak Ci marnieje, to patrz co Ci moi poprzednicy i następcy napiszą.
-
Gawien, wiesz, ja też chciałbym MÓC zrobić skalniak z takich fajnych dzikich kamieni. Moja kuzynka ma zrobiony skalniak jak prawie dwa moje z głazów ponad 100 kg. I kamienie są tak ogromne, że można swobodnie po całym skalniaku chodzić i żaden nie drgnie. Jest to jakaś swoboda w pielęgnowaniu, bo nie trzeba się wyginać i sięgać na zabój. Ja jestem na prawdę nieprzeciętnie uradowany tym co udało mi się zbudować. Pierwotnie w tym miejscu leżała tona, albo dwie piachu. Właśnie do budowy takiego brukowanego chodnika dookoła domu. I potem była tam na nowo siana trawa. I na prawdę cudem udało mi się wyżebrać ten kawałek na skalniak. Inaczej uprawiałbym te bidule w za dobrej ziemi i dogorywałyby jak wcześniej. Także ja nie mogę w najmniejszy sposób narzekać. Zobaczcie chociażby jak się rozrosła sasanka słowacka. Na przedostatnim zdjęciu ta zielona kępa nieco poniżej centrum zdjęcia. Jak to wsadzałem tego roku to wyglądało tak:
-
Kilka zdjęć z tegorocznej wiosny mam i lata też. Całkiem nieźle kwitły mi rośliny, ale wiele z nich to jednak były młode sadzonki co przypuszczalnie za jeszcze 2-3 lata nie zakwitną. Może później coś wrzucę. Michał, moja kuzynka kupiła ogromny wór białego bazaltu i go razem płukaliśmy. To co opłukaliśmy to został taki jakby piasek bazaltowy z mniejszymi/większymi kawałkami. Normalnie super to wygląda z bliska jak się na to spojrzy. Niestety mi się skończyło. Jakbym chciał coś takiego mieć, to pewnie musiałbym normalne kamyczki bazaltowe jakoś pokruszyć, co pewnie masę czasu by mi zajęło. Kiedyś może się poświecę i sobie dotłukę.
-
Witam wszystkich, jako, że kilka osób pytało się mnie o zdjęcia mojego skalniaka, widząc status na GG, zamiast każdemu z osoba rozsyłać fotki, postanowiłem wrzucić je na forum. Jako, że zapewne znakomitą większość osób nie interesują inne rośliny poza owadożernymi dlatego nie będę się rozpisywał o stanie gatunkowym mojego skalniaka. Powiem, że rośliny są wyłącznie i tylko rodzime. Co nie znaczy, że pochodzą z Polski. Wiele gatunków jest z Alp, ale w Polsce też występują i dlatego je uprawiam. Ostatnio byłem natomiast w Tatrzańskim Ogrodzie Botanicznym na Słowacji, gdzie się obłowiłem w na prawdę rzadkie i unikatowe gatunki, po śmiesznych cenach. Kupiłem także te same gatunki, które już mam, aby mieć je z Tatr, a nie z Alp. Na ten skalniak także rozmyślam jak upchać tłustosze z moich donic. Na pewno oryginalnie by się prezentowały w grupie znajomych ze środowiska. Jeżeli pogoda się poprawi i dobuduję odpowiednio szeroki segment, to wyglądają prawdopodobnie obydwa obok siebie i powinny dodać jeszcze więcej uroku temu co jest. Jeszcze jedno zdanko i lecą zdjęcia. Nie mogę się doczekać widoku na którą tam wiosnę, kiedy to już wszystkie wiosenne gatunki będą kwitły i to bujnym kwieciem. Widok na pewno będzie uderzał z daleka, bo gatunków wiosennych mam zresztą najwięcej. Skalniak I wcielenie: Skalniak II wcielenie: Skalniak III (na pewno ostatnie poważne) wcielenie:
-
Przydomowe Szaleństwo Czyli Tłustosze Na Skalniaku?
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Tłustosz
Jak kiedyś uda mi się przemyśleć jakby je ulokować nie niszcząc tego co jest to będą na 100%. Jak pisałem wcześniej, jedno miejsce się zrobi. Tylko jedno to nie jest wszystko, muszą być dwa, albo wcale. Znowu jednej, czy dwóch roślinek nie będę sadził, jak już to kilka, tak może z połowę tego co mam w donicach. Ogólnie gdyby się udało, to w czasie kwitnienia widok byłby na pewno super.