Skocz do zawartości

Cephalotus

Administrator
  • Liczba zawartości

    4082
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Cephalotus

  1. http://www.rosliny-owadozerne.pl/index.php...t&p=1011515 Zdjęcie numer 3, mieszanka też w zasadzie numer 3. Ja używam piasku mieszanego. Trafiają się ziarna większe jak 3 mm, ale może już ponad 5 m, to jakieś wyjątkowo sporadyczne.
  2. Muszę coś więcej zdjęć dać, tylko nie mam kiedy ich obrobić. Na razie taka mała zakąska jeszcze. Zrobiłem tą kompozycję dzisiaj, nie dla siebie, a dla kuzynki. Jeszcze zostawiłem miejsce na jakiegoś prostego tłustosza o bardziej podługowatych liściach. Jest tam obecnie Weser i dwie Tiny. Zrobię też dwie odrębne kompozycje dla tłustoszy wapieniolubnych, z innymi skałkami, żeby każda była wyjątkowa.
  3. Drogie Panie. To spryskiwanie i ściąganie wody, to coś co długo rozważałem. Minerały, które się wytrąciły na wierzchu można łatwo zebrać, jak jest ich dużo, ale spryskiwanie ich nawet długotrwałe za szybko ich nie rozpuści. Do tego, większość wody przy takim spryskiwaniu pójdzie po powierzchni, a niektóre korzenie roślin mogą być nieco głębiej. pH nie sądzę, aby się dużo zmieniało, zależy czym jest podlewane. Jednak powinno pozostać kwaśne. Ja rozumiem, że zalanie całkowite kompozycji wydaje się abstrakcyjne, ale uwierzcie mi, na godzinę, czy nawet dwie, rośliny w ten sposób się NIE utopią. Warto to zacząć praktykować dopiero wtedy, kiedy mchy dobrze porosną całość, żeby mocno związały, szczególnie bardzo pionowe stoki. Wodę należy nalewać powoli, jak się zrobi większa ilość, to nieco bardziej. Większość wytrąconych minerałów można zebrać, część pozostała w pewnym procencie się rozpuści, natomiast na zasadzie dyfuzji, wypłuczą się z całego pozostałego podłoża, a w ten sposób, nowe minerały będą miały znowu większą objętość do gromadzenia się przed ponownym wykrystalizowaniem. Także ja tak zamierzam robić. Ponieważ na razie jeszcze u mnie jest daleko go porośnięcia całości kobiercem mchów, to myślę, że dopiero za rok, albo i dalej, będę mógł takie coś robić. Do tego czasu nie każę nikomu koniecznie robić takich eksperymentów. Zrobię najpierw u siebie, zobaczę czy przebieg będzie jak spodziewany, a jak wszystko będzie w porząsiu, to będę polecał dalej. Tam pół roku w te czy w tamte różnicy wielkiej nie powinno zrobić.
  4. Do momentu przesadzenia nie podlewaj go za dużo. Najlepiej, jakbyś doszedł do stanu, że podłoże będzie tylko symbolicznie wilgotne. Nawet jak z wierzchu będzie lekko podsychać, to nic. Jakby Cephalotus miał za sucho, to zacznie robić się wiotki, więc za łatwo go też nie ususzysz. Jak ten sam stan będzie przy mokrym podłożu, to wyrok już padł. Także do czasu przesadzenia, podłoże subtelnie wilgotne. Możesz ściągnąć kępkę mchu, żeby móc palcem badać podłoże, bo tak to inaczej się nie da. Powiem tak, pośpiech JEST jak najbardziej wskazany, ale nie nadmierny. Torf, jaki ostatnio zakupiłem w Leroy Merlin był koszmarny. Natomiast w Castoramie był już średniej jakości i zdecydowanie do roślin bym go polecił. Proponuję wejść w Dział "Torfowiska ogrodowe", tam w temat o budowie torfowisk. Jest tam zdjęcie obrazujące trzy jakości torfu. Taki, który jest ziemisty, praktycznie czarny, bez jakiś fragmentów włókien, czy jakby próchna, to się nie specjalnie nadaje. Dlatego owszem nie zwlekaj z przesadzeniem, ale nie kupuj też badziewnego torfu. Ja niegrzecznie robię małą dziurkę i wysączam próbkę, potem patrzę, czy jest jak plastelina i się formuje (zły) czy jest sprężysty jak gąbka (dobry). Im bardziej sprężysty i jasny, oraz jakby włóknisty, to tym lepiej.
  5. No jak to który? Suchy, gorący, letni oczywiście, a jaki jeszcze mógłby być w Australii, poza górami?
  6. Jest coś co mnie niepokoi w tego typu konstrukcjach... są systemem zamkniętym dla minerałów. W naturze co by nie było, część substancji, minerałów, które uwalniają się z rozpadających roślin czy pyłków z powietrza, odpływają, albo wsiąkają częściowo w głąb. W takim układzie stale się akumulują. Widziałem jak eutrofizuje/uzyźnia się czyściuteńki torf po 3-4 latach stania na zewnątrz w misowatej donicy. Od kiedy zrobiłem kaskadę, część podłoża, głównie ta w której rosną rośliny, jest przepłukiwana, bo poziom wody zwykle jest powyżej poziomu gruntu właściwego. Rośliny albo rosną u mnie w wodzie na kaskadzie, albo w torfowcu. W ten sposób, mają poniekąd zapewnione "przepłukiwanie". Tak samo działają moje kastry. Z dolnym odpływem wodnym, mogę spuścić wodę i pozwolić deszczom przepłukać podłoże. W tym samym celu wystawiam na deszcze swoje rośliny owadożerne, które mogę. Martwi mnie, że kiedy tych minerałów nazbiera się za dużo, podłoże przestanie nadawać się dla roślin owadożernych. Zwykle jest tak, że im mniejszy układ, tym proces przebiega gwałtowniej. Stąd też planowane kompozycje z Heliamphorami będą działały na zasadzie przepływu wody. W takim zamkniętym akwarium, też to można robić, ale jest to szalenie pracochłonne. Zalać całość obficie i odbierać nadmiar wody. Jakoś specjalnie sobie tego nie wyobrażam do końca. Zam teraz mam taki akwariumik, więc zapewne ten problem za kilka lat będzie mnie też bezpośrednio dotyczył. Spróbuję coś na to poradzić, jak właśnie całkowicie zalać akwarium po brzegi czystą deszczówką lub destylką na np. 1h czy coś. Roślin to nie zabije, mchy powinny ściśle związać do tego czasu podłoże, więc się nie rozpłynie. A ja będę mógł potem odebrać wodę z rozpuszczonymi minerałami. To tylko teoria, że takie coś mogłoby zadziałać. Zresztą czas pokaże na ile słuszne są moje obawy. (Ja już widzę wytrącające się minerały w najwyższych punktach w akwarium na przedstawionych zdjęciach.)
  7. A dlaczego nikt nie zauważa, że roślina siedzi w kupnym torfie? Już była obszerna dyskusja na temat tego co należy robić z takim kupnym Cephalotusem. Niestety jak się okazuje, jedynie na Shout Boxie. Chyba zacznę się gniewać od dzisiaj na sprzedawców takich roślin, którzy nie mówią nic o wskazaniach do przesadzenia takiego Cephalotusa, skoro sami tego przed sprzedażą nie zrobią. Z rośliną nie jest w porządku, jak dla mnie niebezpiecznie to wygląda, zważywszy na to jakie ma podłoże. Wymaga pilnie przesadzenia. Sam torf w którym rośnie nie jest dobrym podłożem i łatwo go wtedy przelać. Zastosuj wysoką doniczkę taką 10-12 cm. Torf z gruboziarnistym piaskiem (1-3mm) w proporcji ok. 1:2, nawet 1:3 można. Poziom wody tak z 1-3 cm. Teraz nie jest specjalnie dobra pora na przesadzanie, ale jak tego nie zrobisz, to nic Ci z niego nie zostanie, o ile jeszcze da się go odratować.
  8. Witam wszystkich, poprosiłem jednego doświadczonego czeskiego hodowcę o stworzenie listy rosiczek pigmejskich, w odniesieniu do tego jak wchodzą one w okres spoczynku i się z niego wybudzają. W odpowiedzi dostałem listę, którą przetłumaczoną załączam poniżej. Autorem poniższej wiedzy jest: Vaclav Lenk, właściciel strony o pigmejkach: http://www.pygmydrosera.eu/ Zastrzega, że to są jego prywatne obserwacje, a inni hodowcy mogą mieć nieco odmienne. Dodatkowo napisał mi kilka słów o tym jak kiełkuje Gemmae. Dla sporej części hodowców, większość gatunków nie nastręcza trudności z kiełkowaniem i dalszą hodowlą. Być może w przyszłości uda mi się dorzucić jakiś podział na gatunki kiełkujące i rosnące na parapecie, oraz takie, które jednak w takich warunkach się nie udadzą. (Niestety, nie w przypadku wszystkich istniejących gatunków i podgatunków, a pewnej wyselekcjonowanej grupy.) Oto te kilka słów od Vaclav'a: Kiełkuję wszystkie gemmae w takich samych warunkach. Duże doniczki 13x13x13 cm z mieszanką torfu i piasku, stoją w wodzie na 4-5 cm. Gemmae układam na wierzch mokrego podłoża. Świetlówki są 15-20 cm od doniczek. Oświetlane są 10h/d. Temperatura jest ok. 15°C kiedy świetlówki są włączone i ok. 12°C w nocy. Należy być bardzo ostrożnym zapewniając gemmae 100% wilgotność, to może sprzyjać infekcjom grzybowym. Można hodować wiele gatunków w jednej donicy, jeżeli są odpowiednio dobrane. Nie należy mieszać gatunków które bezwzględnie wymagają spoczynku lub zdecydowanie często w niego wchodzą, z tymi, które go w ogóle nie potrzebują. Może pojawić się problem w podlewaniu jednych i drugich odrębnie. Lista: Nazwa gatunkowa - Spoczynek - Wybudzanie Drosera androsacea - TAK - łatwe Drosera barbigera - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera callistos - TAK/NIE łatwe Drosera citrina - TAK - średnie do słabe Drosera closterostigma - TAK/NIE - łatwe Drosera dichrosepala - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera echinoblastus - TAK - średnie do słabe Drosera eneabba - TAK - średnio łatwe Drosera enodes - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera gibsonii - TAK/NIE - łatwe Drosera grievei - TAK/NIE - łatwe Drosera helodes - TAK/NIE - łatwe Drosera hyperostigma - TAK - trudne Drosera lasiantha - TAK/NIE - brak dostatecznej wiedzy Drosera leioblastus - TAK - trudne Drosera leucoblasta - TAK - słabe Drosera mannii - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera microscapa NIE Drosera miniata - TAK - średnie do słabe Drosera nitidula ssp. allantostigma - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera nitidula ssp. leucostigma - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera nitidula ssp. nitidula - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera nitidula ssp. omissa - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera nivea - TAK - trudne Drosera occidentalis ssp. australis - NIE Drosera occidentalis ssp. occidentalis - NIE Drosera omissa - TAK/NIE - łatwe Drosera oreopodion - TAK - średnio łatwe Drosera paleacea ssp. paleacea - TAK/NIE - łatwe Drosera paleacea ssp. trichocaulis - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera parvula - TAK - słabe Drosera pedicellaris - TAK - słabe Drosera platystigma - NIE Drosera pulchella - NIE Drosera pycnoblasta - TAK - średnie do słabe Drosera pygmaea - NIE Drosera rechingeri - bezwględnie - trudne Drosera roseana - TAK/NIE - łatwe Drosera sargentii - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera scorpioides - TAK/NIE - średnie do słabe Drosera sewelliae - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera silvicola - TAK/NIE - średnie do słabe Drosera spilos - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera stelliflora - TAK/NIE - średnio łatwe Drosera walyunga - bezwględnie - trudne Legenda: Bezwzględnie (TAK) - te gatunki wchodzą w spoczynek każdego roku niezależnie od warunków hodowlanych. TAK - większość roślin tego gatunku wchodzi w spoczynek, słaba zależność warunków hodowlanych. TAK/NIE - w zasadzie pół na pół, warunki hodowlane mogą w dużej mierze wpłynąć na to czy roślina wejdzie w spoczynek czy nie NIE - nie widziałem lub mi nie wiadomo, aby te gatunki wchodziły w spoczynek Nieco lepiej czytelnie jest to przedstawione w pliku Excel: Pigmejki.xls
  9. to mówisz, że wyraz "Sunday" nie odnosi się do tego, że raz w tygodniu zaświeci słońce? Oczywiście żartuję. Słyszałem ten nonsens, poprawia mi on humor jak go słyszę.
  10. Cephalotus

    Kultywary i Klony

    Zabrakło mi wyrazu "apostrof" w całym opisywaniu, więc podałem przykłady... Dzięki za wzmiankę o tym. Co do nazewnictwa Klon/Kultywar. Skojarzenie jest dużo lepsze dla Kultywaru, jak dla Klona. Ja już dla politycznej poprawności w dalszej części w odrębnym temacie pominąłem oba wyrazy, ale chyba też zostanę przy kultywarze ze świadomością, że nie wszystkie rośliny tak nazywane faktycznie nimi są. Bo określanie niektórych tym mianem, nic nie znaczy. Jedynie w przypadku roślin bulwiastych rejestrowanych w Anglii znaczy. Jak wynika z tematu, Kultywar to wyłącznie nazwa i dodany opis rośliny, której dotyczy, którego nikt nie sprawdza jakoś specyficznie (w ogóle sprawdza?). To nie jest zbyt precyzyjne. Dlatego można iść do natury, znaleźć formę albinotyczną, zmutowaną, skarłowaciałą, hiperchromatyczną i sobie ją opublikować w jakimś czasopiśmie/książce z opisem jak wygląda, w ten sposób rejestrując jednocześnie kultywar. No jakaś głupota, ale tak to się prezentuje obecnie. :/ Gdyby za tym wyrazem autentycznie szła procedura, która ma na celu utrzymanie tego "kultywaru" w opisanej formie, to ja jeszcze mógłbym się zmusić od rozróżniania niesprawdzonych klonów od sprawdzonych kultywarów. A tak... to każdy robi co chce, tylko daje dwie kreski z każdej strony nazwy zamiast jednej i hulaj dusza, piekła nie ma. A taką definicję klonu znalazłem... oczywiście na Wikipedii "W przypadku klonowania roślin stosuje się procedurę odróżnicowania komórek dawcy do komórek merystematycznych." I przyznaję się, że NIE wiem co tutaj jest napisane. Może to i lepiej. Dałem link do listy kultywarów muchołówek, jest tuż nad przerywaną linią. Ale dwa razy nie zaszkodzi.
  11. Hejka wszystkim, (Dalsza część tematu o kultywarach z działu Ogólnie, patrz poniżej przedzielenia tematu.) ponieważ umieszczenie tej informacji w już prowadzonym temacie odnoście kultywarów Cephalotus'ów, spowodowałoby jej zagubienie z czasem, na którejś tam stronie. Jako odrębny temat będzie to dobrze wyeksponowane i łatwiejsza do odnalezienia dla wszystkich, bez konieczności przerzucania stron. Jak brzmi pytanie w tytule. Jakie odmiany warto hodować? Ponieważ kultywar to roślina zarejestrowana, a klon nie, dla uproszczenia będę posługiwał się mianem "odmiany" w kontekście obu pojęć, na potrzeby tego tematu. Z przeglądniętych zdjęć w internecie, tylu odmian ile zdjęcia da się odnaleźć, zdecydowane różnice zauważam w przypadku następujących: (zdjęcia są z internetu!) - Bananinto (nazwa jeszcze nie rozpowszechniona, jak roślina) - dzbanki mają zagięty i podłużny kształt przypominając nieco banana. Cecha wydaje się być trwała, ale jest jeszcze sprawdzana. Pochodzi z siewki z samozapylenia 'Eden Black'a. - Big Boy(?), obecnie nie rozumiem jego odmienności, co nie znaczy, że jej nie ma. Pohoduję go sam z innymi w tych samych warunkach, to różnica się ukaże, mam nadzieję. Natomiast jest większy od form "typowych" i to sporo. Tylko na ile jest odmienny od Hummer?s Giant czy Dudlay Watts? Tego niestety do końca nie wiem. Wydawało mi się, że jest to po prostu zielona odmiana, która się praktycznie nie wybarwia, jednak tak nie jest. - Dudlay Watts - może tworzyć nawet większe dzbanki jak Hummer's Giant, standardowo ubarwia się w różach, może być nawet czarniawy Zestawienie dzbanka typowego Cephalotus'a i Dudlay Watts: Standardowe ubarwienie: Maksymalne ubarwienie: - Eden Black - ce[beeep]e go wybitnie ciemny, czasem bliski czarnego ubarwienia, w niektórych warunkach hodowlanych. Ma smukłe dzbanki i chętniej pułapkuje, jak tworzy liście. Moim zdaniem, ma dużą podatność na mutowanie przy rozmnażaniu z sadzonek liściowych lub z nasion. Obecnie jest wiele ciemnych form Cephalotus'ów, jednak dalej najciemniejszy u większości(!) hodowców jest dalej 'Eden Black'. - German Giant - ma nieco jakby krótsze, bardziej krępe dzbanki, raczej nie są dużo większe od standardowych, jednak ma potencjał do tworzenia form bladych, które dalej mogą przekazywać cechę na swoje siewki. Tak została stworzona nowa forma i być może kultywar, który z niego się wywodzi, a jest zdecydowanie bardzo blady w barwie. Także potencjał genetyczny niesiony przez prawdziwego "German Giant"a jest ciekawy. Typowy Blady w warunkach pełnego nasłonecznienia. (jako siewka German Giant'a, nie ma prawa dalej być określany mianem German Giant) L: Dudlay Watts, Ś: wiadomo, P: Hummers Giant - Hummer's Giant - tworzy duże dzbanki, które zwykle ubarwieniem są w granicach pomarańczy jak róży. Ostatecznie w sprzyjających warunkach, może być bardzo ciemny, wręcz czarniawy. (Mój pochodzi dokładnie w prostej linii z oderwania stożka wzrostu z kawałkiem korzenia od rośliny pokazanej poniżej.) - Squat - ma wyraźnie skrócone dzbanki i charakterystyczne przewężenie pod linią ząbków. Jest wybitnie charakterystyczny. Właściciele tej odmiany mówią, że jest jednocześnie najwolniejszy w hodowli ze wszystkich dotąd posiadanych. Więc ciekawa cecha jest tutaj okupiona powolnym wzrostem. - Vigorous Clumping - zdecydowanie bardziej chętnie dzbankuje jak wypuszcza liście. Nie spotkałem się, aby roślina macierzysta była rozpowszechniana. Zdecydowanie spotykałem się z oferowanymi nasionami. Także siewki uzyskane z samozapylenia NIE będą już odmianą Vigorous Clumping, ale może byś równie ciekawa, a może i ciekawsza. (L: Dudlay Watts, Ś: Vigorous Clumping, P: Eden Black) - X losowa siewka - oto jeszcze znaleziony przypadkiem osobnik w internecie, niestety w USA, skąd mogę nie być w stanie go wyciągnąć. Pochodzi z wysianych nasion z Australii, z samozapylenia losowego. Jest jako wyselekcjonowana siewka z wielu skiełkowanych, jako rosnąca bardzo żywotnie i stabilnie. Ponieważ u danego hodowcy wszystkie Cephalotusy mają podługowate dzbanki, nie zauważył nigdy odrębności żadnego z nich. Dla mnie różnica jest wyraźna, bo w Europie taka cecha raczej nie jest spotykana. To argument, aby SIAĆ NASIONA. Do tego najlepiej ze zróżnicowanych genetycznie roślin, nie pochodzących np. z Holenderskich masówek, aczkolwiek i tam możne trafić się coś ciekawego z siewu. Z zarejestrowanych kultywarów są następujące: Cephalotus 'Clayton's T Rex' Cephalotus 'Donna's Destiny' Cephalotus 'Dudlay Watts' Cephalotus 'Eden Black' Cephalotus 'Hummer's Giant' Cephalotus 'Jason's Arks' Cephalotus 'Tina's Hallelujah Trumpets' Link do strony z opisami: KLIKNIJ TUTAJ. Może 'Dudlay Watts' tam nie ma, ale ciągle ludzie mówią, że jest zarejestrowany, więc może po prostu nie jest tam jeszcze umieszczona o tym informacja. Teraz ciąg dalszy dyskusji podjętej na CPUK, jako odrębny wątek w obrębie tego samego tematu na forum... Początek, na temat pojęć Kultywar, a Klon: KLIKNIJ TUTAJ: ------------------------------------------------------------------------------ Temat, na forum CPUK zaczął się z roszczeniami ludzi co do tego, że Cephalotus 'Eden Black' nie powtarza swojej cechy jak jest opisany w rejestracji. Nie zgadzam się z tym, bo u wielu jest zgodny z opisem. Mój w dużej mierze jest zgodny, na razie brakuje mu jedynie (aż?) "ciemnawego ubarwienia", które ma jeszcze czas się ukazać. Kwestia dotycząca smukłości, gładkości dzbanków oraz chętniejszego dzbankowania jak tworzenia liści, jest jak najbardziej zgodna z opisem w przy rejestracji. Tylko u niektórych osób 'Eden Black' okazuje się być jedynie... czerwony... Jeżeli wykluczymy oszustwo, a w niektórych sytuacjach zdecydowanie się to dało, to sam twórca 'Eden Black'a, Stephen Morley, przyznaje, że "boli go to jak nóż w brzuchu" i nie rozumie o co chodzi. Osobiście mu współczuję, ale wiele ludzi nie bierze pod uwagę kwestii, którą usilnie próbuję im wytłumaczyć. Trochę mnie zlewają, bo za dużo piszę, jak zapewne część ludzi tutaj też to robi. Mianowicie. My możemy takiego 'Eden Black'a namnożyć na wiele sposobów: 1. podział rośliny macierzystej lub naturalny odrost 2. sadzonkę z korzenia 3. sadzonkę liściową 4. sianie nasion. Te cztery metody namnażania są w zasadzie jakby trzema metodami, bo 1 i 2 należy traktować identycznie. Dlaczego? Bo numer 3, wiąże się z tworzeniem tkanki przyrannej zwanej kallusem, a ta jest podatna na powstawanie w jej obrębie mutacji. Na takiej zasadzie działa rozmnażanie in vitro właśnie "tkankowe", gdzie do tego czasem działa się na już podatną na mutacje tkankę, substancjami mutagennymi. Korzeń NIE tworzy tkanki przyrannej, więc i liczba mutacji zachodząca w tego typie rozmnażania jest mniejsza i powiedzmy porównywalna z odrostem czy podziałem całej rośliny (sztucznym lub naturalnym, jak obumarcie jakiegoś fragmentu łączącego). Nasiona, czyli rozmnażanie generatywne, płciowe, ma na celu stabilizację, czyszczenie, wymianę genów, co w pozostałych przykładach NIE zachodzi. Co mnie zdziwiło, że sporo ciekawy klonów powstało z wysiewu nasion Cephalotus 'Eden Black'. Ostatnio pokazywany kultywar 'Bananino' jest siewką właśnie z samozapylenia (czyli bez większego mieszania genów) 'Eden Black'a. Tak samo "Eden Black Son" był bardzo ciemny, nawet ciemniejszy od 'Eden Black'a. (Obecnie nie żyje, został ugotowany przez właściciela w Australii). Ale wiele ludzi skarży się też, że mają z pewnego źródła, z rodowodem od autora, 'Eden Black'a, a jest on czerwony i ani trochę czarny. Albo, że wybarwia się tyle co inne hodowane odmiany, albo słabiej. Zgodnie wszyscy twierdzili, że warunki hodowlane, a w szczególności temperatura, wpływa na ubarwienie Cephalotusa, jednak pewne inne cechy również. (Oczywiście nie będę im sugerował, aby taką roślinę co jest czerwona odesłali do źródła, żeby zobaczyć, jak on się tam zachowa... kto się na to zgodzi?) Zasugerowałem w temacie, że przy wyselekcjonowaniu pewnej skrajnej puli genowej z populacji, a 'Eden Black' zdecydowanie nią jest, może łatwiej dochodzić do mutacji. Które zresztą i tak zachodzą, bardzo rzadko, nawet przy podziale rośliny. Pomysł na taką teorię dał mi mój własny klon muchołówki, który wycofał się w swojej mutacji przy jednym z podziałów, po 8 latach trwania i wynormalniał! Nie przenoszę tego w prostej linii na Cephalotusy, ale obserwując jak ludzie narzekają, że ich Cephalotusy 'Eden Black' mają się nijak do oryginału, a hodowane są "poprawnie" w celu uzyskania barwy, to skoro wykluczono oszustwo czy pomyłkę, TO CO tworzy taką różnicę? A no mutacje podczas rozmnażania. Mniej prawdopodobnie zajdą przy podziale czy sadzonce liściowej, bardziej prawdopodobnie przy sadzonkowaniu z liścia czy pułapki. Potem znalazłem temat gdzie ktoś z jasno ubarwionej sadzonki Cephalotus "German Giant" wyhodował bardzo jasną roślinę metodą siewu. Co dalej dało mi do myślenia... Jedna siewka "German Giant" o nieco dziwnych cechach, wyszła dziwniejsza, siewki 'Eden Black'a też wychodzą dziwne. A no dla mnie to nic dziwnego akurat. Cephalotus naturalnie ma zaprogramowaną ewolucję poprzez nasiona, bo taki ma główny sposób namnażania w naturze. Do tego niektóre mutacje jak najbardziej mogą się dziedziczyć, co już zostało po części udowodnione w przypadku muchołówek i ich krzyżowania. Dlatego stworzyłem hipotezę, którą w przyszłości będę chciał sprawdzić. Mianowicie: W przypadku Cephalotusa, fenotypowo bardzo odmienne rośliny i pula genetyczna, którą stanowią, jest bardziej podatna na mutacje niż pula genetyczna roślin o uśrednionych cechach, czyli tak zwane "typowe" Cephalotusy. Dodatkowo takie mutacje chętniej się dziedziczą i pogłębiają podczas rozmnażania generatywnego (z nasion), jak wegetatywnego. Niestety powinienem był jeszcze rozróżnić, że wśród rozmnażania wegetatywnego, bardziej z sadzonek liściowych jak w przypadku podziału, czy przy rozmnażaniu z korzenia. I może dlatego ktoś kto ma "czarnego" Cephalotus 'Eden Black' ma go takiego, bo pochodzi z oderwanego fragmentu rośliny, a ktoś inny ma z sadzonki liściowej, gdzie zaszła mutacja, np. wsteczna co do intensywności barwy. Nawet BEZ potwierdzania i testowania czegokolwiek, warto sobie teraz zdać sprawę z tego, że jeżeli rozpowszechniamy jakiegoś klona czy kultywar, to o wiele bardziej jest prawdopodobne, że on dalej zmutuje, jeżeli rozmnożymy go poprzez sadzonkę liściową, jak podział czy z korzenia, o ile rozmnożenie z korzenia jest w ogóle możliwe. No, a to jest tyci wycinek całej tej dyskusji. (Gratuluję wytrwałym, co dobrnęli aż tutaj!)
  12. Hejka, na CPUK toczy się od jakiegoś czasu temat odnośnie tego czym jest KLON a czym jest KULTYWAR. Ponieważ dyskusja jest wielostronicowa, w zasadzie na raz może skiślić człowiekowi mózg. Dlatego postaram się ją streścić w totalnym minimum, z tych najciekawszych zagadnień tam poruszonych i czasem wyjaśnionych, a czasem nie. Dla tych, co jednak chcą się zagłębić w ponad 100 odpowiedzi na dwa równolegle prowadzone tematy: KLIKNIJ TUTAJ. Najbardziej podsumowująca wypowiedź w temacie na CPUK forum, w temacie dotycząca dalej wyjaśnionego tutaj tematu: KLIKNIJ TUTAJ. Co to jest Kultywar? Jest to zarejestrowana NAZWA. Do tej nazwy jest jakby na dokładkę opis przedmiotu (rośliny), którego dotyczy. To miało na celu eliminację sytuacji, żeby ta sama roślina była pod dwoma nazwami jak również dwie różne rośliny były pod tą samą nazwą. Jest to rezerwacja nazwy. Może nastąpić przez publikację rośliny pod daną nazwą i z automatu zostaje "zarejestrowana", jeżeli oczywiście nie kłóci się z tym co wyżej. NIESTETY, rejestracja NIE gwarantuje stabilności zarejestrowanych cech pod nazwą danego kultywaru. Nie stawia ona warunków, które wymagałyby wcześniejszego sprawdzenia czy dana roślina i jej cecha, z powodu której chcemy ją zarejestrować jest: - stabilna w czasie i różnych warunkach - odmienna od obecnie zarejestrowanych w wystarczająco mocny sposób - dziedziczy się w jakikolwiek sposób na rośliny potomne, czyli można ją rozpowszechniać jakkolwiek Takie zasady faktycznie NIE istnieją i NIE będą istniały przy rejestracji roślin jako kultywarów, gdyż dotyczy to wszystkich roślin świata. Jako takie, na zmianę tych zasad, musiałaby przystać większość świata i/lub ich zażądać. Marzenie ściętej głowy. Jest drobny, skomplikowany wyjątek... Towarzystwo roślin bulwiastych w Anglii. Sprawa jest zaiste skomplikowana... W skrócie, to towarzystwo rejestruje bulwy dla hodowców za nich w siedzibie głównej organizacji w Holandii. Jako takie, stworzyło swoje zasady, które mają na celu sprawdzenie tych, trzech powyższych punktów, np. poprzez hodowlę danej rośliny bulwiastej w trzech różnych ogrodach i różnych warunkach. Jak cecha się utrzymuje, warunek jest spełniony, zstają inne. To niestety nie jest zgodne z ogólną zasadą, że każdy może opublikować cokolwiek i nazwać to po swojemu... Co jest GŁUPIE. Dlatego w niezgodny z ogólnie działającymi zasadami, nadali rejestrowanym roślinom bulwiastym sens, poprzez swoje własne zasady. Niestety ICPS (International Carnivorous Plant Society), nie ma najmniejszej ochoty robić tego. Nie chce postępować wbrew zasadom, więc rejestrowane autentyczne kultywary i ich trwałość, odmienność, dziedziczność cech zależą w taki stopniu w jakim chciało się je rejestrującemu sprawdzić we własnym zakresie... Czujecie pole do nadużyć? Teraz co to jest Klon? Jest to 98% tego co hodujemy z jakąś tam nazwą, choćby w przypadku muchołówek. Nie wiem jakie są zarejestrowane kultywary muchołówek, ale większość z nich to klony. Czyli ktoś tam komuś coś dał pod taką nazwą, a że pożądane (nie koniecznie ładne), to się rozpowszechniło pod daną nazwą. Opisu nie znajdziecie, chyba, że ktoś był łaskaw go zrobić na prywatnej stronie, forum czy blogu. Oficjalny nie istnieje. Różnice między klonem a kultywarem w nazewnictwie.] Kultywar powinniśmy określać za pomocą pojedynczego cudzysłowu. Klon normalnym, czyli podwójnym cudzysłowem. Dla przykładu: Kultywar: Cephalotus follicularis 'Eden Black' Klon: Cephalotus follicularis "Bananino" Obecnie zarejestrowanych kutywarów Cephalotusów jest ich dosłownie kilka, reszta to takie fantazje poszczególnych osób. Z tym, że może się okazać, że większą wartość mają klony, a nie kultywary, bo np. te drugie nie zostały właściwie sprawdzone przed rejestracją. Także też np. moja muchołówka którą nazywam sobie swobodnie mianem: "Erecta", jak ją rozpowszechnię, to powinna mieć taki cudzysłów w nazwie. Czy ją zarejestruję i opiszę, żeby była to 'Erecta'? Nie wiem. Podobno nie można używać nazw kultywarów wyrazami pochodzenia łacińskiego. Klony można nazywać jak się komu żywnie podoba. Zdjęcie mojego mutanta w tym poście: KLIKNIJ TUTAJ. Lista zarejestrowanych kultywarów muchołówek: KLIKNIJ TUTAJ. -------------------------------------------------------------------------- Dalsza część będzie prowadzona w temacie o Kultywarach Cephalotusów, ponieważ w głównej mierze ich dotyczy. Aby przejść do tematu: KLIKNIJ TUTAJ.
  13. Cephalotus

    Jade z...jadę do...

    Zastanawiam się tylko, czy nie wypadałoby jakiś zasad co do tego wymyślić... Na przykład, że jako "kurierzy" nie mogą funkcjonować osoby nowe na forum... Czy coś. Jaka jest odpowiedzialność forum, skoro takie propozycje pojawiają się na forum. Nie chciałbym potem być mediatorem w tego typu konfliktach. Pomysł ciekawy, ale czy nie wymaga wcześniejszego przemyślenia jakiś zasad funkcjonowania?
  14. Heliamphory to rośliny górskie, lub w większej mierze górskie. Nie jest w tym nic dziwnego, że chłodniejsze warunki ogólnie im sprzyjają. I nie mam na myśli wyłącznie chłodu panującego na dużych wysokościach. Hodując jakiekolwiek rośliny w chłodniejszych warunkach, a w zakresie ich tolerancji, zapewniamy im większe możliwości na skuteczne wychwytywanego światła. Tłumaczę. Ta sama roślina w temperaturze 25*C ma wolniejszy metabolizm jak w temperaturze 35*C, ale szybszy jak w temperaturze 15*C. Jest to ściśle związane z tempem zachodzenia reakcji chemicznych w żywych organizmach, jak również generalnie wszelkich reakcji chemicznych. Tempo ich przebiegania zależy ściśle od temperatury. Im wyższa, tym zachodzą szybciej, im niższa, tym wolniej. To jest reguła. Ponieważ organizmy, to nic innego jak ogromny reaktor chemiczny, to reakcje, które w nich zachodzą podlegają tej samej zasadzie. Jeżeli metabolizm jest szybki, a światła jest pewna, ograniczona ilość, wówczas roślina efektywnie wykorzystać ten sam potencjał świetlny przy mniejszej prędkości zachodzenia procesu fotosyntezy. Będzie on dokładniejszy, a wewnętrzne układy chemiczno-fizyczne w roślinie, będą mogły w pełni wydajnie wykorzystać każdy promyk światła. Dlatego przy zwiększaniu temperatury należałoby zwiększyć natężenie światła. Tylko zarówno jedno, jak i drugie ma swoje granice, kiedy zabija żywy organizm. Dlatego przy niedoborze światła dla rośliny, lepiej będzie rosła w niższych temperaturach, jak wyższych. Także macie prosty wybór w hodowli: ta sama temperatura i większe natężenie światła = lepsze efekty. Albo ta sama ilość światła, a niższa temperatura = lepsze efekty. Wszystko jednak powinno być w zakresie tolerancji danej rośliny jako gatunku, formy, rodzaju, itp. Swoją drogą, ładne roślinki. A pomysł z mchem płonnikiem, bardzo ciekawy.
  15. Powiem tak, genialne efekty jeżeli mają być genialne, będą widoczne już po posianiu pierwszych roślin. Co tym BARDZIEJ zachęca do krzyżowania. Tylko nie czarujmy się akurat 'Cupped Trap' no będąc wielkości pigmejki, nie jest czymś genialnym na roślinę mateczną. A trzeba brać pod uwagę geny mitochrondrialne, które mogą znacznie wpływać na wygląd rośliny (mogą i wcale). Więc krzyżówka w obie strony może mieć bardzo różne efekty. Dlatego BARDZO bym prosił, że jak robicie jakieś krzyżówki, to prowadźcie dokumentację. Im więcej, tym lepiej musicie to opisywać, bo się pogubicie, a razem z tym ciekawa wiedza, co z czym warto dla ciekawych efektów krzyżować. Nawet wielokrotne próby mogą dawać różne efekty. Dlatego każdy będzie mógł ciekawe krzyżówki próbować, jak już takowe będą poznane. Dlatego NOTOWAĆ, bo wam łepki poukręcam, jak przyjdziecie z ciekawym siewem a potem wam się język splącze co z cym... Rozumimy się? Ale poważnie, notujcie proszę, żeby wasze radosne wyczyny miały też jakiś minimalnie naukowy wymiar. Temat co i jak podałem, jest w dziale Ogólnie "Spróbowałem, skrzyżowałem". Bardzo mnie boli brak wersji dla kobiet, ale to już mój krzyż. Co do mutagenów. Weeź idź sobie. To mój pomysł. I nie dam wam recepty na domowe działanie kolchicyną domowej roboty z kupionych w markecie cebulek, które będą za kilka zł. Oszaleliście chyba. Jak się ogarnę i potłumaczę, to walnę gdzieś tą informację w widocznym miejscu. Tylko najlepsza recepta jest na ekstrakt z nasion, a na te nie każdy może się doczekać w ogrodzie, nawet jak sobie zimowita posadzi. Moja kuzynka miewa nasiona, ja nie. Mogę więc je mieć. Ale muszę zerknąć czy jest też przepis na ekstrakt z bulwy. Cierpliwości! Ja też chcę oddychać. Odpowiedź jak wyżej. A dodam jeszcze, że ja miałbym zamiar potraktować kolchicyną kilka nasion Cephalotusa... Nie wiem tylko czy tych australijskich czy jakiś zwyklejszych na próbę, żeby nie było, że wykańcza, zamiast cuda działać. Nie wiem dlaczego temat nie miałby być ciekawy. Tym bardziej, że mam dowody sprzeczne do dotychczasowej wiedzy, że mutacje muchołówek resetują się w rozmnażaniu generatywnym. Może część, ale część zdecydowanie nie. Dla tej drugiej warto poeksperymentować. Dlatego w tym roku ostatni raz ściąłem kwiatki swoim kultywarom. Co do rejestracji mojego kultywaru... Sama nomenklatura kultuwar a klon będzie musiała ulec zmianie na forum zgodnie z nowymi faktami, które się pojawiły. NIE wiem jeszcze czy go będę rejestrował, bo to absolutnie NIC nie znaczy, tylko rezerwacja samej nazwy, tyle. A rozpowszechnianie roślin jako klonów, czyli nie rejestrowanych, jest w zasadzie z 99%. Ot cała prawda. Więc jak ludzie zaakceptują mojego klona pod podaną nazwą, to będzie w hodowli, o ile się spodoba. Na razie, żeby zrobić to czego rejestracja nie wymaga, sprawdzenia trwałości mutacji, rozsyłam go to tu, to tam z zastrzeżeniem obserwacji i niemożności dlaczego rozpowszechniania. Jeszcze trochę, a może pójdzie w ruch. Ooo, patrzta, co znalazłem pod wdzięczną nazwą SL007. Coś wam to przypomina? A to jest totalny przypadek... Jak widać mutacja mojej muchołóweczki, to nie jest jakaś rzadkość. No wypisz, wymaluj, to samo. Ale moja ma 8 lat wstecz, ciekawe ile ma ta.
  16. To znaczy, można stworzyć odrębny temat na to co łapią nasze muchołówki, kapturnice i inne rośliny owadożerne. Gdyby się przyglądnąć ofiarom D. filiformis, to zarówno ich ilość, jak i różnorodność mnie przeraża. Ta rosiczka, jest niesamowicie skutecznym łowcą, a już szczególnie w grupie. Natomiast temat bardziej kręci się wokół mitów. Ja sobie świetnie zdawałem sprawę co ma na myśli Redgreen pisząc na ShoutBoxie, że jego muchołówki łapią komary, na co jeszcze jedna osoba mu przytaknęła. Nie poprosiłem go o stworzenie tego tematu, bo chciałem zrobić z niego, czy kogokolwiek głupca, tylko wiedziałem, że ma świetny zestaw fotek, a JAK, obiektyw do makro i co drugi trup uwieczniony. To raz, a dwa, że zdecydowanie nieźle zniesie fakt iż został wprowadzony w błąd. Bądźmy szczerzy, ile osób z nas, tak na prawdę zostało wprowadzonych nieświadomie i na prawdę skutecznie, że coś jest inaczej, niż faktycznie stanowią fakty? Mnie np. całe życie wpajano, na wszelkich płaszczyznach, że owoce mahonii Mahonia aquifolium są trujące, a guzik prawda!! Kiedy do tego doszedłem, sam w zeszłym roku, to nie mogłem tego ogarnąć. Jak ktoś może szerzyć "wiedzę", bo ktoś inny mu coś tam powiedział. Jak bezkrytycznie często podchodzimy do tego co jest przekazywane, choć brak w tym krztyny logiki... Gdzie komarnica jako SAMIEC i samica komara... Jeszcze w drugą stronę, jaaakoś bym uwierzył. Jednak nie zastanawiamy się nad tym co nam wpaja się do głowy, a powinniśmy. Dlatego, pomyślałem, że ten temat może pozwoli większej liczbie ludzi otworzyć swój umysł i zanim powie komuś coś za FAKT, to sobie przemyśli jakie ma podstawy ku temu. Ja się już kilkakrotnie mocno w życiu na takich lichych faktach przejechałem. Natomiast absolutnie nikt i nie pozwolę na to, aby ktokolwiek za bycie w błędzie został tutaj zgnębiony jakkolwiek. Dziękuję Redgreen'owi za temat, trochę mieliśmy w nim uśmiechu ze skojarzeniami, ale o to chodziło, aby z sytuacji się pośmiać, a nie ją przeżywać. ;-)
  17. Eee... nie zrozum mnie źle, ale tego typu krzyżowanie to nie jest dodawanie jak w matematyce. Nie wiem czy jest ktokolwiek na świecie, kto wie, jak dziedzicą lub czy w ogóle dziedziczą się pewne mutacje i jak takie krzyżowanie mogłoby skutkować. Np. ciekawym efektem krzyżowania napisałem, że jest 'Red Piranha' i 'Sawtooth', a efektem są duże zęby z trzema mniejszymi na tych dużych. Czyli cechy się akurat zsumowały, bo do trójkątnych zębów 'Red Piranha' doszły wielo-podzielone zęby 'Sawtooth', ale to tak nie musi zawsze wyglądać. Poza tym, Twoje propozycje są na duże klony, a ktoś może mieć inne preferencje. Pozostawiłbym akurat decyzję krzyżującemu. Natomiast dobrze jest kombinować z głową, czyli chcąc uzyskać ciekawy kształt zębów, krzyżować kultywary o różnych kształtach uzębienia. Chcąc uzyskać ciekawy kształt pułapek, krzyżować muchołówki o deformacjach wśród pułapek. Choć akurat niespodzianki mogą trafić się wszędzie, więc jest zabawa. Ważne, że wiadomo, że można uzyskać tak ciekawe efekty, bo to zachęca do próbowania.
  18. No dokładnie! Nie mam pojęcia skąd ludziom do głowy przyszły pomysły, że te owady, są np. przedstawicielami płci męskiej komarów, które natrętnie lubują się w naszej krwi. Nie chcę ludziom nadmiernie działaś na wyobraźnię, ale na nie wiem jak te stworzenia miałyby się rozmnażać mając takie proporcje płci. Samiec komara, takiego wrednego, jest taki sam jak samica, z tym, że ma duże czułki, co może niektórzy zauważyli i nie lubuje się w naszej krwi, w nektarze kwiatowym. Czyli taki hipis w swoim gatunku. Także proszę od dzisiaj innych ludzi korygować będąc samemu świadomym, że to co przedstawione na powyższych obrazkach to nie komar, ani żaden męski jego przedstawiciel. Ciekawe jakie wnioski ludzie powyciągaliby na taki widok:
  19. Mówisz... Ja ich nie kojarzę zbytnio, a się akurat za roślinami zawsze rozglądam. Poza tym, tamte tereny kojarzą mi się jedynie z podłożem bezwapiennym, choć akurat niedawno się dowiedziałem, że rzadko, bo rzadko, ale akurat tłustosz alpejski potrafi też występować na podłożach bezwapiennych. Ale podkreślę, że to rzadkość i nie spodziewałbym się go chodząc po takich terenach.
  20. No, a to dziwne, że nie znaleźliście tłustoszy, szukając na stricte bezwapiennych podłożach. Te gatunki, które wymieniacie, to typowo wapieniu-NIE-lubne gatunki. Więc chcąc znaleźć takie, co kochają jony wapniowe, polecam udać się w Tatry Zachodnie, nie wysokie. Oraz nie część skrajnie zachodnią Tatr Zachodnich jak Dolina Chochołowska, na powrót robi się ściśle bezwapienna. A co do porównywania... Można spokojnie porównywać liczbę gatunków, gęstość ludzi na szaklach, wysokość nad poziomem morza... ale jako całokształt... matematycy powiedzieliby te też można, bo jeden nieskończony zbiór zawierający się w drugim nieskończonym zbiorze, jest mniejszą nieskończonością. Uświadomił mi to kiedyś jeden fizyk. Ale kocham Polskie Tatry i cieszę się, że je mamy. Tutaj ja stawiam swoją kropkę. ;-) Gdyby ktoś chciał wiedzieć, gdzie coś w Tatrach znaleźć, to służę... Ale o tym na PW. Twoja kukułka to jest kukułka Fuchsa. Trochę słabo widać kwiatki, trochę jednak bardziej mi kukułkę plamistą jak fuchsa przypomina. Jednak ze względu na słabe zdjęcie i niemożność przybliżenia, to nie jest oznaczenie, na które postawiłbym kończynę.
  21. Proszę oto mój własny mutancik. Prywatnie nazywam go 'Erecta'. Na razie trafił do dwóch osób, w różne warunki hodowlane. Zobaczymy jak się będzie tam zachowywał. Do tej pory także miałem go nie specjalnie za dużo, bo 3-4 rośliny. Dopiero w tym roku zrobiło mi się go trochę więcej. Powtórzę historię jego powstania. Jeden liść najzwyklejszej muchołówki ze zwykłych. Wyszły cztery rośliny z czego jedna stale miała liście pionowo. Ot cała historia. Z czasem roślina urosła, a cecha pionowych liści utrzymuje się stale. Jedynie jak zostaną przemrożone i stracą wszystkie liście, wówczas pierwsze mogą wyjść na płask, ale jak tylko warunki się polepszą, powoli wraca do normy. Hodowana bez przymrozków i niszczenia liści, jest taka trwale. Co ciekawe, w tym roku po raz pierwszy zdarzyło się coś niespodziewanego. Ja jej nigdy nie mnożyłem, fantastycznie dzieli się sama i regularnie tworzy nowe rośliny. W tym roku jedna roślina z podziału wyszła... totalnie normalna! Po czym ona też się podzieliła. Byłem w szoku. Nagle z kępki tych 'Erecta' wyrosła totalnie zwykła muchołówka. Czyli wniosek jest taki, że mutacja zdecydowanie nie jest jakaś super utrwalona. Mało tego, można spokojnie dopatrywać się dość znaczących różnic w uzębieniu pułapek. Jedne są jak u zwykłej muchołówki, inne bardziej trójkątne niczym u 'Dentate' czy 'Shark Teeth'. Dlatego mój mutant jest jeszcze płynny, a co za tym idzie, rajcuje mnie jeszcze bardziej! Nie wiem czy kiedyś go zarejestruje. Możliwe, że nie odbiega bardzo od istniejących kultywarów, zresztą rejestracja nie jest moim głównym celem. Krzyżuj, krzyżuj. Obaj krzyżujcie, ale od razu prośba, aby swoje osiagnięcia notować w tym temacie: KLIKNIJ TUTAJ. Choć efekty krzyżowania tego samego u dwóch różnych osób, albo dwóch rożnych kwiatkach mogą być inne, to nic z tego, dalej to notujcie. A co, niech będzie widać, co się robi. Może wtedy ktoś pomyśli o innego rodzaju krzyżówce, widząc, ze ktoś pastwi się nad jakąś konkretną... Poza tym to jest budujące, widząc, że inni robią coś pionierskiego/odkrywczego, a tym zawsze będzie krzyżowanie, bo nie wiemy jaki będzie efekt końcowy. Nie potrafię obliczyć prawdopodobieństwa, może ktoś kiedyś, gdzieś tego dokonał, ale nie posiadam takiej wiedzy.
  22. Nie czekałbyś 20 lat, albo czekałbyś 50 lat. Zależy jakimi mutagenami potraktowałbyś sadzonki/kallus i w jakiej liczbie byś to robił. To w zasadzie matematyka i rachunek prawdopodobieństwa. Natomiast ja nie hoduję owadożerów 20 lat, sadzonek liściowych muchołówki zrobiłem kilka, a własnego klona wyhodowałem i to bez dwóch zdań. Później postaram się go pokazać. Co się niedawno dowiedziałem, krzyżowanie różnych kultywarów i sianie takich skrzyżowanych nasion może prowadzić do nadzwyczajnych mutacji. Z obserwacji efektów wydaje mi się, że najciekawsze uzyskuje się pod kątem zębów. Tak np. skrzyżowanie red Piranha z Sawtooth, dało genialny efekt. Podobnie ciekawe rezultaty uzyskuje się krzyżując Cupped Trap z innymi. Dlatego wbrew temu co mi się wydawało, że wiedziałem, do tej pory, niektóre geny całkiem ciekawie się dziedziczą i mieszają z innymi. Dlatego warto to robić i ja zdecydowanie będę.
  23. Byłem w Alpach w zeszłym roku. Dla tych, którzy mieliby ochotę poczuć potęgę tych gór, polecam swoją relację fotograficzną urozmaiconą opisami i doznaniami. Nie pozwoliłem, aby cokolwiek umknęło mojej uwadze, więc jest tego sporo. Można ją znaleźć TUTAJ. Kiedy pierwszy raz pojechałem w Tatry, wywarły one na mnie niesamowite wrażenie. Co kawałek to jakiś nowy, wspaniały gatunek. To rzadkośc, to unikat, to istne cudo. Taki idealny szlak, to szlak na Ciemniak, gdzie do samego szczytu włącznie, non stop, co kawałek, można zobaczyć nowy gatunek. Mimo, iż szedłem tam wiele razy, to za każdym razem i nie hiperbolizuję, znajdowałem lub doświadczałem czegoś nowego. Dla przykładu, w tym roku pierwszy raz podziwiałem zapylacza maleńkiego storczyka, potrostka alpejskiego. Także te góry są zdecydowanie zachwycające. Jednak w Alpach też byłem i pewne przeżycia jakich tam doznałem, miejsca, jakie zobaczyłem, po prostu są praktycznie nieopisywalne. Szok, wstrząs, oszołomienie, nawet te wyrazy nie opisują pewnych miejsc. Raj na ziemi, to chyba poprawne określenie niektórych fragmentów tych gór. No niestety. Tatry są jednak dużo mniejsze i sporo niższe. To powoduje, że nie mogą dysponować potencjałem Alp. Jednak tak samo nie można się czepiać Karkonoszy, że są kwaśne i również niższe, a z tego powodu praktycznie puste gatunkowo w kontraście do bogactwa Tatr. I tak jak Karkonosze mogłyby się schować w Tatrach, tak Tatry mogłyby się schować w Alpach. ;-) Te natomiast chowają się w Himalajach i tutaj chyba mamy mistrza świata. Już trzeci raz powtórzę, że byłem w Alpach, toteż wiem, jakie czasem silne emocje towarzyszą byciu tam. Nieopisywalność tych miejsc, powoduje taki natłok emocji, że takie "(...)kiedy po podniesieniu głowy od roślin mam TAKI widok, Tatry się mogą schować." jest dla mnie oczywistym efektem niemożności właściwego opisania swojej ekscytacji. Wiem, bo sam to przeżyłem. Dla tych, co być może w Alpach nie byli, jest to mylnie odbierane, jako pomniejszanie wartości Tatr. Mam nadzieję, że akurat ta kwestia została wyjaśniona i jest już zrozumiałe, że Wrazik, nie miał na celu umniejszenie wartości Tatr.
  24. Akurat na tych zdjęciach nie widzę nic z krajobrazu, co wykraczałoby poza to, co mają do zaoferowania Tatry. Może mało złaziłeś Tatry? Nie mniej widoki są zachwycające. Przyznam też rację, że są w Alpach miejsca, których w Tatrach się nie uraczy i tutaj nie ma co zaprzeczać. Ale, żeby się od razu tak czepiać... Zarówno wielkość jak i bogactwo przyrodnicze Alps pochłania Tatry w całości i jeszcze z 30-40% może od siebie spokojnie dorzucić. Ale i tak powinniśmy się cieszyć, że w obrębie własnego kraju mamy takie góry jak Tatry. Na zdjęciach poza tłustoszem widzę skalnicę gronkową, drugą skalnicę, której nazwy gatunkowej nie pamiętam. Ciekawą rogownicę, w bezpośredniej bliskości tłustosza. Kruszczyka rdzawoczerwonego, który nie mam pojęcia, kiedy ma zamiar się otworzyć. Przecież tam zaraz będzie śnieg, on nie ma szans na zawiązanie nasion, a jednak rośnie. GENIALNE!
  25. Mam cztery kultywary (Eden Black, Hummer's Giant, Big Boy i Dudlay Watts) w 40L kastrze, zrobionej na wzór wskazany w dziale "Torfowiska ogrodowe", w temacie o budowie kastry pod torfowisko mobilne. Tam też jest zdjęcie ukazujące jak to obecnie wygląda. KLIKNIJ TUTAJ. Na razie stoją wszystkie na zewnątrz. Będę je stopniowo chował zależności od grupy roślin znajdującej się w niej. Cephalotus spokojnie znosi nocne przymrozki nawet do -8*C, natomiast na regularne mrozy zostawiać go już nie będę. Wtedy trafi na ladę w piwnicy, gdzie obecnie znajduje się 348W oświetlenia (6 x 40W + 6 x 18W), na powierzchnię nieco ponad 2m kwadratowe. Jest możliwe, że dodam jeszcze jeden rząd oświetlenia czyli zestaw 2 x 40W i 2 x 18W. Odległość od źródła światłą to jakieś 25-30 cm, ponieważ całe oświetlenie jest nieco na skos, bo kastry ze storczykami są niższe od tych z owadożerami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.