-
Liczba zawartości
4086 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Po prostu piękności.
-
Przepraszam zwycięzców za zwłokę w realizacji nagród. Jestem bardzo zapracowany i przemęczony. Postaram się zrealizować nagrody jak najszybciej dam radę.
-
Przepraszam zwycięzców za zwłokę w realizacji nagród. Jestem bardzo zapracowany i przemęczony. Postaram się zrealizować nagrody jak najszybciej dam radę.
-
Odpowiedź bardzo dobrze poinformowanej osoby z Belgii, która była na spotkaniu wyjaśniającym w Brukseli i powiem Wam, że daje wiele nadziei, a przede wszystkim ma to teraz SENS - te nowe zmiany w fito. Będę teraz próbował wyjaśnić z WIORINami, jak to w końcu jest, można, nie można. Czy nowe przepisy unijne są w ogóle dobrze interpretowane przez urzędników, co uwierzcie mi, mam pisemne dowody, że potrafią się mylić sami specjaliści od danych przepisów. Ponieważ nie jest to bez znaczenia dla przeciętnego hobbysty, który chciałby sprzedawać swoje nadwyżki, dlatego warto to podrążyć.
-
Chyba będziesz pierwszy, bo ja nie kojarzę. Fajnie! To może i ja sobie posadzę na parapet, bo lubię helki. Jakaś krzyżówka, czy zwykły minorek?
-
Thomasie, a co ma Administracja do odpowiedzialności i obowiązku jednostki? To się tyczy roślin chronionych w Polsce, na handel którymi, trzeba mieć pozwolenie Ministerstwa Środowiska i posiadać dowody na ich legalne pochodzenie, czy gatunków CITESowych z I załącznika. Teraz będzie to dotyczyć wszystkich roślin. W jakim sposób administracja miałaby trzymać za rękę i dopilnowywać, aby każdy oferent dopilnowywał swoich obowiązków. Na forum jest zapis, że każdy ma przestrzegać regulaminu forum i przepisów prawa. Czy będziesz woził rośliny, czy będą do Ciebie przyjeżdżać po rośliny czy będziesz zdawał egzamin i wystawiał sam paszporty fito, to jest już w Twoim własnym zakresie i jednostki fitosanitarnej Tobie przynależnej. Jeżeli jakkolwiek administracja zauważy JAWNIE łamane prawo, jak pokazane zdjęcia gatunku chronionego z natury wyrwanego, w sposób oczywisty i jaskrawy, oferowane rośliny jawnie i oczywiście w sposób nielegalny, z ogłoszeniem się jawnie i jaskrawo, że łamiesz przepisy i o tym doskonale wiesz, to zareagujemy, bo będziemy musieli. Natomiast nie spoczywa na nas obowiązek prowadzenia śledztw na temat tego, jak Ty czy ktokolwiek inny wywiązuje się ze swoich prawnych obowiązków. Od tego są specjalne organa w tym kraju, jak one chcą, niech sobie robią dochodzenie w tej czy innej sprawie. Tak samo nie wierzę, aby choćby Allegro sprawdzało, czy ktokolwiek oferujący rośliny na ich portalu ostatecznie wysyłał rośliny z paszportem. Myślę, że w razie "życzliwego" zgłoszenia, odeślą zgłaszającego do lokalnego PIORINU. Tak na prawdę, to nie wiem czemu to nowe prawo ma służyć, skoro mogę wziąć roślinę i zawieźć ją nawet do Hiszpanii. Czy ja ją spakuję w karton i wyślę kurierem, czy spakowaną przewiozę własnym autem, będzie dokładnie to samo. Totalnie nie rozumiem tych przepisów w kontekście hobbystycznych ilości. Rozumiem zasadność we przypadku masówek i handlem rośli nami w marketach/supermarketach. Tak oto od dzisiaj wszyscy będą oferować rośliny do zielników! A prawdę niech sobie dochodzi każdy sam. Ja wyślę komuś roślinę z informacją, że ma posłużyć do ususzenia i zakonserwowania, odpowiedzialność za jej posadzenie poniesie kupujący. Szok! Jeżeli taka będzie furtka, to aż niemożliwe.
-
Rozmawiałem dzisiaj ze swoim PIORINem i niestety jest pozamiatane. Oni sami mają przekichane, bo teraz będą musieli wystawiać paszporty i mają mnóstwo dodatkowej pracy. Na dodatek każdy, kto sprzedaje rośliny będzie musiał prowadzić ewidencjonowanie roślin. Ile nabył, ile zbył, ile rozmnożył, ile z tego padło. Jakaś istna masakra ludzie. Można samemu drukować sobie paszporty, ale wiąże się to ze zdaniem specjalnego egzaminu, co do którego szczegółów jeszcze nie posiadam. Na pewno nie jest łatwy, wystawienie wniosku to 17 zł, odbywa się tylko w dużych miastach, w przeciwnym razie z każdą rośliną, którą chcecie sprzedać musicie jechać do swojego PIORINu. Macie 100 roślin na handel, pakujecie je i jedziecie do PIORINu, względnie zdajecie egzamin i sami sobie drukujecie. Paszport kosztuje 0,34 grosze, czy jakoś tak. Ale jak nie ma się PIORINu za oknem, to transport może być koszmarnie uciążliwy. W ten sposób uśmiercili zwykłych ludzi, którzy sprzedawali nadwyżki z własnych ogrodów czy kolekcji, bo komu będzie się chciało jechać organizować, wnioskować o paszport. Masakra, ten przepis jest tak koszmarnie nieżyciowy, że aż trudno to opisać. Ja rozumiem masowe produkcje, dużych sprzedawców, czy profesjonalne szkółki, ale żeby amatorów z ogrodem też pod to chwytać, to jest totalne przegięcie. Nie mnie, wygląda, że właśnie tak zacznie wyglądać nasza rzeczywistość. Odrębną kwestią jest natomiast egzekwowanie prawa i możliwość egzekwowania. Tam jest ograniczona liczba osób, jak nagle wielu będzie chciało te paszporty i będzie pisać wnioski na każdą jedną sztukę, to wyobraźcie sobie ile to jest dla tych ludzi roboty. Coś nie sądzę, że nagle znajdzie się mnóstwo pieniędzy na zastępy kontrolerów fitosanitarnych. Aczkolwiek będzie prawo i podstawy do karania tych, którzy roślinom paszportów nie wystawią. Ponad te paszporty, to tak na prawdę ewidencjonowanie zbiorów będzie należało do małych koszmarków. Niech ktoś ma nasiona i wysieje coś, niech mu wzejdzie 1000 roślin, niech z tego 300 przeżyje, i to niby trzeba będzie ewidencjonować. Teraz niech ktoś ma raptem 100 gatunków, zechce sprzedać 2 rośliny, a ewidencję wszystkiego prowadzić musi do kontroli. Przyjdą inspektorzy fitosanitarni i poproszą o ewidencję, ile się nabyło, ile rozmnożyło, ile padło, ile zbyło. Makabra.
-
Tarcznki można usunąć mechanicznie. Wziąłbym pęsetę i je zwyczajnie stamtąd ściągnął. Roślina nie jest tak duża, aby nie dało się jej doglądnąć wystarczająco często i usunąć ewentualny nowy pojaw. Podobno ekstrakt z czosnku dobrze działa, ale tarczek nie usunie, nawet, jak pozdychają,
-
Przepiękna, zwłaszcza, że parapetowa. Rozumiem, że H. minor?
-
Zastosowanie soli fizjologicznej w uprawie roślin owadożernych
Cephalotus odpowiedział Nerron → na temat → Ogólnie
Nerronie, świadomie i z premedytacją wprowadzasz ludzi w błąd. Piszesz coś sprzecznego z aktualnym stanem wiedzy, a kiedy błąd zostaje Ci wytnięty, dalej brniesz w kłamstwo. Złoto jest biologicznie, naturalnie nieaktywne. Nie przedstawiłeś żadnego dowodu na potwierdzenie swoich słów, że życie tworzone jest między innymi przez złoto - NIE JEST. Nie ma istotnej roli w tworzeniu życia, nie jest niezbędne do tworzenia życia, w żaden sposób w sposób nauralny nie buduje życia. Przypadkiem się w nim znajduje. Wklejasz jakieś obrazki, bez opisu czego dotyczą, sugerując, że złoto wchodzi w skład DNA i pełni ram jakąś funkcję, nie pełni. Oto artykuł, z którego wyciągnąłeś jeden z obrazków, innych szukać mi się nie chce: https://www.chemistryworld.com/news/detecti...3001243.article Stworzone sztucznie nanostruktury z rdzeniem ze złota to jest żaden dowód, że złoto tworzy życie, co sam napisałeś. W związku z powyższym nie będę kontynuował dyskusji w tym potencjalnie ciekawym temacie, którt założyłeś. Skoro nie potrafisz myśleć poprawnie, nie potrafisz przyznać się do ewidentnego błędu, nie mam przyjemności z rozmowy z Tobą. Szkoda, zapowiadało się ciekawie. -
Zastosowanie soli fizjologicznej w uprawie roślin owadożernych
Cephalotus odpowiedział Nerron → na temat → Ogólnie
Okay, to ja napiszę może w sposób trywialny, ale gdzie jest sód, tam jest woda. Sód odpowiada przede wszystkim za transport wody i polaryzację komórek, nie kojarzę, aby wchodził w skład jakiś ważnych struktur, jak magnez w chlorofilu czy żelazo w hemie albo inne pierwiastki, które wchodzą w skład enzymów czy białek. Roślinom owadożernym przede wszystkim brakuje azotu, którego nie są w stanie pobierać w typowy dla roślin sposób z gleby czy atmosfery. A doskonałym dowodem na to jest możliwość całkiem skutecznej hodowli roślin owadożernych (przynajmniej części) w wodzie destylowanej. Niektóre oczywiście, nie porosną w wodzie, bo nie są do tego ewolucyjnie jakkolwiek przystosowane. To bardzo heterogenna grupa roślin. Proponuję sobie zerknąć na to: https://biologhelp.pl/wplyw-chlorku-sodu-ku...dy-biologicznej A potem tutaj: http://www.kali-gmbh.com/plpl/fertiliser/a...nts/sodium.html Ciekawym byłoby zalanie wodą destylowaną pułapki z ofiarą w środku i zobaczenie, co się dalej stanie. Myślę, że roślina jest na tyle sprytna, że i z tym sobie poradzi, w końcu nie wyewoluowała wczoraj. Ale na pewno natrudzi się z tą dodatkową wodą, której normalnie tam być nie powinno. Możliwe, że i sobie nie poradzi, a pułapka obumrze z powodu infekcji. Przeczytałem pobieżnie pierwszy link i jest na tyle skomplikowany, że nie wiem nawet czy go dobrze zrozumiałem. Jeżeli roślina wydziela sód do wnętrza pułapki, to na pewno bierze to udział w dwóch rzeczach - polaryzacja komórek i transport wody. Jeżeli roślina coś trawi, musi mieć możliwość zapewnienia jakiegoś środowiska wodnego do trawienia. Pułapki otwarte w trakcie trawienia będą mokre. Reabsorpcja jonów sodowych będzie oczywistą konsekwencją zakończenia procesu trawienia i wchłonięciem również wody oraz przywrócenie właściwej polaryzacji komórek. Nie wyczytałem w tekście, żeby roślina czerpała szczególne korzyści z pozyskiwania sodu z ofiary, raczej sygnał pod postacią podwyższonej wartości sodu jest dla niej sygnałem, że złapała coś "pożywnego" - bogatego w azot. Przynajmniej tak ja zrozumiałem część o sodzie w pierwszym artykule. Lubię otwarte umysły, poszukujące nowych rozwiązań, ukrytych ścieżek, ale nie przepadam za czymś takim: Oczywiście, że się nie buduje na tych trzech pierwiastkach, a na znacznie większej ich licznie, głównie na wodorze i tlenie, potem węglu i azocie. Nie, no fajnie, że wymieniłeś wiele ciekawych pierwiastków, znajdowanych w organizmach żywych, zapomniałeś dopisać rtęć, chyba, że nie jadasz tuńczyka; ołów (zabawne, ale miewa wole w organizmach żywych), cynę, uran też się znajdą. Proszę w związku z zacytowanym fragmentem Twojej wypowiedzi, żebyś napisał, jaką rolę w organizmach żywych pełnią według nauki: srebro, złoto, ruten, rod, pallad, iryd i platyna. Jestem ciekaw, co znajdziesz, bo ja nie potrafiłem. Według ciebie życie też tworzy się z ich istotnym udziałem, jak zasugerowałeś. Fakt, że te pierwiastki znajduje się w organizmach żywych, nie oznacza, że życie tworzy się na ich podstawie w jakikolwiek sposób. Także pisz proszę fakty naukowe i swoje teorie, ale nie twórz mistyfikacji. Wymieniając złoto - pierwiastek praktycznie obojętny chemicznie, przekroczyłeś już granicę sensu, jak dla mnie. Skład i znacznie pierwiastków (tylko) ludzkiego organizmu, jako ciekawostka: https://en.wikipedia.org/wiki/Composition_of_the_human_body ... Wyraz chlorofil pochodzi od greckiego "khloros" = "zielony" oraz "phyllon" ="liść". Wyraz "chlor" również pochodzi od tego samego greckiego słowa "khloros", ale odnosi się po prostu do koloru pierwiastka, który jest zielony. Zbieżność nazw pochodzi od zbieżności kolorów i nie wynika z tego, że zieleń liścia pochodzi od zieleni pierwiastka - chloru w nim zawartego. Wystarczyło dosłownie kilka minut w Internecie, aby się tego dowiedzieć. Szymonie, poczytaj o roślinach solniskowych, bo jeżeli gdzieś sód może pełnić jakąś rolę, to u nich, ale zgodnie z moją wiedzą, to akurat jony chlorkowe w ich przypadku są istotne, nie sodowe. -
... jak może muchołówka osłabić się słońcem, skoro to jest roślina słońcożerna? To gatunek, który nie ma prawa rosnąć w cieniu. Oczywiście, jeżeli ktoś ją trzyma w niewłaściwych, zacienionych warunkach i wystawi na słońce, będzie niczym innym, jakby samemu zdjął koszulkę w upalne lato, podczas gdy nigdy wcześniej nie opalał się ani trochę - poparzy się okrutnie. Nie wiem, co to za dziwaczna praktyka lania wody utlenionej na roślinę, doprawdy nie słyszałem nigdy o takich zabiegach i nie spodziewałbym się, aby roślinie było to do czegokolwiek potrzebne. Są opisy, jak właściwie uprawiać muchołówkę, polecam stosować się do nich, gdyż nie jest to akurat nic nadzwyczajnego, a postępowanie sprzecznie z nimi, tylko szkodzi temu gatunkowi. Poparzoną roślinę da się uratować - na słońcu. No tak, może nie ma co zjarać jej do reszty na pełnym, ale dać jej choćby jakieś drobne zacienienie, choćby jakimś rzadkim materiałem, bądź siatką. Zwykle tydzień w takich warunkach i można ją odsłonić na pełne słońce. Szkoda dokonana, jest dokonana, nie ma co z nią zrobić. Co jest żywe, powinno żyć, co jest martwe, dokona procesów obumierania. Swoją drogą, zdjęcia dużo pomagają, więc warto jakieś podrzucić. Jedno ostre z pełnej perspektywy wystarczy.
-
Zastosowanie soli fizjologicznej w uprawie roślin owadożernych
Cephalotus odpowiedział Nerron → na temat → Ogólnie
Cześć, trochę nie ogarniam pomysłu. Dobrze byłoby zacytować źródło pracy na temat pobierania soli sodowych przez muchołówkę, jak rozumiem, z jej ofiary. Sól fizjologiczna jest fizjologiczna dla człowieka, zapewne większości zwierząt (ssaków?) również, ale nie ma wiele wspólnego z fizjologią roślin. Już lepiej pisać 0,9% NaCl. Jeżeli robisz jakiś eksperyment i chciałbyś, aby cokolwiek wniósł, to poza własnymi obserwacjami, warto przedstawić choćby jakiekolwiek zdjęcia czy pomiary. Wziąłbym wzorcową białą kartkę i w standaryzowanych warunkach świetlnych robił zdjęcia, w przeciwnym razie trudno coś więcej powiedzieć o tym zazielenieniu, o którym wspominasz. Nie do końca wiem, czy rozumiem ideę Twojego pomysłu. Rozumiem, że chcesz, skraplając owada wystającego poza pułapkę, uchronić przed procesami psucia? Czytaj rozkładem przez bakterie i grzyby? O ile sól ma właściwości konserwujące, to ważne jest jeszcze stężenie, a stężenie soli fizjologicznej - 0,9% NaCl uważam za słabe stężenie. -
Śliczne okazy. Zielone klony maja tak makabrycznie dużo swiatła, że zrobiły sie żółte.
-
Przepiękne rośliny, z capensisów Palmiet jest czadowa.
-
Cześć Wam wszystkim, dzisiaj przypadkiem natknąłem się na obłędne zdjęcie w Internecie. Pokazało mi, jak absolutnie źle wyobrażałem sobie dotychczas ewolucję od Heliamphory do Sarraceni. Dotychczas sądziłem, że "czapeczka" heliamfory przekształciła się w nakrywkę Sarracenii, tymczasem jedno zdjęcie pokazało mi, że było najprawdopodobniej zupełnie inaczej. Gdyby się nad tym teraz zastanowić, to ma to absolutnie idealny sens, ale dopiero teraz. Dzisiaj przypadkiem znalazłem zdjęcie Sarracenia 'Sky Watcher', które gdzieś tam kiedyś ktoś do jakiejś aukcji eBay użył. Na tymże zdjęciu zauważyłem liść, który ewidentnie uległ pewnej dewolucji rozwojowej. Czasem tak się zdarza, że normalna zdrowa roślina jakiegoś gatunku na swoim etapie rozwoju części rośliny ulega zaburzeniu i rozwija się bez wchodzenia w dalsze etapy, co wygląda potem jak prymitywniejsza wersja, wcześniejszy ewolucyjny etap. Niestety, najczęściej jest to forma nietrwała, fragmentaryczna, jednorazowa, a nie stała cecha zatrzymania się rozwoju osobniczego na wcześniejszym etapie ewolucyjnym. Popatrzcie proszę na skrajnie prawy liść tego mieszańca: Niestety, to jest absolutnie największe zdjęcie, jakie udało mi się wyszarpać internetowi. Teraz popatrzcie na to moje prymitywne zestawienie: Przecież, jakby mnie się trafił taki liść, to ja bym fortunę oddał, aby go zaplastynować i utrwalić na wieki. Przepraszam, jeżeli dla kogoś moje spostrzeżenie jest mało odkrywcze i mało ciekawe. Fajnie jest zauważyć i zrozumieć coś zupełnie samemu, a nie dostawać ciągle coś w gotowcu wydedukowane przez rzeszę naukowców, którzy poświęcają temu całe swoje życie.
-
Jesteście po prostu okrutni z tymi pigmejkami. Ja miałem w pewnym momencie plan i realizowałem go - zrobiłem kastrę, w niej kilkanaście rewirków dla pigmejek. Podłoże piaszczysto - lekko wilgotne. Warunki identyczne dla całości, różne przebrane gatunki, aby zobaczyć, które polubią te warunki, a które nie. Niestety kastra mi się wybrała fatalna, odkształciła się podłoże zaczęło wpadać do zbiornika, część się dramatycznie zapadła, rośliny źle to zniosły, bo jedne miały mokro, inne tylko wilgotno. Cały eksperyment poszedł w drobiazgi, a mnie to mocno zniechęciło wówczas. Chciałem mieć jakiś przegląd przez rosiczki łatwe, średnie, trudne, żeby je porównać, a tak wyszedłem z niczym. Ponieważ jest to okropnie zróżnicowana grupa, nie wiem, jak uda mi się na ich temat zebrać informacje. Wolałem, aby były praktycznie potwierdzone. Postaram się w wolnym czasie jednak coś wygrzebać. Niestety mój urlop nie przebiegł tak, jak planowałem i praktycznie go nie miałem, więc prawie nic w roślinach nie zrobiłem ani niewiele się zrelaksowałem. No cóż... takie życie potrafi być. Zapamiętam Wasz wybór, postaram się coś zdziałać. Jeżeli jednak będę niezadowolony z efektów, nie będę pół-wiedzy przedstawiał, bo to przyczyni się do większej szkody, jak pożytku.
-
Torfowisko - Cephalotusa - Mysłowice
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Cześć, możliwe, że to będzie ostatnia aktualizacja w tym roku, przynajmniej w okresie wegetacyjnym. Nie spodziewam się już w tym roku dosadzać kolejnych roślin, chyba, że jakieś turiony tłustoszy. Oto jest aktualizacja z moich ostatnich dwóch wizyt w drugiej połowie sierpnia. Zostały dosadzone: Darligtonia californica (Chrystian Klein) Drosera anglica * Drosera capensis Drosera capensis all red Drosera capensis 'alba' (Vinci) Drosera x obovata * Sarracenia alata 'Night' x 'Night' (Christian Klein) Sarracenia alata ?Pubescent Black? (Christian Klein) Sarracenia leucophylla var. alba (very white tops) (Christian Klein) Sarracenia leucophylla var. alba (almost clear white tops with some thin red veins) (Christian Klein) Sarracenia leucophylla, Citronelle Alabama, (Christian Klein) Sarracenia purpurea ssp. venosa , Green Swamp NC (Christian Klein) Sarracenia purpurea ssp. venosa var. burkei f. luteola (Christian Klein) Spiranthes ochroleuca Pinguicula grandiflora f. chinopetera Pinguicula grandiflora x vulgaris (Christian Klein) Pinguicula macroceras ssp. nortensis (Chrystian Klein) Pinguicula macroceras Japan (Christian Klein) Tofieldia coccinea Herminium sp. Rosja Chciałem podziękować użytkownikowi Vinci za przesłanie mi do eksperymentu na torfowisko sporej kępki D. capensis 'alba'. Wysiedliłem dwie kępy S. purpurea ssp. purpurea, znalazły nowy dom u Tomyyy'ego. Wyrzuciłem Lythrum salicaria - krwawnicę pospolitą, bo wyraźnie za dobrze się czuła, a mnie nie na tym zależało, aby zarosła za dużo przestrzeni. Poza tym pośród jej łodyg mrówki zrobiły sobie kopczyk. Sadzenie źle zniosła Gentiana pneumonanthe, nie jestem pewien czy to przeżyje. Jeden wrzosiec bagienny biały połowicznie zmarniał, drugi ma się perfekcyjnie, choć posadzone jeden obok drugiego. Tak samo zwykła forma tego gatunku trzy porosły, dwa nawet puściły kwiatki, jeden biednieje, ale żyje. Posiałem tony nasion D. filiformis, D. intermedia, D. rotundifolia i trochę D. anglica ? zobaczymy co i gdzie postanowi sobie skiełkować. Postanowiłem spróbować szczęścia z darlingtonią mimo wszystko. Poczytałem o niej jeszcze raz trochę, przewertowałem wiedzę w głowie i swoje doświadczenia z lat. Została posadzona w dwóch miejscach. Jedno najwilgotniejsze i będzie często zalewane, drugie nie powinno mieć stojącej wody na stałe. Pierwotnie największa miała być chowana na zimę, ale albo robi się eksperyment i do czegoś dochodzi, albo nie. Oczywiście, najlepiej byłoby posadzić po dwie w danym miejscu, albo i ze trzy - nie mam tyle pieniędzy i szkoda mi tyle roślin ryzykować na raz. Torfowisko wilgotnościowo spełnia się genialnie. Sądząc, że od pierwszego podlania minęło trochę czasu chciałem je podlać, dolałem nawet nie 100L, a ono się dalece przepełniło. Także cudownie zbiera i trzyma wodę, przynajmniej na razie. Moim śmiertelnym błędem było nie podpisanie tłustszy wapieniolubnych... niestety, ale wiem, tylko o rejonach, w których rosną, dopóki nie zakwitną, nie będę wiedział, który jest który, szczególnie nasze rodzime vulgarisy są potencjalnie mocno zmieszane. Teraz tylko z kapturnic szukam jeszcze mojej jednej z ukochanych S. x excellens H153. Poniżej podsyłam znowu kilka zdjęć. W przyszłości będę chciał do pierwszego postu zrobić odnośniki do galerii, aby można było każdy gatunek/klon/lokant zobaczyć na fotografii. Na pewno nie będę aktualizował każdej jednej rośliny co rusz, bo nie wyrobiłbym czasowo. Nie mniej chciałbym chociaż jeden zestaw dobrych zdjęć podpiąć. Najpierw kilka poglądowych: Darlingtonia, nowe S. purpura i D. anglica z D. x obovata. D. intermedia z tego miejsca została rozproszona po rejonie z muchołówkami. Ona przecież nie wymaga tak wilgotno. (Wprawne oko wypatrzy białą kreczynkę ? Spiranthes ochroleuca) Darlingotnia w miejscu zdecydowanie wilgotnym, a nie mokrym, w tle P. macroceras ssp. nortensis. Jedna z typowych muchołówek chciała zakwitnąć? pęd ścięty, ale od tej pory będą kwitły wedle uznania. Kilka nie brzydkich dzbanków: Sarracenia leucophylla L101 (Heldros) Sarracenia 'Juthatip Soper' (Carnisana) Sarracenia leucophylla var. alba very white tops (Christian Klein) (taka przyszła) Sarracenia 'Hummer Hammerhead' H101 (Heldros) Sfotografowałem złą tabliczkę, nie wiem, co to i od kogo. Poprawię przy następnej wizycie. W tle S. flava var. cuprea, która w końcu odżyła i wiem, że to jest ona. -
Cześć, coś jakoś część opisowa roślin zamarła i nie rozwija się od lat, szkoda, bo wiedza umieszczona tutaj jest na razie całkiem stabilna. Były strony było inne forum, wiedza tam była i już nie jest dostępna. Tutaj "władzę" sprawuje więcej niż jedna osoba, więc jest większe bezpieczeństwo, że utrzyma się dłużej. Warto byłoby powtórzyć opisy roślin, które wiadomo, jak uprawiać, czego wymagają, jakieś ich tajniki, żeby służyła innym, a nawet nam samym po latach, gdy życiowe rozdroża oddalą nas od roślin owadożernych i będziemy znowu chcieli wrócić do tego, co posiadaliśmy w przeszłości. Nie mam za dużo czasu, mam go prawie wcale, ale zbliża mi się urlop, zamierzam trochę czasu spędzić na pielęgnowaniu swojej kolekcji roślin owadożernych i ogrodu, rozbudowie terrariów, plewieniu, rozsadzaniu itp. Mógłbym pozwolić sobie na usiądnięcie i poszperanie w internecie za opisami innych hodowców, jak uprawiać jakąś grupę bądź gatunek. Niczego nie obiecuję, ale już dawno niczego takiego nie robiłem, a nawet teoria i doświadczenia różnych osób zebrane w jednym miejscu może się przydać. Do tej pory tak się działo. Stąd moje pytanie: Jaki gatunek/grupę roślin chcielibyście, abym dla Was opracował? Piszcie proszę swoje propozycje poniżej, ja wybiorę zwycięzce, a w przypadku jego braku, zrobię ankietę z przedstawionych propozycji. Jedynie nie bardzo mam ochotę na gatunki pływające, aldrowanda czy wodne pływacze, tutaj wiedza powoli tworzy się w Polsce, więc nie będę robił przedbiegów.
-
Hejka wszystkim, jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać czy w przypadku kapturnic nie ma dwóch zależności wielkości dzbanka i blaszki liściowej. U części gatunków niech będzie S. alata, S. flava czy S. rubra proporcja między dzbankiem, a blaszką liściową w dużej mierze zależy od nasłonecznienia - im więcej światła tym większy dzbanek, tym mniejsza blaszka liściowa. Część gatunków nawet tworzy liściaki (phyllodia), które nie posiadają rozwiniętego dzbanka i ich jedyną funkcją jest rola paneli słonecznych. W przypadku S. oreophila jest to wręcz wpisane w cykl roczny, gdzie na zimę produkowane są mocno zredukowane liściaki, a na wiosnę wyrastają piękne dzbanki, niezależnie od tego czy roślina jest w pełnym słońcu czy półcieniu i tak dzbanki będą ładne, a blaszka liściowa mała. Natomiast ostatnio dręczy mnie S. purpurea i S. minor. Ponieważ te rośliny zachowują się zupełnie inaczej, niż zdecydowana większość kapturnic w kontekście blaszki liściowej i dzbanka. Widywałem rośliny z warunków szklarniowych, które miały małe dzbanki i duże blaszki liściowe, choć słońca im tam nie brakowało. Tak sobie dzisiaj kontemplowałem nad tym problemem... a co, jeżeli w przypadku tych gatunków transpiracja ma pierwszorzędne znaczenie? Jestem świadomy, że prawdopodobnie ktoś już kiedyś zapewne na to wpadł i dawno temu opisał, ale nie znalazłem takich informacji i ciekawie by było z innymi porozmawiać o ich osobistych doświadczeniach w tym zakresie. To wrócę jeszcze do początku. Mamy dajmy na to S. flava, która nie rośnie w wodzie, nie musi, wystarczy jej subtelna wilgotność, a jakoś radzi sobie z wynoszeniem wody po sam czubek nakrywki. Dla niej ważne jest nasłonecznienie. I mamy teraz S. purpurea i S. minor, które jednak rosną w warunkach bardzo mokrych, w wodzie, czasem nawet częściowo zanurzone. Jeżeli mają w warunkach hodowlanych jedynie wilgotne podłoże, nie mokre, nie przesączone, nie stoją w wodzie do poziomu ziemi, jaki mogą mieć problem w tworzeniu kształtnych dzbanków i malutkich blaszek liściowych? Myślę, że mogą mieć wówczas problem z transportem wody do liści, z obiegiem wodnym od korzenia do wyparowania. Może ich korzenie nie mają na tyle dużego parcia (parcie korzeniowe), aby wynieść wodę w dostatecznej ilości do liścia, więc zwiększają powierzchnię parowania, produkując większą blaszkę liściową, aby poprzez zwiększenie parowania, nasilić ruch wody w roślinie. Takie pchanie (parcie korzeniowe) i ciągnięcie (parowanie z liścia) jako suma sił zapewniająca właściwy obieg wody w roślinie. Stąd mam taką teorię, że S. purpurea i S. minor w tych samych warunkach świetlnych będą miały tym większe blaszki liściowe im mniej wilgotne będzie podłoże i odwrotnie, tym dzbanki będą będą większe, a blaszki mniejsze im bardziej mokre będzie podłoże. Ma ktoś możliwość i ochotę to sprawdzić? Myślę, że wystarczą na wstęp nawet po dwie rośliny z gatunku, aby sprawdzić choćby zasadność wykonania bardziej rozbudowanego eksperymentu.
-
Proszę o zdjęcie, pomoże lepiej rozpoznać problem. Postaraj sie, żeby było ostre.
-
Aspergillus niger nie jest biały i różne rzeczy jada i jak odpisał Ptaah, co też przeszło przez moją myśl, że to może być zjedzony przez grzyba nektar z kielicha. Jednak nie podoba mi się trochę wygląd spodniej części kaptura i nie wiem czy to choroba, czy efekt jakości zdjęcia. ... każdy używa chemii, sól to chemia, czosnek to chemia, tytoń to chemia, Topsin to chemia. Wszystko zależy, jak tego używamy, bo i solą i czosnkiem i Topsinem można uzyskać pozytywne i szkodliwe efekty. Demonizować "chemii" nie ma co. Trzeba jej tylko używać z należnym jej pomyślunkiem i zachowaniem środków ostrożności. Nie potrzeba mikroskopu, żeby zrobić ostre zdjęcie, bez prześwietleń, bez niewyraźnego obrazu, które będzie można potem stosownie powiększyć i doglądnąć szczegółów. Nie trzeba do tego mieć lustrzanki za setki czy tysiące złotych. Teraz telefonami można robić zdjęcia o doskonałej jakości, trzeba tylko czasem o coś rękę oprzeć, a przedmiot fotografowany doświetlić, bądź zacienić. Bardzo ciekawe założenie robisz, nie do końca wiem na czym oparte. Wiele przypadków przędziorków zdarza się się w szklarniach, gdzie wcale sucho nie jest. Częściej przędziorki i inne pasożyty atakują rośliny słabe, ale oczywiście, że nie tylko. Napisałem jedynie, że kapturnica wcale nie wymaga spryskiwania, więc jest to zabieg dodatkowy, a nie niezbędny.
-
Zdjęcie jest średniej jakości, żeby dokładnie przyjrzeć się temu czarnemu nalotowi. Trochę wygląda to jak pleśń. Jest to możliwe. Wziąłbym czystą wodę, jakąś chusteczkę i powycierał, a następnie zobaczył, czy wróci. Względnie po wytarciu jeszcze Topsinem spryskał. Ale zaznaczę jeszcze raz, że zdjęcie do oceny tych zmian nie należy do najlepszych. Nie spryskuj rośliny wodą, wcale tego nie wymaga.
-
Nie ma nad czym sie zastanawiać, tylko kupic fitr RO. Wystarczy na dlugie lata! Koszt jednorazowo wiekszy, jak 5l woda destylowana, ale dlugoterminowo duzo taniej i komfort też znacznie większy.
-
Torfowisko - Cephalotusa - Mysłowice
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Cześć wszystkim, Wczoraj odwiedziłem torfowisko w Mysłowicach. Zauważyłem, że w kilku miejscach porosły glony na torfie, choć wcale nie powinny. Nie miało to znaczenia czy miejsce było bardziej czy mniej mokre. Wyglądało to tak, jakby torf w tym miejscu był odkwaszony, ale sprawdziłem ostatni worek i był kwaśny. W tych samych miejscach porosły mi trawy. Możliwe, że jakiś kawałek partii trafił się gorszy. Nie martwi mnie to specjalnie, bo uważam, że z czasem wszystko się ustabilizuje. Trzeba tylko temu dać czas. Kapturnice rosną bardzo ładnie, choć na razie puszczają raczej płaskie liście, zamiast z dzbankami. Nie dziwi mnie to, bo najpierw muszą się ukorzenić i ustabilizować, potem będą myśleć o jedzeniu. Padła mi jedna kapturnica ? Maroon. Nie przyjęła się najwyraźniej, bo powodów do obumarcia nie miała żadnych. Inne kapturnice z tego samego źródła i nawet rosnące tuż obok mają się dobrze, więc chyba przesadzanie w tym przypadku się nie powiodło. Roślina spędziła trochę czasu w paczce i poza paczką zanim została wsadzona do gruntu i musiało to mieć na nią zły wpływ. Muchołówki rosną powolutku, ale coraz lepiej. Zaczęły już pożerać kosarze. Mam nadzieję, że będzie tych muchołówek tak makabrycznie dużo, że kosarze nie dadzą rady zapełnić każdej pułapki. Jestem super ciekaw jakim cudem one się łapią, bo najwyraźniej są kuszone słodką obietnicą. Postanowiłem też obsypać muchołówki takim bardzo, bardzo drobnym piaskiem, prawie wręcz pylastym, na którym w swojej okolicy spotkałem rosiczki. W związku z czym nie może być szkodliwy. Popłukałem i na nim też posadziłem widłaczka torfowego. Do tej pory miałem go w donicy, a teraz mogę spróbować w gruncie. U. monanthos powolutku rośnie, ale bardzo, bardzo powoli. Myślę, że ze dwa lata mu zajmie, zanim rozrośnie się tak konkretnie. Ciekawi mnie czy pochłonie całą część bezwapienną czy znajdzie jakąś masę krytyczną i zastopuje w którymś momencie. Czas pokaże. D. binata w większości miejsc się przyjęła w jednych lepiej, w innych gorzej. Zdecydowanie w bardziej osłoniętych miejscach czuje się lepiej. Zobaczymy, jak później się to zmieni. D. filiformis przyjęła się lepiej, niż sądziłem. Jakieś szczątkowe torfowce, które się z nią zawlekły troszeczkę się rozrosły, więc jest szansa, że na części torfowiska będzie utrzymywał się torfowiec. Nie sądzę jednak, aby osiągnął jakieś wielkie rozmiary. Wolałbym jednak mieć podłoże pokryte jakimiś dywanowymi mchami, nie torfowcem, bo zdecydowanie lepiej będzie kiełkować różnym nasionom pośród takich mchów. Z drugiej strony Torfowiec stanowi doskonałą ochronę dla D. binata, która i tak traci wszystkie nadziemne części w trakcie zimy i odrasta na nowo od korzenia. Gorzej się ma D. intermedia x filiformis, choć rośnie w dwóch miejscach - suchszym i wilgotniejszym koło zagłębienia. Ostatnio na torfowiskach miała się średnio, zobaczymy, czy tym razem będzie podobnie. Chciałem kupić D. capensis i formę 'Alba', objechałem dwa Leroy Merlin i dwa OBI ? nie mają. :/ Ja specjalnie za wiele swoich nie mam, jakoś rzadki się u mnie zrobił ten gatunek. Możliwe, że skądś zamówię i dosadzę. To jest rosiczka, nie potrzebuje miesięcy aklimatyzacji? chyba nie. Nie zrobiłem za wiele zdjęć, dlatego, że dotarłem na miejsce wyjątkowo późno, bo około 18:00, a miałem sporo do posadzenia i skończyłem po 21:00. Sadząc nowe rośliny, uwielbiałem słuchać dźwięku chlupiącej wody wydobywający się z rurek odpowietrzających, kiedy uciskam torf. Podobno było mało słońca w rejonie w ostatnim czasie. Z dachu zebrano ponad 9000 litrów! Dokładnie trzy razy wypełniły się trzy mauzery po 1000 litrów każdy. Także czekam na bardziej słoneczne dni. Choć nie powinienem narzekać, gdyż dzięki temu rośliny miały znacznie lepsze warunki, aby się przyjąć. Ponieważ moje zamówienie od Mike'a Kinga została w końcu zrealizowane, a na torfowisku już nie było specjalnie miejsca na dosadzanie kapturnic - wyciągnąłem pniaczka z centrum, w którym to też zalęgły się mrówki. Gdybym miał miejsce, zostawiłbym ten pniaczek, ale musiał pójść w inne miejsce w ogrodzie. Prawdopodobnie pozbędę się swojej S. purpura i wymienię ją na jakieś sensowne formy, ta pochodzi z marketu i chyba nie trafiła mi się jakaś ?zdrowsza? forma. W każdym razie nigdy do końca normalnie nie wyglądała i nie miała prawidłowych dzbanków, więc, jeżeli nie wyprodukuje takowych w przyszłym roku, wymienię ją na coś kształtnego. Tymczasem 07.08.2019. dosadziłem: S. alata var. ornata A16 Heavily veined form, Hill top lakes, TX. S. alata var. rubrioperculata A43 Red lid, De Soto National Forest S. flava var. ornate F170M Sandy Creek Rd, 2nd Site, FL, (WS) S. flava va. rubriocorpora F161 Apalachicola National Forest, FL. S. rubra ssp rubra RR12 Board walk site, Green Swamp, Brunswick Co.,NC. S. rubra ssp. alabamensis RA5 ICPS location AL003. Large and stocky autumn pitchers. S. rurba ssp. wherryi RW11 Yellow flower, plant from Andrew Marshall Krzyżówki: H2 "Diane Whittaker" H28 rubra ssp ? x leuco. Heavily veined with red inner lid, H77 S x excellens x leucophylla H113 S. 'Adrian Slack' Znowu zapomniałem wziąć ze sobą D. x obovata i D. anglica. :/ Z roślin towarzyszących dosadziłem: Dactylorhiza preatermissa Dactylorhiza sphagnicola Eleorchis japonica Eleorchis japonica 'Alba' Epipactis gigantea Epipactis gigantea red leaf Epipactis royleana Erica tetralix 'Alba' Gentiana pneumonanthe Gladiolus palustris - ten najprawdziwszy, nie jakieś podróbki i oszustwa. (zobaczymy czy się sprawdzi jakkolwiek) Lycopodiella inundata Spiranthes aestivalis Spiranthes cernua - dosadziłem trzy większe okazy, to może jeszcze któraś zakwitnie w tym roku. Spiranthes sinensis Primula farinosa Kilka traw i turzyc torfowiskowych, które gdzieś tam miałem po doniczkach. Kilka zdjęć przed obsadzeniem: Część roślin przed posadzeniem: Spiranthes sinensis - jej rzeczywtisty kolor jest o wiele, wiele piękniejszy. Jest tak intensywny, że wręcz abstrakcyjny. Kolejne zdjęcia, w przyszłym roku chciałbym już zrobić cyfrówką, aby oddać piękno tej barwy, o ile uda się, że przetrwa i dalej będzie rosła. Eleorchis japonica - również ma piękny inensywnie różowy kolor, na zdjęciu prawie, jak naturalny. Zdjęcia po posadzeniu. Mogłem również dosypać margla, który z czasem pokryje się mchami. Tłustosze zasypane, ale mam nadzieję, że z turionów wybiją się w przyszłym roku. Licze też, że będą siały mi się storczyki. Dotychczas miałem siewki Spiranthes aestivalis pośród kępek Primula farinosa - zapewne ma jakiegoś symbiotycznego grzyba. Miałem tez siewki Herminium monorchis, ale nie w podłożu marglowym, posiałem ostatnio trochę jego nasion, więc okaże się na ile mi w takim podłożu zechce skiełkować. Sam mnoży się nieźle, więc problemu z roślinami mieć nie powinienem. Spiranthes sinensis podobno sieje się cudownie sama, o ile przetrwa na zewnątrz, więc dowiemy się wkrótce.