-
Liczba zawartości
4082 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Sarracenia for Gardens
Cephalotus odpowiedział Ptaah → na temat → Opracowania i woluminy naukowe, artykuły prasowe.
Macieju, ja byłem bardzo zajęty w 2018r. Mnie życie wtedy upłynęło szybciej niż powinno i w z zerową przyjemnością. Cieszę się, że w końcu znalazłem temat. Na początku odniosę się do jednej rzeczy, bo chyba nie zostałem właściwie zrozumiany, w sumie i mogły być do tego podstawy: Słownik PWN: wątły 1. «odznaczający się słabą budową ciała, słabym zdrowiem» 2. «o budowie ciała: szczupły, mizerny» 3. «mający słabą konstrukcję, chwiejny, wiotki» - o to znaczenie słowa wiotki mi chodziło. 4. «słabo postrzegalny» 5. «pozbawiony podstaw, zagrożony unicestwieniem» Także absolutnie nie miałem na myśli nic odnośnie tego, że rośliny szklarniowe są zabiedzone, osłabione czy jakkolwiek złej kondycji, nic z tych rzeczy. Chodziło mi o ich chwiejną, słabą konstrukcję, czyli podatność na wywracanie się przy byle podmuchu czy wietrze, gdy takowe czynniki zaistniałyby, a tak się dzieje w momencie wyciągnięcia roślin ze szklarni na zewnątrz. I to jedynie w takim kontekście pisałem, gdyż to dotyczy nie tylko kapturnic, ale wszystkich roślin hodowanych w szklarni, które rosną na wysokość i w szklarni będą osiągały większą wysokość, taką, które nie pozwala im potem funkcjonować w środowisku z wiatrem czy deszczem. Jeżeli chodzi o rośliny szklarnia kontra zewnętrze, wystawa EEE w Pradze z tego roku pokazała mi tylko to, co już dobrze wiedziałem. Że kapturnice w szklarni urosną po prostu większe. Oczywiście, część z nich to będą klony, ale gdy widzi się mieszańca, oferowanego w mniejszych rozmiarach, który u przeciętnego hodowcy nie zbliża się do tych absurdalnych rozmiarów, to powiedz proszę, jak Ci ludzie osiągają taką abstrakcję u powszechnie dostępnych form, a nie własnych unikatowych gigantów? Widzę, że nie mam w galerii zdjęcia z bliska tych potworów z głównej szklarni... muszę poszukać, czy w ogóle je sfotografowałem, czy zgapiłem się. Oczywiście szklarnia, szklarni nie jest równa. Jeden ma lekko zacienioną, inny będzie miał na pełnym słońcu od wschodu do zachodu, tak samo, jak z warunkami na zewnątrz. Więc zrozumiałym dla mnie będzie, że rośliny ze szklarni we Francji z pełnego słońca i w Polce będą jednak miały odmienne warunki, a co za tym idzie efekty u tych samych klonów. Wydaje mi się, że udało mi się posadzić na torfowisku wystarczająco dużo klonów i mieszańców, żeby można było je w przyszłości porównać z czyimiś, trzymanymi w szklarni. Nie łudzę się, że będą równie wysokie i z równie wielkimi dzbanami, ale u zdecydowanej większości, obstawiam, że będą porównywalne. Dla przykładu będę sadził S. 'Adrian Slack', którego posiadasz. Na wcześniejszym torfowisku nie miała takich abstrakcyjnych kolorów, jak Twoja, rozmiary zapewne też były mniejsze. Ale mnie się bardzo podobała. Będzie co porównywać. Co do żarłoczności, co ja będę pisał drugi raz to samo. Jest torfowisko, będą zdjęcia, będą dowody, będzie o czym dyskutować. Natomiast w żaden sposób nie dziwi mnie, że rośliny osiągają stan równowagi. Fakt faktem, mają na wyspach wilgotniej, nie muszą się aż tak martwić o przesuszenia, jak my. -
Rośliny przepiękne! Uczta dla oczu.
-
Masz kiepskie podłoże. Jeżeli rosną na nim wątrobowce, to nie może być do końca tak kwaśne, jak powinno.
-
Nie będzie zadowalająco rosła na innym parapecie, jak z ekspozycją południową, chyba, że dodatkowo doświetlana. Łapać owady będzie już w pierwszym roku życia, dorosła będzie gdzieś około trzeciego.
-
Cześć, zakupic nasiona można o dowolnej porze roku. Najlepiej jednak kupować nasiona świerze - z danego roku, a te dopiero będą się pojawiać. Jeżeli nawet kupiłbys starsze nasiona, to nalezy je wysiać o odpowiedniej porze. Chyba oczywistym jest, że jeżeli roślina posiada chłodny okres spoczynku, to najlepiej go zapewnić, kiedy u nas przypada pora chłodów. Nikt nikomu nie broni zimować muchołówki w lodówce w środku lata, a zimą doswietlać makabrycznie ledami, bo będzie w aktywnym wzroście. Pytanie: tylko po co komplikowac sobie i roślinie życie? Nasiona gatunków spoczynkujących w zimie kiełkują na wiosne, bo rosną latem. Rośliny spoczynkujace latem kiełkują na zimę, rosną zimą i spoczynkuja od wiosny. Zanim sztycznie przestratyfikujes, nasiona będzie koniec sierpnia, zanim skielkują - połowa września, potem 2 miesiące wzrostu i co... zima? Podczas, gdy roślina naturalnie nastawiona jest ma środek lata, dostanie początek zimy i się z tego powodu nie uraduje. Także polecam trzymać się terminów wysiewu dopasowantch do roślin, żeby mogły rosnąć w swoich naturalnych cyklach.
-
Sarracenia for Gardens
Cephalotus odpowiedział Ptaah → na temat → Opracowania i woluminy naukowe, artykuły prasowe.
Super sprawa! Dlaczego ja nie widziałem tak zarąbistego tematu!? :/ Jakkolwiek mogę się odnieść do tego, co zostało wykonane na chwilę obecną, to jestem w szoku, jak można mieć takie możliwości, a jednocześnie wykonać coś tak byle jak. Może moja wiedza odnośnie środowiska naturalnego kapturnic nie jest najlepsza i na potrzeby tej wypowiedzi nie zamierzam jej bardzo poszerzać, ale nie wydaje mi się, aby jednego dnia kapturnice na Florydzie pływały w wodzie, a za kilka tygodni miały przesuszone podłoże, aby po kolejnym deszczu znowu pływać. Jeżeli ktoś posiada informacje odnośnie poziomu wilgotności podłoża w środowisku naturalnym gatunków nie rosnących na stale w wodzie, to ja się bardzo chętnie dowiem, że może one mają takie przejściowe susze i okazałem się ignorantem. Nie mniej wydaje mi się, że nawet w warunkach szklarniowych nikt swoim kapturnicom od czasu do czasu podłoża nie przesusza, a raczej stara się utrzymywać je w miarę w stałej wilgotności, przede wszystkim w okresie wzrostu. Jak wiadomo w okresie spoczynku wystarczy im jedynie wilgotne podłoże. Dlatego smuci mnie, że osobom z takimi możliwościami nie chciało się zapewnić tego, co natura raczej kapturnicom zapewnia - stabilność wilgotności w podłożu. Co to za problem wykopać dół na 40 cm, wrzucić wiadro, kastry czy cokolwiek innego do wysokości 20-25 cm, dać potem na to podłoże i zapewnić stabilniejsze warunki wilgotnościowe? Jeżeli ktoś uważa, że kapturnice nie cenią sobie możliwie stabilnych warunków wilgotnościowych, to poproszę o dowody w tym zakresie, gdyż moje osobiste obserwacje i doświadczenie wskazują na coś zupełnie przeciwnego - im warunki stabilniejsze tym rośliny o wiele dorodniejsze. Na tym generalnie mógłbym skończyć dalszy wywód, bo po co rozmawiać o czymś, co ktoś zepsuł już na starcie, mając do dyspozycji 88 klonów i to po 3 rośliny z każdego!! Ale pojawiły się dalsze ciekawe aspekty: wiatr - nie ma go w szklarni oraz hybrydy. Posadźcie proszę jakąkolwiek roślinę w szklarni albo nawet nie w szklarni, a osłońcie roślinę w 100% od wiatru, co uzyskacie? Roślinę wątłą, wybujałą i przerośniętą. Słyszałem, że tereny, gdzie rosną kapturnice są osłonięte w dużej mierze od wiatru ze względu na otaczające lasy, ale nie czarujmy się, zupełnie bezwietrznie tam nie jest i jakiś wiatr, słabszy czy mocniejszy w środowisku naturalnym się pojawia. Dlaczego na wystawach widuję kapturnice ze szklarni, do których mógłbym wsadzić pięść, a w środowisku naturalnym, w którym te rośliny wyewoluowały i zajmują hektary, nie widuję takich zdjęć? Dlaczego rośliny ze szklarni, z bezwietrznych warunków są tak wielkie, a w naturze nie? Bo mają lepiej w szklarni, a gorzej w naturze? NIE! Ponieważ w szklarni mają bezwietrzne warunki, więc bujają, co my odbieramy, jako "łał, ale im dobrze" - no jest im dobrze, ale one po prostu wybujały w bezwietrznych warunkach. Poza tym rośliny w szklarni są bardzo żarłoczne, bo nie mają najczęściej dostatecznej ilości owadów. Co się dzieje, gdy wystawiamy je na zewnątrz? O ile nie przewróci ich lekki podmuch wiatru, bo są totalnie nieprzystosowane do wzrostu w jakimkolwiek wietrze, to są wygłodniałe i się przejadają, czego efektem jest brązowienie, wywracanie i ogólnie utrata estetycznego wyglądu dzbanów. Ten problem będzie pojawiał się ZAWSZE przy wyjmowaniu roślin ze szklarni na zewnątrz. To też będzie jeden z powodów dla rośliny, aby wytworzyć duże dzbany. Przyczyną będzie niedobór ofiar, a dzbanki po to w końcu są, aby je łapać, a możliwość wzrostu dzbanów do absurdalnych rozmiarów gwarantują bezwietrzne warunki i ogromna ilość światła, ewentualnie ciepła. Inaczej się dzieje, gdy rośliny sadzimy w gruncie. Oczywiście, że stanie się to samo, co po wyciągnięciu ich ze szklarni, bo niby dlaczego miałoby być inaczej? Głodne i wybujałe, powywracają się albo/i przejedzą. Jednak ten problem nie jest na stałe, gdyż rośliny, rosnąc w zmienionych warunkach na stałe, przystosowują się. Rosnąc na wietrze będą bardziej krępe, ale również sztywniejsze. W odpowiednim nasłonecznieniu, wybarwią się piękne, choć i jestem w stanie uznać, że nie tak pięknie, jak w szklarni, jednak wystarczająco, aby tej różnicy boleśnie nie odczuć. Mając stały dostęp do ofiar, będą jadły tak dużo, jak jest im to potrzebne! I taki proces trwa do momentu osiągnięcia masy krytycznej, bo przecież jedna kapturnica nie podzieli się nigdy i nie osiągnie rozmiarów kępy 1x1 m! Rozrośnie się na 20-25cm średnicy, może trochę więcej i zatrzyma się, osiągnie stan constans. To trwa około 2 pełne lata wzrostu w gruncie, czyli około 3 roku, kiedy przestają się tak przejadać, bo nie jest im to dłużej potrzebne w takim stopniu. Dalej łapią owady, ale mniej, dzbany nie czarnieją, jeżeli tak, to tych mniejszych roślin, które mają jeszcze przed sobą sporo wzrostu. Jednak zwykle już ten problem znika. Dlaczego nikt o tym nie wie? Wiedzą o tym Ci, który zrobili dostatecznie dobre torfowisko, aby kapturnice rosły na nim stabilnie i chciało im się to zaobserwować, a potem podzielić tym ze światem i wszyscy pozostali, który oglądają ich zdjęcia i umieją takie szczegóły zauważyć, i chcą podzielić się tym ze światem. Mam nadzieję, że potwierdzę i pokażę to wszystkim na przykładzie nowo stworzonego torfowiska, bo na wcześniejszym to zauważyłem, tylko trochę późno. Wiadomo, że hybrydy najczęściej są odporniejsze i bardziej tolerancyjne od czystych gatunków, ale widywałem hybrydy tak chimeryczne i wybredne, że w żaden sposób nie idzie im dogodzić. Także bywa różnie, choć częściej jednak jest lepiej, jak gorzej. -
Torfowisko - Cephalotusa - Mysłowice
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Wiesz, zawsze można to zamknąć za siatką lub odgrodzić od reszty ogrodu. Raz dobrze zrobione torfowisko powinno cieszyć latami. Na prawdę cieszę się, że torfowisko się podoba. Wykonałem je wedle moich umiejętności i dotychczasowego doświadczenia. Jedyne, co mogłem zrobić lepiej, to wkopać w ziemię minimum 200l beczkę, zamontować pompkę i zrobić zamknięty obieg wodny. To absolutnie zawsze można dorobić przy tej konstrukcji. Bo tam nie ma być wariackiego przepływu wody, jedynie stabilizacja jej poziomu. Ale to raczej nie nastąpi w tym przypadku. Nie zamierzam absolutnie niczym tego zabezpieczać. Miałem wiele gatunków i rodzajów, zasadniczo wszystkie przeżyły spadki nocne do -22*C przez bodajże 2 tygodnie i nie było pokrywy śnieżnej. Dlatego zamierzam też sprawdzić ponownie Darligntonię, czy ona uda się w naszym klimacie w znacznie bardziej nasłonecznionym miejscu. Jeżeli będzie wymagała wyciągania na zimę, to zawsze można ją posadzić w koszyku, a na zimę chować do piwnicy, a w okresie wzrostu cudownie wzbogaci takie torfowisko. Chcę się upewnić, czy słaby wzrost Sarracenia minor z dużymi liścieniami był związany ze zbyt małym naświetleniem w poprzednich torfowiskach czy przyczyna jest inna. Większość roślin jest absolutnie mrozoodporna i wyglądała na moich wcześniejszych konstrukcjach bardzo ładnie, przynajmniej do czasu, dopóki nie zostały zasłonięte przez roślinność otaczającą jak borówki amerykańskie czy sumak octowiec. Muchołówek wszystkich swoich klonów nigdy nie testowałem, ale zwykła i dentate X11 dawały ślicznie radę, więc postanowiłem przesadzić swoją kastrę i... niestety wyszło tego za dużo nawet jak na to torfowisko. Miałem do wyboru wyrzucać rośliny, albo upychać je gdzie popadnie, więc upchałem je gdzie popadnie. Widziałem, że D. capensis zimuje w Polsce, bo i w Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu bodajże mają ją na torfowisku - jakoś wizualnie mi się ona nie komponuje z torfowiskiem. Jeżeli jednak będzie takie życzenie użytkowników forum mogę ją na torfowisku posadzić, a nawet różne klony. Dziękuję Iglacemu za zaoferowanie S. minor na to torfowisko do tego eksperymentu. Jestem trochę zestresowany, bo co własna roślina to własna, ale poprzednio przeżywała, więc nie ma powodów, aby teraz nie przeżyć. Strefa klimatyczna Mysłowic to nie zachód Polski, nikt mi nie zarzuci, że sadziłem w najcieplejszej części Polski. Sporo roślin jeszcze wymaga znalezienia i zakupienia. Storczyki to koszt od 8-30 Euro zależnie od gatunku i formy. Trudno to wszystko ogarnąć na raz. Będą dosadzane różne tłustosze europejskie, nie wiem czy ostatecznie nie spróbuję posadzić wszystkich, a na torfowisko nie wbiję kawałka tufy, tylko szkoda mi mój duży blok ciachać na mniejsze kawałki. Czeka na lepsze czasy, bo to towar deficytowy. Gradochronu nie miałem kiedy wykonać, ale powstanie. Sporo roślin zostanie jeszcze dosadzonych w przyszłości, jak tylko uda mi się je zdobyć. Aktualizacje będę robił tak często, jak będę mógł. Ewentualnie będę prosił teściów o zdjęcia. Żary - Mysłowice to jest minimum 3h jazdy i 367 km, szczęśliwie autostradą w jakiś 96%, ale nie jest to rzut beretem, żebym mógł to torfowisko nadzorować czy opiekować się nim. Będzie to też bardzo dobry sprawdzian na ile taka konstrukcja wymaga ścisłej pielęgnacji, a na ile można ją zostawić samą sobie po uprzednim porządnym podlaniu. Cudowny był dźwięk chlupiącej wody w zbiorniku, który wydostawał się z rurek odpowietrzających, kiedy opierałem się na torfie i dogniatałem drewienka. Na samym dole poziom wody znajduje się praktycznie na poziomie obecnego wgłębienia dla D. intermedia. Obecnie w najniższym punkcie będzie to około 7-10 cm poniżej poziomu podłoża. Nie mam dostatecznej powierzchni, aby robić stojącą taflę wody, żebym ze spokojem mógł posadzić na jej skraju D. anglica czy D. x obovata, ale chyba i tak na próbę wsadzę te rośliny. Z doświadczenia wiem, że lubią bardzo mokro. Różnica poziomów między dołem, a górą to około 23 cm. Licząc, że woda jest jeszcze 10cm poniżej najniższego punktu, to dla roślin na szczycie poziom wody jest ponad 30 cm poniżej poziomu podłoża - trochę wysoko jak dla mnie. Na pewno woda może się jeszcze dopełnić i to sporo, bo pojemniki nawet te na dole nie zostały jeszcze po szczyt wypełnione o czym świadczyło głośne chlupotanie. Poza tym sam torf jeszcze na pewno osiądzie i szacuję, że przynajmniej ze 4 cm. Jeżeli osiądzie niżej, będzie jeszcze lepiej. Wówczas poziom wody powinien wahać się w granicach do 20 cm w najwyższych partiach, a w mojej ocenie to powinno być bardzo odpowiednio dla kapturnic. Czas pokaże, jak to się będzie sprawdzać i zmieniać. -
Pozwoliłem sobie dokonać uporządkowania tego wątku, który wydaje mi się, że wyczerpał się merytorycznie już na początku. Zgodzę się z użytkownikiem Ptaah, co do identyfikowania bezimiennych mieszańców od masowych producentów. Oni bardzo często sami nie wiedzą, co oferują poza tym, że "roślinę". Ich etykiety często mają się ni jak do tego, co jest w doniczce. Czy to wina osoby nadzorującej, czy pracownika-robitnika, czy całego procesu, nie jest to istotne. Możemy się jedynie domyślać, jaki to może być mieszaniec, a krzyżówka typu Sarracenia x catesbei jest naukowo uznanym mieszańcem dwóch gatunków Sarracenia flava x purpurea. Każdy osobnik potomny z takiego krzyżowego zapylenia może wyglądać inaczej. Takie rozpoznanie powstaje, gdy wiadomo nam o występowaniu dwóch gatunków obok siebie w naturze i napotykamy na mieszańca posiadająego cechy obu roślin. Ewentualnie, gdy sami dokonamy skrzyżowania, też mamy prawo taką roślinę nazwać taką nazwą. Niestety w przypadku kapturnic wielokrotne krzyżowania... wymyślę coś mało skomplikowanego: S. (rubra x flava) X (purpurea x flava) - (dodałem nawiasy dla ułatwienia) mogą dać bardzo podobne efekty do prostych skrzyżowań, gdyż dziedziczenie się cech u kapturnic przyrównałbym do mieszania plasteliny różnych kolorów. Dlatego, mając ewidentnego mieszańca, który nie został wyodrębniony z natury (czemu często towarzyszą badania genetyczne, dla potwierdzenia rodzicielstwa i poprawności określenia mieszańca) albo z kontrolowanego krzyżowania, nie możemy danej roślinie nadać żadnej określonej nazwy. Można sobie opisać ją, jak nam się żywnie podobna, z adnotacją, że był to mieszaniec z marketu, bez etykiety, z masówek i wtedy każdy szanujący się hodowca uzna taką roślinę za piękną, ale ciągle NN. Proszę o wzajemne poszanowanie się w wypowiedziach na forum oraz języka polskiego pisanego.
-
Bardzo ładnie porosły te cefalki. Z wielką ciekawością będę śledził temat i dalszy rozwój. Często tego typu eksperymenty z podłożami w pierwszym roku są pozytywne, a dziwnie tragicznie kończą w drugim. Przynajmniej różne pionowe ścianki z mineralnymi podłożami, które miałem okazję dotychczas oglądać tak właśnie kończyły. Tam jednak było zdecydowanie wilgotniej, więc tutaj na pewno jest inaczej.
-
Torfowisko - Cephalotusa - Mysłowice
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Gdybym tylko znalazł ten temat Austriaka wcześniej i zobaczył, że ma pionowe ściany torfowiska, sam bym takie zrobił i wówczas zmieściłoby mi się prawie drugie tyle wiader na zbiornik wodny. Dlatego trochę mi żal, że tak późno się odnalazł, ale lepiej późno niż wcale. Dodał mi kilka pomysłów do realizacji w przyszłości, a aktualne rozwiązania zostaną sprawdzone w praktyce i okaże się, co jeszcze wypadałoby poprawić i jak. Przede wszystkim zależy mi, aby każdy, kto ma możliwości, chęci i finanse na wykonanie takiego torfowiska, mógł je wykonać w sposób profesjonalny i funkcjonalny, aby nie był ze swojej pracy i wydatków zawiedziony efektami. Żeby posadzone rośliny rosły dobrze, a wiedział, co i jak może na takim torfowisku ze spokojem posadzić. Nie ukrywam, że torfowisko Austriaka jest fascynujące. Nie jest jeszcze idealną konstrukcją, ale najlepszą, jaką dotychczas widziałem. Nauczyła mnie kilku dodatkowych rzeczy i mam nadzieję, że mój twór i dzieło Austriaka pomoże oraz zachęci kolejne osoby do takich posunięć we własnych ogrodach. Poza tym, chciałbym zgromadzić jak największą liczbę gatunków towarzyszących roślinom owadożernym, nieekspansywnych, ciekawych, aby w przyszłości, każdy chętny miał w tym torfowisku dobre źródło dla takich gatunków i nie musiał szukać ich po całej Europie, bo to jest męczące. Szymonie, ja o gradochronie pomyślałem jeszcze na etapie planowania, bo mnie kiedyś grad troszkę kapturnice poniszczył, a obecna pogoda jest zatrważająca, więc gradochron to jest obligatoryjny element. Będę chciał go wykonać w nadchodzący łikend. Nie będzie na stałe, więc jej skuteczność będzie zależała do pilnowania prognozy pogody. -
Torfowisko - Cephalotusa - Mysłowice
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Dzięki, liczę, że wszystkim spodoba się efekt na nadchodzącą wiosnę. A tymczasem... ponieważ przypadkiem natrafiłem na ciekawy wątek na zagranicznym forum, myślę, że spodoba się Wam, co tam zobaczycie. Mnie to trochę zmotywowało, aby kolejne torfowisko zrobić jeszcze bardziej wybajerowane. Author of the photo and the owner of the peat bog: Michael Malisa-Mustafa Salzburg/b] KLIKNIJ TUTAJ. Temat podlinkuję jeszcze gdzieś osobno, bo totalnie na to zasługuje. Pierwszy raz w Europie widzę coś tak pięknego w ogrodzie. -
Cieszy mnie, że są osoby, które chcą, mogą i robią torfowiska ogrodowe. Bardzo zależało mi na tym, aby dać innym dobrzy sposób na ich wykonanie, który zapewni maksimum radości przy minimum zmartwień. Muszę przyznać, że ciekawy sposób połączenia zbiorników wodnych. Myślałem nad takim rozwiązaniem, ale w większej skali i liczbie zbiorników byłoby to trochę problematyczne. Ale system na pewno sprawdzi się do szybkiego podlania dużą ilością wody. Jedno rzuca mi się w oczy - torfowisko jest stosunkowo suchawe. Dobrze zauważyłeś, że zbiornik wodny jest przymały przy takiej skali torfowiska. Powinien stanowić większość objętości torfowiska, jeżeli da się to osiągnąć, wtedy wody jest znacznie więcej i starcza na dłużej oraz więcej wypełni się podczas deszczy czy choćby roztopów. Poza tym zbiornik wodny nie powinien być za głęboko, bo nawet, jeżeli będzie monstrualny, ale głęboko położony, to na powierzchni i tak będzie tylko trochę wilgoci, stąd powinien być około 15-20 cm poniżej poziomu podłoża, to absolutnie wystarczy, aby wszystkie rośliny rosły w pełni zadowolone. Zwrócę uwagę na kamienie - otoczaki, które stykają się z podłożem - nie powinny tego robić. Podłoże jest bardzo wilgotne w porównaniu do otoczaka, a on sam styka się z podłożem. Miałem u siebie raz taką sytuację, że torfowiec stykał się z podłożem, które z jego pomocą wysysało wilgoć z torfowiska, dosłownie sączyła się tamtędy woda. Potem zauważyłem, że w innym miejscu kamień zakrywa folię, a tym samym styka się z mokrym podłożem i znowu, przekazywał wilgoć do podłoża w trawniku. Musiałem tak ułożyć folię, aby nie dotykała niczego z zewnątrz, bo w ten sposób otwiera się ten półzamknięty układ. U Ciebie to podłoże nie jest specjalnie wilgotne z wyglądu, więc może i ten problem nie jest widoczny, albo nasilony, jednak mimo wszystko otoczaki chętnie odparują nawet tę wodę z którą się stykają, więc w dalszym ciągu jest to dodatkowa powierzchnia wzmożonego parowania. Jakie to ma znaczenie dla torfowiska? Nie umiem stwierdzić. Ponieważ masz znaczną część podłoża niezagospodarowaną, jest to duża strata wilgoci, zasłoniłbym ją drobną korą albo nawet piaskiem kwarcowym, takim do 3mm, on dość dobrze izoluje przed wiatrem i nadmiernym wysychaniem. Cudów nie zdziała, ale zawsze coś. Osłona jest super, warto mieć jeszcze na to coś gęstszego w zapasie na wypadek gradu, wtedy wystarczy szybko narzucić i ryzyko zniszczenia roślin zminimalizowane.
-
Cześć wszystkim, ostatnimi czasy marzyło mi się zrobienie torfowiska ogrodowego z prawdziwego zdarzenia, którego budowa dostarczyłaby nowej, praktycznie użytecznej wiedzy dla naszej społeczności. Ponieważ miałem już trochę doświadczenia po wykonaniu mniejszych konstrukcji, wiedziałem, co warto byłoby poprawić i w jaki sposób. Brakowało mi jedynie miejsca do wykonania takiego maksymalnie profesjonalnego torfowiska, na którym kapturnice rosłyby w pełni zadowolone oraz dostatecznie dużego, aby wyglądało atrakcyjnie. Tak oto pojawił się pomysł, aby zasponsorować komuś stworzenie takiego torfowiska pod moim merytorycznym nadzorem. Pojawiły się wówczas głosy sceptycyzmu w tej sprawie, które spowodowały u mnie spore zamyślenie i przywołały powiedzenie: "jeśli chcesz, by coś zostało zrobione dobrze, zrób to sam." Wstrzymałem się ze swoim pierwotnym planem, a gdy tylko pojawiła się okazja, postanowiłem zrealizować ten pomysł. Chciałbym też potwierdzić moje dotychczasowe doświadczenia, że zdecydowana większość kapturnic może z powodzeniem rosnąć w polskim klimacie na zewnątrz cały rok, bo dla mnie wszystkie są dostatecznie mrozoodporne. Proszę bardzo, oto nowe torfowisko mojego autorstwa. Ponieważ w trakcie budowania torfowiska odezwał mi się mój uszkodzony kręgosłup, wykonanie torfowiska było dla mnie koszmarnym cierpieniem, a bez pomocy członków rodziny (żona i teściowie) nie byłbym go w stanie sam zrealizować w dostępnym czasie ze względu na ból. Dlatego chciałbym również tutaj podziękować im za ogromną pomoc, którą mi ofiarowali, bo bez nich trwałoby to znacznie dłużej, choć ciągle jeszcze parę elementów wymaga dokończenia. BUDOWANIE TORFOWISKA - KROK PO KROKU 1. Wybór stanowiska. Musi być ono w pełni nasłonecznione możliwie najdłużej w skali dnia i roku. Nie wyobrażam sobie takiego, gdzie słońce nie świeci w okresie od maja do sierpnia przynajmniej około 10 godzin bezpośrednio. Stanowisko się pojawiło, ale czy było dobre? Postanowiłem sprawdzić, kiedy znajdująca się od południa magnolia zacznie rzucać jakikolwiek cień na zaplanowane torfowisko i w jakim stopniu. Kiedy zasłoni je całkowicie i czy będzie miało to znacznie; jaka ewentualnie byłaby optymalna wysokość drzewka, aby torfowisko było maksymalnie nasłonecznione. Może niektórym wyda się to głupie, ale obecnie słońce znajduje się bardzo wysoko w trakcie swojego górowania, ale za miesiąc ten stan się dramatycznie zmieni, a za kolejny będzie jeszcze niżej. Nie chciałbym, żeby cień przez kilka dobrych godzin zasłaniał torfowisko, które na chwilę obecną byłoby w pełni nasłonecznione. Ostatecznie obliczyłem, że w głównych partiach torfowisko będzie nasłonecznione przez ponad 60 dni przed i po 22. czerwca, czyli dobre 4 miesiące będzie w zdecydowanej większości całkowicie nasłonecznione - to jak dla mnie dobra wartość, czy będzie taka dla roślin, okaże się. Najlepsza byłaby opcja od wschodu do zachodu cały rok, ale szczęśliwy ten, kto w ogóle może taką opcję rozważać. W obliczeniach pomogły mi dwie strony: Oświetlenie ziemi w ciągu roku: KLIKNIJ TUTAJ. oraz: Kalkulator do obliczeń składowych trójkąta prostokątnego: KLIKNIJ TUTAJ. Na pierwszej obliczyłem kąt padania promieni słonecznym w trakcie górowania w najwyższym, najniższy punkcie na niebie oraz w trakcie dwóch równonocny. Policzyłem średni kąt wędrówki słońca na niebie w tracie jednej doby, a potem obliczałem z pomocą drugiej strony, podstawiając różne dane wysokość drzewka (o 50 cm mniej lub więcej), długość padania cienia na poszczególne krawędzi torfowiska (pominąłem przy tym wysokość roślin), licząc do poziomu płaskiej ziemi (jak wiadomo, rośliny wyższe dłużej będą miały słońcem, jak niższe). Uwierzcie, że po wypisaniu wzorów i wartości doszedłem do wniosku, że przycięcie drzewka o 50 cm dostarczy torfowisku praktycznie pół miesiąca dłużej światła od najwyższego punktu. Niby niewiele, a jednak sporo, bo łącznie 30 dni słońca więcej. To jest zasadniczo najtrudniejszy punkt do realizacji, gdyż torfowiska na plecy nie weźmiemy i nie przeniesiemy potem, jak okaże się źle ulokowane. Warto spędzić chwilkę z geografią i matematyką, żeby potem nie żałować swojego wyboru, jak ja ze swoim pierwszym torfowiskiem, które zarosły borówki amerykańskie i sumak octowiec sąsiadki. 2. Wielkość i kształt. Tutaj decyzję podejmujemy zależnie od naszych możliwości i warto nadawać kształty chociaż trochę nieregularne, pamiętając jednocześnie, że zasięg naszych rąk jest ograniczony. Po torfowisku specjalnie chodzić się nie da, chyba, że chcemy je dalej ubijać, dlatego warto sprawdzić, dokąd jesteśmy w stanie sięgnąć ręką bez podparcia na torfowisku i z podparciem. Jeżeli jest martwy punkt warto go zająć czymś, co nie będzie wymagać opieki albo liczyć się, że będzie to rejon dla nas z grubsza niedostępny na co dzień. 3. Obliczanie objętości i potrzebne materiały. Przy bardzo nieregularnym kształcie nie będziemy nigdy w stanie idealnie wyliczyć objętości, ale można zawsze wyliczyć maksimum. W przypadku tego torfowiska to 2,4m x 3,2m i około 0,4m głębokości. Pierwotnie ściany miały być pionowe, wówczas objętość byłaby zdecydowanie większa. Bałem się tylko, że zamarzająca woda może za bardzo naprzeć na dno i rozerwać utwardzoną mrozem folię lub ją niepożądanie przemieścić. Dlatego ostatecznie zdecydowałem się na lekko ścięte boki. Jeżeli policzymy w decymetrach: 24 x 32 x 4 otrzymamy: 3072 litry - tyle miałoby to torfowisko w bryle o takich wymiarach i głębokości. Jednak ono jest powcinane. Więc szacowałem, że będzie miało około 2500l. Zakupiłem do niego 2100 litrów torfu. Ponieważ użyłem 21 wiaderek, które średnio miały objętość około 14 litrów (12, 14 i 16 litrowych), ich objętość to około 294 litry. Zabrakło mi 1-1,5 100-litrowego worka torfu do perfekcji. Torf jeszcze się ubije. Wina jest moja, bo policzyłem, że wiader zejdzie więcej, a te szacowałem na powierzchni obrysu, a przy ściętych bokach wyszło ich prawie o połowę mniej (!) i dlatego zabrakło mi dosłownie szczypty torfu. Wniosek: lepiej mieć torfu więcej, jak mniej! Folię kupiłem 0,5mm grubości i 4m szerokości, wystarczyły 4 metry bieżące. Gdyby brakło, torfowisko siłą rzeczy musiałoby być mniejsze, choć pierwotnie miało mieć raptem 2 x 1,5m - małe, i uwierzcie, że niesatysfakcjonujące do dłuższego obsadzania. Kupowałem folię zanim określiłem kształt i wielkość, bo obawiałem się, że jej nie dostanę w Katowicach i nie pomyliłem się. We Wrocławiu w dwóch marketach była wysprzedana, a w Katowicach nigdzie potem już takiej nie było - pustki. Wniosek: najpierw dobieramy miejsce, określamy kształt i wielkość, potem kupujemy składniki na budowę! Trochę się rozpisałem, więc uproszczę resztę. Niezbędne składniki na torfowisko: - torf - folia do oczek (nie warto kupować żadnej innej, tylko profesjonalną, minimum 0,5m grubości) - piasek kwarcowy - plastikowe wiadra na zbiornik wodny - gumowa rura na odpowietrzenie (3cm średnicy styknie) na dopływ i odpływ odpowiednio większa i mniejsza. - sylikon dekarski - będę upierał się przy firmie Soudal i robił im reklamę, gdyż próbowałem wielu marek i ten nawet na słońcu i mrozie przez 2-3 lata zachowuje swoje klejące i plastyczne właściwości i mocno trzyma się plastikowych, gładkich powierzchni. Z palców też draństwo zejść nie chce łatwo. - moskitiera - plastikowa taśma na brzeg trawnika (tutaj 75cm szerokości o 0,5m za mało oszacowałem, przecięta w połowie) - bambusy, plastikowa rurka i cieniówka na gradochron - montaż instant. - dużo, dużo wody destylowanej, z filtra RO lub deszczówki, aby całość pierwszy raz porządnie podlać! Nie kupowane, ale trzeba mieć! 4. Realizacja - trudny początek, a dalej już tylko jest przyjemniej. Zaznaczamy sobie kształt, najlepiej piaskiem lub innym materiałem łatwym do korygowania. Ja miałem propozycje użycia sprayu - raz maznę i nie skoryguję, chyba, że będę miał kilka kolorów do wyboru, eee... nie, wolałem piasek. www.rosliny-owadozerne.pl/galeria/albums/userpics/10004/ Najtrudniej jest zawsze wykopać dół. Z moimi dolegliwościami robiłbym to dwa dni, a z pomocą rodziny - jedynie 5 godzin. Pamiętajcie proszę, aby pracując w upał pić dużo wody oraz chrońcie głowy przed słońcem - udar słoneczny i odwodnienie może każdego położyć, a dolegliwości nie będą przyjemne! Po wykopaniu dołu, watro go oczyścić z niebezpiecznych elementów, wystających kamieni, szkła, metalu. Możecie zdziwić się, co idzie wykopać w ogrodzie. W przypadku działki teściów, wiedziałem, że mają nornice, więc kupiłem gęstą siatkę i grube kamyki, aby zrobić brzeg do ochrony przed nimi, aby nie pogryzły folii. WAŻNA INFORACJA!Nornica kopie do 25 cm głębokości, a kret do 50 cm!! Bardzo się cieszę, że w trakcie pojawił się nowy problem - korzenie drzewa! Te też mogą przebić folię, a na dodatek z łatwością przerosną kamyki. Dlatego pomysł z siatką i żwirkiem odpadł, a jego miejsce zajęła zielona taśma do odgradzania trawników. Czy się spełni w 100% tego Wam nie powiem. Liczę, że tak, a jednocześnie powinna to być dobra ochrona przed nornicami czy choćby ostrymi elementami na brzegach zbiornika. Folia i tak jest bardzo wytrzymała, jednak bezpieczeństwa nigdy za wiele. Największy nacisk zawsze będzie działa na dnie, więc wysypałem go piaskiem dla dodatkowej ochrony. Zieloną folię złagodziłem na każdym ostrym kącie, żeby nie przecięła folii. Ponieważ mój projekt zakładał mały fragment torfowiska węglanowego postanowiłem z użyciem folii go odizolować, robiąc z niej "mur". Tutaj ilość folii została wyliczona, ale gdyby jej nie starczyło, porzuciłbym tę koncepcję. Przy konstrukcji, która ma być sprawna, nie chcę ryzykować mieszania się podłóż i ich składników. To, czego folia nie objęła, zostało dodatkowo luźnym skrawkiem odizolowane. Torfowisko węglanowe nie musi być mokre, ale to i tak żaden problem, gdyż na zasadzie naczyń połączonych torf z miejsca wilgotniejszego przekaże wilgoć to tego z mniejszą ilością wody, a z czasem poziomy się wyrównają, choć proces będzie powolny. 5. Konstrukcja dolnego zbiornika wodnego i dlaczego jest taki ważny? Możecie zrobić sobie taki eksperyment sami: weźcie szklankę i ją zważcie. Następnie, wsadźcie do środka torf, ubijcie go i ponownie zważcie, potem nasączcie torf wodą po brzeg i zważcie jeszcze raz. Dowiecie się ile wody potrafi przyjąć całkiem niezbity torf, bo nawet uciśnięty, jeszcze zbije się z czasem na torfowisku ponad to, ile Wy jesteście w stanie go ubić. Teraz, weźcie szklankę i zamontujcie sztywną "membranę" w połowie wysokości, resztę uzupełnijcie ubitym torfem, a potem nalejcie wody po brzeg. Uwierzcie mi, że wody będzie o niebo więcej w drugiej opcji. Oczywiście, że można wykopać dół, wypełnić torfem, a potem zalać wodą i posadzić rośliny - uzyskacie w ten sposób super niestabilny system, który nie ma zewnętrznego źródła wody ani żadnego sensownego jego zapasu. Torf będzie więcej pracował - wysychał, nasiąkał i zbijał się. Szybko przestanie nadawać się dla roślin owadożernych do wzrostu. Jeżeli natomiast zapewnimy puste przestrzenie, z których na dodatek będzie łatwo wychodziło powietrze to, gdy tylko pojawi się dostatecznie dużo wody, one wypełnią się wodą, którą potem będą oddawać do torfu, gdy ten będzie parował. To zapewni torfowisku stabilność na znacznie dłużej. Oczywiście marzeniem jest torfowisko przepływowe z zewnętrznym zapasem wody, to jest najbardziej stabilny rodzaj torfowiska, ale wymaga dodatkowego zbiornika, pompki i zamkniętego obiegu wodnego. To marzenie z mojej przyszłości, tymczasem zrobiłem coś prostszego. Dotychczas stosowałem wersję uproszczoną - duże donice, szmata na wierzch i to się sprawdzało przez pewien czas - dopóki torf nie ubił się na tyle, że powietrze nie chciało wychodzić tak łatwo ze zbiornika i jego zdolności magazynowania wody spadły. Prosta sprawa, gdy ciśnienie powietrza zrównoważy ciśnienie napływającej wody, wówczas zbiornik nie wypełni się bardziej. A ponieważ po jakiś 3 latach torf zbijał się na tyle, że wody w zbiorniku mieściło się znacznie mniej, niż pierwotnie, tym razem postanowiłem zrobić ujście dla powietrza, aby woda mogła bez utrudnień zajmować dostępną dla niej przestrzeń. WAŻNE! Im większy zbiornik wodny, tym więcej wody, tym dłuższa stabilność torfowiska! Rurka, część w zbiorniku, "przód": Rurka, część w zbiorniku, "tył": Otwór we wiadrze wiercony otwornicą 3cm średnicy, pierwsze zostały wycięte nożem. Warto, aby rurka wchodziła z dużym ściskiem, wówczas samo się uszczelni. Wyciecie paska na pewnej długości i otworu po przeciwnej stronie do niego ułatwi wsadzenie go do otworu, a jednocześnie zapewni maksimum funkcjonalności i szczelności, bez dodatkowej zabawy. Moskitiera pozwoli stworzyć nam większe otwory, którymi będzie napływać I wypływać woda, ale bez torfu, który mógłby wypełnić sporą część zbiornika z czasem. Odrębnym elementem jest podlewanie i przepłukiwanie torfowiska. Postanowiłem zrobić mały eksperyment i już wiem jedno - mogłem to zrobić trochę lepiej niewielkim kosztem. Ponieważ lanie po powierzchni torfowiska dużych ilości wody (w razie potrzeby) może nie przynieść miłego efektu w danym miejscu, postanowiłem zrobić jedno wiadro, do którego będzie nalewana woda wężem z dużego zbiornika deszczówki tak, żeby podłączyć wąż i sobie pojechać na zakupy. Niestety zrobiłem tylko trzy okienka, a one nie wystarczyły na dłużej, jak godziny nawadniania, bo po potem ciśnienie wyrównało się do tego stopnia, że woda w wężu doprowadzającym zaczęła wypływać na zewnątrz. Mogłem zrobić więcej okienek i zrobić swoiste sito. W końcu nikt po tym nie będzie chodził i wiadra nie zgniecie, ewentualnie połączyć dwa wiadra ze sobą i stworzyć system dwóch sit. Wtedy wypływ wody z wiadra/wiader do torfowiska byłby na tyle szybki, że można byłoby puścić wodę ciurkiem. No, ale i tak nie jest źle. W tę godzinę zleciało jakieś 200 litrów, więc nie narzekam. Choć system miał nie mieć ograniczeń tego typu. Odrębnym elementem jest odwodnienie torfowiska. Ponieważ zdarzają się... zdarzały się okresy deszczu przez tydzień non stop, warto wówczas spuścić wodę z torfowiska i je przepłukać. Wszystko, co niepożądane w torfowisku będzie gromadzić się na dnie, szczególnie w zbiorniku wodnym. Gdy zabierzemy wodę z torfowiska od czasu do czasu, usuniemy z niego trochę tych rozpuszczonych minerałów z zanieczyszczeń powietrza i/lub wody, a świeża woda deszczowa pozwoli odetchnąć głębszym warstwom. Nie potrafię powiedzieć o ile taki system potrafi przedłużyć żywotność torfowiska, ale skala ma znaczenie. Im mniejsze, tym szybciej się użyźni. Ponieważ nauczony doświadczeniem ze swoją kaskadą wiem, że przepłukiwanie torfowiska zachowuje jego stabilność na lata pomimo małej skali (40cm średnicy donica), więc w większej też powinno się sprawdzi, o ile będzie w ogóle stosowane. Potencjalnie takie torfowisko powinno przeżyć swojego właściciela, jeżeli będzie właściwie pielęgnowane, chyba, że prędzej puści folia do oczka z jakiegoś powodu - czyli będzie słaby materiał, którego użyjemy do budowy. Na pierwsze podlanie tej konstrukcji zużyto ponad 600 litrów wody deszczowej zmagazynowanej dużo wcześniej, a i tak nie nasiąkło w pełni. Zgaduję, że zmieściłoby do 1500 litrów wody. 6. Sadzenie roślin. Pamiętajcie, aby torf ubić pierwotnie ile się da, bo i tak jeszcze się ubije. Jak zostawicie za dużo luźnego torfu zrobią wam się duże zapadliska i całość bardzo Wam się zniekształci. Indyjski masaż stopami torfowiska bardzo wskazany! Widoczna rurka na potencjalne odwodnienie. O ile zadziała. Zrobić nie bolało. Piasek przepłukałem tak z raz porządnie, bez szaleństwa, potem wymieszałem wierzchnie 15-20cm rękoma - wystarczy. Efekt po pierwszym podlaniu 200 litrami konewką z sitem po powierzchni. WAŻNE! Nie ucinajcie za nisko rurek odpowietrzających, bo potem już ich nie dokleicie, a dociąć zawsze możecie! Poza tym one z czasem znikną wśród roślin, więc z przycinaniem ich nisko lepiej się wstrzymać. Sadzenie roślin jest już tylko czystą przyjemnością. Warto mieć ich już wcześniej trochę. Nie wszystkie nadadzą się do naszego torfowiska ze względu na panujące w nim warunki. Jedne wymagają podłoża wilgotnego, inne mokrego, a jeszcze kolejne najchętniej rosłyby na poziomie wody. O wapiennych i bezwapiennych nie wspominam nawet. Bardzo trudno jest zapewnić te trzy rodzaje wilgotności w jednej konstrukcji. Więc nie warto porywać się z motyką na słońce. Od razu ostrzegam, że im wyższa wilgotność torfowiska, tym większe parowanie, a więc i straty wody. Moja kaskada o powierzchni około 0,8 m2 zużywa nawet do 18-20 litrów wody na dobę w najbardziej upalne dni. Policzcie teraz sobie ile wody zużywałoby torfowisko o powierzchni około 7 m2, gdybyście chcieli je utrzymać stale mokre! Watro testować różne rośliny, pod warunkiem, że ma się ich spory zapas i zostawi coś w rezerwie. Szkoda marnować te, które na pewno mają inne wymagania od pozostałych. Osoba, która decyduje się na torfowisko, powinna wiedzieć o podstawowych wymaganiach roślin, które chce na nie posadzić. Jeżeli prowadzicie eksperymenty, dzielcie się wnioskami z innymi, aby rozwijać wiedzę na temat tych roślin. Oprócz roślin owadożernych zawsze w ekosystemie jest wielokrotnie więcej roślin nieowadożernych, czyli towarzyszących. Są liczne ciekawe gatunki, które mogą rosnąć razem z roślinami owadożernymi. Warto o nich pomyśleć, bo będą dodawały naturalnego charakteru torfowisku. Poza tym, lepiej celowo nasadzić rośliny pożądane, bo zdziwicie się, jak szybko zajmą dostępne miejsce gatunki rodzime, których nasiona wędrują w powietrzu. To, że macie donicę z torfem i wodą na wysokości 4 metrów nad poziomem ziemi w środku miasta, nie oznacza, że nasiona situ, traw czy ponikła nie są w stanie tam dotrzeć... są! Za listą gatunków roślin towarzyszących odsyłam do swojego wcześniejszego tematu o budowie torfowisk ogrodowych. KLIKNIJ TUTAJ. Efekt półkońcowy: 7. Wykończenie i ochrona. Wokół torfowiska będzie obramowanie z kamieni, nadmiar folii zostanie zawinięty do środka i ukryty pod kamieniami. Będzie można kosić trawę wokół. Można wykonać też ścieżkę, aby chodzić do woli i nie deptać trawnika, ale to elementy do wykonania na później, wedle uznania i potrzeby. Ponieważ pogoda obecnie nam się bardzo zmienia i to na bardziej gwałtowną, pojawiają się gradobicia tak duże, że niszczą auta... trudno ochronić torfowisko i rosnące na nim rośliny przed gradem wielkości piłek tenisowych - to są pociski, a nie grad - ale przed kulkami wielkości do 1,5cm spokojnie powinna sobie poradzić ochrona z cieniówki na bambusowych kijach, które można szybko i sprawnie wsadzić w odpowiedniej średnicy plastikową rurkę wbitą uprzednio w ziemię na skrajach torfowiska. Jeżeli nie zatrzyma gradu całkowicie, to przynajmniej go spowolni. Jeżeli gradu będzie wystarczająco dużo, zarwie się i połamie rośliny. Ochrony przed powodzą, trzęsieniami ziemi, wybuchami wulkanu i spadające meteory, samoloty czy przed zazdrosnym sąsiadem nie posiadam. Zwierzęta typu ptaki będą szczególnie zainteresowane mchem torfowcem. Koty średnio powinna interesować wilgotna gleba. Są różnego rodzaju fotokomórki odstraszające - tryskające wodą lub dźwiękowe. Trudno wymyślić sposób na wszystkie rodzaje możliwych kataklizmów. Po prostu pewne ryzyko należy zaakceptować, a z pozostałym walczyć do granic rozsądku. Obwód torfowiska dokończyłem z użyciem kory oraz łupka szarogłazowego. Zasadniczo nic nie styka się z podłożem w środku. Kamień jest ułożony delikatnie skośnie do góry na korze i opiera się na folii, która jest pod nim trochę zawinięta. Lista gatunków posadzonych i planowanych na dosadzenie w przyszłości - oznaczone *: - Część bezwapienna: - - owadożerne: Darligtonia californica (Chrystian Klein) Dionaea muscipula Dionaea muscipula 'Erecta' - klon własny Dionaea muscipula 'Fake Dracula' - brak pewności - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Kayan' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Phalanx' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Black Pearl' Dionaea muscipula 'Dentate' X11 Dionaea muscipula 'Kronos' Dionaea muscipula 'Red Dragon' A44 Dionaea muscipula 'Saw Tooth' Dionaea muscipula 'Triton' Dionaea muscipula 'Adentata' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Dracula' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'DX CL' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Microdent' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Red Piranah' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Dionaea muscipula 'Warewolf' - zdonowany za życzliwością: Marek Woźny Drosera anglica * Drosera binata typ small?? - przestał być small - siew z nasion Drosera capensis Drosera capensis all red Drosera capensis 'alba' (Vinci) - zdonowane za wielką życzliwością Vinci. Drosera filiformis Drosera intermedia * Drosera intermedia x filiformis Drosera linearis - zdonowana za życzliwością: Pawianus Drosera rotundifolia * Drosera x obovata * Pinguicula corsica f. pallida Pinguicula macroceras ssp. nortensis (Chrystian Klein) Pinguicula macroceras ssp. macroceras Japan (Christian Klein) Sarracenia alata 'Night' x 'Night' (Christian Klein) Sarracenia alata 'Pubescent Black' (Christian Klein) Sarracenia alata var. atrorubra A5 (Heldros) Sarracenia alata var. ornata Heavily veined form. A16 (Mike King) Sarracenia alata var. rubrioperculata A21 (Heldros) Sarracenia alata var. rubrioperculata A43 (Mike King) Sarracenia flava ‘Goldie’ (David Winderikx) Sarracenia flava ‘Suspicion’ (David Winderikx) Sarracenia flava var. atropurpurea clone F130G (Sarracenia.cz) Sarracenia flava var. flava, Anthocyanin free (David Winderikx) Sarracenia flava var. flava, Anthocyanin free. Shallotte, Brunswick Co. F271MK (Hewitt-Cooper CPs) Sarracenia flava var. ornata (Giardino Carnivoro) - zdonowana za życzliwością Ptaah Sarracenia flava var. ornata F170 (Mike King) Sarracenia flava var. ornata F41 Wewahitchka, FL.W (Heldros) Zdonowana za życzliwością: Marek Woźny Sarracenia flava var. ornata F47 (Heldros) Sarracenia flava var. ornata F86 (Heldros) Sarracenia flava var. rubricorpora (Carnisana) Sarracenia flava var. rubricorpora appalachicola giant (Carnisana) Sarracenia flava var. rubricorpora 'Claret' F25A (Heldros) Sarracenia flava var. rubricorpora F102 (Heldros) Sarracenia flava var. rubricorpora F161 (Heldros i Mike King) Sarracenia flava var. rubricorpora F25C (Mike King) Sarracenia flava var. rugelii Sarracenia flava var. rugelii "Milton, Florida, USA" (Capensi) Sarracenia leucophylla "Helmut's Delight" (Christian Klein) Sarracenia leucophylla (L2 x L22D ) x (L30A M. Srba) (Hungry Traps) Sarracenia leucophylla L101 (Heldros) Sarracenia leucophylla L25 seedling (David Winderikx) Sarracenia leucophylla Large purple and white, North Florida (Hungry Traps) Sarracenia leucophylla Red & white L31 (Heldros) Sarracenia leucophylla 'Schnells Ghost' L4 (Heldros) Sarracenia leucophylla SL61 (red stripe throat) (Wouters Johan) Sarracenia leucophylla var. alba (almost clear white tops with some thin red veins) (Christian Klein) Sarracenia leucophylla var. alba (very white tops) (Christian Klein) Sarracenia leucophylla Very white, thin red veins. Meeting Mira (Hungry Traps) Sarracenia leucophylla, Citronelle Alabama, (Christian Klein) Sarracenia minor var. minor (osobnik od Iglacego padł latem) nowy (David Winderikx) Sarracenia minor var. okeefenokeensis (Hewitt-Cooper CPs) Sarracenia oreophila O22 (Mike King) Sarracenia oreophila O5 Dekalb county The Sand Mountain (David Winderikx) Sarracenia oreophila O7 Dekalb county The Sand Mountain (Mike King) Sarracenia psittacina Sarracenia psittacina "Neon !", (all green Wewahitchka, Co x Baldwin) (Christian Klein) Sarracenia psittacina ssp. okefenokeensis Liberty Co (Christian Klein) Sarracenia psittacina var. heterophylla Wewahitchka,Fl, (Christian Klein) Sarracenia purpurea ssp. purpurea Sarracenia purpurea ssp. venosa Green Swamp NC (Christian Klein) Sarracenia purpurea ssp. venosa var. burkei f. luteola (Christian Klein) Sarracenia rubra ssp rubra RR12 (Mike King) Sarracenia rubra ssp. alabamensis RA1 (Mike King) Sarracenia rubra ssp. alabamensis RA5 (Mike King) Sarracenia rubra ssp. gulfensis f. luteoviridis (Tough) - zdonowana za życzliwością: Tough Sarracenia rubra ssp. jonesii RJ4 (Mike King) Sarracenia rubra ssp. jonesii RJ5 (Mike King) Sarracenia rubra ssp. rubra "Long Lidded Form", North Carolina, (Christian Klein) Sarracenia rubra ssp. rubra Shallote, NC (Christian Klein) Sarracenia rubra ssp. viatorum - anthocyanine free (Taylor Co. Georgia) (Sarracenia.cz) Sarracenia rubra ssp. wherryi "Orange Flower"(Christian Klein) Sarracenia rurba ssp. wherryi RW11 (Mike King) HYBRIDS Sarracenia 'Adrian Slack' H113 (Mike King, Wouters Johan) Sarracenia alata red lid x S. flava H17 (Heldros) Sarracenia 'Diane Whittaker' H2 (Mike King) Sarracenia 'Dino Almacolle' H126 (Heldros) Sarracenia 'Eva' (Carnisana) Sarracenia flava red tube x S. alata red H26 (Heldros) Sarracenia flava var. ornata x S. oreophila "De Kalb" clone B (Capensi) Sarracenia flava x S. psittacina (Capensi) Sarracenia Hummer Hammerhead' H101 (Heldros) Sarracenia 'Juthatip Soper' (Carnisana) Sarracenia 'Ladies in Waiting' H53 (Heldros) Sarracenia 'Leah Wilkerson' (Wouters Johan) Sarracenia 'Leah Wilkerson' x S. 'Adrian Slack' 1 (David Winderikx) Sarracenia 'Leah Wilkerson' x S. 'Adrian Slack' 2 (David Winderikx) Sarracenia leucophylla 'Helmuts Delight' x S. 'Leah Wilkerson' (Christian Klein) Sarracenia leucophylla L31A x ‘A Porais’ (David Winderikx) Sarracenia leucophylla x S. flava var. rugelii X S. x moorei 'Adrian Slack' clone 1 (Capensi) Sarracenia leucophylla x S. x moorei Adrian Slack, clone UC #3 (Hungry Traps) Sarracenia 'Llama' MK H108 (Hungry Traps) Sarracenia 'Maroon' (Carnisana) Sarracenia oreophila x S. alata 'black tube' (Capensi) Sarracenia rubra ssp.? x S. leucophylla H28 (Mike King) Sarracenia 'Scarlet belle' (Carnisana) Sarracenia 'Sky Watcher' (Capensi i Kon000r) Sarracenia 'White Knight' (Hungry Traps) Sarracenia x excellens Eddie Bates H152 (Heldros) Sarracenia x excellens X S. leucophylla H77 (Mike King) Sarracenia x rehderi (Capensi) Utricularia monanthos "Queenstown" (Iglacy) - zdonowane za życzliwością: Iglacy Utricularia dichotoma - - nieowadożerne: Anagallis tenella # Aster nemoralis # Calmia polifolia Carex pulicaris * Cassiope tetragona 'Edinburgh' Chamaedafne calyculata forma nana * (klon hodowlany) Daboecia scotica 'William Buchanan' Dichromena colorata Dodecatheon maedia Eleocharis multicaulis * Erica tetralix * Erica tetralix f. alba * Erica tetralix 'Tina' Eriophorum russeolum Eriophorum vaginatum - nasiona Gentiana pneumonanthe * Helonias bullata Lycopodiella inundata * Narthecium asiaticum Rubus chamaemorus * Sabatia kennedyana - nasiona Stylidium debile - próbnie Trichophorum alpinum * - - storczyki: Calopogon tuberosus Cypripedium californicum Cyrpripedium kentuckiense Dactylorhiza fuchsii * Dactylorhiza incarnata * Dactylorhiza maculata f. alba * Dactylorhiza preatermissa * Dactylorhiza sphagnicola Eleorchis japonica Eleorchis japonica alba Platanthera ciliaris Pogonia ophioglossoides Spiranthes cernua 'Chadds Ford Spiranthes ochroleuca Spiranthes sinensis - Część wapienna (węglanowa): - - owadożerne: Pinguicula grandiflora Pinguicula grandiflora f. chinopetera Pinguicula grandiflora x vulgaris (Christian Klein) Pinguicula poldinii Pinguicula vulgaris ssp. bicolor * Pinguicula vularis f. maculata Pinguicula vulgaris ssp. vulgaris * Pinguicula spp. Europejskie # - pomyślę, które warto, bo nie chcę też mieszać za wiele sobie podobnych, bo potem ich siewek mogę nie odróżnić od siebie. - - nieowadożerne: Carex davalliana * Carex pulicaris * Centaurium erythraea * Equisetum variegatum * Gentiana clusii * Gentiana verna * Gladiolus palustris * Lythrum salicaria * - o ile przepiękna, w zbyt dogodnych warunkach rozrasta się na ogromną roślinę, tylko na bardzo duże konstrukcje. Parnassia palustris * Parnassia grandifolia Polugala amara Primula farinosa * Primula halleri * Primula norvegica Primula scandinavica Ranunculus alpestris Rhynchospora alba * - NIE BĘDZIE SADZONA! Jest cudowna, ale jest super ekspansywna. O ile kapturnicom nie zaszkodzi, to inne rośliny z radością pozarasta. Rhynchospora fusca * Schoenus nigricans * Swertia perennis ssp. perennis * Tofieldia calyculata * Tofieldia coccinea - - storczyki: Cyrpipedium regine ['] - zjedzony przez ślimaki Dactylorhiza incarnata * Epipactis gigantea Epipactis gigantea red leaf Epipactis palustris * Epipactis royleana Gymnadenia conopsea Gymnadenia conopsea ssp. densiflora Herminium sp. Rosja Herminium monorchis * Liparis loeselii * Spiranthes aestivalis Spiranthes sinensis Legenda: # - planowane do posadzenia w niedalekiej przyszłości * - gatunek rodzimy przekreśenie - rośliny nie nadają się na torfowisko (nie zimują, bądź inne warunki im wyraźnie nie dopasowały) podkreślenie - ostatnio dodane (data aktualizacji jest na samym dole postu) Źródła roślin nieowadożernych: Baumschule Pflanzenvielfalt - Haidekräter - Calmia polifolia (szukać Kalmia), wrzosy, Andromeda. Sadzwka.pl - Gladiolus palustris, Trichophorum alpinum, czasami Pinguicula grandiflora, liczne storczyki i rodzime gatunki roślin. Majewscy Szkółka Roślin Wrzosowatych - Erica tetralix alba Judith Prins Tuinorchideeën - sporo storczyków w tym na torfowisko, również okresowo wielkie unikaty. Gdy ja zamawiałem mieli przerwę, więc nie działał system wyliczenia przesyłki i zamówienie wysłałem im we wiadomości. (Spiranthes sinensis, S. aestivalis, S. cernua, Calopogon tuberosus, Pogonia ophioglossoides, Pogonia japonica alba, Dactylorhiza spp. i wiele innych) Myorchids - storczyki, w tym unikaty. Pflanzmich.de - Rubus chamaemorus, Rubus arcticus też mają. Gradochron ciągle wymaga jeszcze wykonania - ja na prawdę nie mam kiedy go zrobić. Dla zainteresowanych (i siebie samego) podliczyłem, że wykonanie torfowiska kosztowało około 1000 zł, nie wliczając w to roślin.
-
Roślina owadożerna - jaka jest najskuteczniejsza?
Cephalotus odpowiedział emmm12 → na temat → Ogólnie
Błagam, tylko nie "Pan Administrator"! Nie jestem taki straszny, tylko czasem udaję. ;-) Tak poważnie, kapturnice są cudowne, ale nie każdy może je skutecznie zimować na start. A D. capensis spełni wszelkie oczekiwania. Potem jak najbardziej zachęcam do uprawy innych rodzajów. Zawsze chętnie ktoś wspomoże radą i wiedzą. Zachęcam do czytania opisów w dziale z Opisami Roślin. -
Z muchołówkami robi się jak z przebiśniegami, których nazwanych jest już zapewne ze 3000, bo dawno temu było już ponad 2000, przy czym takich definitywnie odmiennych będzie ze 100. Dla mnie muchołówka pozostaje muchołówką, dopóki jest owadożerna, gdy jest tak głęboko upośledzona, że nie ma nawet już pułapek, to jaka to muchołówka? Ale o gustach się nie dyskutuje. Moim ulubionym będzie 'Red Piranha'.
-
Roślina owadożerna - jaka jest najskuteczniejsza?
Cephalotus odpowiedział emmm12 → na temat → Ogólnie
Cześć, może po uniesieniach po wypowiedziach moich przedmówców ja zmuszę fo lądowania tym: rośliny mięsożerne/owadożerne to nie lepy na muchy. Od tego są okropne taśmy w sklepach, które potem wiszą pod żyrandolem z mnóstwem trucheł i konajacymi powoli owadami różnej maści. Tak, dobrze to czytacie, uważam te taśmy za barbażyńsywo. Wracając do roślin. Zacznijmy od tego, że kapturnice wymagają bardzo dużych ilości światła, żeby mieć dorodne dzbany, no chyba, że ktoś sobie kupi S. oreophila, ale tu ma dodatkowe komplikacje. Kapturnice potrzebują spoczynku w zimie i to nastręcza ludziom problemów. Można w lodówce z obciętymi dzbankami, owszem. Lećmy dalej, jak się kapturnica jednak solidnie obje, to przestaje ładnie wyglądać, bo te owady w środku się rozkładają, a i często klują się jaja złapanych much i żerują na trucełkach, będących w środku. Zapach jest uroczy. Jak ktoś trzyma kapturnice w szklarni, to tam może nie być tyle owadów. Widziałem, jak mordują się kspturnice w barze, liczącym na to, że będą mieć skutecznś i ozdobną pułapkę na muchy - bardzo przykro. Jeżeli już skutecznie obrzydziłem kapturnice, podeślę opcję - Drosera capensis - przepiękna, tolerancyjna, wytrzymała, ozdobna, bez konieczności spoczynku, na południowy parapet, ale wschodni i zachodni z dostateczną ilością słońca też świetnie da sobie radę, bardzo skuteczna w łapaniu wszystkiego, co się zmęczy i zechce przysiąśc na chwilę, w gąszczu wygląda obłędnie, chętnie kwitnie, ma kilka odmiennychi łatwych do hodowli form, a kwiatki ma cudowne. To polecam, do tego zachęcam, ta roślina może spełnić oczekiwaną rolę i nie zginąć w pierwszym okresie spoczynku, bo go nie wymaga. A do przedmówców prośba - amatorom proszę dawać rady praktycznie użyteczne, bez potencjalnej szkody dla roślin, które nas tutaj wszysykich tak bardzo fascynują. Mało się jeszcze zdjęć zabiedzonych muchołówek i kapturnic bez spoczynku j doświetlenia naoglądaliście na forum? Poza tym kapturnice z marketu nikomu bym nie polecił, chyba, że z pierwszego dnia dostawy, bo od tego dnia te rośliny najczęściej nie mają właściwych dla siebiewarunków i odchorują to u kupca, nawet, jezeli jeszcze świetnie wyglądają. Jeszcze do naszego nowego narybku, mam nadzieję, że na D. capensis się nie skończy. Jedt dużo banalnych gatunków roślin owadożernych, które z powodzeniem można hodować bez trudu na południowym parapecie. Zależnie of wyobrażni, można zrobic z nich śliczne kompozycje, które będą zachwycać, ale tylko wtedy, kiedy rośliny będą dobrze zadbane. owocnego pobytu na forum życzę!. (Pisałem na telefonie, wybaczta za będy.) -
Nie rozglądałem się za nazwami handlarzy, więc nie potrafię powiedzieć, kto się pojawił. Podobno była jakaś lista ostateczna osób, które sprzedawały rośliny, ale ja jej nie wiedziałem. Mnie i żonie wystawa się bardzo podobała, miło było spotkać osoby z forum (Iglacy I Janocix), szkoda, że nie więcej. Bardzo przyjemnie nam się rozmawiało. Dziękuję Wam za spotkanie! Tak jakoś niefortunnie wyszło, że o wspólnym zdjęciu pozmyślaliśmy już daleko od wystawy, więc je pominęliśmy. Mimo, iż wystawa trwała całkiem długo, to jakoś ten czas popłynął bardzo szybko. Najpierw szał zakupów, aby wyłapać, co ciekawego, potem jakaś przekąska i pogaduchy. Ceny roślin były różne, czasami to samo u innej osoby było wielokrotnie tańsze, dlatego trzeba było się dobrze rozglądać, ale było w czym wybierać. Helek było raczej mało, dzbaneczników całkiem całkiem. Ciekawszych pływaczy prawie wcale. Tłustosze można było upolować nawet rarytasy i to nie za jakąś szaloną kwotę. Oto kilka zdjęć stoisk handlarzy: Zdjęć z części wystawowej: Więcej zdjęć można zobaczyć w mojej galerii KLIKNIJ TUTAJ.
-
Szkoda, zawsze miło byłoby poznać osobiście, ale cieszę się, że ktoś z forum będzie i liczę, że uda się spotkać i chwilkę porozmawiać. Zastanawiam się tylko czy poza Euro brać korony, czy nie będzie lepiej gdzieś na mieście kartą płacić, względnie chyba z Euro sobie przeliczą. Maćku, tak ładnych koszulek jak Ty to ja nie mam. :/ Ale mam inną, całkiem, całkiem. Mam taką: W takiej będę z żoną za rękę chodził, a jej koszulka będzie jeszcze ładniejsza. Mam Whatsappa, można do mnie w ten sposób pisać. Janocix, wyślę Ci swój numer zaraz na PW.
-
Może się spotkamy jakoś? Możemy wymienić się kontaktami. Ubiorę rzucającą się w oczy koszulkę, później pokażę jaką, bo muszę jeszcze zdecydować, to mnie będzie łatwo wyhaczyć.
-
Ja będę w sobotę, w niedzielę nie mogę.
-
Proste zapytanie, będzie ktoś w tym roku?
-
To może ja się dołączę do tematu. Ponieważ przedstawione propozycje okazały się dla mnie małym zbawieniem, szczególnie ostatnia, czy ktoś ma doświadczenie na jaką powierzchnię mogłaby wystarczyć taka belka z opcji nr 3? Gdyż nie wiem, jak znaleźć odpowiednik do tego co aktualnie mam. Mógłbym oczywiście kupować po kolejnej belce, aż okazałoby się, że potrzebuję ich powiedzmy 5 na określoną powierzchnię, żeby uzyskać taki sam efekt, jak w przypadku świetlówek. Mając akwarium 120x40 cm i belkę jak z opcji 3. tylko dłuższą 120 cm, ile wówczas belek bym potrzebował? 2? 3? Więcej? Ma ktoś tutaj jakieś praktyczne doświadczenie?
-
Hejka wszystkim, pomyślałem, że zrobię małą aktualizację odnośnie swojego terrarium ze storczykami klejnotami. Przyznam, że chwilowo jest to jedna z ładniejszych kompozycji w moim domu po dużych zaniedbaniach w roślinach owadożernych. Będę chciał ten stan zmienić, ale to niestety potrwa. Ponadto miałem mały pogrom w storczykach związany z roślinożernymi roztoczami. Zjadły mi praktycznie do reszty Anoechochilusy, zostały mi po nich jedynie łodygi. Dwa wykorkowały do reszty, pozostałe jakoś ledwo, ledwo, ale odbijają. Zauważyłem to niestety za późno, myśląc, że to infekcja grzybowa i lada moment się poprawi. Nie zadziałało pryskanie roztworem z czosnku, nie pomógł tytoń, a nawet ich combo. Dopiero zabiłem je preparatem na przędziorki - Ortus 05 SC. Jednocześnie powiększyłem nieco akwarium i zaraz po posadzeniu od razu czułem, że jest za mało miejsca... znowu. :/ Niestety mimo utopienia roślin w tym preparacie na ponad godzinę - co wyraźnie zabiło wszystkie żywe roztocza z Macodes sanderiana - oraz zalaniu CAŁEGO podłoża 30 litami tego preparatu... po tygodniu pojedyncze wróciły ponownie na Macodes sanderiana. Idzie się popłakać. Od tygodnia co 2. dzień robię oprysk 1-2 litrami rozrobionego preparatu, aby wybić dziadostwo i nie dać mu szansy na złożenie jaj. Widzę, że saprofityczne roztocza nic sobie z tego oprysku nie robią i chodzą w roztworze zalegającym na ściankach, ale nie one mnie martwią. Ostatecznie obawiam się, że nawet taki zabieg może nie pomóc, bo jednak jest podłoże, jest go dużo i musiałbym je chyba zagotować ze 2 razy w ciągu 48h - sterylizacja sekwencyjna - aby to przyniosło pożądany efekt. Przy robocie, jaka jest z tym związana nie mam chwilowo na to siły, czasu i ochoty. Postanowiłem kupić drapieżne roztocza - Hypoaspis miles (szukajcie: H. miles), które może powoli, ale skutecznie powinny rozprawić się ze wszystkim, co małe, a ponieważ są drapieżne, po wytępieniu ofiar, same umierają z głodu. Stosowane są w terrarystyce przeciwko roztoczom pasożytniczym gadów, płazów czy pajęczaków lub owadów. Już wiem, po co jest kwarantanna i NIGDY nie przypuszczałbym, że roztocza sprawią mi tak gigantyczny problem w przypadku roślin. Zawlokłem je ze storczykami na korku i nie robią wszystkim roślinom krzywdy. Upodobały sobie rodzaj Anoectochilus spp i Macodes sanseriana, a dla przykładu Dossinia marmorata, rosnącą obok nie ruszały. Zapewne nie są w stanie jej zgryźć albo zostawiły ją sobie na danie główne. :/ Mam nadzieję, że uda mi się je zwalczyć, w przeciwnym razie czeka mnie makabrycznie dużo pracy w odkażaniu podłoża i wyciąganiem wszystkich roślin na kilka dni poza terrarium do totalnej sterylizacji. :/ Tymczasem kilka fotek, a poniżej nazwy i komentarze. 1. Dossinia marmorata – różne formy, choć ta czerwona to nie jestem na 100% pewny czy to też jest Dossinia spp. 2. Macodes petola – nie lubi za sucho. 3. Goodyera macrantha var. biflora - w ofercie różnie: G. macrantha albo G. biflora 4. Macodes sanderiana – ostatni ostaniec – ma tendencje do łatwego odgniwania pędu. 5. Goodyera hispida - bardzo dobrze rośnie, jest tolerancyjna, chętnie kwitnie. Warto ją pociąć po kwitnieniu, jak wypuści korzenie boczne, aby zrobić z niej nowe rośliny. 6. Anoectochilus spp. (A. reinwardtii albo A. geniculatus, albo A. roxburghii ?) 7. Aspidogyne argentea – bardzo tolerancyjna i chętnie kwitnie, dobrze się rozrasta. 8. Ciągle zagadka może być Macodes limii albo Dossinia marmorata var. dayii, choć z powodu za małych ilości światła wybujała i trochę zmieniła swój typowy wygląd. Bardziej jednak przypomina Macodes spp., ewentualnie jej mieszańca z Dossinią. Poczekamy, zakwitnie, dowiemy się co to. 9. Restrepia tzubotae – rośnie bardzo powoli, raz zakwitła, zobaczymy, co dalej. 10. Podongis dactyloceras - na zdjęciu wydawał się mniejszy, bo bym go nie kupił 11. Phymatidium tillandsoides -rewelacyjnym, podobno bardzo chętnie kwitnie i jest ciepłolubny, do tego szybko się rozrasta, więc na star jest na pewno super 12. Lepanthes telipogoniflorum - jeden z najpiękniejszych i jeden z nielicznych ciepłolubnych, zobaczymy, jak sobie poradzi. Przyszedł kwitnący, roślina przecudowna! 13. Conschidium extinctorium (Eria extinctoria) – jeden z najdziwniejszych, jakie widziałem. 14. Masdevallia erinacea – jedna z nielicznych ciepłolubnych, na razie stoi, ale mam ją króciuteńko. 15. Aerangis punctata – zdecydowanie powinnien być okresowo zraszany albo korzenie powinny mieć dostęp do wilgoci. Po odczepieniu od korka, położony na pniaczku, wcale się do niego nie przyczepiła, a ja go nie spryskiwałem. Sam z siebie wilgoci z powietrza tak łatwo nie czerpał i zaczął podsychać. Dlatego trafił na torfowiec i tam zaczął odżywać. Teraz jest na podłożu z wilgotnego xaximu, z czasem mam nadzieję, porośnie mchami. Bardzo odporna roślina. 16. Oncidium pusilla – podobnie jak Aerangis punctata miał za sucho i powoli zamierał, tracąc zewnętrzne liście. Po wylądowaniu w torfowcu odżył i „napił” się wody. Teraz puszcza nowy korzonek w stronę wilgotnego xacimu. Zajmie mu powrót do pełni zdrowia. 17. Dendrobium masarangense – roślina raczej do chłodnego terrarium – do piwnicy. Tam wylądowała główna kępka, jednak chciałem przetestować, jak zachowa się w warunkach cieplejszych. 18. Trisetella cordeliae – roślina raczej do chłodnego terrarium – do piwnicy. Tam wylądowała główna kępka, jednak chciałem przetestować, jak zachowa się w warunkach cieplejszych. 19. Bulbophyllum moniliforme – jedna z moich ulubionych roślin. Musi cały czas mieć wilgoć, inaczej w ciągu tygodnia zaczną mu się marszczyć bulwy z powodu utraty wody. Ciepłolubny, jestem ciekawe, czy i kiedy zakwitnie, bo jest przeuroczy! A – Drosera Andromeda - różne klony. B – Drosera prolifera – w końcu rośnie jak oszalała. Uwielbia te warunki i podłoże. Kwitnie (nie patrzyłem, czy są nasiona, bo trochę ją sponiewierałem), tworzy sadzonki na szczytach pędów kwiatowych. Najmniejszy dechlaczek odżywa do zdrowej rośliny. C – Drosera schizandra – w końcu mam okazję spróbowac ten gatunek po raz kolejny z zupełnie nowym podejściem. Patrząc po D. Andromeda i D. prolifera i ich zadowoleniu z warunków, również ona powinna rosnąć dobrze. Już następnego dnia po podróży miała rosę. Trafiła w różne miejsca pod kątem wilgotności i oświetlenia. Od najwilgotniejszego do najmniej wilgotnego od głębokiego cienia do całkiem mocno naświetlonego stanowiska. Poczekamy, zobaczymy. D – Pinguicula hemiepiphytica – niestety zasuszyłem ją w poprzednim akwariumie i dlatego wylądowała tutaj. Bardzo mi zmarniała, mam nadzieję, że odżyje i poczuje się w tych warunkach lepiej. E – Utricularia jamesoniana – a skubnąłem małą na próbę. Teoretycznie ten gatunek jest górski i w poprzednim terrarium rósł mi beznadziejnie, jednak wówczas temperatury miał dużo ponad 30°C, a to jednak nie jest za dobrze. Najlepiej czuje się przy 25-26°C za dnia ze spadkami o 10°C w nocy. Lubi dużo wilgoci, tutaj będzie miał jej zdecydowanie mniej. Posadziłem z pędem kwiatowym, więc nie jest to wyznacznik, że mu jest tutaj dobrze. Czas pokaże, czy nadaje się do takiego akwariumiku. Najnowszy nabytek. Co ja się miałem, aby to zdobyć. Formy variegata dwóch tajęży. Teoretycznie G. schlechtendaliana jest mrozoodporna i kiedyś typową miałem na zewnątrz. Mój błąd, bo mi uschła, poza tym ślimaki kochają ją zjadać, jak niewiele roślin. Może być hodowana w warunkach pokojowych zgodnie z radą sprzedawcy. Marzę, aby się podzieliły i chcę oddać w specjalistyczne ręce, bo nie wiadomo, kiedy znowu uda się takie coś w Europie dostać. 1. Goodyera schlechtendaliana 'Kihou', 2. Goodyera biflora 'Kibae' 3. Goodyera schlechtendaliana 'Inkou' Kilka ciekawych uwag. Po lekkim „podsuszeniu” podłoża, takim wyraźnym zmniejszeniu jego wilgotności, nie wysuszeniu-wysuszeniu, po podlaniu i zroszeniu roślin należy dopilnować, aby wilgoć z samych roślin jednak zniknęła zanim zamkniemy terrarium! Niektóre gatunki wybitnie nie lubią stojącej wody na liściach czy na łodydze. Szczególnie Anoectochilus spp. i Macodes spp. Nic sobie z tego nie robi Dossinia marmorata, Goodyera spp. czy Aspidogyne argentea. Choć były mokrusieńkie, tym nic się nie stało. Ale warto mieć na uwadze, że nie każdy klejnocik będzie zachowywał się tak samo. Zamontowałem wiatraczek, z dwóch powodów: 1. mam zaparowaną całą szybę to nic nie widzę i nie mam co podziwiać, a lubię i chcę; 2. po zakupieniu większej liczby storczyków miniaturowych jednak wiele z nich wymaga ruchu powietrza, nawet dużego. Ponieważ nie można ich dostać od ręki, a swoje kosztują, nie chcę podejmować ryzyka, że popadają. Jeden, który doszedł schorowany w bezruchu powietrza wykończył się momentalnie.
-
Torfowiska, jeziora i inne ekosystemy w moim obiektywie
Cephalotus odpowiedział dokkrb → na temat → Naturalne środowisko - Polska
Ciąg dalszy: Część 2. KLIKNIJ TUTAJ. -
Torfowiska, jeziora i inne ekosystemy w moim obiektywie
Cephalotus odpowiedział dokkrb → na temat → Naturalne środowisko - Polska
Ciąg dalszy: Część 3. KLIKNIJ TUTAJ.