-
Liczba zawartości
4082 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Popytaj na forum o nasiona. Może ktoś będzie oferował. Szukaj w sklepach, bo na Allegro bywa różnie. Co do minerałów, to sprawdź czy torf nie jest zły. Tam jedną małą butelkę warto kupić na testy. Jak okaże się, że krystalizują minerały na świeżym torfie podlewanym demineralizowaną, to znaczy, że kiepska partia. Tak się niestety zdarza. Użytkownik Tough miał taką sytuację i właśnie w ten sposób do tego doszedł.
-
Czy warto uciąć krótki pęd kwiatowy?
Cephalotus odpowiedział Piotr Browarski → na temat → Muchołówka
Przestanie rosnąć. Jeżeli myślisz, że urośnie na pełną długość, to zapewniam Ciebie, że nie. Jednak usunięcie części szczytowej nie powoduje, że nagle zanikają wszystkie hormony wzrostu. Muszą się wyczerpać. Nie panikuj, czekaj, obserwuj, analizuj, wyciągaj wnioski. -
Normalnie to tak wyglądałoby przemrożenie... o którym nie można teraz nawet myśleć. Dla mnie wygląda to na poparzenie słoneczne. No w zasadzie to spalenie. Niestety to jest możliwe. Nowe liście powinny zacząć wychodzić już przystosowane. Ale jak wystawia się rośliny ze spoczynku to albo wcześniej, albo nie tak od razu na słońce.
-
Popularne mieszanki helek dają radę nie tylko na parapecie, ale i na torfowisku. Niektórzy Niemcy wyciągają choćby H. nutans na torfowisko. Mają doniczki koszyki, wsadzają w dołek i cudownie takie helki rosną dopóki na zewnątrz nie zrobi się za zimno. Alternatywą dla folii jest szklany, płaski talerzyk. Wygląda to o niebo lepiej, a wcale jakiś tam specjalnych otworków rośliny nie potrzebują. Warto to rozważyć. Ani to drogie, a estetyka też ma znaczenie.
-
Sprawa jest bardzo, bardzo prosta. Zrobiłeś sadzonkę z pędu kwiatowego D. spatulata. Jakoś dużo łatwiej jest mi uwierzyć w błąd ludzki jak to, że z pędu kwiatowego D. indica wyrosła Ci D. spatulata. To jest zasadniczo NIEMOŻLIWE. Dlaczego? Bo genetyka. Jakoś nie widzę możliwości, aby z jednego gatunku w tak abstrakcyjnie banalny sposób powstał nowy gatunek i to do tego taki, który już istnieje. Masz w domu D. spatulata? Masz. Kwitły Ci? One kwitną na okrągło. Ja też często lubię mówić "chyba na pewno". Ale Janocix - albo "raczej", albo "na pewno". ;-) (To nie złośliwość, bo ja też siebie na takim błędzie często łapię, trudno go wyplenić.) @sophisticated - wygląda jak D. communis
-
Czy warto uciąć krótki pęd kwiatowy?
Cephalotus odpowiedział Piotr Browarski → na temat → Muchołówka
Ani nie bawię się nożem, ani nożyczkami. Biorę w palce i ułamuję, bo jest kruche, i tak jest szybko. Jak już pęd jest starszy, twardszy, łykowaty, wówczas trzeba go czymś uciąć. -
Chyba tylko do tłustoszy, skoro utrzymuje wysoką twardość wody, więc jakieś tam jony węglanowe zawiera, a te lubią wyłącznie tłustosz. Poza tym czy to ma wpływ na zasolenie podłoża, bo jeżeli tak, to zastanawiałbym czy by nie zrezygnować. Trudno nam dyskutować o czymś, czego zasadniczo nie znamy. Wydaje mi się, że jakiś specjalnych korzyści nie uzyskasz, a znanych i sprawdzonych składników na podłoża jest całkiem sporo. Nie mniej nikt nikomu nie broni eksperymentowania, tylko warto to właściwie przeprowadzić i stosownie udokumentować tak, żeby pozostała jakaś wiedza po tym.
-
Myślę, że wystarczy zebrać go mechanicznie, a z czasem przestaną pojawiać się nowe zarodnie. To zjawisko jest okresowe, dzieje się teraz, potem znowu powinien pozostać w niewidocznej formie. Także długo raczej Twój wzrok nie pocierpi.
-
Jest to jakiś śluzowiec (oznaczać nie będę), jeżeli się nie mylę, to jest zaliczane do Protista (taki wór, gdzie wrzuca się wszystko co nie pasuje gdzie indziej). Nie widzę problemu. W każdym torfie jest jakiś grzyb czy inny saprofit - żywiący się martwą materią organiczną. Nie wydaje mi się, żeby to co akurat masz szkodziło roślinie, gdyż to co obserwujecie jest procesem rozmnażania płciowego poprzez zarodniki. Natomiast to coś siedziało sobie w tym podłożu już dawno i skoro nie widziałaś, aby specjalnie szkodziło roślinie, to w tej chwili też raczej nie zaszkodzi. Wcześniej było jedynie rozlane po doniczce, teraz zbija się te zarodnie. Możesz wymienić podłoże, jak Ci się nie podoba, ale licz się z tym, że korzeni cefalotusa nie wysterylizujesz, więc tak czy owak zawleczesz istotę do nowego podłoża. Czy będzie ono odpowiednie dla jego rozmnażania, tego nie wiem, okaże się. Może się rozwinąć w nowym podłożu, jestem pewien, że tak właśnie będzie, jednak może nie rozmnażać się w sposób płciowy i nie zobaczysz go w postaci tych kulek. Ale czego oczy nie widzą tego serce nie boli. Także luz. Miewałem różne grzybki, z podstawczakami włącznie. Jeden w zeszłym roku zdziesiątkował mi mech torfowiec na torfowisku idąc falą, tworząc kolejne owocniki i, zabijając torfowiec. Owadożerom nie szkodził. Torfowiec odbił, grzybek dalej jest, bo niby dlaczego miał zniknąć, jedynie zawiązała się równowaga w nowym "ekosystemie" i teraz już nie robi spustoszenia w torfowcu, który zapewne częściowo się na niego uodpornił. Wy chyba zapominacie, że wasze doniczki to nie tylko torf, roślina owadożerna i jakieś mchy. To ekosystemy, mniej lub bardziej złożone; mniej lub bardziej zbilansowane.
-
Czy warto uciąć krótki pęd kwiatowy?
Cephalotus odpowiedział Piotr Browarski → na temat → Muchołówka
Zależy od Ciebie. Możesz zaczekać, możesz już teraz uszczyknąć. Im szybciej to zrobisz, tym więcej energii roślina zachowa. Może podjąć kolejną próbę kwitnienia i możesz zrobić tak samo. Możesz skorzystać z powyższej rady i zrobić sadzonki, jeżeli masz ochotę. Decyzja należy do Ciebie. Jakbyś nie zrobił, będzie dobrze. -
To ja się zastanawiam co ty masz za torf, żeby coś takiego Ci się w nim zalęgło, bo to jest aż nieprawdopodobne. Jeżeli są to takie małe, ok 2-3mm pomarańczowe stonogi, podobne jak to ze zdjęcia, tyle że w miniaturze, to nie zrobią krzywdę tak dużej roślinie jak D. binata, ale robią krzywdę siewkom albo pływaczom, czy żenliseom.
-
Rosiczki są roślinami dwuliściennymi, czyli kiełkując mają dwa liścienie - takie malutkie listki. Trzeci i kolejne są owadożerne, w sensie mają już włoski. Także specjalnie nie ma się nad czym zastanawiać. Zdjęcie siewek rosiczki zaczerpnięte z TEJ STRONY: Oczywiście, jak można się domyślić, jest to duże powiększenie, do takiego stopnia, że nawet widać poszczególne komórki budujące rośliny. A skalę powinna uzmysłowić łuska nasionka jeszcze ciągle przyczepiona do liścienia po prawej stronie okazu mniej więcej na środku. Więc rosiczki mają gdzieś tak ze 3-4 mm czy coś.
-
Tutaj jest bardzo dobry temat o podłożach: KLIKNIJ TUTAJ. Ja kilka krótkich słów o różnej jakości torfu umieściłem w tym temacie: KLIKNIJ TUTAJ.
-
Ja Ciebie nie rozumiem. Latem jak możesz wystaw je na zewnątrz, więcej światła i dobowa amplituda jakoś zwykle dobrze robi roślinom. Ja tak mam i rosną mi dobrze. Jakoś deszcze im nie przeszkadzają. Ewentualnie można je czymś zasłonić od deszczu, prawda? Tym bardziej, jeżeli lubią przesuszenie. Tylko na ile jest to prawda, no i co to przesuszenie oznacza? Jak widziałem na zdjęciach D. hilaris może mieć abstrakcyjnie długie korzenie, spokojnie osiągają nawet i 35 cm, więc gdzieś ta wilgoć w glebie musi być skoro nie wchodzą w żadną przetrwalnikową formę. Ja się z nimi nie patyczkuję. Mam je od około roku, były niespecjalnie duże oraz maleńkie jak przyszły, bez jakiegoś rozwiniętego systemu korzeniowego, wyglądają o wiele lepiej, a chyba jedna czy dwie najmniejsze padły; no, ale to były macizny. Reszta żyje i ma się dobrze, jak na razie. Zobaczymy co się zadzieje tego lata. Nie lubię wyciągać daleko idących wniosków przy tak krótkiej obserwacji.
-
W poście rozpoczynającym temat umieściłem jego "podsumowanie", jeżeli mogę tak to określić, oraz zamykam sprawę. Ponieważ w trakcie rozpoczęły się co najmniej dwa odrębne wątki, postanowiłem usunąć niektóre wpisy, aby nie wprowadzały niepotrzebnie w błąd. Jako konsekwencja tego działania, część powiązanych postów musiała zostać usunięta, bądź zmodyfikowana o treści nawiązujące do tych dodatkowych tematów. Za to przepraszam, ale temat wymagał przejrzystości, gdyż jest istotny. Jeszcze odniosę się krótko do tego co zostało skasowane a wymagałoby pozostawienia trwałego wyjaśnienia. To jakie ktoś ustala ceny jest różnorodnie uwarunkowane. Sklep, który musi opłacać podatek, ubezpieczenie zdrowotne, czynsz, oświetlenie, pracowników i ma do tego zarabiać, musi mieć stosowne ceny. Inne będą u prywatnego hodowcy sprzedające nadwyżki. Dlatego też więcej będzie kosztować litr torfu u kogoś, kto go odsprzedaje, bo ma 80 litrowy wór, a potrzebuje maksymalnie 20 litrów, a inaczej w sklepie, który chce na tym zaoferowanym litrze zarobić realne 30 groszy po odjęciu wszystkich innych opłat. Wyjść na zero nie może, a tym bardziej stracić. To jedna kwestia, odrębną jest to, że każdy może ustalać ceny jakie mu się widzi. Dla jednego pewna muchołówka będzie warta 15 zł, dla innego 150 zł, bo ma z nią związane silne wspomnienia i czuje do niej sentyment. Natomiast nikt nikogo nie zmusza do kupowania zbyt drogich lub nadmiernie cenionych roślin. Na tym polega wolność wyboru i konkurencja, że ceny, jakość i rzadkość powinny iść ze sobą w zgodzie i zawierać się w granicach rozsądku. To gdzie ta granica się znajduje określają ci, którzy decydują się na abstrakcyjny zakup lub nie. Będą to ludzie albo bogaci, albo głupi, albo ona na raz. Komentowanie cen w prześmiewczym charakterze uważam za co najmniej dziwne. Natomiast dyskusję na poziomie można prowadzić na każdy temat i do tego zachęcam. Jeżeli są jakieś wątki, które chciano by rozwinąć, to należy założyć nowy temat.
-
Jak odgórnie? Cała zasada tej donicy polega na tym, że wilgoć właśnie NIE utrzymuje się na wierzchu podłoża. Jak już ewidentnie wyschnie, to wtedy je zwilżam, ale podlewanie odbywa się od dołu. Woda nie podsiąka, bo keramzyt nie przewodzi wody do góry ze względu na swoją strukturę. Coś tam na pewno wilgoć osiąga trochę torfu, ale nie na tyle, aby wierzch był stale wilgotny. Natomiast te gatunki mają bardzo długi system korzeniowy, więc w którymś momencie osiągają warstwę keramzytu i tym samym wodę. Jednak najbardziej newralgicznymi fragmentami tych gatunków jest właśnie miejsce łączenia systemu korzeniowego z liśćmi i stożkiem wzrostu, który nie lubi stale wilgotnego podłoża. Przyjmując za jedyną opcję podlewanie od góry od razu podejmujesz ryzyko, które mój sposób hodowli właśnie ma minimalizować. Kiedy woda w podstawce znika zupełnie a podłoże wcześniej zwilżone zbryla się, wiem, że robi się za mało wilgoci i muszę znowu nalać. Jednak nawet jak woda w podstawce jest, to wierch również wysycha, ale wtedy nie stanowi żadnego wyznacznika, bo rośliny wilgoci mają pod dostatkiem, tak czy owak. Nie wiem czy wystarczająco jasno wyjaśniłem zasadę tego rodzaju hodowli. Kiedyś pomyślę nad opisaniem D. hilaris, ale ponieważ nie mam miejsca, aby przeprowadzić na niej trochę eksperymentów hodowlanych, nie będę mógł dać wiedzy, która ma pewien szerszy zakres, a jedynie jedno doświadczenie i pewną teorię. To byłaby trochę średniej jakości informacja, bo może da się hodować D. hilaris znacznie lepiej niż dzieje się to w tej chwili u mnie.
-
Ja tylko dorzucę coś z doświadczenia odnośnie tego fragmentu. Mianowicie nakazałem mojemu braku otwarcie BARDZO ważnej dla siebie przesyłki, która została nadana na jego sklep, bo tak było mi łatwiej ją odebrać (często nie ma mnie w domu). Co się okazało, kurier odmówił otworzenia przesyłki przed jej odebraniem, bo jak stwierdził "nie ma opłaconej te opcji". Nie mam bladego pojęcia czy faktycznie taką opcję należy wykupić, żeby mieć możliwość odmówienia odebrania przesyłki. Może wciskał braku kit, żeby ewentualnie nie być zmuszonym do stworzenia protokołu reklamacyjnego. Nie mniej takie coś zostało mi telefonicznie przekazane, bo zawartość była kosztowna, szczęśliwie też nieuszkodzona, ale nie spodziewałem się usłyszeć coś takiego. W związku z czym, musiałbym się dowiedzieć jak to jest z tym otwieraniem przesyłki przy kurierze. Możliwe, że niektórzy faktycznie mają taką przesyłkę do wykupienia albo robią adresata w bambuko. Dodano:17.05.2016r., 19:50 To może jednak coś jeszcze dodam. Nie ma tak, że nie da się wygrać jakiejś sprawy, jeżeli ma się rację i odpowiednie samozaparcie. Najistotniejsze jest dobre udokumentowanie sprawy. Bez zdjęć, papierów (jeżeli jakieś są), korespondencji nie wygracie. Nic nie zrobicie bez znajomości przepisów. Sprzedawcy mogą pisać w regulaminie co chcą, jego akceptacja nic nie znaczy, jeżeli nie jest zgodny z obowiązującym prawem, a czasem tak jest. Moja sprawa błędnie naliczonego cła trwała dokładnie okrągły rok co do dnia. Wygrałem, a pism nawysyłałem się niezliczoną ilość. Obiło się o wyższą instancję urzędu celnego, którzy zrugał postępowanie i prowadzenie sprawy przez dwa niższe. Potem poszło już z górki. Jak nastawicie się, że "dobra trudno, mam rację, ale nie chce mi się nic z tym robić", to przyzwyczajacie drugą stronę, że tak jak czyni jest dobrze i nie zmieni postępowania na słuszne, skoro jest dla niej niekorzystne. Takie podejście klientów odnośnie reklamacji nawet wykalkulowały sobie duże firmy, w tym linie lotnicze. Jeżeli 10-15% osób nie podda się i osiągnie swój cel. Policzyli, że przewlekanie sprawy, męczenie reklamującego z pozytywnym skutkiem - rezygnacja z reklamacji na którymś etapie - powoduje, że i tak wychodzą na plusie. Ponieważ jestem upierdliwy i uparty jak dwa osły razem wzięte, jeżeli wiem, że mam słuszność i podstawy do narzekania, a do tego dobrze udokumentowane, to walczę o swoje. Żadnej korespondencji, niczego nie usuwam, dopóki cała transakcja nie zakończy się na wszystkich poziomach. Dopiero wtedy sprawa jest dla mnie zamknięta i mogę powyrzucać wszystko z nią związane. Fotografujcie to co do was przychodzi, jak było zapakowane. To jest moment, raptem jeden, dwa pstryknięcia. A potem macie dowody, które potwierdzają Waszą wersję. Jest rzecznik praw konsumenta, pomoże, jak ktoś się do niego zechce odezwać, ale on za Was sprawy nie załatwi. A jak godzicie się z rzeczywistością i nie macie zamiaru nic z nią robić, to nie ma co narzekać.
-
Nie wiedziałem, że D. hilaris trzeba przesuszać, a nawet gdyby, to jakoś nie specjalnie mi się chce. Ma rosnąć tak jak ma, a jak nie chce, to niech spada. To podłoże nie jest jakieś mokre. Keramzyt jest na tyle wysoko, że woda nie podsiąka i wyschłoby dość istotnie, gdybym okresowo od góry nie podlał. Tę rolę również spełnia deszcz. Faktycznie D. hilaris latem nie wygląda najcudowniej u mnie, ale cóż, narzekać też nie mam na co, skoro totalnie nie poświęcam jej czasu. Przemrożona D. regia to ta z lewej, ta większa w doniczce to sadzonka, a na miejsce przemrożonego stożka wyrosły trzy, choć wyraźnie widać tylko dwa. Zdjęcie robione telefonem, nie mam czasu na nic lepszego.
-
Oto moja roślina, ma już ponad rok, a posadziłem ją jak miała jakieś 1,5 cm i nie liczyłem, że tam długo pożyje. Ma warunki jak opisałem powyżej. Może nie lubi nadmiernej wilgotności powietrza, skoro w terrarium niezbyt jej szło. Albo miała za ciepło. Muszę porobić sadzonki, skoro tak dobrze mi się tam utrzymuje.
-
O dziwo rośnie mi fenomenalnie w otwartym akwarium na południowym parapecie. Podłoże stale co najmniej wilgotne, okresowo mokre. Słońce południowe tyle ile jest. Temperatury pokojowe. Rośnie rewelacyjnie. Jak będę w domu, to zrobię zdjęcie, ale jest ogromna. Wcześniej męczyłem się z nią w terrarium, ale to było zbędne jak widać.
-
Muchołówka nie wygląda na "zdrową", jest trochę zabiedzona. Jeżeli do tego próbowała kwitnąć, a pęd kwiatowy urósł na 2 cm, to sporo energii poszło właśnie w niego. wtedy muchołówka wygląda żałośnie i raczej specjalnie nie rośnie. Jeżeli będzie miała teraz idealne warunki, w tym mnóstwo słońca to wyładnieje dopiero pod koniec czerwca - piszę to z doświadczenia. Także potrzeba czasu, dużo czasu i cierpliwości i mnóstwa słońca.
-
Jeżeli to nie liść, to pęd kwiatowy. Możesz zaczekać i potem pociąć go na kawałki.
-
Roślinki piękne, ale do zdjęć daj jakieś normalne światło, bo istotnie psuje kolory. :/
-
Może zrób Zygmuntowi jakieś niewielkie terrarium? Prawdziwe pasje nigdy nie umierają, nawet jeżeli trochę przywiędną. Powodzenia w ich ponownej pielęgnacji i myślę rozbudowie. Nie stwarzaj problemów na forum, to nie będę się Ciebie czepiał. Mam nadzieję, że Ci się tutaj spodoba.