-
Liczba zawartości
4082 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Na pewno się da, tylko znasz przepis na pożywkę? To jeden problem, drugim jest wysterylizowanie tkanki. Liść? Można wziąć liść, a można również czubkiem igły zgarnąć zbitek komórek soczewkowych, z których rozwinie się reszta. Tylko w chwili obecnej nie znam przepisu na pożywkę. Nawet, gdybym znał, nie zająłbym się tym. Magia jest piękna wtedy, gdy nauka nie miesza się w jej powstawanie. Czas i cierpliwość to najlepsze przyprawy dla takiego zmysłowego dania. Nawet to co ładne, a łatwo i pospolicie dostępne staje się z czasem nudne. Rzadkość to jeden z uroków tej roślinki. Domyślam się, że to ten PDF, w którym piszą o jakiś tam 20 cm kwadratowych w dwóch miejscach łącznie, zgadłem? Nie chce mi się go ściągać, ale już zostało wspomniane w tym temacie o tym opisie z Sudetów nowego znaleziska S. pennata. Miejsce jest małe, tak małe, że trudno byłoby znaleźć ten mech, a uwierzcie mi, że inne, podobne również rosną w jego pobliżu. Poza tym, branie czegokolwiek z tak mikrej populacji to zbrodnia. Nie to co posiadam nie jest S. osmundacea, ja wiem co i skąd mam, i co tam rośnie, a jest to S. pennata. Sam nie oznaczałem, jeszcze nie oszalałem. Natomiast S. osmundacea namiętnie raz szukałem, ale nie znalazłem. Jednak to maleńka roślinka, a jego miejsca występowania - wykroty - były bardzo liczne w tamtym miejscu. Do tego ja nie bardzo wiedziałem czego się spodziewać, czego ostatecznie szukam. Teraz widząc to na żywo, miałbym lepsze szanse, choć pamiętam te dziesiątki oglądniętych wykrotów i poza Fissidens spp. niczego podobnego nie znalazłem, a akurat ten mech znałem dobrze i łatwo go identyfikowałem. Tak swoją drogą nawet pojawił mi się swego czasu sam w moim ogrodzie i dobrze się w tych miejscach czuje, a ja jeszcze lepiej z tego powodu. Dobrze. Jak ją w końcu spiszę to się dowiesz, który jesteś, ale i tak zakładam, że na pierwszy rzut porcji spokojnie się załapiesz. Chwilowo ogarnia mnie lęk, że nagle zadzieje się coś i ta cała magia, która zechciała zamieszkać w mojej piwnicy pryśnie, a mchowi coś się stanie. Dopóki nie będę go miał w kilku pudełkach w różnych miejscach nie będę czuł się spokojny, a na razie nie chcę go przemieszczać dopóki nie zarośnie całego pudełka.
-
Skoro to złoto goblinów, to będę liczył na wagę złota. Macie szczęście, że to nie metal, więc jest lekkie. A tak poważnie, to nie mam pojęcia jaka będzie cena, no bo jak to wycenić? Jakaś taka bez przesady, ale myślę, że będę musiał dać jakieś ograniczenia, żeby jedna osoba nie kupiła od razu całego pudełka. Bo zależy mi na maksymalnym rozpowszechnieniu. Myślę, że na forum dam jakąś symboliczną kwotę, żeby każdy mógł wejść w posiadanie tej roślinki bez bólu dla kieszeni.
-
No mnie też cieszy to w jakim tempie teraz rośnie. Widać, że już się w pełni zaaklimatyzował i wydaje mi się, że w nadchodzących 3 miesiącach może zarosnąć całe podłoże. Potem niestety będę zmuszony wystawić to cudeńko do większego światła, żeby wypuściło normalne liście. Powód? Tego co jest teraz nie da się wysyłać ani nawet przesadzać. To są zbitki komórek soczewkowych leżących na podłożu. Byle większa kropla deszczu je rozmyje, nie wspominając o przenoszeniu. Także wraz z liśćmi efekt świecenia będzie malał. Ale bryłkę liści da się zapakować, można przenieść do nowego pudełka, a trzeba to goblinowe złoto rozhodować trochę bardziej, skoro chcę je rozdawać/sprzedawać. Jeżeli dobrze pójdzie, to będę miał "w ofercie" w przyszłym roku wiosną. Na pewno będę chciał to maleństwo rozpowszechnić - to mój podstawowy cel jego hodowania. Taki widok po prostu się nie nudzi.
-
Mały update. Zdjęcie sprzed chwili. Trochę ścianki zaparowane, bo jakiś czas temu podlałem ją pierwszy raz od 3 miesięcy.
-
Torfowisko i rośliny Chiwokara
Cephalotus odpowiedział Chiwokara → na temat → Zdjęcia i filmy hodowców.
Pomysł to tylko pomysł, ale jego realizacja to już zupełnie co innego. Nie chodzi tylko o to, aby coś zrobić, tylko żeby to działało! A tutaj jak widać działa rewelacyjnie. Także to za wykonanie należy się autorowi korona. No dobra, a co do samego wykonania konstrukcji zauważam dwa ale: 1. czy fugi zostały pokryte jakimś sylikonem, celem ich uszczelnienia? Jeżeli nie, to można się spodziewać, że po latach mogą "zmurszeć" - jeżeli można to tak określić. Chcąc nie chcąc wilgoć z czasem dostanie się pod folię, po prostu chwilowo nie wyobrażam sobie, aby całość uszczelnić tak, aby coś tam nie podsiąkło, czy nawet para wodna nie dostała się mikro otworkiem do środka. Natomiast łatwiej będzie jej się tam dostać jak wydostać i mokre fugi, które nigdy nie będą wysychać mogą pękać. Czy ma to jakieś istotne znaczenie? Chyba nie, najwyżej przy ewentualnym rozbiorze torfowiska okaże się, że będą do wymiany. Tyle negatywnego mogę sobie wydedukować na chwilę obecną. 2. siatka - drobna jaka by nie była torf i tak przedostanie się z czasem do zbiornika wodnego. Nie ma bata. Nawet powoli degradując się będzie się przesądzał w formie mułu, skoro wisi nad otwartą przestrzenią. Ale zajmie to lata zanim zbiornik się wypełni. Trudno powiedzieć czy będzie miało to negatywne skutki, raczej niewielkie albo żadne, bo sam torf świetnie gromadzi wodę, a do tego torfowiec jeszcze urośnie, gdy całość osiądzie, bo jestem praktycznie pewien, że osiądzie. Chyba, że już osiadło i ten proces się zatrzymał, bo kiedyś poniekąd stanie. Mimo tych dwóch mankamentów, trudno sobie wyobrazić lepsze wykonanie konstrukcji w tak nietypowym miejscu z takim niezwykłym efektem estetycznym. Także to jest tylko taka moja analiza, na przyszłość, a nie próba zdyskredytowania tego unikatowego dzieła. Jedno pytanie: DLACZEGO tam jest TAK MAŁO ROŚLIN!? To aż WOŁA o jakieś niezwykłe formy kapturnic, S. leucophylla, S. flava var rubricorpora, var. atropurpurea. Ja NIE wyobrażam sobie, żebyś tam nie posadził Spiranthes cernua, którą łatwo jest dostać na eBayu, a powinna kwitnąć we wrześniu, jako ostatnia z roślin. Tania i bajeczna Pogonia ophioglossoides, walnie taki kolorowy spektakl, że szok. Ale ją trzeba by bardzo dobrze odgraniczyć jakąś taśmą ogrodową, żeby nie opanowała całego torfowiska. Jakiś nieregularny placyk jej dać, niech jarzy się kolorem. Jakbyś dorwał Calopogon tuberosus, to w czasie kwitnienia królowałby na tym torfowisku. Można nawet małego dorwać, urośnie za 2-3 lata, a potem zszokuje Ciebie i wszystkich go oglądających. Zrobić małą wysoczyznę z torfu, posadzić Pinguicula nortensis. Będzie bajecznie kwitł w takim miejscu. Dodać modrzewnicę. No jest tyle przestrzeni i tyle ciekawych roślin, że można by z tego miejsca zrobić dla nich raj i uzyskać torfowisko rodem z bajki. Chwilowo jest tam mnóstwo niezagospodarowanej przestrzeni, która wrzeszczy, aby ją ciekawie wypełnić. Przygiełka biała to miła roślina, estetyczna dla oka, ale rozsiewa się koszmarnie. :/ Lepsza będzie wełnianeczka alpejska. -
Zdjęcie delikatnie ujmując nie nadaje się do oceny, w związku z czym mam dwie propozycje: 1. wykonać ostre zdjęcie, które umożliwi przyjrzenie się jakoś tej siewce, 2. zaczekać te raptem kilka dni aż pojawi się pierwszy właściwy liść, bo te obecne to liścienie, a wraz z pierwszym liściem będzie już wiadomo czy to dzbanecznik czy cokolwiek innego.
-
Torfowisko i rośliny Chiwokara
Cephalotus odpowiedział Chiwokara → na temat → Zdjęcia i filmy hodowców.
Moja mózg eksplodować! O_O Świętokrzyskie, Zasłońce - zdecydowanie kiedyś Cię odwiedzę, będąc w Kielcach. Wolę się nawet nie zastanawiać ile tam wody idzie na utrzymanie tego przy życiu... Żeby się merytorycznie o tym wypowiedzieć, to potrzebuję czasu na zebranie myśli, bo patrząc na to nie chce mi się myśleć, a jedynie czuć. -
Nie, to było zupełnie inne miejsce, totalnie niezwiązane z tym powyższym. Źle to zinterpretowałeś.
-
Uparte stworzenia... nie powiem skąd mam swojego, bo mnie zacznie jeszcze ścigać Interpol, ale pokażę, gdzie wiem, że rośnie. ;-) KLIKNIJ TUTAJ. Podsyłam zdjęcie - zrzut satelitarny z zaznaczonym miejscem, które wydaje mi się, że jest tym właściwym oraz miejscem, które też tylko wydaje mi się, że ma całkiem fajny parking, z którego łatwo tam dojść. Nie, żebym tam był, absolutnie! Tylko widziałem na zdjęciach, że otwory grotek są okratowane, więc ręką nie da się dosięgnąć za nic. Ale oczywiście, ja mam swojego z zupełnie innego miejsca, żebyście sobie nie pomyśleli! Na pewno nie zdradzę Wam mojej tajemnicy, e-e! (Współrzędne GPS są na zdjęciu i wskazują na domniemane miejsce z mchem.)
-
No dobra, pogrzebałem trochę i jestem zadowolony. Ten mech, tam gdzie go znalazłem rośnie na łupkach mikowych, a jak mnie potem tchnęło, to sprawdziłem sobie wermikulit i mamy chwilowo strzał w dziesiątkę. Mika - biotyt - wermikulit to jedna rodzina. Także muszę koniecznie sprawdzić jak będzie chciał rosnąć na wermikulicie. Ewentualnie może pomyślę nad dosypaniem jakiegoś pyłu mineralnego z innego, bezwapiennego łupka. Akurat mam jakieś 30 litrów pyłu z takiego bardzo podobnego łupka, więc mógłbym mały pokój nim wyłożyć. Podsyłam inne fotki, które dzisiaj zrobiłem. Marzy mi się taki obiektyw makro-abstrakcja, żeby móc lepiej sfotografować te komóreczki, najlepiej jeszcze w półcienistych warunkach, podświetlone tak, żeby się błyszczały. Zdjęcie byłoby magiczne, no ale na razie to mam tylko takie znośne. Załączam fajowy artykuł z mnóstwem zdjęć z super zbliżenia, w tym spod mikroskopu. Na pewno jest w nim wyjaśnione co i jak działa, ale nie chce mi się tego czytać i nie próbuję nawet zrozumieć. Schistostega.pdf
-
To nie był piaskowiec i nie sądzę, aby urósł na piaskowcu, bo ten jest zbyt ubogi. Kwarc nie rozpuszcza się w wodzie jednak... Nie wiem w tej chwili co to za rodzaj skały. Postaram się dowiedzieć na jakiego rodzaju skałach preferuje rosnąć. Wiem na pewno, że to skały kwaśne i nie jestem pewien czy wybrałbym dla niego piaskowiec. Może i dałby radę, ale obstawiam, że podłoże byłoby za ubogie i rósłby ultra wolno. Ja wziąłem kawałek ścieżki z miejsca. Wykopałem dołek, nabrałem takiej mineralnej części a nie organicznej i tyle. Wziąłem to na czym rósł ten mój. Już mu spod niego nie wybierałem nic, bo nie chciałem mu ekosystemu rujnować. Nie chcę być złośliwy, ale z tym stanowiskiem w Sudetach to ja bym się na Twoim miejscu nie nastawiał na cuda. Po pierwsze, to jest maciupeńkie stanowisko, tam 4x5 cm czy tam 5x6 cm w dwóch miejscach łącznie, to jednak jest jakaś abstrakcja. (Później poszukam tego dokumentu.) Do tego jeżeli nie wiesz doskonale jak wygląda ten mech z liścia, to za dnia go NIE znajdziesz. Jest też Fissidens ssp., który jest bardzo posobny z wyglądu! Wieczorem to tylko z mocnym LEDem bym polecał, bo wtedy będzie mocno świecił, a może świecić tylko maleńki kawałek, bo reszta będzie w liściach i co? Miejsca też należy doskonale znać, bo to wystarczy niewielka szczelina skalna, ale musi być odpowiednio ciemna i wilgotna. To na prawdę nie jest łatwe do znalezienia.
-
Skąd go mam to tajemnica. Moja mała sekret. I niet, drogi towarzyszu daro, okolice Czarnobyla są mi obce. Ale napiszę ciekawostkę, że całkiem niedawno w moje łapki wpadł namiar na nową lokalizację gdzieś z rejonu Sudetów...problem w tym, że tam go rośnie bodajże 20-30cm kwadratowych na dwóch stanowiskach... :/ Czyli takie 4x5 albo 5x6 cm. Masakrycznie mało, więc nawet się nie wybierałem, bo nie wiem czy byłbym w stanie go znaleźć. No właśnie jest abstrakcyjnie prosto i jedynym problemem jest to, o czym piszesz - dobór odpowiedniego podłoża. Nie wiem na ile można je kupić. Dopiero, jak będę posiadał odpowiednio dużo tego mchu, będę mógł zabrać się za eksperymentowanie z dostępnymi w handlu podłożami. Przecież nie każdy ma możliwość pojechać w Sudety i nakopać worek mineralnej, bezwapiennej kruszonej skały. Bo to nie rośnie na glebach, a na skale o różnym stopniu zwietrzenia i skruszenia. Mam nadzieję, że wermikulit się sprawdzi. Na pewno będę musiał sobie porządnie przetrzepać dostępne w handlu podłoża. Ewentualnie nie widzę problemu, aby nakopać wiadro jakiejś skały i, rozdając go, słać z pół litra danej osobie. Powinno jak najbardziej wystarczyć na dużą powierzchnię. Nie mam problemu z pleśnią, a powód jest bardzo prosty - pleśń nie rośnie na kamieniach, nie żywi się minerałami; jest saprofitem i potrzebuje materii organicznej, a tej powinno być w podłożu jak najmniej albo wcale. Ja swoje podłoże sterylizowałem w szybkowarze, a po ostudzeniu i odczekaniu dwóch dni ponownie je wysterylizowałem. Chciałem zabić zarodniki roślin. Po wystygnięciu wyrosły mi jakieś grzyby ala pleśnie, ale było ich bardzo, bardzo niewiele, bo i nie miały specjalnie co jeść w tej kruszonej skale. Natomiast nie chciałem, aby inne mchy zaplątały mi się z tym właściwym, bo ich rosło o wiele więcej tam, skąd mam świetlankę. Nie chciałem, aby przypadkiem zdominowały mi podłoże, no i jakoś mi się to udało. Oczywiście w przyszłości nie będę tak cudował, ale to jedno pudełko musiało być takie tylko dla świetlanki, aby nic jej nie przeszkadzało w rozroście.
-
Jasne! Zgodnie z wiedzą teoretyczną, jaką uzyskałem z opracowań naukowych oraz odrobiną obserwacji własnej oto co wiem: - podłoże musi być mineralne z praktycznie żadną ilością materii organicznej, KONIECZNIE bezwapienne, ale NIE piasek. Musi to być podłoże ze skał nietoksycznych i bezwapiennych. Bo na serpentynitach nie urośnie, gdyż zawierają magnez zamiast wapnia, więc też odpadają. Takie jałowe, kwaśne podłoża ze skał. Nazwy konkretnej nie wymyślę, ale mogę spróbować doszukać się kiedyś jakiś nazw. - podłoże musi być zawsze stale wilgotne, tylko okresowo mokre. - lubi dużą wilgotność powietrza i niewielki jego ruch, albo wręcz żaden. - najszybciej rośnie w temperaturach 17-25*C. Coś koło tego. Oczywiście jest mrozoodporny, ale ja swojego mrozem traktować nie mam zamiaru. Będę zimował w niskich, ale dodatnich temperaturach. - oświetlenie - no i tutaj jest zabawa. Musi mieć w miarę ciemno, ale nie czarno. W jasnym miejscu wytworzy liście, a te nie będą świecić i ilość świecącej splątki zmaleje znacznie. Dlatego ja trzymam ją od okna jakieś 2m albo dalej. Słońce NIGDY nie może na nią padać, ani się do niej zbliżać. Ma być półmrok. Jak chce się ją szybciej rozmnożyć, wtedy można dać więcej światła, ale ciekawego efektu będzie prawie nic. Chwilowo to tyle. Brzmi abstrakcyjnie trudno, ale nic bardziej mylnego. Pudełko otworzyłem od końca maja 2 razy, zerknąłem na nie 3 razy czekając aż te mikro sadzonki na 3x3mm ruszą z miejsca, zamiast zdechnąć. Moje gapienie się nic by nie pomogło. Także lubi spokój, chłód, półmrok i trochę wilgoci - piwnicę masz, to do niej ją dasz. Jak szybko się rozrasta? Powiedziałbym, że powoli. Posadziłem bodajże z 7 sadzonek, jedna padła. Największa miała może z 5x5mm. Rośnie już 3,5 miesiąca. No jak widać szału nie ma, bo wiele innych mchów zarosłoby to całe już w połowie tego czasu. Ale tragedii też nie ma, bo teraz będę miał porcji na o wiele większe pudełko i na kilka mniejszych. Więc jak dobrze pójdzie to za jakieś 9 miesięcy mogę mieć tego całkiem sporawo. A ja taaak chcę to cudeńko rozpowszechnić... w końcu to sama radość, móc hodować sobie złoto w piwnicy i mieć możliwość je bezkarnie rozdawać. Dziwi mnie, że jeszcze nikt tego nie zrobił, doprawdy nie pojmuję tego.
-
Jakoś muszę pokazać Wam, co udało mi się rozchodować. Na razie jest tego mało, bo rośnie szalenie wolno, ale cud, że w ogóle zechciało u mnie rosnąć. Nie pytajcie skąd, można pytać jak. Świetlanka - Schistostega pennata Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę miał jej na tyle dużo, że będę mógł trochę rozpowszechnić. Ta roślina jest abstrakcyjna. Zwana złotem goblinów, z pomocą komórek soczewkowych skupia padające na nią światło. Jeżeli miałaby go dużo, wytworzy liście, a te nie świecą. Świeci splątka, czyli takie drobniuteńkie niteczki rosnące na podłożu. Co ciekawe, jak się ją weźmie do ręki, przestaje świecić. NIE mam pojęcia jak to działa, ale czytałem, że wystarczy niewielki dotyk, aby efekt świecenia znikł. Podobno zaburzają się struktury w komórkach soczewkowych i tracą swój efekt, ale czy tak roślina reaguje na stres, czy po prostu wstrząsa się te struktury mechanicznie, to ja nie mam pojęcia. Może kiedyś dowiem się o niej czegoś doświadczalnie, ale na razie nie dotykam jej i nie pozwalam nikomu palcem tknąć pudełka w którym rośnie, bo ten świecący efekt ma objąć całe podłoże zanim zacznę ją kroić do nowych pudełek.
-
Uwaga! Nagranie jest tak śmieszne, że oglądasz je na własną odpowiedzialność!
-
Wizyta w szklarni Davida, Czechy
Cephalotus odpowiedział capensi → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
Jak na fotografie wykonane telefonem, to nie można powiedzieć złego słowa o jakości. Ale czuję mały niedosyt. Chętnie zobaczyłbym więcej zdjęć. -
Bardziej wygląda, że ledwo daje radę... Co to jest za podłoże? Bo nie wygląda za dobrze. Jak hodujesz tę roślinę, bo zapewne wskazane będą spore zmiany. Ta roślina ledwo żyje, więc warto dociec co jest tego powodem, bo robi się coraz mniej czasu, aby cokolwiek zrobić w tej kwestii.
-
Utricularia praelonga
Cephalotus odpowiedział StachuRosja → na temat → Pływacz, Aldrovanda, Żenlisea
U. praelonga nie jest aż tak znowu trudno rozpoznać, co innego zmuszenie go do kwitnienia. Tylko raz widziałem kwitnącego na zdjęciach w warunkach szklarniowych. Mi na parapecie nigdy nie udało się go zmusić do kwitnienia. Dlatego, jeżeli zależy Ci na kwiatkach, a w nich tkwi uroda pływaczy, to nie rzucałbym się na ten gatunek, mając do dyspozycji wyłącznie parapet. -
Na zdrowy rozum - woda ze studni, to woda gruntowa. Woda gruntowa to ta, co przepływa przez ziemię. Ziemia jednak jakieś rozpuszczalne jony w sobie zawiera, więc należy się ich spodziewać w wodzie studniowej. Ponieważ rośliny owadożerne ani nie potrzebują minerałów, ani nie potrafią specjalnie z nich pozyskiwać z podłoża, toteż będą się kumulować. Twardość wody to jak dobrze kojarzę ilość jonów wapniowych w wodzie, ale mogą być tam również inne jony, które nie zostaną ukazane w tym badaniu. Natomiast dalej mogą szkodzić roślinom, ich korzeniom, albo osadzając się na stożkach wzrostu. Dlatego woda studniowa tak na zdrowy rozum - niespecjalnie nadaje się do podlewania roślin owadożernych.
-
To wrzuć coś, bo mnie się nie chce.
-
To ja napiszę tak: zwykły mech rośnie na zwykłym podłożu, więc zwykłego mchu na niezwykłe podłoże - torf - nie kładłbym. Możesz poczekać aż jakiś mech sam Ci wyrośnie, zaszczepić go specjalnie się nie da. Oszem, można położyć, może i nawet porośnie, tylko ja się domyślam, że masz na myśli coś bardziej darniowego jak krzaczkowatego, a o takie darniowe mchy, wilgocio- i kwaśnolubne jest trudniej jak o całą resztę. Jeżeli Ci nie wyrośnie sam, to po posadzeniu specjalnie też Ci się taki darniowy nie utrzyma, jeżeli nie zostanie odpowiednio dobrany. Te torfy bardziej ziemiste mają tendencję do tego, żeby rosły na nich takie trawniczki z mchów. Te wyższej jakości jednak są na tyle ubogie, że mało co chce w nich urosnąć poza owadożernymi. To oczywiście wielki plus, dla miłośników estetyki, taki +/-.
-
Mapa hodowców roślin owadożernych
Cephalotus odpowiedział allgreen → na temat → Wystawy i spotkania - relacje.
Jaki Happy End, chyba Happy Beginning? -
Chwast to pojęcie względne. Zależy czy ta roślina zostanie przez Ciebie uznana za przydatną czy zbędną. Rośnie Ci paprotka. Jeżeli uznasz ją za zbędną, to stanie się dla Ciebie chwastem.
-
Ja bym chciał najpierw się dowiedzieć skąd autor tematu ma roślinę, od kiedy i w jakim była stanie w momencie wejścia w jej posiadanie. Skoro już wiem, że ma ją sprzed zimy, to jeszcze proszę napisać jak była zimowana. Bo roślina wygląda tak, jakby nie była zimowana, nie była doświetlana i teraz najzwyczajniej w świecie musi to odcierpieć.
-
Koniecznie muszę zgapić pomysł z rusztowaniami dla wysokich kapturnic, bo o wiele lepiej się wtedy prezentują, gdy nie leżą przewrócone przez wiatr i deszcz.