Skocz do zawartości

Cephalotus

Administrator
  • Liczba zawartości

    4082
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Cephalotus

  1. Opisz najpierw jak Ty przeprowadziłeś tę stratyfikację, skoro dopiero teraz będziesz wysiewał nasiona. Ponieważ mam wątpliwości na ile właściwie dokonałeś tej stratyfikacji.
  2. Uwielbiam lobelie, tak bardzo chciałbym ją sobie pohodować... Ale obawiam się, że mógłbym nie mieć dla niej odpowiednich warunków, więc będę ją sobie tylko zdalnie podziwiał.
  3. Regularny kontakt, szybka wpłata. Właśnie takich klientów wszystkim życzę.

  4. Regularny kontakt, szybka wpłata. Właśnie takich klientów wszystkim życzę.

  5. Regularny kontakt, szybka wpłata. Twardy negocjator.

  6. S. minor ma w sobie coś wyjątkowego. Ja lubię te jej białe okienka. Szkoda, że w gruncie rośnie raczej średnio estetycznie, ale jak najbardziej daje radę. Widziałem monstrualne okazy w Niemczech w szklarni, obłęd i marzenie każdego hodowcy. Swoją drogą, to natworzyli już tych mieszańców kapturnic takie masy, że nie idzie się połapać co jest czym. Wielokrotne krzyżowanie tak wymieszało ich cechy wyglądu, że niektóre mogłyby spokojnie stanowić odrębny gatunek. Pod tym kątem kapturnice to jest czysta frajda z krzyżowania. Może wyjść piękna albo bestia.
  7. Potwierdzam, że to grzyb i dodam coś od siebie. W tym roku panuje jakaś nieciekawa atmosfera pro chorobom grzybowym. Dotyczy to wielu roślin i nie tylko bylin, a również krzewów i drzew. Jak nigdy marnieją mi w tym roku różnorodne rośliny w ogrodzie, szczęśliwie nie owadożery. Prawie padła pnąca hortensja, która miała wiele lat. Jakimś niewiarygodnym cudem udało się ją odratować. Nagle zwiędła, a wtedy została obficie spryskana i podlana Topsinem. Zabieg powtarzam co tydzień. Odbija z pąków zawiązanych na następny rok. To jest autentycznie cud. Padła mi ogromna gałąź wieloletniej wiśni i agrestu. Bardzo liczne przylaszczki dostały identycznych plam na liściach, a niektóre straciły praktycznie całe ulistnienie w ten sposób. Pnąca róża jest cała w "rdzy" - taka choroba grzybowa. Na to Topsin jednak nie zadziała. Także ewidentnie przyczepiło się coś grzybowego do Twoich muchołówek. Pytanie co na to pomoże, bo powinieneś jednak potraktować to chemią. Ja zbagatelizowałem na przylaszczkach i proces postąpił. Zatrzymał się po Topsinie. Nie wiem czy on pomoże na to co masz u siebie, ale spróbować nie zaboli. Natomiast o ile wygląda to nieestetycznie, to zasadniczo nie atakuje korzeni, a liście. Z czasem roślina powinna się uodpornić, a choroba zatrzymać i zniknąć wraz z utratą tych uszkodzonych liści. Fakt, że nie pada na nią deszcz i stoją w smażącym słońcu nie ma nic do znaczenia. Wręcz o dziwo, przylaszczki, które rosną w cieniu nie mają tej choroby, jedynie te ze słońca ją dostały. Niestety tylko tyle mogę pomóc.
  8. Regularny i miły kontakt. Błyskawiczna wpłata. Zdecydowanie polecam jako partnera biznesowego. :)

  9. Regularny i miły kontakt. Błyskawiczna wpłata. Zdecydowanie polecam jako partnera biznesowego. :)

  10. Regularny i miły kontakt. Błyskawiczna wpłata. Zdecydowanie polecam jako partnera biznesowego. :)

  11. Regularny i miły kontakt. Błyskawiczna wpłata. Zdecydowanie polecam jako partnera biznesowego. :)

  12. Regularny i miły kontakt. Błyskawiczna wpłata. Zdecydowanie polecam jako partnera biznesowego. :)

  13. Cephalotus

    Śmieszne cytaty z forum

    Podpinam temat, bo checheszka. Ciekawe, kiedy złapiecie za palec boży...
  14. Cephalotus

    Czyszczenie roślin

    Jak ktoś ma dużo czasu i samozaparcia to czyści rośliny. Kapturnice choćby dlatego, żeby nie brązowały im dzbanki przepełnione ofiarami. Tak robi się do kiedy ma się jeszcze siłę, motywację i niewiele roślin. Jak zauważa się syzyfowy charakter tej czynności, stopniowo się rezygnuje i akceptuje. To taki dość naturalny proces w hodowli roślin owadożernych. Jesteś jeszcze na jego początku.
  15. Cephalotus

    Robaczki u rosiczki

    Ten tort wygląda źle, na duże wykwity na powierzchni. Czy to aby na pewno czysty tort?
  16. Stwierdzam i stawiam prawą rękę, że to mszyce. Te białe to wylinki, które sobie odpadają, lecąc zgodnie z wiatrem i grawitacją, lądują gdzie popadnie. Natomiast ewidentnie widzę siedzące mszyce na tym młodym - zwiniętym liściu w różnych jego częściach. Nie doliczę się na części zwiniętej, bo stanowią plamę, ale kolory sugerują, że też się tam znajdują. Poza tym doliczyłem się 6 na tym liściu. Wełnowce nie odstają od liścia, przylegają płasko do niego, to "coś" odstaje i to bez dyskusji. Największa i najlepiej widoczna mszyca znajduje się na urwanym/uciętym liściu na granicy brązowego kikuta i części zielonej - stary liść.
  17. Oczywiście, że to są mszyce. Żywe kłębią się na zwiniętych liściach, a to co autor zauważa, to ich wylinki. Całkiem niedawno w jakimś pokrewnym temacie pisałem właśnie o tym, że pierwsze co ludzie zauważają z mszyc, to ich białe wylinki, bo one rzucają się w oczy.
  18. Nic z tym nie robić. Źle sądzisz, nie zadusi ich, prędzej będą się cisnąć same ze sobą, jak konkurować z mech. Nie stosować żadnego środka, bo nie istnieje taki, który zabije Ci mech, nie zabijając dwa razy rosiczki przy okazji. Nie wyrywać. Ewentualnie rozsadzić rosiczki jak trochę podrosną albo zostawić do wstępnej naturalnej selekcji silniejszych osobników i dopiero potem rozsadzić.
  19. Dla mnie aż tak istotnie się nie różnią, choć jak się przyjrzałem, to dotarła do mnie różnica. S. oreophila jak dla mnie ma tę cechę charakterystyczną, że puszcza nieliczne dorodne i idealne dzbany, a potem jakieś tam kilka mniejszych, ale też równie estetycznych. Jedynie na zimę zdegradowane liścienie - płaskie, bez śladu po dzbanku. Ta roślina na pierwszy rzut oka miała te cechy, ale nie przyglądnąłem się jej dokładniej i to był błąd. Kajam się. Capensi i Zeratul mają rację.
  20. Nie wiem czy da się określić lokant albo przypisać mu jakiś numerek, ale to S. oreophila - co nie jest odkrywcze.
  21. Z chemików lubię preparat ProAgro 100SL - zabije wszystko co małe, a żywe, w tym ślimaka i dżdżownicę również. Potem jeża i małe drapieżniki żywiące się trupkami. Jest tak silny i tak nieszkodliwy dla roślin, że wykończy nawet mszyce potencjalnie schowane pod liśćmi również wtedy, gdy do nich tam bezpośrednio nie dotrze w formie aerozolu. Wystarczą opary z okolicy, aby je utłuc. Jednocześnie imidaklopryd, który jest substancją czynną, okazał się być główną przyczyną wymierania rojów pszczół, więc ograniczam stosowanie tego środka do absolutnego minimum i to wyłącznie, gdy już jestem w desperacji - co jakoś dawno nie miało miejsca. Wyrejestrowany do stosowania na mszyce, tarcznika i mącznika, zarejestrowany na muchy, kleszcze i komary. Mmmm... Także można go dostać w aerozolu, co jest moją ulubioną formą, bo dla leni. Idziesz, psikasz i zapominasz, że problem istniał. Natomiast każdy specyfik chemiczny kosztuje. Pety można znaleźć wszędzie, po dobie od zalania wodą ma się gotowy insektycyd. Kwestia gustu. Ostatnia moja rada w temacie - wypatruj "łupieżu" u swoich roślin, czyli starych, białych pancerzyków mszyc, które rosnąc zrzucają je. Mogą być pierwszym i jedynym objawem, że roślina ma pasożyta zanim zacznie Ci marnieć albo zobaczysz żywego osobnika.
  22. Błagam, daj spokój tym biednym biedronkom. Pomyśl. Chciałbyś zostać postawiony w pokoju, gdzie jedzenie pochowane jest w szczelinach w podłodze, która jest oblana melasą? Pomogę Ci - nie chciałbyś. Więc nie stawiaj biedronek w podobnej sytuacji. Mszyce chowają się pod liśćmi, bo tam nie ma włosków, nic im tam nie grozi, nikt ich nie widzi. Zgaduję, że rosi się tam od nich. Jeżeli nie, to lepiej dla Ciebie. Unieś każdy liść i wyłap je jakąś małą pęsetą i powinno być po sprawie. Ja często brałem wykałaczkę maczałem końcówkę w "rosie" i przylepiałem sobie mszyce do niej, a następnie składałem w ofierze ich ofierze - rosiczce. Jak nie lubisz ręcznych robótek to nastaw się, że zastosowane chemikalia/specyfiki naturalne nie dotrą w pełni pod liście Twojej rosiczki. A biedronki to nie są krety, które ryją między liśćmi. Wyłapią to co jest na wierzchu, a na wierzchu jest zwykle czubek góry lodowej. Mimo wszystko zakładam, że biedronka zwieje. Zestresowana zjadać mszyc też nie będzie, bo bardziej zmartwią ją polepione kończyny. Poważnie, troszkę więcej wyobraźni.
  23. Litościwy Buddo! Jakie odwary z gnojówki?! Wystarczy Ci trochę petów od papierosów, jeżeli nie chcesz marnować pieniędzy na świeży produkt. Zalewasz wodą i uzyskujesz "czarną herbatę". Wypada ją rozcieńczyć do autentycznie herbacianego koloru i tym pryskasz. Tylko tak porządnie, bo one siedzą pod liśćmi. Tam nic im nie grozi. Mszyce zdychają, nie cierpią nikotyny. To tak jakby ktoś jeszcze myślał, że palenie nie zabija. Możesz też je mechanicznie wyłapać, ale należy kontrolować roślinę, bo wystarczy jedna do odnowy populacji. Mszyce się klonują! Poważnie mówię.
  24. Cephalotus

    Import nasion z USA

    Ograniczenia przewozu nasion dotyczą tylko gatunków CITES z I załącznika, a w przypadku owadożerów będą to dwa dzbaneczniki i trzy kapturnice.
  25. W Polsce nie panuje taka patelnia jak w środowisku naturalnym tych gatunków, więc nie jesteś w stanie im zrobić jakiejkolwiek krzywdy, stawiając je na nawet na dachu... chyba że nagrzeje się za bardzo i je faktycznie temperatura usmaży. Słońce w Polsce krzywdy im nie zrobi. Polecam poczytać sobie opisy hodowli tych gatunków, bo samo udzielenie odpowiedzi na zadane pytania nie pomoże Tobie zrozumieć tych roślin. O ile w przypadku D. capensis nie trzeba się specjalnie przejmować - jest wyjątkowo tolerancyjna - o tyle w przypadku pozostałych dobrze byłoby wiedzieć o nich coś bardziej ogólnie o hodowli. Wtedy do niektórych wniosków szybko dojdziesz sam i nie będziesz zdany na nasze rady.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.