-
Liczba zawartości
4086 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Zwolniło się jedno miejsce w rezerwacji.
-
Dzisiaj będę szedł po pudełka po pracy, zobaczyć czy są. Jeżeli będą, to jest szansa, że dzisiaj wezmę się za przesadzanie mchu i jutro, pojutrze zostanie nadany. To mech, do tego cieniolubny, więc spędzenie łikendu na poczcie niczym mu nie grozi. Nie wykluczam, że jeszcze jakieś porcje się nie pojawią do oddania, ale na razie to jest bezpieczna dla mnie ilość. Jeżeli po rozsadzeniu stwierdzę, że jeszcze mogę się podzielić, to dodam te kilka pozycji.
-
Witamy na forum i życzymy owocnego pobytu.
-
Wczesnowiosenne pułapki nie działają prawidłowo. Muchołówka do całkowicie prawidłowego rozwoju wymaga 4 owady w skali roku, więc nie ma co jej teraz dokarmiać, a zaczekać z tym nawet do połowy/końca maja, aż wypuści trochę sprawniejszych pułapek. Poza tym ona sama złapie sobie mnóstwo owadów w okresie wzrostu, więc nie przejmowałbym się tym.
-
Tak stricte teoretycznie nie wolno tak robić i wsadzać cokolwiek do natury. Teoria i praktyka... rzadko bywa jednym. Nie miałem żadnych infekcji. Nie wiem czy mchy miewają infekcje grzybowe, zapewne tak, ale chyba muszą być rzadkie. Jak na bardzo prymitywne rośliny, to radzą sobie całkiem nieźle, więc chyba mają stosownie silny układ odpornościowy. Początkowo na tym podłożu porosły jakieś grzyby, ale nie zjadły mi tych zbiedniałych sadzonek, które przywiozłem. Jedna tylko padła na bodajże 5(6). Ale choć pojemnik jest miesiącami zamknięty i prawie idealnie szczelny, to jakoś nie zauważyłem grzybów, jak pisałem wcześniej, nie bardzo mają na czym rosnąć, minerałami się nie żywią. Ponieważ pudełko jest zamknięte, go niewiele zarodników może wpaść z powietrza. Nie wiem czy jest powód do martwienia się o infekcje grzybowe w przypadku tej rośliny. Odpowiedź znajdziesz tutaj:
-
Jest tak, jak napisałeś Emik3, roślina wymaga minimalnych ilości światła. Choć nie wiem czy u mnie w pokoju pod fotelem nie byłoby dalej za jasno - czytaj: wytworzyłby liście. Ona wymaga doprawdy warunków z pogranicza ledwo jasnego i ciemnego miejsca. Jak macie zagłębienie w ziemi, grotę, to on występuje w strefie na pograniczu - "jeszcze coś widzę", a "już nie widzę". To jego ulubione miejsce. Nic mu nie zmieniałem od początku z wyjątkiem tego, że stał na ladzie ze światłem w zimie. Zasłoniłem go całkowicie od góry, ale od boków wpadło tyle światła, że wytworzył liście. Na tym mi zresztą też zależało, bo gdybym nie chciał, aby je wyprodukował, to trzymałbym go zdecydowanie w innym pomieszczeniu - bez dodatkowego światła. Początkowo rośnie wolno, a pierwsze zdjęcia w temacie są po 3 miesiącach od posadzenia. Długo mu zajęło przystosowanie się do nowych warunków. Będę chciał spróbować kilka podłóż - skalne bezwapienne, które będę rozsyłał chętnym, piasek z lasu i wermikulit. Tym mogę dysponować i to chcę sprawdzić jak się spisze. Ponieważ worków ze skruszoną bezwapienną skałą mam aż nadto, to nie zabraknie mi go na długo dla mnie i chętnych, jeżeli okaże się najlepszym podłożem pod jego hodowlę. Będę też testował go w dwóch warunkach... pokój i piwnica. Ten gatunek to roślina stricte skalna i z brzegów jaskiń. Niezależnie od temperatury otoczenia, skały zawsze są pozostają chłodne, stąd trzymanie go na zewnątrz, szczególnie w okresie letnim może go zwyczajnie upiec. Jednak pokój powinien mieć odpowiednie temperatury. Gdyby komuś hodowla nie poszła, bo okazałoby się, że szybko padł po posadzeniu, to ja w miarę możliwości podeślę kolejną porcję. Ponieważ ciągle trudno go dostać, a nie mam ochoty jechać kilkaset kilometrów znowu polować na niego, toteż pierwotny pojemnik z oryginalnym podłożem również zostawię. Jedynie zedrę cienką warstwę z mchem, zostawię trochę do rozrostu w części centralnej, a resztę powysyłam i porozsadzam. Po nowych doświadczeniach będzie wiadomo na ile jest to roślina tolerancyjna, a na ile kapryśna. Każdy na pewno dostanie stosowny opis hodowli zawierający moje aktualne doświadczenia oraz wiedzę teoretyczną, jaką posiadam o tej roślinie. Jest to niezwykła ciekawostka, warta rozpowszechnienia.
-
Swoją drogą, jestem szalenie ciekaw ile takie cuś mogłoby pójść na aukcji na eBayu czy Allegro. Chwilowo mam zamiar go zasadniczo porozdawać i to głównie użytkownikom forum, bo nie mam go na tyle, aby zaoferować Polsce czy światu.
-
Ponownie witam wszystkich w temacie. Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Zacznę od złej - jestem od pewnego czasu mocno zapracowany i trudno mi stwierdzić, kiedy to ulegnie zmianie, ale jest światełko w tym tunelu, że z majem może zrobić się u mnie trochę lepiej z czasem. Czas pokaże. ;-) Podstawowym problemem jest niemożność zrobienia tego, co mogę i chcę, a robię to, co muszę, i te wolne skrawki czasu wykorzystuję, aby odżyć. Pakowanie roślin, a nawet ich przesadzanie, niestety nie jest jedną z tych czynności. Tak reasumując, nie wiem kiedy dokładnie będę mógł Wam zaoferować świecący mech, bo nie wiem kiedy będę miał czas przesadzić go do nowych pojemników, a część spakować i wysłać. Dobra wiadomość natomiast jest taka, że praktycznie cały pojemnik przez zimę zarósł liśćmi, co oznacza, że jest w stadium, w którym mógłbym go wysłać do innych. Zanim to zrobię muszę tylko przygotować sobie jakieś nowe pojemniki, a w trakcie przesadzania wezmę szczepki do wysyłki dla chętnych. Przestał świecić z tego powodu, ale to było spodziewane i naturalne. Dostateczna ilość światła, aby utrzymać liście sprawia, że świecąca "plecha" zanika, bo nie jest potrzebna. Jedynie w formie z liśćmi nadaje się do wysyłki. Wiem, że niektórzy z Was prosili mnie już wcześniej o szczepkę tej rośliny, nie martwcie się, będę go dla Was miał, ale proszę przypomnijcie mi się w tym temacie, żebym nie musiał przeszukiwać prywatnej skrzynki. Tak będzie mi łatwiej. Poniżej stworzę listę chętnych. Wystarczy napisać, a ja dodam Was do listy, a Wasz post usunę, aby nie rozciągać tematu o treści: "Ja chcę", "piszę się", "również poproszę". Nie martwcie się kosztami, za roślinę wezmę jedynie symboliczną złotówkę, bo to, co się kupiło jakoś ma większą wartość od tego, co dostało się za darmo, taka jest ludzka natura - piszę z wieloletniego doświadczenia. Przesyłka nie będzie droga, a przynajmniej będę starał się ją sprowadzić do minimum, chyba, że ktoś będzie chciał czegoś więcej. Mogę podesłać również potencjalnie dobre podłoże do dalszej hodowli. Nie mogę tego zagwarantować, bo podłoże z naturalnego środowiska jest w całości w jednym pojemniku, ale mam inne, które powinno się nadać i na tym dalej będę hodował swoje zielone złoto goblinów. Mogę też postarać się zdobyć odpowiednie pojemniczki, podobne lub identyczne do moich, ale nie mogę tego obiecać, a jedynie sprawdzę czy są dostępne. Żeby już dalej nie zamęczać Was czytaniem, oto lista chętnych na świecący mech (kolejność na niej nie ma znaczenia): OFERTA WYCZERPANA! - Iglacy + podłoże i pojemnik - Chiwokara + podłoże i pojemnik - Emik3 + podłoże + pojemnik - Dieball + podłoże - Fan dzbaneczników - bookhar + podłoże - Painkiler1 + podłoże - alexx3 + podłoże - nati + podłoże - Drapieżnik2000 + pojemnik i podłoże - Maks02 + podłoże - Kuba1204 + podłoże - Pożeracz + pojemnik i podłoże - Majkel42 + podłoże - Sniegu + podłoże - Wredziuch + podłoże - you-know + podłoże - wormeater + podłoże - alyson + podłoże - Kate + podłoże - Marcin17 + podłoże - Felka + podłoże OFERTA WYCZERPANA! (Chyba muszę już teraz zacząć zbierać pudełka kartonowe do pakowania. ) Stan zielonej lokaty z... teraz.
-
Cieszynianka to moje znalezisko. Mam chyba radioaktywny fragment ogródka... w sumie to, co tam wcześniej było to niegdysiejszy śmietnik. Mam niewielki fragment ogródka, jak go określam - wiosenny, a wcześniej był fragmentem śmietnika. Wybrałem tam gruz, złom, śmieci, a nawet asfalt i dopełniłem dobrą ziemią. Potem posadziłem sporo roślin leśnych i jak wyrastają te większe, późniejsze, zasłaniają te wcześniejsze i mniejsze. W tym miejscu z niewiadomych powodów tworzą mi się formy ala żółta variegata. Dla przykładu posadziłem tam od niechcenia tojad lisi, ponieważ pasował mi w tym miejscu. Z czasem pojawiła się forma z całymi żółtymi liśćmi i liczne z plamiastymi na żółto w różnym stopniu. Niby nic, wszystkim może się trafić. Natomiast w tym roku zauważyłem, że tojad mołdawski mi się nasiał iii... pojawiła się znowu pstrokata na żółto jednoliścienna siewka.
-
Hejka, mam małą aktualizacją Jeszcze sporo roślin jest przed swoim optimum kwitnienia i duża część jest młodocianymi osobnikami, które dopiero po latach będą raczyć moje (i nie tylko moje) oczy swoją krasą. Tymczasem kilka pojedynczych smaczków zakwitło tu i tam. Duże etykiety będę zmieniał na małe, tylko nie mam kiedy to zrobić. Kilka zdjęć poglądowych: Zbliżeń mało, bo robione na szybko i nie wiem kiedy uda mi się to nadrobić. Pteridophyllum racemosum - kwiat paproci... żartowałem, nie ma polskiej nazwy, ale gdyby przetłumaczyć z łaciny w dość bezpośredni sposób to brzmiałoby coś w stylu skrzydłolist groniasty. Sympatyczna nazwa. Żółte to Hylomecon japonicum, polecam bo dobrze sprawuje się w cieniu i na słońcu i nawet długo kwitnie, a pięknie się prezentuje. Cieszynianka wiosenna - Hequetia epipactis - o mozaikowatym układzie chlorofilu, w tym na okwiecie, który imituje płatki. Nie ma nazwy, może kiedyś ją dostanie. Zawilec gajowy - Anemone nemorosa forma variegata - pierwsza roślina w hodowli o takim ubarwieniu liścia. W zeszłym roku znaleziony, ułamał mi się liść od kłącza. Cud, że żyje, ale zapewne szybko nie urośnie. Celem zabezpieczenia przed kolejnymi tragediami, otoczony klatką. Jeżeli się stosownie rozmnoży, może stworzyć przecudowny dywanik pstrokatych, biało-różowo-zielonych liści; kwiaty zapewne będą typowe. Erythronium hendersonii - kupiłem go z nadzieją, że będzie różowy, bo taki kolor wolę. Niestety, jak widać na załączonym zdjęciu, jest formą tak bladą, że prawie białą i nie tak atrakcyjną jak różowa, ale cóż, rośnie, czuje się dobrze, niech będzie, też ładny. Erythronium 'White Beauty' a tak na prawdę Erythronium revolutum 'White Beauty' jako forma, a nie krzyżówka. Z tego względu, zagościł w ogrodzie, bo jest ładny, ale na pewno w kępie wygląda lepiej. Chwilowo tyle.
-
... nie zgadzam się na znęcanie się nade mną tymi drzewołazami! Uwielbiam drzewołazy. Jedyny powód, dla którego ich nie mam jest taki, że dopóki nie będę pewien, że zapewnię im idealne warunki to się na nie nie zdecyduję. Są delikatne i wymagają trochę więcej opieki niż podziwianie. Fantastyczne stworzonka. Gratuluję tych pięknych klejnocików w kolekcji.
-
Torfowiska użytkowników - pomysły, sugestie, pytania
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Wszystkie mrozoodporne tłustosze są wapieniolubne i powinny mieć alkaliczne podłoże. Wszystkie kapturnice są mrozoodporne, przy czym najgorzej radzi sobie S. minor. Równie wygląda najmniej atrakcyjnie. Poza tym cała reszta świetnie sobie radzi w Polsce, o ile nie stoją non stop w wodzie, więc lekkie "podsuszenie" torfowiska na zimę będzie bardzo dobre. Tylko S. purpurea może sobie rosnąć cały rok w wodzie, reszta jednak nie powinna tak pływać. -
Nie jest to dobry zestaw dla osoby początkującej. Poczytaj o tych roślinach i ich wymaganiach, a zrozumiesz dlaczego. Opisy znajdziesz na forum w dziale opisy. D. spatulata jest jedynym gatunkiem, który z tego zestawu poleciłbym początkującym, bo cały rok może rosnąć na południowym parapecie z wodą w podstawce i tyle.
-
Torfowiska użytkowników - pomysły, sugestie, pytania
Cephalotus odpowiedział Cephalotus → na temat → Torfowiska ogrodowe
Pobieranie torfu z torfowiska (nie bagna), które wyryły dzikie zwierzęta niczym nie różni się od kupowania torfu w sklepie, który też musi pochodzić ze środowiska naturalnego, bo jak na razie nikt go nie wytwarza w sztucznych warunkach, przynajmniej nie posiadam takiej wiedzy. To, czy będziesz mógł hodować tam roślin owadożerne zależy jakie jest to podłoże i czy faktycznie jest torfem. Ważne jest na ile jest zeutrofizowane, czy jest ubogi w składniki mineralne, bo jeżeli torfowisko zostało zeutrofizowane, to nie wszystkim gatunkom podpasuje takie podłoże. Kwestia najważniejsza to nasłonecznienie i utrzymywanie odpowiednich warunków wedle wymagań poszczególnych gatunków. Także nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo informacji jest za mało. Jak zapoznasz się z wymaganiami roślin owadożernych, które są mrozoodporne, to szybko sam dojdziesz do wniosku czy któraś wpasowuje się w warunki, jakie stworzyłeś. -
Heliamphora neblinae ma przecudowny kapturek, taki elegancki, cudo!
-
To są krystalizujące się na podłożu minerały - co to za podłoże? No na pewno nie czysty, kwaśny torf. Jeżeli jest to podłoże specjalnie skomponowane dla roślin owadożernych jest tragicznej jakości. Nie sądzę, aby była to wina wody, bo nawet podlewając zwykłą kranówką, nie wykrystalizuje tak dużo minerałów w takim tempie.
-
Tiarelle, to bardzo ładne i tolerancyjne rośliny. Ja chyba mam zwykły gatunek z USA i też bardzo ładnie kwitnie, choć na biało. Wystawa w Praskim Ogrodzie Botanicznym odbywa się kilka razy do roku. Pierwsza chyba jest w marcu, kolejna w kwietniu. Mają najpierw skalnice i głównie skalnice, potem stopniowo przechodzą do innych roślin, kwitnących coraz to później. Ceny zwykle są śmieszne, choć nie zawsze można kupić coś dużego (oczywiście jest to możliwe). Także tam można wybrać się nie jeden raz w roku, zależy jakich roślin poszukujemy. Musiałbym zerknąć gdzie znajdują się daty wystaw. Do tego zawsze eksponowane są rośliny na tamtejszych skalniakach. One są normalnie chyba gołe, bo przy każdej wystawie zmieniają ich wystrój. Efekt jest bardzo estetyczny.
-
Macieju, wcale negatywnie nie odbieram Twoich postów, a już na pewno nie jako próby wytknięcia błędu. Chciałem, aby konstrukcja wyglądała atrakcyjnie, a roślinom odpowiadały warunki, to się udało, więc mam sukces. Cieszę się, że tak się podobają zdjątka i mini-ogródek. Kilka dodatkowych fotek. Kolejne muszę nazbierać, zanim coś wrzucę, więc wegetacja musi trochę postąpić. Anemone pseudoaltaica 'Blue Form' Jeszcze dwa zdjęcia postępu z kwitnienia przylaszczek. Chyba gęściej w tym roku już nie będą wyglądać. Cudownie jest móc usiąść sobie przy nich i podziwiać ten dziurawy dywanik, łatając go wyobraźnią. Ten sam skalniaczek, ale z nowej perspektywy. Skalniaczek z drugiej strony domu. Inny, bo inny kamień. Inne warunki, bardziej półcieniste, stąd porasta mchem. Docelowo będą go porastać skalnice, jak ta jedna, jedyna, którą posadziłem na próbę. Muszę się kiedyś w marcu (może za rok) wybrać do Pragi na wystawę roślin do ogrodu botanicznego i zakupić zestaw dobrze kwitnących, mało wymagających skalnic, wtedy na wiosnę skalniaczek będzie cały w kwiatkach, nawet takich całych poduszeczkach z kwiatów. Trillium ovatum Viola 'Beni Duru' - krzyżówka z Japonii, przepiękny. W pełni kwitnienia wygląda nierealnie. Mam też jednego z jego rodziców - białego, jak rozkwitnie, to na pewno go pokażę. Muszę też go przenieść do części japońskiej. Przed początkiem wegetacji bałem się, bo wszędzie coś rośnie, a mi zwierzyna poprzetrącała etykiety i kiedy poharatałem jedną roślinę łopatką to zrezygnowałem. Zdrojówka rutewkowata - jedna z moich ulubionych rodzimych gatunków. Jest taka delikatna, taka wątła i jednocześnie estetyczna. Piękna roślina. Nie jest trudna w hodowli, za to w dostaniu, o dziwo bardzo rzadko oferowana.
-
Ptaah, wywołałeś duży uśmiech u mnie. Skalniak owszem miał mieć w miarę naturalny charakter, na zasadzie wypiętrzonej z gleby skały, natomiast absolutnie nie zamierzałem z niego robić jakiejś formy miniaturowej góry w przekroju roślinnym. Wtedy to musiałbym na najwyższych partiach umieścić jakieś płożące krzewinki. Nic z tych rzeczy. Miało się to komponować kolorystycznie. Mój Shirasawanum sp. nie będzie sporo większy do tego co już widzisz, bo jest szczepiony. Moja kuzynka ma okaz, który ma bodajże z 5-6 lat i oglądam go regularnie, a nie widzę, aby urósł jakkolwiek więcej poza niewielki baldach, który utworzył na wysokości szczepienia. Może to efekt szczepienia, może podstawki, nie potrafię tego stwierdzić. Także ten okaz, który widzisz u mnie w rozmiarach jaki widzisz, nawet, jeżeli go zostawię samego sobie nie urośnie wiele większy, choć trochę owszem, coś tam urośnie. Jak gu kupowałem, to rósł między innymi roślinami i wytworzył wilka na blisko metr, bo szukał światła w obrębie gąszczu innych roślin. Tej gałęzi już nie ma. Drugi klon też jest szczepiony i na pewno urośnie w formie parasola. Natomiast ja chcę go też trochę uformować. Kształt jaki mu nadam będzie zależał od tego, co będzie się komponowało z resztą. Na razie jest wielką niewiadomą, ideą, która dopiero się rozwija. Kate, skalniak można zrobić z każdej skały, pytanie na ile będzie miał estetyczny wygląd. Widziałem w naturze skały gipsowe, tylko są one dość ubogie w roślinność, zwykle były to terenu suche. Ich ostra budowa, specyficzny skład chemiczny i fakt, że się stosunkowo szybko kruszy sprawia, że trudno mi byłoby zbudować z tego jakiś skalniak odpowiedni dla roślin. Bałbym się, że skład skały z czasem za mocno zmieni skład podłoża i w ten sposób może im nie służyć.
-
Ptaah, ja zamierzam formować te dwa klony. Owszem, czerwony rośnie docelowo duży, ale wszystko zależy ode mnie jaki będzie. Chwilowo bardziej przypomina patyk, jak parasol, więc na razie nie będę z nim nic robił. Dopiero jak trochę zagęści mu się gałęzi, to będę mógł coś więcej zdziałać. Zważywszy na niewielką ilość dostępnej ziemi, bo jednak większość stanowi kamień wkopany głęboko w ziemię, toteż bez swobody korzeniowej chcąc nie chcąc nie urośnie tak pokaźny jak mógłby w gruncie. Na tym polega prawdziwy skalniak, że to nie jest hałda ziemi obłożona kamieniami, a ułożone dość ściśle kamienie zasypane niewielką ilością ziemi. Także posadzone drzewka niezależnie od bycia miniaturą bądź nie, nie będzie mogła szaleć tam do woli. Skarłowacieje naturalnie do dostępnej przestrzeni. Moja rola będzie tylko w uformowaniu ich w coś estetycznego - coś proporcjonalnego do wielkości. To iglaste z tyłu to kuningamia. Dostałem ją, ale nie mam dla niej odpowiednich warunków. Nie potrafię jej wyrzucić, a nikt nie chce ją przyjąć, poza tym mojej mamie się podoba, więc siedzi w doniczce. Comandos21, nie mam niestety instruktarzu robienia takiego skalniaka, nie miałem czasu na fotograficzną dokumentację. Mam tylko jedno zdjęcie z czasu jego budowy: Co mogę powiedzieć na temat robienia skalniaka... należy go sobie dobrze, bardzo dobrze przemyśleć i zaplanować, w przeciwnym razie zrobi się coś, co nie będzie funkcjonalne, estetyczne albo z czasem się zepsuje. Na czym należy się skupić: 1. miejsce, ekspozycja, nasłonecznienie 2. rośliny kontra kształt - jak chce się gatunki, które lubią chłód, to muszą być jakieś stoki północne, północno-wschodnie/zachodnie. 3. rodzaj kamienia - niestety często jest się ograniczonym do tego, co jest dostępne. W trakcie budowy trzeba koniecznie mieć wszystko do budowy - ziemię, piasek, kamień gruby, drobny, a rośliny są zawsze na koniec. Najpierw należy określić kształt i układ oraz wmontować kamienie szkieletowe - te największe, te, które stanowią rusztowanie konstrukcji, choć potem wcale nie muszą wydawać się największe, gdy doda się resztę. Jeżeli mają być większe rośliny jak iglaki, to należy im porobić odpowiednio duże "sektorki", w przeciwnym razie nie dacie rady ich potem posadzić. Małe kamyki można powbijać od wierzchu, ale dużych głazów nie wyciągniecie jak już raz umocujecie. Jeszcze jest jedna podstawowa zasada, która nadaje pięknego efektu, o którym wielu zapomina, a wszyscy instynktowe wyłapują: łagodne zejście skalniaka do ziemi. Góry w naturze rzadko kiedy są taką wysuniętą pionowo z ziemi skałą, zwykle ostrzej lub łagodniej schodzi do ziemi i jeszcze się po niej troszeczkę "faluje", mając prawie na płasko odsłonięte fragmenty. To jest częstszy obraz. Dlatego nie należy skalniaka ucinać pionowym kamieniem, a trawnik zaraz pod spodem. Należy zrobić zejście tak, żeby skałki ze skalniaka "wchodziły" pod trawnik, dając wrażenie, jakby wychodziły z trawnika i stanowiły jedynie naturalne przedłużenie masywnej skały, po której się stąpa. Ja to zastosowałem i dodanie tych kilku kamyków, tworzących łagodne zejścia, sprawiły, że wygląda o wiele lepiej, niż bez tych kilku kamyków. Uwierzcie, że gdyby tam nie miało się chodzić wokół tego skalniaka, to nie byłoby ścieżki, a wiele kamieni wchodzących pod trawnik, które sprawiałyby wrażenie, że stanowią element większej całości. Mam jeszcze jeden skalniak, ale kamień do jego zrobienia był bardziej ograniczony w wyborze (wielkości) i dużo drobniejszy, więc niestety, ale tutaj nie miałem możliwości do popisu. Za mało miałem dużego kamienia. Jakoś nie mogę odnaleźć zdjęć tej konstrukcji... jutro, jak będzie pogoda, to zrobię jakieś zdjęcie.
-
Cieszę się, że skalniaczek się podoba. Jest malutki, bo mam mały ogród, ale chciałem zrobić coś, co wszystkim się spodoba. Lata porażek, eksperymentów i uczenia się zaskutkował właśnie tym. Na tego typu konstrukcji nie można oszczędzać. Nie można iść na kompromis. Kamień musi być dobrze dobrany, przemyślany i koniecznie duży. Wtedy efekt będzie zadowalający. Przebiśniegi to piękne rośliny, które od zawsze mi się podobały. Przez wiele lat nie wiedziałem, że mają tak różnorodne i atrakcyjne formy. Moją ulubioną formą jest poculiformis, który nie przypomina typowego przebiśniegu. Zróżnicowana kolekcja może sprawić, że ogród będzie ciekawszy. Nie są to też rośliny trudne w hodowli. A na dodatek można na nich doskonale zarobić: Ja za kilka swoich niepowtarzalnych znalezisk dostanę tego drugiego w formie wymiany, natomiast nigdy bym go nie kupił sam z siebie. Za to całkiem trochę osób chętnie by go kupiło.
-
Pomyślałem, że skoro już mamy forum o naszych ogrodach to podzielę się tym co mam u siebie. Może nie jest tego przestrzennie jakoś dużo, ale sporo udało mi się ścisnąć na małej przestrzeni. Lubię przyrodnicze ciekawostki, lubię wyzwania, które mnie rozwijają; lubię przygodę. W miarę możliwości będę starał się pokazywać co ciekawego kwitnie w moim ogrodzie, a trochę tego jest. Tak na dobry początek. W zeszłym roku po raz pierwszy zrobiłem w swoim ogrodzie część pokazową. Miała być estetyczna, miała być bogata, miała kwitnąć praktycznie okrągły rok (przynajmniej choćby jedną rośliną), miała być idealnym miejscem dla rzadkich i unikatowych gatunków, wplecionych w te atrakcyjne i ozdobne dla przeciętnego człowieka. Poniekąd mi się to udało, tylko czekam jeszcze aż wszystko się zagęści. Zdjęcie poglądowe z zeszłego roku latem: Zdjęcia z tego roku (lokalna zwierzyna poprzetrącała mi etykietki, które wbiję z powrotem jak wyrosną rośliny, będą same małe etykietki): - część z hostami, przebiśniegami, kilkoma psizębami, śnieżyce, C. kentuckiense, kilka ciekawych paproci, bożykwiat, konwalie, krokusy jesienne. - część z większymi roślinami jak Cardiocrinum giganteum, żółtą formą tojadu lisiego, żurawka, brunerra 'Jack Frost' Cypripedium formosanum, jagodowcami, Hylomecon japonicum, kilkoma Arisaema spp., ciemiernikami, Mertensia virginica i wiele, wiele innych. - część bardziej japońska, w której przeważają gatunki i formy z Japonii, sybtelnie domieszane czymś innym. Głównie są tutaj Glaucidium palmatum, Achlys japonica, Pteridophyllum racemosu, Erythronium japonikum, Arisaema sikokianum i nepenthoides, Jeddersonia dubia i diphylla, Mecononpsis macrophylla, Blechnum japonicum, Pinellia cordata, Cypripedium japonicum i wiele innych. - część bardziej amerykańska, choć w niej głównie dominują Trillia jak T. cuneatum, albidum, grandiflorum i Grandiflorum flore pleno, ale są też małe hosty, cieszynianka 'Thor', oraz kilka rodzinych gatunków. - część przylaszczkowo storczykowa ze specjalnym nineralno-wapiennym podłożem. Tutaj głównie dominują przylaszczki w różnych formach barwnych, kilka hodowanych hultywarów jak pokazany poniżej H. japonika 'Una Bara', jest Orchis pallens, mascula, Platanthera chlorantha, Cypripedium calceolus, w tym forma żółta, Lilium martagon (brakuje mi białej jeszcze...) i trochę innych gatunków. Ta sama rabatka 2 tygodnie później. Z przebiśniegów mam kilka własnych znalezisk i część otrzymanych od znajomych, w tym kupione (najmniej): G. nivalis 'Eccuson d'Or' - forma cała żółta ze znaczkowaniem zewnętrznych płatków. G. nivalis 'Fairy Tail' - tego będę chciał nazwać jak napisałem, ale muszę jeszcze stworzyć ten opis. Składowe mam, zdjęcia mam, roślina rośnie już w 5 różnych ogrodach i zachowała swoją formę. Jest to tak zwany "poculiformis" - forma, której wewnętrzne płatki odróżnicowały się w kierunku zewnętrznych. Choć wygląda zupełnie jak inny gatunek przebiśniega, to jest to tylko taka forma. Inny przebiśnieg forma poculiformis. I jeszcze jeden, mniej symetryczny: Galanthus nivali 'Trust' - nazwa jest na razie prywatna, nie jest rozpowszechniona, gdyż roślina rośnie w dwóch ogrodach i na chwilę obecną tej formy są cztery rośliny. Bardzo ciekawa roślina, gdyż ma stricte zielone, a nie sino/szaro-zielone liście jak typowy przebiśnieg. Są formy, które mają soczyście zielone liście i nie są popularne, ponieważ kwiatki są zwykłe, ten natomiast ma cieniowane - żółto-zielone znaczkowanie na wewnętrznych płatkach, co samo w sobie bardzo rzadką cechą. W połączeniu z zielonymi liśćmi, czyni ten okaz unikatem. Forma viridapice - mająca zielone znaczkowanie na zewnętrznych płatkach. Tej formy są całe populacje w Belgii, a w Polsce są jedną z częstszych form, choć większość bardzo słaba i najczęściej traci tę cechę po latach (jest nietrwała w większości znalezisk). Forma, która ma powyginane zewnętrzne płatki, wygląda śmiechowato. Jeżeli zachową tę cechę w 3 różnych ogrodach i będzie godny nazwy, nazwę go 'Dizzy'. Forma o krótkich i szerokich płatkach, przepięknie wygląda w kępie, wyraźnie odróżnia się od innych i genialnie kontrastuje z formami o długich i cienkich zewnętrznych płatkach. Różne przebiśniegi, mające słabe znaczkowanie na wewnętrznych płatkach do całych zielonych wewnętrznych płatków. Kontrasty zawsze najlepiej się prezentują, ponieważ nawet laikowi ułatwiają zauważenie różnicy. Kwitnie wcześnie i cudownie, a wcale nie jest trudny w hodowli, nieco trudniejszy do dostania. Ciekawa forma przylaszczki - H. nobili - z ostro zakończonymi płatkami. Cecha rzadko spotykana u przylaszczek europejskich, częsta u bardzo zróżnicowanej przylaszczki japońskiej. Ta druga często wymarza w Polsce, szczególnie w centralnej i wschodniej części kraju, więc w Polsce nie są popularne. Hecquetia epipactis 'Thor' - bardzo wolno rosnąca forma cieszynianki wiosennej ze względu na zmniejszoną ilość chlorofilu. Po kilku próbach wreszcie udało mi się dopasować warunku tej formie. Jest bardzo wybredna, w przeciwieństwie do typowej formy, która jest niezwykle odporna i tolerancyjna. H.nipilis var. japonica 'Una Bara' Skalniaczek pokazowy To tyle. Może jak czas pozwoli, będę od czasu do czasu nęcił i kusił Was ogrodowymi pięknościami i ciekawostkami.
-
To ja przekopiuję jeszcze swoją wypowiedź, bo chyba nie została przeczytana ze zrozumieniem: Tłumacząc, jeżeli mamy coś o niepewnej przynależności gatunkowej albo wręcz czystości (możliwy mieszaniec), umieszczanie takiego czegoś z nazwą gatunkową, klasyfikując ją jednoznacznie do niego, jest błędem. Chyba nikt mi nie powie zaraz, że jeżeli znajdę sobie śnieżyczkę przebiśnieg (Galanthus nivalis) o bardzo szerokich liściach i zacznę ją rozprowadzać, to mogę ją sobie nazwać Galanthus plicatus "Lubuskie" zamiast Galanthus nivalis tylko dlatego, że przypomina mi ten pierwszy gatunek, który typowo ma szerokie liście. A potem oczywiście będę poddawał w wątpliwość rozpoznanie gatunku, no bo przecież nie mogłem go tam znaleźć albo okaże się mieszańcem, uciekinierem od kogoś z ogrodu, który wyciekł w formie pyłku do naturalnego środowiska i tak stworzył taką specyficzną mieszańcową formę... no przykro mi, ale tak robić nie należy. Jak napisałem wcześniej, wypada stosownie oznaczyć roślinę z rodzaju (który zidentyfikować możemy w miarę poprawnie i to bez problemu), a potem na własnej liście zakodować ją wedle uznania. Rozprowadzać jednak należy z dodatkowymi informacjami na jej temat. Tutaj już jest rzetelność danego hodowcy. Należałoby wskazać źródło pierwotne i ewentualnie wcześniejsze oznaczenie, które jest powszechnie znane za błędne. Wtedy roślina będzie zidentyfikowana i prawidłowo rozpowszechniania, bez powielania błędu. Ja dla przykładu nie jestem specjalistą w zakresie heliamfor i nie jest mi w ogóle wiadome, że jego H. sarracenioides nie jest tym czym powinna być. Dlatego proponowałbym tak nie generalizować, mając na myśli pewne grono osób świadomych, bo ono nie stanowi ogółu. Nikogo do niczego nie zmuszam, w moim uznaniu możecie sobie robić co Wam się żywnie podoba na swoich listach, etykietach, a to jak sprzedajecie swoje rośliny, świadczy jedynie o Was i tego jak rzetelnie podchodzicie do kwestii poprawności przynależności swoich roślin. Fakt, że ktoś ma to gdzieś, a zapewne jest tego świadomy, nie stanowi usprawiedliwienia dla powielania zauważonej nieprawidłowości przez kolejne osoby. Jak dobrze kojarzę, to polskie nazwy nie zawsze są sensownym przetłumaczeniem nazw łacińskich. Akurat nie chce mi się teraz szukać przykładu, ale widywałem nazwy polskie, które z łacińskim pierwowzorem miały mniej wspólnego jak piernik i wiatrak, które łączyć może choćby mąka. Czy istnieje polska nazwa naukowa dla H. heterodoxa - nie mam pojęcia. Może jednak nazwa odnosi się do odmiennego występowania? Chyba nie dowiemy się co autor miał na myśli, dając taką nazwę, o ile nie istnieje jakiś jego opis i powód nadania takiej nazwy.
-
Uu... roślinka nie wygląda dobrze, wygląda jakby zamierała. Trudno powiedzieć z jakiego powodu, może jakiś szok termiczny związany z przesyłką tak na nią wpłynął, może zwykły pech. Bo wygląda na dużą i dorodną, a warunki raczej ma dobre, skoro inne podobne jej gatunki rosną dobrze. Na razie nic nie zmieniaj, tylko czekaj. Jeżeli ma jakąś infekcję, to już raczej jej nie odratujesz, ale może zwalczy ją sama.