-
Liczba zawartości
4082 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Tylko, że ja również trzymam od dawna Cephalotusy na zewnątrz, ale od tego roku, po zmianach ich charakter wzrostu się bardzo zmienił. Czy można to wiązać z wyjątkowo ciepłą wiosną? Może... Tylko jeżeli przyczyną byłyby te warunki, to wydaje mi się, że u Masiola powinny się one zachowywać podobnie do moich, analogicznie do zmiany pogodowej w tym roku.
-
Nie wiem na ile to jest ważne, ale jak się zorientowałem nawet trochę osób robi zakłady przez internet. Nie wiem na ile ten artykuł mówi o realnej przyszłości takich osób, ale myślę, że podanie tej informacji do wiadomości nie zaszkodzi. Poczytać można sobie TUTAJ.
-
Cephalotus - przesadzić czy nie?
Cephalotus odpowiedział kamil95 → na temat → Inne rośliny owadożerne
Ja doskonale wiem, że masz swoje oczy i uszy na forum. I moim celem było dotarcie z informacją do adresata, że Cephalotus i torf, szczególnie dla osoby zwanej amatorem (przeciętny klient), nie są dobrym połączeniem. W sensie, źle to wróży takiej roślinie w kwestii jej dalszej egzystencji w rękach nowego właściciela. Profesjonalny hodowca z takiej informacji zrobi użytek. Profesjonalny handlarz nie. Nie groź, nie groź, bo ja się nie boję. Jako doświadczony hodowca jest w ramach mojej kompetencji formułowanie wniosków na podstawie uzyskanych informacji. Przy założeniu prawdomówności osoby, która stara się o uzyskanie fachowej opinii w zakresie napotkanego problemu. Nie mam potrzeby udowadniania pochodzenia roślin - producenta. Czy zakupiony towar (Cephalotus) został następnie sprzedany dalej w formie niezmienionej jak zakupiony u producenta, czy podłoże zostało wymienione na świeże, aczkolwiek analogiczne - sam torf, nie zmienia faktu, że jest ono nieodpowiednie do dalszej hodowli, w szczególności przez hodowcę amatora (osobę bez doświadczenia w zakresie hodowli danej rośliny lub grupy roślin). Stąd też mogę wyciągać wnioski, stawiając założenie, że dana firma nie troszczy się dalszym losem rośliny po jej legalnym zbyciu. Jest to bardzo powszechny proceder w branży roślinnej, ogrodniczej, terrarystycznej, etc. Jest szczególnie namacalny w sklepach typu supermarket. Nie leży w obowiązkach firmy dbanie o dalsze przeżycie zbytego towaru u kupującego, a jest to jedynie dobrym zwyczajem i praktykowanym przez kogoś, kogo można określić mianem profesjonalisty, w domyśle hodowcy, nie handlarza. -
Cephalotus - przesadzić czy nie?
Cephalotus odpowiedział kamil95 → na temat → Inne rośliny owadożerne
Masz zamiar go wykopywać, żeby spryskać korzenie? Nie musi być ciecz w dzbankach non stop. Aczkolwiek nie posiadam wiedzy na temat tego czy ona tam przebywa stale, szczerze wątpię, bo u siebie tego nie zaobserwowałem, ale może moje warunki nie są idealne. Koniecznie jak się wszystko powiedzie musisz zrobić aktualizację tematu wiosną. -
Cephalotus - przesadzić czy nie?
Cephalotus odpowiedział kamil95 → na temat → Inne rośliny owadożerne
Z jakiegoś powodu nie widziałem tej odpowiedzi. Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Widać Roraima.pl nie dba o to czy roślina klientowi przeżyje i nie robi wiele, aby takie przeżycie zwiększyć chociażby wymieniając podłoże na jakąś zdatną mieszankę torfu z piaskiem. Zrobienie tego w zakresie firmy jest banalne, a wnosi bardzo dużo do przeżywalności Cephalotusa zarówno u samego sprzedawcy jak i potem nabywcy. To tyle w tej materii. Jakbym przesadził, to bym dał do chłodu, ale musisz się liczyć z tym, że ta pora roku, proces przesadzania rośliny, która nie jest w idealnej kondycji, to nie jest dobre połączenie, dające dużo nadziei. Poza tym moje ogólne doświadczenie wskazuje, że brak zimowania dużo bardziej sprzyja chorobom grzybowym, ale już części nadziemnej. Do tego zimowanie musi przebiegać we właściwych warunkach, samo zapewnienie chodnych warunków bez stosownego doświetlania niewiele Ci da. -
No dobra, to przynajmniej wykluczyliśmy w ten sposób główny powód, który był przyczyną takiego zachowania u mnie. Teraz trzeba iść dalej. Ja wiem jakie warunki świetlne panują u mnie. A mógłbyś w takim razie szczegółowiej opisać jak wyglądają one u Ciebie? Ile godzin to może wynieść, oraz jak zimujesz swojego cefalka. Z moich osobistych doświadczeń wyraźnie wynika, że jednak zimowanie sprzyja roślinie, jak jego brak. Jakie mogłyby być powody takiego zachowania rośliny?: 1. niedostateczna ilość światła w stosunku do temperatur (to akurat jest istotne), 2. brak okresu spoczynku lub niedogodne warunki jego przeprowadzenia (łączy się z powyższym), 3. niewłaściwe warunki dla systemu korzeniowego, typu za mokro, dziwna mieszanka (z jakimiś specyficznymi dodatkami) 4. taki typ rośliny, z tendencją do tworzenia chętniej liści jak pułapek (skoro istnieje odwrotna tendencja u Eden Black'a, to trzeba to brać pod uwagę jako możliwe). Teraz trzeba się zastanowić który z powodów mógłby Ciebie dotyczyć. Spróbujmy dla ułatwienia wstępnie wykluczyć punkt 4. Nie wiem co to znaczy "raczej go nie przelewam", ale rozumiem, że punkt 3. też można wyeliminować. Dobrze byłoby jakbyś jednak to doprecyzował. Jeżeli mamy nad czymś poważnie gdybać, to musimy mieć konkrety. Na podstawie punku 1. takie zachowanie może być "z odbicia", czyli jako opóźniony efekt niewłaściwych do zapotrzebowania warunków. Kiedy te się stabilizują np. w okresie letnim, roślina wraca do normalnego wzrostu, ale wiadomo, że liści nagle nie straci. Co do punktu 2., trudno mi byłoby oszacować zapotrzebowanie Cephalotusa na światło słoneczne i sztuczne. U mnie jest nasłoneczniony w okresie cieplejszym (powiedzmy Kwiecień - Październik) 6-14h. W zimie oświetlany jest obecnie 312W na pow. 2m2 14h/dobę, przy temperaturach 5-16*C. Ale to jest oświetlenie na powierzchnię, a on nie stoi na jej środku. Część światła dociera do niego pod kątem prawie 0* z odległości nawet 1,5m (czyli ma prawie żadną wartość). Temat rozmowy odbiegł od oryginalnego założenia autora, ale myślę, że poruszona jest ciekawa problematyka.
-
Otwieramy ankietę na "Roślinę Listopada 2014"Zdjęcia przedstawiające rośliny, na które możemy oddać swoje głosy znajdują się TUTAJ. Ze względu na opóźnienie, głosowanie potrwa do 30.11.2014. do godziny 23:59. (Przepraszam, pochorowałem się.) Bieżące wyniki do czasu zakończenia głosowania będą ukryte. Zgodnie z regulaminem w edycji listopadowej oceniamy rośliny i ich kondycję. Przypominamy, że nie można głosować na własne zdjęcie! Zdjęcia niedopuszczone do głosowania: ---- ------------- Zwycięzca konkursu otrzyma zestaw roślin od firmy Carnisana. I miejsce: Sarracenia x chelsonii XL Sarracenia 'Lucky Leuco' XL Sarracenia psittacina XL Dionaea muscipula 'Royal Red' Dionaea muscipula 'Shark Teeth' Dionaea muscipula 'Bohemian Garnet' II miejsce: Dionaea muscipula 'Royal Red' Dionaea muscipula 'Shark Teeth' Dionaea muscipula 'Bohemian Garnet' 6 magnesów na lodówkę z roślinami mięsożernymi III miejsce: 3 nieoznaczone klony muchołówek 3 magnesy na lodówkę z roślinami mięsożernymi Zapraszamy do zapoznania się z aktualną ofertą firmy!
-
WSPANIAŁE pytanie. Ponieważ niestety mam jeszcze dość krótkie doświadczenie w tej materii, gdyż do zeszłego roku dotyczył mnie ten sam problem co Ciebie, jako, że nie miałem możliwości porobienia testów i sprawdzić swoich poglądów. Mianowicie. Do zeszłego roku moje rośliny miały dość małą przestrzeń korzeniową i muszę przyznać, że do tego bardzo mokre podłoże. W związku z czym przy kilkukrotnych przesadzaniach i zmianach podłoża miały one przede wszystkim duże, pozaginane, idące prawie horyzontalnie, korzenie. Nie wyglądało to zdrowo. Warunki były od lat te same. Temperatury zewnętrzne dopóki dogodne, oświetlenie naturalne, w zimie sztuczne dość dobre od trzech lat, a rosły dokładnie tak samo, czyli mnóstwo liści, mało dzbanków. Najpierw liście, potem dzbanki. Mógłbym ewolucję mojej hodowli i praktyczny brak ewolucji moich roślin przedstawić pod postacią zdjęć z datami, co mogę zrobić, ale jak wrócę do domu z dyżuru (zapewne w czwartek dopiero). W tym roku dokonałem rewolucji w hodowli, mianowicie zapewniłem swoim Cephalotusom kastrę = nieograniczoną swobodę dla systemu korzeniowego, warstwę podłoża grubości bodajże ze 14 cm, jedynie lekko wilgotne podłoże (max poziom wody nie wyżej jak 10cm poniżej poziomu podłoża), a nasłonecznienie i temperatury pozostały niezmienne. Do tej pory lata były różne, deszczowe, upalne, ale Cephalotus rósł bez różnicy. W tym roku dokonała się duża zmiana w jego charakterze wzrostu. Moje Cefalki poszły w zasadzie w same pułapki, praktycznie wcale liści! Przy wykopywaniu kilku z nich zauważyłem cudowny system korzeniowy, świeżutki, pod postacią cienkich (ok. 1-2mm) korzonków, bardzo licznie wystających ze starych, powyginanych, zdrewniałych korzeni. Jeszcze nigdy, tak nie było. Nawet najmniejsze z siewek mają same dzbanki. Wcześniej Cephalotus miał może nie tyle swobody korzeniowej co teraz, ale jej wcale nie wykorzystywał. Jego korzeń bardzo uciekał przed wodą, nie chcąc wchodzić w głąb. Do tego raz był pod wodą, raz podłoże mocniej wyschło. Obecnie ma stabilne warunki długotrwale. Moja teoria jest taka, że powinien mieć dużą i wysoką doniczkę, z jedynie lekko wilgotnym podłożem. Obecny skład podłoża to mniej więcej: 1:2 torf piasek. Kiedyś była to bardzo podobna mieszanka, ale nie wierzę, aby sama mieszanka miała tutaj tak gigantyczne znaczenie, że przy proporcjach 1:1 zachowywał się bardzo odmiennie. Moja teoria powinna zostać sprawdzona, co jest bardzo możliwe, ale nie wiem czy będę mógł sobie na to pozwolić ze względu na wymagania przestrzenne. Trzeba dodać, że np. na CPUK są liczne przykłady pięknych Cephalotusów i mających mokre warunki. Jednak nie wiemy jakie są inne warunki. Może w innych warunkach i przy mokrym podłożu, będzie inaczej. Wymaga zaznaczenia, że liście nie tylko zwiększają powierzchnię asymilacyjną rośliny, ale też jej powierzchnię parowania. Możliwe, że tak się roślina broni, przed nadmiarem wilgoci?? Może lepiej rozbudowany system korzeniowy, może sobie pozwolić na mniejsza asymilację, bo więcej składników jest w stanie wyciągnąć z podłoża? Na prawdę powód jest mi trudno wymyślić, ale jakiś przecież musi być. Nie wiem czy jest możliwość przeliczenia ilości dostarczonego roślinie światła. Może być tak, że światło słoneczne + doświetlanie jest o wiele mniej żywiące roślinę jak stałe oświetlanie 22W. Przede wszystkim liście, jako zwiększona powierzchnia asymilacyjna, mają taką swoją rolę w życiu rośliny = zwiększenie asymilacji.
-
Marku, rośliny śliczne, ale czasem dziwnie je hodujesz. Ja tam nie wiem na czym polegają różnice u niektórych klonów Cephalotusów. Te, które jakkolwiek jeszcze rozumiem, wymieniłem w tym temacie: KLIKNIJ TUTAJ. Innych niestety nie pojmuję. Wiadomo, że każdy osobnik wysiany z nasion jest odmienny genetycznie, więc mogą być też widoczne różnice fenotypowe. Ale kultywary, te odmiany hodowlane powinny zdecydowanie odstawać od reszty, a nie jedynie tylko trochę. W danej hodowli cechy typowe dla danego kultywaru/odmiany będą inne jak w różnych hodowlach. W przypadku Cephalotusa ogromne znaczenie mają warunki hodowlane i one mocno kształtują wygląd rośliny. Ale po za tym jest jeszcze "tendencja" do np.: wytwarzania bardziej pułapek jak liści; gorszego, trudniejszego wybarwiania się; formowania średnio większych dzbanków. I takie cechy zasługują na wyróżnienie. Zastanawia mnie np. jak odmienne byłyby w mojej hodowli różne kultywary. Mogę nie uzyskać takiego samego natężenia cech co u innego hodowcy, ale mógłbym porównać różne kultywary w tej samej hodowli. To doskonale pokazuje ich odmienność lub jej brak. Np. jakiś czas temu zakupiłem Cephaluta tak zwanego "Black". Nie był to Eden Black, ale jakiś ciemny, czerwniawy klon. Potem o nim zapomniałem, wmieszał mi się w kolekcję, uznałem, że nie jest w żaden sposób odmienny od reszty. Tymczasem w tym roku mam już dorosłe dzbanki zarówno u jego jak i u Eden Black'a. I co ciekawsze Black wybarwił się intensywniej jak Eden Black w tym samym czasie. A to psikus. Jednak efekt ostateczny może być inny, tego się dowiem, jeżeli wystawię swoje Cefalki na mrozy rzędu -7/-8*C, bo tak uzyskałem najintensywniejsze wybarwienie kiedykolwiek u zwykłych Cephalotusów. Może poza tym są inne czynniki wpływające na intensywność wybarwienia, ale u mnie ten jest najprostszy do zapewnienia. Jak na razie pogoda mi nie sprzyja.
-
Rośliny trzymane w warunkach domowych nie wejdą w okres spoczynku, gdyż jest to proces powolny i w dużej mierze stymulowany zmniejszającymi się temperaturami. Dlatego, skoro nigdy nie były trzymane na zewnątrz, będą ciągle rosnąć, choć może nie tak intensywnie jak latem, podczas gdy w spoczynku Kapturnice zatrzymują swój wzrost całkowicie, muchołówki prawie całkowicie do całkowicie.
-
Możesz zimować z muchołówką, tylko wtedy już nie z zakresu temperatur 1-10, a bliżej tych 10*C. Sadzić najlepiej w wilgotny, bo suchy kiepsko nasiąka i nawet jak pierwszy raz po posadzeniu podlejesz, to nic się nie stanie. Nawet jakbyś trzymał stale w podstawce z wodą, to akurat ten mieszaniec dużo wybacza, jednak tego już nie polecam. Ten zabiedzony wymaga intensywnego doświetlania. Dopóki żyje, zawsze jest szansa, że dojdzie do siebie, jednak trochę mu to zajmie. A, mówi się muchołówki, nie muchołapki.
-
I to jest chyba puenta tego tematu. Podobny problem tyczy się wody deszczowej, szczególnie z terenów silnie uprzemysłowionych, stąd też regularnie powtarzam regułkę "można podlewać wodą deszczową o ile nie pochodzi się z terenów silnie uprzemysłowionych." Ponieważ trudno ustandaryzować wodę kranową i trudno nakazać każdej osobie testowania jej na twardość i obecność różnych wytrącalnych składników, nie jest ogólnie polecana. W przypadku wody Żarskiej, najwyraźniej ma ona znaczne ilości minerałów, które chętnie osadzają się na pigmejkach, na siewkach i na rosiczkach rozetowych. Powodując zamieranie stożka wzrostu, ponieważ uniemożliwiają nowym liściom rozwiniecie się. Przede wszystkim tworzą skorupę, która mechanicznie uniemożliwia roślinie wzrost. Mechaniczne usuwanie ich ze stożków wzrostu czasowo rozwiązuje problem, ale przy dziesiątkach roślin jest to syzyfowa praca. Poza tym osadzone minerały na powierzchni podłoża uniemożliwiają nowym korzeniom zakorzenienie się w podłożu, gdyż uszkadzają stożek wzrostu korzenia. Dzieje się tak głównie w przypadku D. capensis oraz rosiczek pigmejskich. Minerały niewiele szkodzą muchołówkom i kapturnicom, natomiast zupełnie nie szkodzą większości tłustoszy, przede wszystkim meksykańskim, które mogą rosnąć na podłożach zasobnych w jony wapniowe. Tak wyglądają moje doświadczenia z wodą kranową z początków mojej hodowli. Dopiero podlewanie deszczówką (jako, że mam ją dość czystą) czy wodą destylowaną/demineralizowaną lub z filtra RO, wyeliminowała te problemy z mojej hodowli na dobre. Na podstawie tego co zostało powiedziane na wstępie: "woda wodzie nierówna", nie możliwe jest polecanie czegoś, co może być mocno zmienne.
-
Bardzo nie podoba mi się podłoże w którym rosną, przypomina zwykłą ziemie. Jeżeli jest to torf, to jest koszmarnej jakości. Aż dziw, ze chcą w tym rosnąć. Podlewać tak, że jak woda w podstawku wyschnie i podłoże lekko zacznie podsychać, to znowu podlać. Tak powinno się podlewać tłustosze. Nie mają rozety zimowej, co nie znaczy, że jeszcze nie mogą jej wytworzyć. Wygląda to na P. Weser, który nie specjalnie musi być zabierany w zimne miejsce na zimę. Czasem tylko ograniczone podlewanie ze zmniejszoną wilgotnością podłoża na okres zimowy, wystarczy. Zimowa rozeta ma małe liście, za to ma ich sporo. Coś podobnego do tego, ale może też być ułożona na płasko: http://www.sarracenia.com/photos/pinguicul...nguhyb05004.jpg Żadna roślina nie jest za młoda na zimowanie. W naturze kilkumiesięczne siewki przecież też zimują, nie chodzi o to, że to jest mieszaniec, bo w naturze pory roku następują po sobie niezależnie wprowadzając w spoczynek rośliny. Pierwsza roślina wygląda jakby umierała w tym podłożu. Można hodować rośliny w jednej zbiorczej donicy, jeżeli mają podobne wymagania, czyli ten sam tym rośliny, jak najbardziej. Uszkodzony liść odłam w miejscu uszkodzenia, resztę zostaw, bo jest żywy i fotosyntetyzuje. Poza pierwszą rośliną pozostał wydają się być w dość dobrym stanie.
-
Zanim dojrzeją. Bo można.
-
Jak już mowa o ogniu, to proponuję potrzymać palec w ogniu na tyle długo, aż przestaniesz cokolwiek czuć, wtedy już nie ma sensu martwić się palcem, bo go stracisz. Człowiek najlepiej uczy się na błędach, tylko po co koniecznie na własnych? Ktoś na pewno dokonał tego eksperymentu, który zrobiłeś, ale w sposób nieświadomy. Jaki jest sens robienia czegoś, co ktoś zrobił, tylko że przypadkiem? Czynienie tego typu eksperymentów, kiedy ogólna wiedza mówi, że to szkodzi roślinom, jest z pogranicza sadyzmu. Zamiast podlewać roślinę kranówką, wystarczyło spytać ludzi na forum czy ktoś kiedyś podlewał swoje rośliny w ten sposób, a natrafiłbyś na osoby, które robiły to długotrwale i mają swoje spostrzeżenia na ten temat. Włącznie ze mną, bo kiedy ja zaczynałem hodować rośliny owadożerne w Polsce było prawie zero wiedzy w tej materii i mam swoje obserwacje związane z pojawianiem się wykwitów minerałów i ich szkodliwości na mniejsze i większe rośliny. Tylko po co pytać ludzi i od razu poznać odpowiedź, skoro można samemu się zabawić? Właśnie tego nie rozumiem i to mnie bulwersuje w tej sytuacji. Także nie tłumacz się, że byłeś ciekaw jak to jest postąpić wbrew temu co mówią inni i pozyskać nową wiedzę, bo niczego nowego nie odkryłeś. Ja też eksperymentuję ze swoimi roślinami, czasami mordując część z nich, ale wytyczam w ten sposób marginesy obecnej wiedzy, a nie odtwarzam to co już jest znane.
-
Najlepszy preparat na tarcznika jaki znam to ProAgro 100SL. Proszę nie patrzyć na rejestrację preparatu, był niegdyś zarejestrowany na coś innego, wyrejestrowany i zarejestrowany ponownie... Długo by gadać. Jako jedyny działa i nie szkodzi roślinom. Trzeba też popryskać podłoże, bo w nim są jaja.
-
Poczytaj jeszcze raz to co znalazłeś, bo jak wytniesz słupek, to nic Ci z tego nie wyjdzie. Albo Ty źle zrozumiałeś, albo ktoś się pomylił, bo nie mogło chodzić o słupek.
-
Hmmm... ja używam do swoich dwóch helek takie wydziwione podłoże, jakim jest torf, perlit, piasek cipsy kokosowe, torfowiec grubowłóknisty. Proporcje są praktycznie różne. Obecnie mam H. purpurascens i H. minor, sprawdza mi się to dobrze. Na wierzch dałem żywy torfowiec. Jednak gdybym chciał zrobić jakąś większą kompozycję z jednolitym podłożem, a nie z doniczkami, to coś mi się to podłoże specjalnie nie widzi. Na pewno na jego powierzchni nie pojawiłyby się żadne mchy, jako taki dywanik. Jedynie mech torfowiec, posadzony i początkowo regularnie zraszany jest w stanie się utrzymać. Wszystko jest dobrze, jak rośliny są z korzeniem, bo raz kupiona sadzonka mi się nie ukorzeniła w tym podłożu. Musiałbym sobie poczytać jakie skały są na Roraimie, bo może bym zrobił mieszankę z bazaltem, jako podłoże na dno akwarium w przyszłości. Przede wszystkim chciałbym, żeby ostatecznie stworzył mi się glebowy ekosystem, bo tylko tak będę mógł utrzymać większą konstrukcję przez wiele lat. Ponieważ chciałbym ro zrobić w nadchodzącym roku, muszę zacząć to przemyśleć już teraz. Dlatego wszędzie szukam wskazówek. Żywy mech torfowiec jest zaiste doskonałym podłożem dla wielu roślin, ale musi być grubowłóknity. Ten cienki szybko się rozpada i robi się z niego papka, która stwarza warunki beztlenowe. Nie wiem natomiast jak takie podłoże z torfowca zachowałoby się w większej objętości.
-
Osobiście zastanawiałbym się czy to dobry pomysł, żeby ktoś ze służby zdrowia nadawał sobie nick: Pavulon, po tej aferze co to była z nim związana... :/ Także nie uwierzyłbym, że nasz użytkownik faktycznie jest ze służby zdrowia i taki nick nosi. Bałbym się do niego pójść.
-
Uprawa rosiczek Bulwiastych - inwestycja, zabawa czy przyjemność ?
Cephalotus odpowiedział Marek Woźny → na temat → Rosiczka
Cieszę się, że Ci się podoba. Przypadkowo tak się zrobiło podczas spryskiwania. Poza tym w realu wyglądało to lepiej. Nie bardzo miałem jak dać czarne tło i nie miałem czasu na odpowiednie kadry. Bo piasek dosłownie wszędzie na roślinach był od deszczu. :/ Chyba na kolejny rok na wierzchnią warstwę dam grubszy piasek, żeby tak nie latał, może taki o 3-4mm średnicy... Zastanawiam się tylko czy te macizny wyjdą spomiędzy takich głazów. -
O ludzie... dawno takiego obrazka nie mieliśmy. Trudno powiedzieć co to będzie, w takim stanie ciężko jest oceniać roślinę. Jak jest z in vitro, to może być wiele gatunków a nawet mieszańce. Poczekajmy aż odżyje. Po części nie podoba mi się to podłoże. Jeżeli to jest kwaśny torf, to jest raczej kiepskiej jakości, żeby nie powiedzieć, że bardzo kiepskiej. Już zostało powiedziane, że absolutnie nie może być takie suche. Musi być co najmniej wilgotne, najlepiej mokre. Ponieważ suchy torf trudno nasiąka, daj tą doniczkę do jakiejś miseczki i solidnie zamocz, niech całkowicie nasiąknie, bo z podstawki, to wysączy wodę kilkakrotnie. Możesz też spryskać od góry, powinno przyspieszyć nasiąkanie. Roślina też będzie wymagać doświetlania. Jeżeli ją wyciągnąłeś prosto z in vitro, to przejściowo powinieneś zapewnić jej wysoką wilgotność powietrza. Zakryj doniczkę folią np. spożywcza, powinno być dobrze. Myślę, że ze 2-3 tyg. powinieneś ją teraz tak potrzymać, potem możesz zdjąć. No chyba, że posiadała już rozwinięty system korzeniowy, to nie trzeba zakrywać.
-
Witam wszystkich nowo przybyłych.
-
Rozmnażaj Pinguicula ionantha. To nie będę musiał go kupować za granicą. ;-) Śliczne Helki. Może gdzieś w temacie padło jakie podłoże dla nich stosujesz, ale napisałbyś jeszcze dla mnie?
-
To są siewki rosiczki, jeżeli nie masz żadnej innej kwitnącej w domu, to D. capensis. Uważaj przy przesadzaniu, bo łatwo je uszkodzić. Jak już roślina się na słońcu przypali, to o ile nie jest to gatunek cieniolubny, to chowanie jej do cienia, to najgorsze co można zrobić. Ponieważ roślina już wytworzyła mechanizmy obronne, przed słońcem, więc te opalone liście nie są już przystosowane do cienia. Kolejne natomiast wyrosną normalne, w pełni przystosowane. Jeżeli natomiast sytuacja dotyczyłaby np. D. schizandra, to tutaj każda sekunda się liczy. Także nie chowajcie do cienia roślin przypieczonych przez słońce, jeżeli są to gatunki światłożerne. Możliwe, że to było przyczyną kiepskiego stanu rośliny. Najpierw ją przypiekłeś, stworzyła barierę dla słońca, a potem ją pogłodziłeś na dodatek... Dodajmy do tej kwitnienie i masz ginącą roślinę.
-
Uprawa rosiczek Bulwiastych - inwestycja, zabawa czy przyjemność ?
Cephalotus odpowiedział Marek Woźny → na temat → Rosiczka
Postęp jest, bo sprawdziłem i będę miał 100% przeżywalności w tym roku. Niektóre gatunki są tuż pod powierzchnią, a najgłębiej ciągle jest Drosera platypoda, której brakuje ze 2,5 cm do powierzchni. Żadnego gatunku nie wykopałem na spoczynek. Niestety podłoże wbrew mojej woli podsiąkało od spodu z płynącej po płytkach wodzie. Także podłoże było całkiem wilgotne jak na spoczynek, ale na szczęście nie było mokre. Mimo, iż spodziewałem się, że z tego powodu mogą być straty, to jak się okazuje, wszystko żyje. Czyli nie są to aż tak delikatne rośliny jak by się mogło wydawać, jeżeli postępuje się wedle kilku podstawowych zasad. Moja obecna lista rosiczek bulwiastych wygląda następująco: Drosera andersoniana {white flower} Drosera browniana Drosera erythrorhiza ssp. erythrorhiza var. imbicella Drosera gigantea {green form} Drosera lowriei Drosera macrophylla Drosera modesta Drosera platypoda Drosera porrecta Drosera rupicola Drosera salina Drosera stolonifera Drosera stricticaulis Drosera zigzagia (Drosera zonaria wdarła mi się na moją listę roślin niechcący... nie mam jej) W przypadku gatunków z zeszłego roku widzę zdecydowany przyrost na wielkość. D. zigzagia nawet mi się podzieliła i mam dwie obecnie. Także, choć kupowałem bardzo małe bulwy, to bardzo ładnie przyrastają. Obecnie wyszły mi już (nie mają rosy, bo spłukiwałem piasek po deszczu z ich liści... rosa wróci za dzień/dwa): Drosera browniana Drosera gigantea {green form} Drosera macrophylla Drosera salina - wybitnie mały gatunek. :/ A podobno D. microscopa ma być najmniejszą rośliną owadożerną, ja bym się zastanawiał. Drosera stolonifera - jak widać, została posadzona za płytko, więc pęd położył się na podłożu. Wykopałem ją głębiej i schowałem stożek wzrostu ok. 2 cm pod powierzchnią. Drosera stricticaulis Drosera zigzagia - wyszła najpierwsza, bo już we wrześniu była na powierzchni.