-
Liczba zawartości
4082 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Gallery
Zawartość dodana przez Cephalotus
-
Muchołówki – zimowanie w lodówce i efekty braku zimowania
Cephalotus odpowiedział MarcinS → na temat → Muchołówka
Bardzo dobry opis i szerokie spojrzenie na całą sytuację. To, że komuś się udało (a do tego nie wiemy dokładnie jak), nie znaczy, że można to uczynić regułą. Ale kto wie. Bardzo ciekawy wniosek i podoba mi się, że rośliny z terrarium, mając stabilne warunki cały czas, są mniej przystosowane na jakiekolwiek zmiany. Warte głębszego zastanowienia. Tylko weź jakkolwiek reprezentatywną liczbę roślin i odpowiednio dokumentuj swój eksperyment. Zbieraj dane. Jak już coś robić, to jeżeli nie ma to być na poziomie akademickim, to niech chociaż będzie akceptowalne, żeby potem nie znalazło się kilka kluczowych pytań, na które nie będziesz potrafił odpowiedzieć... W sumie trzymać rośliny na parapecie, na zewnątrz i stale w terrarium, to nie to samo. Powinno się je trzymać w terrarium i część poddawać spoczynkowi, a część nie. Zrobisz swój eksperyment, to zobaczymy. -
Muchołówki – zimowanie w lodówce i efekty braku zimowania
Cephalotus odpowiedział MarcinS → na temat → Muchołówka
Jestem pewien, że sytuacja jest jak u Cephalotusa. Czyli tam jednorazowe czy nawet 2-3 razy z rzędu, pozbawienie go spoczynku nie zrobi mu krzywdy przy właściwym oświetleniu. Zbliżonym do tego z okresu wegetacyjnego. W przetłumaczonych fragmentach jednej fachowej książki było wyraźnie napisane, że długotrwałe pozbawienie go spoczynku, spowoduje w pewnym momencie zahamowanie jego wzrostu i regres. Nie dokonywałem tego typu doświadczeń i raczej nie zamierzam, jednak najwyraźniej ktoś to analizował w długim przedziale czasowym, aby móc w ogóle takie wnioski wyciągnąć, a następnie opublikował w fachowej likertaturze (która oczywiście może się mylić.) Dlatego wydaje mi się, że z muchołówkami jest tak samo. Pochodzą z podobnego klimatu, można się spodziewać podobnego przystosowania. Tylko trzeba uważać co się komu poleca. (Nie kieruję tego do nikogo.) Niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Napisanie, że muchołówka doskonale znosi brak zimowania jeden raz przy zachowaniu odpowiednich warunków, ale nie wiadomo jaki byłby efekt długoterminowy, może dla niektórych oznaczać, że mogą je trzymać cały rok na parapecie... Niestety, tak to niektórzy mogą odczytać. Aha. No i warto byłoby porównać rośliny nie z okresu spoczynku, z tymi aktywnie rosnącymi, a po ich wejściu w pełną wegetację. Bo to jest niewłaściwe zestawienie obrazów. Dla porównania, jakby pokazać turion D. rotundifolia z rosnącym okazem i powiedzieć, tak wygląda w spoczynku i bez. Porównania można dokonać w późniejszym czasie, roślin z tego samego stadium rozwojowego lub wzrostu. Poza tym, normalnie na spoczynek rośliny nie powinno się wyciągać z podłoża, bo w naturze tak się nie dzieje. Spoczynek powinien być przeprowadzony na roślinie ukorzenionej, akurat w przypadku muchołówki. Porównywać można np. efekty zimowania w lodówce bez podłoża i w podłożu, albo w lodówce z podłożem i poza lodówką z podłoże. Zestawiać zdjęcia roślin z tego samego momentu i najlepiej, z okresu aktywnego wzrostu. Oczywiście rozumiem, że czasem tego typu zimowanie w lodówce jest jedynym możliwym, więc choć metoda wydaje mi się co najmniej dziwna, lepsza taka niż żadna, jeżeli ma spełnić swoją rolę. -
Pomocy ! dziwne robale zaatakowały mi terrarium
Cephalotus odpowiedział pirekdc → na temat → Ogólnie
Mam te stworki od lat. One potrafią zaszkodzić żenliseom, jak jest ich sporo, ale w większości przypadków nie stanowią zagrożenia. Jak jest woda na dole w terrarium, to dziwnym trafem lubią sobie do niej spaść same i się utopić. Ja im w tym nie przeszkadzam. Nie mam pojęcia jak to owo się nazywa, ale nie zauważyłem, aby stanowiło zagrożenie dla jakichkolwiek innych roślin owadożernych jak żenlisee. Jak się ich robi za dużo w danej doniczce, wymieniam podłoże i na jakiś czas mam spokój. -
Niewątpliwie masz wspaniałe rośliny i jest na czym na dłużej uwiesić oko. Owszem po heliamforze, muchołówce, rosiczkach, tłustoszach i jeszcze części innych roślin mięsożernych wyraźnie widać ich cechę i powód przynależności do grupy. Natomiast różne osoby posiadają swoje rośliny z indywidualnych powodów. Jedna osoba chce spróbować wszystko, inna chce aby były łatwe i niewymagające. Następna chce, aby były zróżnicowane, kolejna żeby było ile wlezie lokantów tego samego gatunku, a jeszcze kolejna będzie hodowała je ze względu na ciekawostkę lub historię jaką za sobą niesie. To, że pływacze może nie mają w większości przypadków pułapek wyraźnie widocznych, a żenlisee nawet tak chętnie jak one nie kwitną, to w dużej mierze stanową duże wyzwanie hodowlane. Może nie są to mistrzowie świata w wielkości i urokliwości kwiatów, ale są bezsprzecznie mięsożerne, mają wyrafinowane metody łapania ofiary, są genetycznie bardzo zróżnicowane i osobiście dla mnie wyjątkowo ciekawe. Nie spodziewam się, że inni będą podzielać ten punkt widzenia, ale nie są to mchy jak określiłeś pływacze.
-
A to ta nowo odkryta... To mi się z naszą nadmorską rośliną pomyliło, co ma wybitnie podobne kwiatki. To sorki za pomyłkę.
-
Drosera stenopetala. Jak dobrze, niech da ktoś inny. Proszę trzymać się owadożernej tematyki, nie dodawać jakiś innych roślin, bo jak ja coś dodam nieowadożernego, to do końca życia nie zgadniecie.
-
U. amenthystina. Niech ktoś inny da za mnie, jak poprawnie.
-
Pinguicula villosa. Niech Togh da coś ciekawego... Wyszukaj jakiś nieznany gatunek, niech sobie poszukają.
-
Dobre. To była po prostu autobiografia i tyle. A w temacie, śliczna Darlingtonia, wybarwienie ekstra. Niestety największa u mojej kuzynki padła, ale to nie wina zimy, tylko przesadzania. Wbrew mojej wiedzy została przesadzona do torfu... :/ Zanim się zorientowałem, trochę w nim porosła i jakoś późno ją przesadziłem z powrotem do torfowca, ale niestety, to ją zwyczajnie zabiło... Natomiast moje w torfowcu mają się doskonale.
-
Czyli jak rozumiem, instrukcja była uniwersalna i dwustronna. Jedna strona zawierała opis wysiewu muchołówki, druga rosiczek. No i co my mamy z takim fantem zrobić? Możesz tylko czekać. Nasionom w zasadzie nie powinno się nic stać, ale zanim trochę słoneczko je nie dogrzeje, to kiełkowania bym się nie spodziewał.
-
Po pierwsze, to nie są muchołówki a rosiczki. Kupując jakieś rośliny, a w tym przypadku nasiona, wypadałoby cokolwiek poczytać o danej roślinie. Natomiast nazywanie roślin poprawnie to taka podstawa podstaw. ... widzę, że autor postu w międzyczasie wyedytował swoją wiadomość. To się ceni. Poza tym, proszę pognębić sprzedawcę nasion. Nie wyobrażam sobie, aby nie dał instrukcji wysiewu, choćby w formie elektronicznej. Ja nie wiem o jakiej stratyfikacji piszesz, tych gatunków się nie stratyfiuje. Ten sprzedawca albo jest beznadziejny albo Tobie się coś z tym wysiewem pomyliło. Poza tym wiemy za mało co do zastosowanego podłoża, które jest kluczowe. To może ja zapytam wprost. Czy sprzedawca dał jakąkolwiek instrukcję wysiewu? Może powinno się założyć spis sprzedawców Allegro, który nierzetelnie pochodzą do sprzedaży.
-
Kto, jak kto, ale Ty powinieneś już brać poprawkę na to, co kto pisze. Jeżeli ktoś generalizuje na zasadzie, MUSI mieć, NIE MOŻE mieć, wszystkie, żadne, nie popierając tego odpowiednią argumentacją, to zwyczajnie jest niewiarygodny. Daną roślinę, gatunek można hodować na różny sposób, dla jednego zadziała jedynie niska doniczka, dla innego tylko wysoka. Natomiast to, że każdy może coś skutecznie pohodować i potem to opisać, to jeszcze nie znaczy, że rozumie istotę pewnych warunków, jakie zapewnia. Bycie doświadczonym hodowcą lub nie, profesjonalistą czy amatorem nie determinuje umiejętności analitycznych poszczególnych osób. Także wiesz, nie ma co się załamywać. Jak komuś działa jakaś metoda i rośliny rosną dobrze, super. Mając jakieś dwa grosze do dodania, można wyrazić swoje doświadczenia i opinię, a być może ułatwimy życie takiej osobie. Co do indywidualnych preferencji estetycznych, to ja się w zasadzie nie wypowiadam. Natomiast powtórzę, że w przypadku pewnych gatunków, a nawet rodzajów jakoś torfu ma duże znaczenie w tym jak będą rosły i czy w ogóle będą rosły. Ja osobiście chciałbym, aby mi ktoś powiedział, że był tu i tam, torf sprawdził i jest doskonały, bo od razu bym pojechał ze dwa worki kupić. Dzisiaj podeślę zdjęcia pokazujące różnicę we wzroście U. pusilla w dwóch rodzajach torfu przy niezmiennych pozostałych warunkach.
-
Z tymi markami torfu to jest tak jak już napisałem, że różne partie, nawet tego samego producenta mogą być bardzo różnej jakości i wbrew pozorom, warto pewne tego typu zdarzenia zgłaszać, m. in. na forum. Poza tym wiadomo co kupować, przecież jasno wytłumaczyłem jak to robić, aby być bardziej świadomym branego torfu. Pobrać niewielką próbkę podłoża i ją przeanalizować pod katem jakości, przynajmniej wizualnie i dotykiem, na wstęp. Lepiej to, jak kupić wór w ciemno, a potem się zdruzgotać. Nie spodziewam, się że każdy ma być znawcą torfu, ale na pewno takie sprawdzenie nie zaszkodzi, a może pomóc. Owszem, większość roślin, powszechnie uprawianych ( ) jak muchołówki, kapturnice, większość prostych w uprawie rosiczek, tłustoszy, bardzo dobrze, albo wręcz doskonale poradzi sobie w średniej jakości torfie, który jest najpowszechniej dostępny. Ale na tym się hodowla roślin mięsożernych nie kończy. Co z tego, że niewiele osób na forum ma pływacze i żenlisee? Jakieś 13 lat temu, hodowców było na palcach u dwóch dłoni, gatunków było bardzo niewiele, a hodowla roślin owadożernych w Polsce ciągle się rozrasta i rozwija. Niegdyś D. falconerii była legendą, że ktoś widział, ktoś hoduje. O jej zdobyciu nie można było marzyć. Cephalotusa sprowadzałem z Australii, bo z Europy było trudniej! Proste mieszańce pigmejek z Niemieckiego OBI były bezcenną walutą przetargową, a dzisiaj chyba mają je ludzie w pierwszej kolejności, itd. Dzisiaj mamy rarytasy, unikaty, wchodzą ludzie w takie gatunki, grupy, co przez lata nie były dotykane albo bardzo powierzchownie. Jak będziemy podchodzić do tematu, że mało osób coś obecnie posiada, więc kwestia jest raczej (w domyśle) nieistotna, to postępu nie będzie. Rozwijać się trzeba wielokierunkowo, nie tylko w tym co jest obecnie najbardziej popularne. Mnie co jakiś czas znowu zaskoczy jakaś obserwacja. Staram się okresowo takimi nowościami dzielić się z ludźmi na forum, aby nie tworzyły się mity i legendy, które najczęściej odstraszają i zniechęcają od posiadania danych roślin lub grup. Jak ktoś ma dostęp, do odpowiednio szczegółowej i sprawdzonej wiedzy, to dalej może już podjąć bardziej świadomą decyzję co do posiadania jakiś roślin. Marzę, aby wszystkie grupy roślin owadożernych szczegółowo przeanalizować w reprezentatywnej grupie gatunków, ale mam duże ograniczenia przestrzenne i nie dam rady tego zrobić. Osobiście mam wrażenie, że ludzie częściej jednak nie decydują się na coś, jeżeli niewiele, albo prawie nic o danej roślinie nie wiedzą. Nie raz odstrasza ich również cena i utrudniony dostęp. Kto ochoczo kupi roślinę za 80-100zł, jak nic o niej nie wiem, poza tym, że jest bardzo delikatna? Mało kto. Albo są tak zdeterminowani, że ją zdobędą, bo im się wybitnie spodoba, a potem padnie im raz, drugi, kolejny i potem będą mieć dość, przy okazji pogłębią tajemnicę hodowli tego gatunku. Czasami drobny zabieg, modyfikacja w hodowli czy nawet pozornie nieistotna jakość torfu, może zdecydować o sukcesie hodowlanym, więc warto ich nie pomijać. Obecnie przybywa bardziej profesjonalnych hodowców, a im pospolite i łatwo dostępne gatunki przestają wystarczać. Torf jest chyba najpowszechniej stosowanym podłożem bazowym w hodowli roślin owadożernych, więc dyskusja na temat istoty jego jakości, jest w moim odczuciu zasadna.
-
Różnicę w jakości torfu można zauważyć hodując mniejsze rośliny. Ja muszę zrobić zdjęcia dwóch doniczek z U. pusilla. Jedna doniczka jest z torfem średniej jakości, drugi z torfem najwyższej jakości. Różnica jest ogromna, w ilości, wysokości i bujności kwiatostanów, a nawet tempie zasiedlania podłoża. Oczywiście z korzyścią dla tego torfu lepszego jakościowo. Natomiast praktycznie straciłem D. felix po zmianie torfu na lepszy. W średniej jakości torfu rosła jak marzenie, warunki niezmienne od zawsze. Wymieniłem torf, zaczęła umierać. Zmieniałem warunki, nic to nie dało, ostatecznie wszystkie straciłem w bardzo dobrym torfie. Dlatego rozważam powrót do tego średniej jakości. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji poszczególnych gatunków, a jak widać, czasem są zaskakująco różne. Dlatego proponuję ostrożnie formułować wnioski odnośnie jakiej jakości torf do czego, jeżeli się tego stosownie nie sprawdziło.
-
Roślinne reakcje na pogodowe anomalie (brak zimy)
Cephalotus odpowiedział heliamfan → na temat → Zdjęcia i filmy hodowców.
Jestem ciekaw jak się sprawa U. campbelliana rozwinęła... Chyba powinny już kwitnąć, albo nawet przekwitać. -
G. oxycentron jest gatunkiem tropikalnych części Ameryki Południowej i jego stanowiska znajdują się głównie przy północnym wybrzeżu kontynentu w krajach: Wenezuela, Trynidad i Tobago, Gujana i Brazylia. Występuje na wysokościach 0-500m n.p.m. Rośnie na drobnych piachach kwarcowych w miejscach stale wilgotnych, okresowo mokrych, w okolicy cieków wodnych na sawannie, w towarzystwie traw i turzyc. Chyba, nie skłamię, jeżeli stwierdzę, że to najmniejszy przedstawiciel rodzaju. Zarówno w kwestii rozet jak i wielkości samych kwiatów. Aby to lepiej zobrazować zrobiłem kilka zdjęć z papierem milimetrowym w tle. Stanowisko: umiarkowanie nasłonecznione lub mocno oświetlone, min. 100W, z odległości ok. 25-35 cm, 10 -14h/dobę. Podłoże: ten gatunek najlepiej rośnie w mieszance torfu z piaskiem (1-3mm) w proporcjach 1:1-2. Torf bezwzględnie musi być najlepszej jakości. Powinien on być sprężysty i jasnobrązowy. Przy zastosowaniu torfu średniej jakości, ten gatunek będzie bardzo słabo rósł lub wcale. Torfy o konsystencji ziemistej absolutnie nie nadają się do hodowli tego gatunku. Podlewanie: powinien mieć stale wilgotne, a najlepiej mokre podłoże. Przy zastosowaniu doniczki 7cm, poziom wody powinien być zwykle na poziomie 3-4cm, a okresowo może być nawet na poziomie podłoża. Dobrze byłoby zapewnić jej blisko 100% wilgotność powietrza, aczkolwiek dobrze rośnie również przy wilgotności rzędu 60-70%. Temperatury: preferuje temperatury ciepłe, okresowo nawet bardzo gorące. Optymalny zakres to, latem: 20-35*C, zimą: 15-30*C, przy czym mniejsza wartość stanowi temperaturę w nocy. Temperatury w skali roku nie muszą ulegać dużej zmianie. Gatunek nie przechodzi żadnej formy spoczynkowej, rośnie stabilnie cały rok i zakwitnie przy nieco niższych temperaturach i zwiększonej wilgoci w podłożu. Rozmnażanie: Bardzo łatwo rozmnaża się z sadzonek liściowych. Z pułapek nie próbowałem, nie polecam, ponieważ roślina wytwarza liczne liście, stąd też nie ma sensu naruszać spokoju jej wzrostu, celem pozyskania pułapek. Przypadkowo oderwane w procesie przesadzania, można ewentualnie spróbować wykorzystać. Liście ostrożnie odrywamy w całości od rośliny. I układamy na stale mokrym torfie w warunkach optymalnych jak dla rośliny rosnącej, w sposób taki, jaki były one skierowane na roślinie (nie obracać do góry nogami, niechcący). Nowa roślina pojawi się w okolicy blaszki liściowej. Przy właściwym pozyskaniu liścia i warunkach, sukces jest rzędu 80-100%. Pierwszych sadzonek można spodziewać się po 4-6 tygodniach. Zwykle wytworzy jedną roślinę na jeden liść, ze względu na ich niewielkie rozmiary. Początkowo sadzonki będą rosły wolno, dojrzałość osiągną po około roku od powstania. Roślina jest samopylna w warunkach optymalnych dla siebie i zawiązuje nasiona, nawet przy wilgotności rzędu 70%. Wysiew nasion nie jest mi znany, jednak zważywszy na doświadczenia z innymi, podobnymi gatunkami, nie powinien być on trudny. Do kiełkowania potrzebna jest mieszanka z doskonałej jakości torfu oraz stale mokre warunki przy 100% wilgotności powietrza. Oświetlenie najlepiej zapewnić sztuczne, jak dla rośliny dorosłej. Oto kilka zdjęć tego niezwykłej, miniaturowej żenlisei: Życzę sukcesów w hodowli.
-
Na Twoim miejscu nie cieszyłbym się tak bardzo. Ja się też podekscytowałem w zeszłym roku mając w pamięci doskonałej jakości torf z Leroy Merlin w Warszawie. Sprawdziłem jeden worek, torf bardzo dobry, więc wziąłem 3 worki. Tymczasem, wzięte były raczej średnie, żeby nie powiedzieć, że kiepskie. Dlatego teraz będę sprawdzał każdy worek, który chciałbym wziąć. Nie trzeba robić wielkich dziur, wystarczy mały otworek i wygnieść trochę torfu z niego. Dobrze mieć też próbkę na porównanie, bo wyobraźnia potrafi spłatać figla, a potem będzie się żałować.
-
Witam, U. asplundii jest gatunkiem tropikalnych części Ameryki Południowej oraz jest endemitem Kolumbii i Ekwadoru. To stricte epifityczny przedstawiciel sekcji Orchidioides, przechodzącyc suchy okres spoczynku, podobnie do U. endresii. Zasiedla lasy deszczowe od wysokości 150-1500 m n.p.m. Może rosnąć jak typowy epifit, bądź na ziemi, pośród gęstych kobierców mchów. Oświetlenie: umiarkowanie nasłonecznione lub mocno oświetlone, min. 120W, z odległości ok. 25-35 cm, 12-14h/dobę. Jak mało który gatunek jest jednak stosunkowo tolerancyjny i zniesie, a nawet zakwitnie, w warunkach o mniejszym natężeniu i czasie oświetlania. Jednak podane wyżej wartości są bardziej optymalne i sprzyjające kwitnieniu, oraz rozrostowi. Zapewniając mu intensywniejsze oświetlenie przy umiarkowanie chłodnych temperaturach, możemy spodziewać się nawet całych bukietów kwiatów. Podłoże: pocięty grubowłóknisty torfowiec : perlit, w proporcjach ok. 1:1. Na wierzch warto dać żywy, grubowłóknisty torfowiec. Trzeba się jednak liczyć z tym, że okresowo należy go przycinać, w przeciwnym razie zarośnie pływacza. Podlewanie: powinien zawsze mieć dostęp do wilgoci, aczkolwiek jeżeli roślina wejdzie w spoczynek, tracąc przy tym większość lub wszystkie liście, należy zmniejszyć wilgotność podłoża, do wartości umiarkowanych. W okresie aktywnego wzrostu, dla 7 cm doniczki, ok. 1-2 cm poziom wody jest wystarczający. Stosując wyższe i większe doniczki, poziom wody, może być nieco wyższy. Zdecydowanie należy mu zapewnić maksymalnie wysoką wilgotność powietrza, rzędu 90-100%. Wówczas liście będą mogły się prawidłowo rozwijać, a kwiaty otworzyć. Temperatury i okres spoczynku: preferuje temperatury umiarkowanie ciepłe do umiarkowanie chłodnych. Optymalny zakres temperatur okresu wzrostu będzie odpowiadał w nocy 10-15*C, w ciągu dnia 20-25*C,.. Jak znakomita większość gatunków pływaczy epifityczny ceni sobie nocne spadki temperatur. Różnice temperatur między latem, a zimą nie muszą być duże. Wyjątkowo jest tolerancyjny co do wysokich temperatur znosząc przejściowo nawet 30*C, przy odpowiednich spadkach temperatury nocą. Jeżeli natomiast temperatura w nocy nie będzie spadać poniżej 20*C, można się spodziewać, że roślina wejdzie w okres spoczynku, który jest jej niezbędny, aby gatunek mógł zakwitnąć. W tym czasie należy obniżyć wilgotność podłoża, pozwalając nawet lekko wyschnąć wierzchniej warstwie podłoża (torfowca). Aby prawidłowo przejść okres spoczynku, wystarczą mu 3-4 miesiące takich warunków, a następnie należy ponownie obniżyć temperatury do wartości optymalnych dla wzrostu i zwiększyć wilgotność podłoża. Dana roślina w warunkach poszczególnych hodowców że mieć cykl wzrostu i spoczynku nie do końca odpowiadający cyklowi rocznemu, co może być związane z brakiem ścisłej kontroli warunków w terrarium. Tym nie należy się martwić. Jeżeli roślina wykaże chęć wejścia w spoczynek, należy jej to zapewnić. Nie zdarzyło mi się, aby roślina po wejściu w spoczynek, przy stale dużej wilgotności podłoża obumarła, ale po wybudzeniu nie zakwitła. Można również regularnie stymulować ten gatunek do wejścia w spoczynek, jeżeli posiadamy inne gatunki o podobnych wymaganiach, synchronizując je. Rozmnażanie: doskonale rozmnaża się poprzez tworzenie bulw potomnych. Wysiew nasion obecnie nie jest mi znany. Czy jest samopylny, to się dopiero sprawdzi. Stanowi doskonałe towarzystwo dla innych pływaczy epifitycznych jak choćby U. jamesoniana, z którym jest ściśle spokrewniony, oraz często występuje razem w środowisku naturalnym lub innych gatunków górskich. Ponieważ większość jego stanowisk występuje na wyższych wysokościach, nie znając lokantu rośliny, wskazanym byłoby traktować ją jak lokant górski, bardziej jak nizinny. Oto kilka zdjęć tego samego genetycznie osobnika. Pochodzą one z podziału jednej rośliny. Wyraźnie widać, zmienność osobniczą. Sugeruje to, iż ta sama roślina może mieć innego kształtu kwiaty, przy każdym jednym kwitnieniu. Dodatkowo, jak zobaczycie dalej, bardzo dużą rolę w kształcie kwiatu odgrywają warunki hodowli. Dla porównania, załączam mniej atrakcyjne zdjęcie z kwitnienia tej samej rośliny sprzed podziału, w warunkach pokojowych, bez istotnych spadków temperatur w nocy. Roślina mateczna sprzed podziału:
-
Rzecz polega na tym, że jest temat odnośnie jakości torfu, który możesz znaleźć TUTAJ. W którym jest rozmowa na temat tego jakiej marki i z jakiego sklepu jest dobry, a jaki zły torf. Firma może być ta sama, sklep ten sam, ale partia inna. Jedna może być wyśmienita inna beznadziejna. Opis jakości torfu z ich prezentacją jest w dziale Torfowiska Użytkowników. Nie trudno znaleźć. Wejdź i zerknij czym się różni torf doskonały od akceptowalnego od niedobrego dla owadożerów.
-
Ja również uważam, że w najlepszym przypadku będzie to jakaś skarłowaciała forma U. quelchii, natomiast bardzo się ucieszę jakby miał mieć żółte i odmienne w kształcie kwiatki jak U. quelchii. Mam nadzieję, że naukowcy wiedzą, że są jeszcze na śwciecie albinosy, które wcale nie muszą być białe. ;-) Nie zauważam niczego nietypowego w zachowaniu tej rośliny. To, że nie wyglądał w naturze jak typowy U. chelchii i obecnie może też dla niektórych nie wyglądać typowo, to absolutnie nie świadczy, że to jest odrębny gatunek. Myślę, że do zakwitnięcia takie pomysły, są nader daleko idące. Jednak nie ma podstaw, aby uważać go za mieszańca z U. jamesoniana, bo ma małe liście, to zbytnie uproszczenie tego czym są mieszańce. Jak U. jamesoniana ma z czymś stworzyć krzyżówkę, to najprędzej z U. aspludnii, gdzie jest ścisłe podobieństwo w budowie kwiatów, co sugeruje znaczne pokrewieństwo. Dla mnie U. humboldtii i U. quelchii mają pewne niepodobieństwa w budowie, stąd też istnienie ich mieszańca, wcale mnie nie dziwi. Nie rozumiem dlaczego osoby z zawodu, nie wiedzą, że istnieją w naturze różnego rodzaju mutacje, nawet przekazywane w sposób generatywny, częściej recesywne, jak i są dominujące, czyniąc daną roślinę fenotypowo mocno odmienną od typowych osobników, ale nie czyniąc jej odrębnym gatunkiem. Dla przykładu, pokazuję formę śnieżyczki przebiśnieg, nazywaną poculiform, czyli Galanthus nivalis poculiform. Gdzie wszystkie płatki mają identyczną długość i kształt. Jeżeli mutacja jest kompletna, to w identyczny sposób dziedziczy się do osobników potomnych generatywnie, na pewno z samozapylenia (zapewne gen mutacji jest recesywny, aczkolwiek do końca nie wiadomo jak się dziedziczy). Jest wiele innych mutacji, znam też dominujące jak np. zarejestrowana: Galanthus plicatus 'Trym' oraz jego potomstwo z nasion: 'Trumps', 'Trymlet'. Podobne mutacje są znane u naszego rodzimego gatunku, choć nie były do końca sprawdzane co do dziedziczenia. Takie osobniki z tą mutacją mogą tworzyć całe populacje o tej charakterystycznej budowie i ubarwieniu, ale wcale to nie czyni ich odrębnym gatunkiem, przynajmniej jeszcze ich takim nie ochrzczono. Forma pełna rodzimej śnieżyczki przebiśnieg, też potrafi tworzyć całe populacje. Oto zdjęcie:
-
Jak zobaczyłem tego rozchodnika z kapturnicą w donicy to się załamałem. Rozchodnik, sukulent, roślina która rośnie w miejscach suchych, piaszczystych, żwirowatych, gorących. Często spotykam je na torach kolejowych. Jakim cudem zawędrowały do doniczki z torfem i Sarracenią, tego nie wiem i zupełnie nie rozumiem. Nie wróżę autorowi tej kompozycji sukcesu hodowlanego, jak będzie tak podchodził do łączenia roślin.
-
Sprawa muchołówek wystawianych na zewnątrz wygląda tak, że jeszcze w perspektywie są planowane mrozy (w mojej okolicy) rzędu -3*C, niby nic, ale jak zapowiadają 1*C, a jest -4*C, to kiedy jest zapowiadany autentyczny mróz, to ja nie chciałbym, aby moje rośliny na wiosennym starcie dostały po krawędziach liści. Co innego, jak trzymam całą zimę roślinę, ale te trzymane w kontrolowanych warunkach powoli się budzą. Ja osobiście zaczekam, aż będzie trochę cieplej.
-
Nie widzę sensu stosować tego na torfowisku. Nie zapomnijcie o dużej zmienności objętości, kiedy oddaje wodę. Nie jest za dobrze, aby podłoże na torfowisku tak bardzo pracowało. Proponuję jednak zastosować dolny zbiornik wodny. Zamarza i specjalnie nic wielkiego się nie dzieje, choć mam wrażenie, że jak to zamarza, to w jakiś sposób ta struktura niszczeje, bo jak stosowałem na wierzch podłoża, to potem jakoś przestało to spełniać swoją funkcję po dwóch zimach.
-
Masiol, no proszę Cię, czy jak nazwę sobie swój hydrożel polimerowym absorbentem, to stanie się czymś innym? Proszę oto definicja słowa hydrożel, jaki znalazłem na Wikipedii: "Hydrożel - żel, w którym fazą rozproszoną jest woda. Jako fazę formującą (substancję żelującą) stosuje się rozmaite polimery - zarówno naturalne, jak i modyfikowane oraz sztuczne. Przykładem hydrożelu jest galaretka z żelatyny." Pisząc hydrożel, mam na myśli coś takiego (to nie jest reklama produktu): Takiego: Strona na Wikipedii na ten temat: Polimery/Hydrożel Moim zdaniem właśnie to jest w tym pięknym pudełeczku. Natomiast ja nikomu nie bronię wydawać własnych pieniędzy. Chciałem Was tylko uświadomić i przedstawić swoją koncepcję czegoś działając tak samo (tego samego?) za mniejsze pieniądze.